Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość silna1984

Boję się samotnej starości

Polecane posty

Gość silna1984

Mam 29 lat, właściwie prawie 30. Jestem jedynaczką, mimo to nie jestem związana z rodzicami. Widujemy się 2 razy w roku. Ostatni raz widziałam ich na Wielkanoc przez 3 dni, znowu zobaczymy się na 3 dni Bożego Narodzenia. Jest to spowodowane ciężkim alkoholizmem ojca i wieloma sprawami z dzieciństwa, które sprawiają, że nie mam ochoty na bliższe kontakty z nimi. Nie telefonujemy do siebie, nie piszemy, chyba, że coś się stanie, ale wtedy to tylko zdawkowe informowanie. Radzę sobie sama ze wszystkim, pracuję, mieszkam sama, potrafię ogarnąć każdą kwestię bez niczyjej pomocy, od upieczenia pasztetu po narąbanie drewna. Nauczył mnie tego alkoholizm ojca i słabość matki, która gdy zaczynał pić, piła z nim lub kompletnie się rozsypywała. Na zewnątrz byliśmy jednak porządną rodziną, nikt nie interesował się tym co działo się w środku. Emocjonalnie nauczyłam się sobie też radzić z samotnością. Przyjaciół jakichś tam niby mam, ale nie pielęgnuję z nimi ożywionej relacji, spotykamy się dwa razy w miesiącu na kawę czy piwo, poza tym oni mają już swoje rodziny, małe dzieci. Od 3 lat nie weszłam w żaden związek, ostatni rozpadł się przez seksoholizm byłego partnera. Faceci niby się mną interesują, z jakimiś się spotykałam, nic z tego nie wyszło. Chyba się boję, nie umiem zaufać, wpuścić kogoś do swojego świata. Na urlopy wyjeżdżam sama, do kina chodzę sama, do knajpy jeśli mam ochotę też. Ostatnie Święta Bożego Narodzenia też spędziłam sama, bo ojciec pił. Nie mam innej rodziny, matka tak jak ja jest jedynaczką a z braćmi ojca rodzice są skłóceni. Poznałam ich i kuzynów na pogrzebie babci 14 lat temu i od tego czasu nie mamy kontaktu. Tak naprawdę jestem kompletnie sama i tak widzę moje życie. Jak za szklaną ścianą. Dwa tygodnie temu zachorowałam, zaczęło się od zwykłego przeziębienia, skończyło na przewlekłej infekcji, która unieruchomiła mnie na 2 tygodnie w domu. Kiedy miałam wysoką gorączkę i nie byłam w stanie zejść nawet do osiedlowego sklepiku po coś do jedzenia, poczułam okropny strach. Teraz jestem młoda, mam silny organizm, ale co będzie na starość albo jeśli nawet teraz to coś poważnego? O pomoc nie potrafię prosić, znajomi proponowali, że zrobią zakupy a ja powiedziałam, że sobie świetnie radzę. Teraz jest już lepiej, ale mimo wszystko nawiedza mnie lęk. Boję się jak będzie to wyglądać za 30-40 lat. Czy ktoś z Was ma też takie myśli? Jak sobie z nimi radzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samodziejka
Ja się przygotowują na samotną starość chociaż...przygotowuję to za dużo powiedziane. Staram się po prostu oswoić z tą myślą, że będę kiedyś sama, zdana tylko na siebie. To mnie przeraża bardzo się tego boję bo chyba sobie nie poradzę, nie mam stałej pracy bardzo ciężko znaleźć teraz coś w moim mieście. Podziwiam Cię że Ty sobie tak radzisz sama. Ja też kiedyś będę musiała ale się boję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
poszukaj info o dda jesli sama tej szklanej sciany nie zlikwidujesz NIKT nie jest w stanie tego zrobic za ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dda..wyświechtany temat, niedawno tutaj jedna kobietka pisała posta - dzisiaj bodajże - na temat jej relacji z mężem ktora pogorszyla sie od momentu jak zachorowala i jest na rencie, żaliła sie, że mąż ma pretensje ze "robi na dom, na rachunki" a ona siedzi w domu... Nie ma gwarancji na to, mozesz miec nawet męża i dzieci i nie masz gwarancji, ze oni ci na starosc pomogą... Jest takie coś, że jak nie dajesz rady na starość to przychodzi opiekunka z pomocy spolecznej czy ktoś.. tylko tyle.. :-O Albo jak masz kase to przychodzi opiekunka prywatna i siedzi wtedy z takim kims caly dzien przykladowo..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie ty jedna sie tego obawiasz , ja po porazkach zyciowych tez zdechne w samotnosci a mi troche blizej niz tobie bo ja dobijam 40

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobry temat. Od jakiegoś czasu sam o sobie też myślę takimi kategoriami. Mam dopiero 27 lat ale mam przekonanie że nigdy nie założę rodziny. Jakiś taki dziwny jestem poprostu. Nieśmiały to raz, niezaradny to dwa, bujam w obłokach zamiast bardziej realnie patrzeć na życie. No nie ważne z resztą. Miewam już myśli samobójcze ale od czynu dzieli mnie sporo. Próby żadnej nie było w każdym bądź razie. No ale na starość to kto wie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa333333
ja juz po czterdziestce jestem i jakos sie nie boję pójdę sobie do domu starców na starość i tam się mną zajmą, jak juz sama nie dam rady

