Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kasia z dużego miasta

Będę złą macochą?

Polecane posty

Gość Kasia z dużego miasta

Z P. jesteśmy razem od stycznia. Zaręczyny w lipcu, wspólnie zamieszkamy razem od września. Jest super między nami. On ma prawie 2-letnią córkę z poprzedniego związku. Wiedziałam o tym od razu. Nie stanowiło to dla mnie problemu... do czasu. Do czasu "konfrontacji". Widziałam ją 2 razy, ale w sumie nie z własnych chęci, tylko dlatego że partner chciał. Czuję opór przed tym dzieckiem. Lubię dzieci, ale ona... nie wiem jak to nazwać. Chciałabym ją zaakceptować, ale opór przed spotkaniami z nią jest silniejszy ode mnie. Nie przeszkadza mi, że partner ma widzenia 6x w miesiącu, ale nie mam ochoty w nich uczestniczyć WCALE. Nie powinno tak chyba być... Skoro chcemy razem zamieszkać, mieć dzieci to spotkania z jego córką będą nieuniknione. Nie wiem jak przezwyciężyć swoją niechęć. Czy ktoś miał podobną sytuację? Jak sobie poradziliście?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale durna jesteś, chcesz niańczyć cudzego bachora? nie dość, że będziesz prywatną darmowa prostytutką, to jeszcze równie darmowa opiekunką :o a ten gach tez może ci zrobić dzieciaka i zostawić, nie pomyslałaś o tym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia z dużego miasta
To partnerka zostawiła jego. Zresztą nie o tym tu mowa. I nie chcę niańczyć tylko zaakceptować. To różnica.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Albo się przyzwyczaisz, albo będzie ciągła wojna i twój związek się rozleci. W starciu "z córką" nie masz szans, jak jej nie polubisz to związek się rozpadnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia z dużego miasta
A jak kogoś polubić na siłę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a skąd wiesz, ze to ona go zostawiła? bo ci tak powiedział? ale ty naiwna jesteś. akceptacja to niańczenie. chcesz żeby całą kasę ładował w dziecko kosztem was, waszych wakacji czy inwestycji? że będzie poświęcał czas jej, a nie tobie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia z dużego miasta
Ma widzenia 6x w miesiącu, więc mnie poświęca więcej czasu :P Pieniędzy nam wystarczy spokojnie. Niańczyć jego córki nie zamierzam jak już mówiłam. Chcę tylko nie mieć zbolałej miny jak nas odwiedzi :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę, ze jestes zazdrosna o to dziecko. Tez to przerabiałam i zrezygnowałam z tego związku, bo stwierdziłam, ze nie dam rady. Musicie usiąść i porozmawiać - jak będzie wyglądało wasze życie we troje. Gdzie będą się odbywały spotkania, co z wakacjami i świętami, jak wyglada kwestia alimentów. Nie musisz tego dziecka lubić, bo to nie twoje dziecko. Faktem jest, że nastawienie się do niego negatywnie utrudni wam życie. Jak spędzać weekendy i święta z dzieckiem, którego się nie lubi? Nie możesz cały czas uciekać przed tym dzieckiem. W efekcie będziesz się czuła winna, ze go nie lubisz. Będziesz obwiniała partnera o złą sytuację, on będzie winił ciebie, ze nie kochasz dziecka i może być wam ciężko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia z dużego miasta
Jestem tego świadoma, dlatego się zastanawiam co zrobić. Bardzo kocham P. Jest świetnym facetem. Nie chciałabym go zostawiać przez problemy ze sobą tak naprawdę. Nie wiem, czy dać sobie jeszcze czas czy szczerze z nim porozmawiać, żeby wiedział, że chcę, ale mi trudno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia z dużego miasta
Z wakacjami np. problemu nie było. On ma te 6 widzeń i nic poza tym. Na czas naszego wyjazdu udało mu się je przełożyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam to samo, mój partner ma 6 letnią córkę. do tej pory unikam spotkań, a jesteśmy razem już rok, niedługo zamieszkamy razem. miałam do niej bardziej pozytywne nastawienie dopóki się nie dowiedziałam, że ja dzieci mieć nie mogę. teraz w ogóle nie mogę znieść nawet rozmów o niej z partnerem, unikam tego, mam nadzieję, że tego nie zauważył. on się z nią widuje 2-3 razy w tygodniu, weekendy co jakiś czas razem, wakacje na szczęście nie, ale chyba tylko dlatego, że do tej pory był bardzo zapracowany, teraz się to zmieni. no ja wakacji spędzać we trójkę nie zamierzam, bez awantur, po prostu to dziecko ma już matkę, nie muszę mieć obowiązków względem niej. jak się będzie z nią widywał ja będę organizowała sobie czas w inny sposób. nie będę żywić otwartej niechęci, ale udawać entuzjazmu też nie zamierzam. nie wiem jak to wszystko się ułoży. przeraża mnie wizja ślubu. z mojego punktu widzenia takie duże dziecko już wie o co chodzi w związkach. czy pojawią się pytania tatusiu, dlaczego nie jesteś już z mamusią, dlaczego jesteś z obcą panią? pewnie tak. zwłaszcza, że to on ją zostawił po 8 latach razem, ponieważ notorycznie go od kilku lat zdradzała i nie wytrzymał, a próbował ze względu na dziecko. co będzie za parę lat? wolę o tym nie myśleć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia z dużego miasta
