Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy udalo sie komus wyjsc z depresji ,jak?

Polecane posty

Gość gość

bardzo prosze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wizyta u DOBREGO psychiatry , wizyty u psychologa a jelsi trzeba leki! u mnie duuuuuuuuzo lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jakie leki,co taki psychiatra mowi? zapisalam sie ale dopiero za 2 tyg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Został psychiatrę i leki. Ja miałam depresję po ciąży. Tylko wsparcie bliskich osób, oderwanie się od problemu i spojrzenie na wszystko z innej perspektywy. Wstań powiedz sobie że to będzie dobry dzień i zrób coś co zawsze chciałaś, ale wydawało Ci się że nie dasz rady. Jeśli masz depresję po ciąży, to musisz zacząć wychodzić z domu, zadbać o siebie, ana lustrze powiesić kartkę z napisem '' Dobra mama to JA, popełniam błędy i mam do nich prawo.''

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mozna,a nawet trzeba.Dobrze ustawione leki i terapia na pewno pomoga ! Powodzenia !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A dlaczego za 2 tyg dopiero? Jesli jest az tak zle to biegnij od razu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko i wyłącznie porządna psychoanaliza lub psychoterapia. Trzeba znaleźć zródło choroby. Leki lecza skutek, nie przyczynę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale dobrze ustawione leki to polowa sukcesu.Oczywiscie,ze one nie rozwiazujs problemow,ale nasze nastawienie do nich.I oczywiscie,ci,ktorxy mysla,ze po lekach nastepuje stan euforii,sa zawiedzeni,bo nic takiego nie ma miejsca !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milka111
mnie dopadla depresja po aborcji. Nie baralam lekow, pomogly mi rozmowy z psychologiem oraz wsparcie przyjaciol. Trwalo to ok 3 m-ce, teraz wszystko wrocilo do normy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tu autorka...napisze jak jest i nie chce slyszec,a mozna bylo inaczej... pojutrze koncze 30lat przez 10lat praowalam jako przedstawiciel handlowy w kilku firmach nie jestem specjalista,studia dopiero koncze,takatam p*****logie..cos co lubie moja firme zamknieto,niedlugo konczy mi sie wychowawczy na mlodsze dziecko...zadnych szans na zlobek... starszy syn chodzi do przedszkola... maz jest za granica ale od dawna nic mnie juz z nim nie laczy...wypalilo sie i juz pracy teraz nie znajde...nie mam sily,zapalu checi... mam na glowie caly dom i dwoje dzieci...NIKOGO do pomocy wariuje,patrze tepo w sciane,dom zarasta syfem,dzieci kape jak juz jest zle.nie chce mi sie bawic,czytac bajek,wstawac z lozka...NIC nie mam sil do zycia tak tylko chcialam sie wygadac... dziekuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
schudłam :o ale ponownie +5kg i depresja wrocila, siedzę na kafe :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko ! To nie depresja,to zmeczenie....choc dlugotrwale zmeczenie ,stres ,trudne sytuacje,moga depresje wywolac,ale u Ciebie jeszcze za wcxesnie... Poki co,psycholog lub serdeczna,dobra przyjaciolka.Trzymaj sie,bedzie dobrze,tylko daj sobie szanse.Meza zagon ! Dzieci wszak tez jego !!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja wyszlam dzieki lekom mialam sile do zmainy zycia. zanim trafilam do psychiatry budzilam sie nad ranem i patrzylam w sufit i myslalm ajkie to moje zycie jest beznadizejne. jak corka sie budzila chcialo mi sie plakac. Odstawialam ja do nianki i caly dzien przesypialam. Leki po mùiesiacu zaczely dzialac. pare rozmow z psychologiem. ustawienie pewnych spraw z mezem, ktory pracowal daleko i rzedko go widywalam. Idz do psychiatry. Rodzina i przyjaciele do tej pory nie wierza,z ze mialam depresje. zawsze bylam i teraz jestem pelna energii usmiechnieta, zadbana. trudnosci pokonywalam jak taran. Teraz wiem, ze nie jetsem niezniszczalna. Idz do psychiatry, jak wyjdziesz