Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Co robić? Wychowca mojego dziecka myśli że jesteśmy bardzo biedni

Polecane posty

Gość gość

Zacznę od tego, że dziecko jest już duże i chodzi do technikum położonego w mieście oddalonym kilkanaście kilometrów od naszego miejsca zamieszkania. Wychowawca nas nie zna, tyle co z wywiadówki, na której nawet jednego zdania z nim nie zamieniłam bo nie było takiej potrzeby. Ubrana chodzę normalnie, dziecko też, a nawet ma niektóre ubrania trochę droższe niż przeciętnie, nie ma ich aż nie wiadomo ile, ale nie chodzi ciągle w jednym ubraniu. Składki wszystkie opłacam na czas, książki dziecko ma, więc to też nie. Wychowawcy podpadło chyba to, że dziecko nie jeździ na żadne wycieczki, choć w sumie była tylko jedna jednodniowa bo inne były planowane, ale się nie odbyły, a nie jeździ bo nie chce. No i dziecko nie chce iść na studniówkę - bo nie :o Nie żywi się też w sklepiku szkolnym z powodu alergii pokarmowej, ale zawsze nosi kanapki z domu. I teraz dziecko ma problem bo wychowawca co i rusz się go czepia i chce załatwiać dofinansowanie do wycieczki :) Nie wiem czy iść wyjaśniać tą sytuację, czy nic nie robić? Nauczyciel wyraźnie myśli, że dziecko wstydzi sie swojej biedy :o Nie jesteśmy szczególnie bogaci, choć wykazujemy dochody dość niskie, ale przecież nie pójdę sietłumaczyć, że mąż nie jest opłacany z całego wynagrodzenia, a ja pracuję chwilowo na czarno, ale pracuję. Do żadnego MOPSU nie latam po zasiłki, pobieramy tylko rodzinne, ale w naszej okolicy mogłabym na palcach policzyć rodziny, którym się nie należy właśnie z powodu niechęci pracodawców do legalnego zatrudnienia i myślę że wychowawca zdaje sobie sprawę z tego, że tak jest. Choć też nie wiem czy to w ogóle ma znaczenie bo ani ja ani dziecko nigdy nie wypełnialiśmy nic o dochodach rodziny, chyba że szkoła jakoś za naszymi plecami się dowiadywała :o Nie wiem czy zrozumiale opisałąm sytuację, ale co byście na moim miejscu zrobiły? Nie napisałam jeszcze, że mamy tylko to jedno dziecko, wiec o wielodzietność też nie chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
super nauczyciel , który chce pomóc , mało jest teraz takich . ja bym poszła i porozmawiała z nim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po prostu powiedz wychowawcy, że syn nie chce uczestniczyć w wycieczkach itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nauczyciel nic złego nie robi , ja na twoim miejscu zgodziłabym sie na dofinansowanie, przeciez inicjatywa z jego strony spoko , po co chcesz udowadniac że jestes jakoś dobrze sytuowana ? nienormalna jesteś ? :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale syn nie chce jechać na tą wycieczkę :) także ze względu na jedzenie, bo jemu jedzenie w restauracjach szkodzi, a wycieczka ma być kilkudniowa. W ogóle on swoją klase lubi, ale lepszych kolegów ma z gimnazjum i woli z nimi spędzać czas niż z klasą. To co, mam go zmuszać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:-) dziwne to,jak długo żyję,to nawet ci co są dobrze sytuowani nie mieli by problemu jakby ktos im taką pomoc ofiarował :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Porozmawiaj z tym wychowawcą. Z jednej strony to naprawdę fajnie, że facet się interesuje zamiast robić jakieś głupie docinki (spotkałam się z tym chodząc do szkoły), ale Twoje dziecko może czuć się niezręcznie. Wiem jak to jest, bo byłam w podobnej sytuacji. Nie jeździłam na dłuższe, a co za tym idzie, droższe wycieczki, przez moje problemy zdrowotne, nie jadłam obiadów w szkolnej stołówce, bo zwyczajnie nie lubię takiego zbiorowego żywienia, a mojemu wychowawcy wydawało się, że to przez brak pieniędzy. Potrafił przy całej klasie rzucić tekst