A ile razy widziałaś jego córkę? Bo ja się tak zastanawiam... Może 3, 4, 5 spotkanie byłoby lepsze i stopniowo można się przekonać? Chociaż ja na samą myśl mam dreszcze :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chyba 5-6 razy. zwykle w przelocie, ,,cześć ala, nazywam się X, co robiłaś w przedszkolu'', że ja szłam gdzieś tam, on ją odbierał. raz chciał, żebyśmy razem poszli na plac zabaw, ale po 30 minutach poszłam na spacer sama, nie oponował. dla mnie to niesamowicie sztywne wszystko było, chociaż dziewczynka nie miała z tym problemu, jest bardzo ,,do ludzi''. i jej matka ma dużo znajomych i często zmienia facetów, dziewczynka zaliczyła już 3 przeprowadzki od czasu rozstania jej matki z ojciec, więc chyba jest przyzwyczajona do widoku nowych ludzi. ogólnie denerwuje mnie widok mojego partnera z nią, jak do niej dziamga i głaszcze po główce, bo czuję zwyczajną zazdrość, takie są fakty. to słabe i mało wyrafinowane, ale tak jest, nic na to nie poradzę. po prostu zamierzam to wszystko racjonalizować i do niczego się nie zmuszać. jak ty będziesz udawała pozytywne nastawienie zrobisz krzywdę sobie - partner będzie inicjował więcej spotkań, bo będzie myślał, że sprawia ci to przyjemność, a potem szlag cię trafi i awantura gotowa. i moim zdaniem nie staraj przekonywać dziecka do siebie. partner jest z tobą, nie z wami we trójkę, nie musicie być patchworkową rodzinką, jeśli ci to nie dopowiada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia z dużego miasta
Póki co nie zmuszam się do spotkań. Były te 2, ale podobnie jak u Ciebie było sztywno i czułam zazdrość... mimo, że partner w obecności córki okazywał czułość też mnie. On chyba wyczuł, że mam opory i mnie do tych spotkań nie zmusza. Czasem proponuje, ale nie obraża się, że odmawiam. Ale jak tu ktoś napisał... chyba spotkań się całkiem uniknąć nie da. To w końcu jego dziecko. A trochę szkoda, bo... dziecko ma teraz niecałe 2 lata. To byłby dobry moment, żeby mnie zaakceptowała. Moja obecność byłaby dla niej naturalna. Rodziców razem nie pamięta, bo miała pół roku jak się rozstali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
masz zatem łatwiejszą sytuację odemnie. mój się rozstał z matką dziecka 3 lata temu, i przez długi czas po rozstaniu dziewczynka ich namawiała, żeby mieszkali razem, pisała listy z rysunkami, takie smutne rzeczy, ale podobno od jakiegoś czasu jej przeszło. całkiem uniknąć się nie da, ale nie musisz spędzać z dzieckiem czasu. nie zabraniaj tego narzeczonemu po prostu, nie unikaj jak ognia spotkań ,,w przelocie'', ale nie musisz być drugą matką. możesz być sympatyczną żoną taty, i tyle. dziecko potrzebuje dwojga rodziców, nie więcej. poza tym, jeśli będziesz przesłodzona dziecko będzie to opowiadało swojej matce, i ona z kolei może się wkurzyć, co będzie rzutowało na jej relacje z ojcem dziecka. lepiej unikać takich konfliktów. ale twoje dzieci już będą jego rodzeństwem. będą miały bliższą relację jakby ,,na wejściu'', i na pewno lepszą po zapoznaniu się. nie zabraniaj im tego. no ale to jeszcze odległa wizja chyba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia z dużego miasta
Masz rację... Jednak martwi mnie to, że jak zamieszkamy razem i podczas widzeń będzie ją przyprowadzał do nas to co...? Mam wychodzić w tym czasie? Zakazywać mu przyprowadzania? To jest 16 godzin w miesiącu jakby nie patrzeć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestes wredną babą i wspolczuję temu dziecku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a będziecie mieszkać w kawalerce? jeśli tak to słabo, bo jak się ma dodatkowy pokój to zawsze można się tam czymś zająć, poczytać, posiedzieć na necie ;) ja np zamierzam wychodzić/zostawać dłużej w pracy na nadgodziny, bo będę miała do wyboru siedzenie w kuchni albo w łazience ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia z dużego miasta
Kawalerka, ale spora, więc chyba wydzielę tam kącik dla siebie ;) W sumie te czwartkowe spotkania łatwo ominąć. Zostać dłużej w pracy, wziąć drugą zmianę. Ale... to chyba nieco dziecinne. Ucieczka nie rozwiązuje problemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