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vb12
jestem dda po terapii indywidualnej i grupowej wszystko trwało razem kilka lat juz 2 lata po terpii od kiedy szklana szyba zbiła się a ja wyszłam na zewnątrz, byl ból psychiczny i szok po zbiciu tej ściany bo wszystko było nowe i takie intensywne jakbym narodziła się na nowo w wieku 20 kilku lat, moje relacje z otoczeniem poprawiły się o 95%, terapia bardzo bolesna ale warto było dda przyciągaja problemowych partnerów tworząc z nimi toksyczne związki nawet nie są świadome tego dostrzegają to dopiero w terapii i pracują nad zmianą chorych schematów wyniesionych z domu, potem jest duża szansa że już jako zdrowi ludzie wejdą w zdrowe relacje tylko to wymaga cięzkiej pracy nad sobą pod opieką terapeuty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vb12
dziewczyno jesteś młoda weź się za siebie idz na terapiie szkoda życia by żyć w bagnie przeciesz jeszcze wszystko przed Tobą mąż, rodzina, dzieci, ja akurat wiem jak to jest być chorym lub trafić do szpitala wstydzić sie prosić o pomoc bo przeciesz jestem taka silna i samowystarczalna ale g****o prawda każdy potrzebuje w pewnych momentach wsparcia i pomoc a dda muszą się nauczyć prosić o pomoc bo dla nich to jak ujma na honorze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sama sobie z tym nie poradzisz tylko teraputa jest w stanie wyłapać złe schematy i ci je uświadomić lub grupa terapeutyczna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dla samotnego faceta lepsza dziewczyna ktora poleci na jego kase niz zadna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko,potrafisz wymienic klocki hamulcowe w samochodzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam podobną sytuację, z tym, że ojciec już nie pije ale jest strasznym egoistą. Matka za to jest super, ale...nie potrafi bez niego żyć. Mieszkamy wszyscy, pomagam im, ale nie widzę takiego sensu dalej. Jeśli tak będę postępował nigdy nikogo nie znajdę, z czym trochę się pogodziłem, ale nie za bardzo mi to odpowiada. Co jest spowodowane tym, że nie możesz otworzyć się dla jakiegoś faceta? Obawy przed alkoholizmem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość silna1984
Nie wiem, po prostu to wszystko co wydarzyło się w przeszłości nastawiło mnie tak do związków. Miałam jeden całkiem fajny, ale wymagałam od partnera, żeby zastąpił mi ojca. Były jazdy jak nie wiem co kiedy np wstał w sobotę bez przytulenia mnie. Od kiedy się z nim rozstałam (to ja odeszłam, bo bałam się czegoś, nie umiem powiedzieć czego) ciąży nade mną jakieś dziwne fatum. Wchodziłam w związki z naprawdę popranymi facetami, z jednym narkomanem a drugim właśnie seksoholikiem, który zdradzał mnie z dziewczynami poznanymi w sieci. Teraz jestem od 3 lat sama. Nie umiem określić tego co czuję do mężczyzn, bardzo chciałabym z kimś być, mam w sobie jakieś wręcz chore poczucie lojalności, potrzebę opieki, stworzenia rodziny. Ale po prostu nie wychodzi. Pamiętam, że miałam chyba 15 lat kiedy na Wigilii zaczęłam płakać, matka spytała mnie co się stało a ja jej odpowiedziałam, że Nie wiem gdzie leży problem. Nie jestem brzydka, nie jestem też głupia, mam całkiem dobrą pracę, zainteresowania. Nie jestem tylko, jak to sama określam, zdesperowana i szukająca. Nie wiem czy oni to wyczuwają...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciężko mi powiedzieć, ale wydaje mi się że powinnaś nabrać trochę dystansu do samej siebie jak i do facetów. Pomyśl też, czego oczekujesz od siebie, życia i partnera - tak uczciwie sama sobie. Powinno to pomóc. Jak pisałem, też u mnie źle to wygląda, ale im dłużej się o tym zastanawiam, tym bardziej wiem czego chcę. To, że związki nieudane, nie znaczy że każdy następny będzie taki sam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko, odnoszè wrazenie, ze wobec tego faceta od nieprzytulania w sobotè, bylas zbyt zaborcza. Chcialas go miec na wlasnosc, a jesli kochalas, to za bardzo. Albo siè zbyt dystansujesz, albo chcesz kogos wchlonąc, zagarnąc. Cos jest na rzeczy , ze ciagną do ciebie popaprancy...Ojcu nie mozesz pomoc, to moze podswiadomie chcesz innym?7

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość silna1984
Miałam w sobie długi czas poczucie misji. Jakbym wyłapywała z tłumu tych wszystkich skrzywdzonych i nieszczęśliwych i próbowała wyleczyć ich swoją miłością. W stosunku do nich zachowywałam się jak do ojca: gotowałam, sprzątałam, udawałam że nie widzę, byłam kochającą poduszeczką, gotową wytrwać wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale pamiętaj, że jeśli spotkasz tego właściwego to będziesz się nim opiekować tak samo jak on Tobą i nie szukaj w każdym problemu, którego nie ma. To nie ma żadnego sensu. Jeśli będziesz widziała w kimś alkoholika, to albo on da sobie spokój, albo "alkoholikiem" się stanie. Związek musi być pewnego rodzaju równowagą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gregZzZ
Masz w sobie coś fajnego:) Myślę, że związek z Tobą wyglądałby naprawdę dobrze, tylko musisz się uwolnić od tego "zakłopotania".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Starość nie musi oznaczać zawsze samotność jeśli nie masz kogoś bliskiego. Moja znajoma wraz z mężem oddali teściową do domu spokojnej starości, dokładnie http://www.domnaddolina.pl/ i z tego co wiem jest zadowolona tam ze względu na opieke, ludzi w jej wieku itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×