w stylu "złożymy się i wykupimy ci obiady chudzinko". To było podłe i upokarzające, tym bardziej, że tego nie potrzebowałam. A tych naprawdę biednych dzieciaków nikt nie zauważał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No dobra, gdyby to było jakieś stypendium to bym machnęła ręką, w końcu dodatkową kasę można by spożytkować dla dobra dziecka. Tylko że tu chodzi o niechciany wyjazd :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę, ze dla świętego spokoju wyjaśnię to wychowawce, ale nie będę latać specjalnie tylko porozmawiam z nim po wywiadówce na półrocze. Inaczej będzie go nękał dalej :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A może jakaś dobra dusza doniosła na Was do wychowawcy? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Porozmawiaj z wychowawcą i powiedz dlaczego Twój syn nie chce jezdzić na wycieczki z klasą.Uważam że nauczyciel jest w porządku ze zainteresował się uczniem.Niektórym, to ciężko dogodzić.Nie interesuje, jest zle, zainteresuje się, też niedobrze. Nie opisuj na forum, tylko porozmawiaj z wychowawcą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem kto by to mógł być i po co miałby to robić. Wszyscy nasi znajomi wiedzą w jakich warunkach żyjemy i taki donos mogliby zrobić chyba tylko na złość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kur.... nie wytrzymam... mówi ci tu wiele osób, żebys pogadała z wychowacą, a ty ciągle swoje, że syn nie chce i że syn nie chce i tak w koło macieju, czego jeszcze od nas oczekujesz??????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przyznam szczerze, że najchętniej nic bym nie robila w tej sprawie. W końcu jakim prawem nauczyciel ma wymagaać ode mnie tłumaczenia się bez żadnego powodu :o Nic nie zrobiłam żebym miała iść opowiadać się obcemu czlowiekowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Haha, skąd ja to znam! Jestem teraz sama mamą, ale gdy chodziłam do liceum, to miałam podobną wychowawczynię. Ta kobieta po prostu była tak "dobra", że aż mnie z jej dobroci skręcało. Nie chciałam jeździć na wycieczki, bo również miałam inne lepsze dla mnie towarzystwo i tak samo nie poszłam na studniówkę, choć miałam kilku kandydatów, nawet jednego z klasy do której chodziłam, ale zwyczajnie nie chciałam uczestniczyć w tym, co dla mnie nie było wówczas ważne. Natomiast pani wychowawczyni wręcz zamęczała mnie na lekcjach wychowawczych i po nich, że dlaczego, a może jednak itd. Matko, naprawdę nie wiem czy to jakiś obowiązek? Ja do dziś nie narzekam na samotność, mam znajomych, ale czy nie mogę sama wybierać sobie towarzystwa? Myślę że wychowawcy powinni mieć trochę więcej wyobraźni, żeby nie napisać - rozumu i nie przyczepiać od razu łatki - biedak, czy odszczepieniec. A teraz moja rada - idź do wychowawcy, lub po zebraniu podejdź do niego i powiedz najprościej w świecie, że dziękujesz mu bardzo za zainteresowanie i chęć pomocy, ale syn/córka zwyczajnie nie chce jechać na wycieczkę, woli inaczej spędzić czas. POWODZENIA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem że nie chcesz, ale raczej dla dobra swojego dziecka mogłabyś się poświęcić, inaczej sama zauważyłaś, nic się nie zmieni. IDŹ!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skoro uważasz że nie musisz pójść do wychowawcy, to powiem krótko.SPADAJ STĄD! Nie zawracaj głowy na forum.Dla mnie to jesteś tępa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"W końcu jakim prawem nauczyciel ma wymagaać ode mnie tłumaczenia się bez żadnego powodu" x a czy nauczyciel WYMAGA czegokolwiek od ciebie? jakas nierozgarnieta jesteś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzięki, chyba pomimo niechęci będę musiała iść i podziękować, jak radzisz. Tylko czy on mi uwierzy? Może dalej myśleć, że ja też wstydzę się przyznać do ciężkich warunków :o Zaczynam się stresować :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poczułam się jakby wymagał bo powiedział mojemu synowi, że chyba będzie musiał skontaktować się z rodzicami :o Co według mnie ma oznaczać, że mu nie wierzy i że ja mam się tłumaczyć z moich niby złych warunków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jakie to żenujące