e tam, zaraz ucieczka. jakby zaprosił kolegę, który nie jest moim kolegą, też bym wyszła. po co mam się wtrącać w czyjeś spotkania, a to w końcu spotkania ojca z dzieckiem. ja to widzę w ten sposób. nie mam na myśli wybiegania w panice oczywiście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia z dużego miasta
Teraz jak byliśmy u jego rodziców i miał jechać po córkę to tak powiedziałam jak pytali czemu wychodzę. "Nie będę przeszkadzać, nie widzieli się dawno" (bo byliśmy na wakacjach). Trochę rodzice skrzywili miny, ale partner zrozumiał, odprowadził mnie, a po spotkaniu się zobaczyliśmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość28
dziewczyny zastnaówcie się jeszcze raz nad takim zwiazkiem. Ja niestety nie posłuchałam mamy i tkwie w tym szambie 2 lata ale już się wymiksowuje. Pamietajcie alimenty to tylko czesci wydatków, drugie tyle idzie na kino, mcdonalda, paliwo, jedzenie weekendowe dla dziecka, zabaweczki i inne pierdoły. DZieci z takich zwiazków to naczesciej diabły wcielone bo tatuś nigdy nie tupnie noga bo ma wyrzuty sumienia wiec chucha i dmucha na dziecko które porzucił. Weekendy z takim dzieckiem to mordega, wstawianie o 6 rano, bajki i gry od rana do wieczora. Cały weekend podporzadkowany pod jego dziecko. Chcecie miec ślub i własne dzieci??? Zapomnijcie, on już to miał i ma w d***e twoje potrzeby. Ja odchodzę, nie daje rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość28
I zapomnijcie o fajnych fwakacjach bo teraz to on musi opłacić wakacje dziecku i jeszcze brac na dziecko urol, wiec dla was albo brakuje urlopu albo kasy na fajne wakacje bo przeciez wakacje dla porzuconego dziecka musza być atrakcyjne i tatus przystaje na każdą prośbę dziecka - a to basen, a to zabawka, a to kino a to to a to tamto:-(Chcesz wakacji w turcji? zapomnij bo kasy już na to nie ma:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
z tymi diabłami wcielonymi to niestety prawda... rozpieszczane z każdej strony, żbey wynagrodzić brak pełnej rodziny, mamusia rozpieszcza, pewnie jeszcze opowiada, że tatuś nie ma czasu, że tatuś ma swoje życie, nową panią, tatuś raz na tydzień sie widzi, no to rozpieszczanie na całego, dziadkowie to samo, fury zabawek. aż mi się słabo robi jak słucham ile córka mojego faceta ma zabawek, na każdą okazję kilka prezentów, jeden to za mało, najdroższe, najmodniejsze zabawki, mamusia z kolei wyciąga kasę na najlepsze ubranka dla córeczki ,,skoro się dzieckiem nie zajmujesz to niech chociaż wygląda'' (po co 6latce buty emu czy kurtka z zary to ja nie wiem), młoda wymagania ma, na kulki czy do kina co tydzień. ja nie jestem z biednego domu, raczej zamożnego, i jak byłam dzieckiem miałam jedną półkę zabawek, zabawkę dostawałam na urodziny, imieniny czy święta, a nie co parę dni, tak samo jakieś wyjście, musiała być okazja. no ale co ja tam wiem o wychowaniu dzieci, pedagogiem nie jestem, matką również nie, więc siedzę cicho i nie komentuję. ciekawa tylko jestem czy moje dzieci (z partnerem) też będą miały takie luksusy? raczej nie, bo ja na to nie pozwolę, wolę pieniądze przeznaczyć na dodatkowe zajęcia, wycieczki czy książeczki dla dziecka, a nie kolejną lalkę, którą rzuci w kąt po tygodniu. a co jeśli moje dziecko będzie miało lepsze warunki typu swój pokój i tak dalej? ja dobrze zarabiam, prawdopodobnie w przyszłości będę zarabiała więcej, parter zarabia też nieźle. matka jego dziecka jest zwykle bezrobotna, raptem trzy miesiące popracuj i rzuca robotę, bo za ciężko, wykształcenia nie ma zadengo. co wtedy? też będzie musiał z własnej kieszeni tylko fundować równie dobre warunki? czy zaraz się pojawi problem, że traktuje dzieci niesprawiedliwie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia z dużego miasta
Ja póki co nie widzę symptomów rozpieszczania, ale to się może zmienić... Ja sama na siebie zarabiam, nie potrzebuję, żeby ktoś mnie utrzymywał. Więc on niech wydaje kasę na dziecko jeśli chce... Byleby tylko kiedyś nasze dzieci nie cierpiały z tego powodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dokładnie, niech robi jak chce dopóki dzieci nie będą cierpiały z tego powodu, twoje dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam nadzieję, ze nie będziecie mieli dzieci, bo jego córka będzie dla niego ważniejsza. Będzie czuł się winny, że dziecko cierpi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×