Ludzie nie piszcie tutaj.To nic nie da.Sami widzicie jaka to tępa baba::D Chłop swoje i ona swoje! Niech robi jak uważa, psychiczne babsko i tyle😡

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ten twój synuś to ile ma lat? 5? 6? a może jeszcze nie umie mówić? nawet mi się nie chce tego komentować :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój synuś już z panem wychowawcą rozmawiał, co jak już pisałam nic nie dało, bo pan wychowawca nie raczy rozumieć, że on nie jest chętny na udział w wycieczce albo studniówce i zamierza ze mną kontaktować się w tej sprawie. Zaczynam się wkurzać i powiem wam, że nie będę z nim rozmawiała szczególnie po dobroci. Powiem raz, a jak nie dotrze idę do dyrektora, niech dyscyplinuje swojego pracownika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nareszcie dotarło do cizi, że z ludźmi trzeba rozmawiać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taki psi obowiązek wychowawcy, żeby zachęcać dzieci do udziału w klasowych imprezach. Ja pamiętam z własnych szkolnych czasów, że trudno się było wykręcić z klasowej wycieczki i także osoby bogate były "molestowane", żeby jednak jechały i brały udział w życiu klasy. Jak raz nie chciałam jechać na wycieczkę w góry[wychowawca lubił uciążliwe piesze wycieczki po malowniczych wertepach- człowiek padał na pysk:D], to zachęcał mnie wychowawca, pan od geografii i jeszcze dyrektorka:D. Moja kolezanka zapłaciła i po prostu stwierdziła, że sie nie stawi, to podjechaliśmy po nią autobusem do domu:D; ze studniówki nie dalo się wykręcić, jedna laska zapłaciła i po prostu nie przyszla, inaczej weszli by jej na głowę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A syn chodzi do szkoły niemowych? Nie może powiedzieć, że ma gdzieś dofinansowanie, bo zwyczajnie nie chce jechać na wycieczkę, a nie że go nie stać? A jak się wychowawca uprze i załatwi dofinansowanie, to wystarczy że syn nie stawi się na wycieczkę i kwita. Nauczyciel nauczy się następnym razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bez przesady, nie zamierzam płacić za wycieczkę jeśli syn nie ma zamiaru jechać :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nikt nie każe ci płacić. Wyraźnie napisałam, że syn powie że nie chce jechać, co samo przez się oznacza że nic nie zapłaci i doda nauczycielowi, że jak chce dofinansować, to niech dofinansuje to NIC którego nie zapłacicie. Trzeba jakoś "dogryźć" wychowawcy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ciebie nie martwi, ze syn sie izoluje od klasy, nie chce iść na studniówkę? tym bym się bardziej martwiła niż zachowaniem pozorów i zeby czasem nie zostać posądzonym o ubóstwo. Ja bym zachęcala, niech pojedzie chociaż na połowę tych wycieczek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie martwi mnie to bo mój syn wcale się nie izoluje od klasy. Zaprasza do domu kolegów albo koleżanki z klasy, bywa u nich na urodzinach, czasem idą razem po lekcjach na pizzę, jechał też w wakacje z kolegami z klasy na koncert. Nie można więc powiedzieć, że się izoluje, chociaż jak pisałam najlepszych kolegów ma spośród chłopaków, z kórymi zna się jeszcze z gimnazjum, także dlatego, że oni mieszkają bliżej nas i łatwiej o spotkania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×