z najgorszego stanu depresyjnego, to bedziesz miala siole na zmianyw zyciu. IWme co mowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja juz nie mam sily... jeszcze dzis padlo mi auto,niby nic wielkiego ale poki nie naprawia nie mam jak dostac sie nawet do sklepu ani dziecka do przedszkola zawiezc...tak moglabym kogos poprosic ale nie mam nawet do kogo zadzwonic...kiedys mialam przyjaciol ale juz z nikim nie utrzymuje kontaktu wygladam jak wrak czlowieka jakbyscie mnie zobaczyly rok termi i dzis to byscie nie uwierzyly ja wiem ze ludzie maja wieksze problemy,choroby,biede a ja sie uzalam...ale chodzi o to ze nie mam SILY...na nic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja udałabym się do psychiatry po leki i w dniu połknięcia pierwszej pigułki wzięłabym się za sprzątnięcie domu aby w następnej kolejności już w czystości opiekować się dziećmi. Po przeczytaniu im bajek zaczęłabym pisać cv i dalej by poleciało. Ale bez piguł będzie ciężko tak się zmobilizować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
generalnie potrafię sobie wyobrazić jak beznadziejnie musisz się czuć - ale zacznij działać - możesz nawet tak jak napisałam wyżej (22:14). Ciebie pogrąża stagnacja. Rano zadzwoń do obojętnie kogo i wyjdź z tym kimś na kawę !!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja lecze sie 10 lat, popieram, idz do psychiatry nie dasz sama rady. On cie zapyta o nastrój, o apetyt, o jakosc snu, jak zasypiasz, czy sie budzisz w nocy, czy jestes senna w ciągu dnia,zapyta cie o znajomych , zycie towarzyskie, jakie masz lęki. Jesli cie nie zapyta to sama mu powiedz, bo to okresla jak dużą masz depresje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziekuje wam bardzo za 10dni mam wizyte... mam nadzieje ze to mi pomoze.. kiedys sie udzielalam na tym forum, mialam swoj nick ale nie wiedzialam ze bede potrzebowac pomocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bywa i tak,grunt to sobie pomoc,a taka pomoca jest wizyta u lekarza,skoro czujesz,ze wszystko cie przerasta.Daj sobie szanse,bo nikt tego za ciebie nie zrobi,a szkoda marnowac zycie.Na pewno sie uda !!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Elise82
Autorko chyba wiem jak się czujesz, co prawda mamy trochę inna sytuację rodzinna bo mój mąż jest na miejscu i mam jedno dziecko - 4 latke ale podobne odczucia. Od jakiegoś roku cos się ze mną dzieje, jakbym zgasła. Przedtem byłam wulkanem energii, teraz nic mi się nie chce. Mam problemy z odżywianiem tzn. zaczęłam się odchudzać rok temu w grudniu i to dość intensywnie, doszły codziennie ćwiczenia i suma summarum schudłam 23 kg sporo więcej niż planowałam. Straciłam nad tym kontrole, dziś mam niedowagę i uzależniłam się od ćwiczeń. Oddaliłam się od wszystkich, od znajomych, których i tak nie mam za dużo, od rodziny. Unikam ich, nie przyjeżdżam na rodzinne imprezy, nie odwiedzam już rodziców, a kiedyś co tydzień w niedziele byliśmy u nich na obiedzie. Z mężem od jakiś 2 lat nie spie w jednej sypialni, odzwyczaiłam się, lepiej mi się śpi osobno. Mąż jest dobrym człowiekiem, dobrym ojcem ale ja chyba już nic do niego nie czuje. Z miesiąca na miesiąc jest gorzej, zamykam się w sobie, lubię spędzać czas sama w domu. Zbliżają się święta a ja postanowiłam już ze spędzę je sama w domu, mąż z córką pojada do rodziny a ja nie chce, chce być sama. Wiem ze wszyscy się martwią bo widza co się dzieje ale mnie to nie interesuje. Byłam na wizycie u psychologa ale chyba nie jestem gotowa na to żeby stawić czoła zaburzeniom odżywiania. A wiadomo jak samemu się nie chce to nikt Ci nie pomoże. Teraz zbieram się żeby zrobić drugie podejście. Być może tamta psycholog mi nie podpasowała za bardzo, nie poczułam się komfortowo. Wiem, ze zapamiętałam jej słowa, że moje problemy z odżywianiem tj. skrupulatne liczenie kalorii, intensywne codziennie treningi to zagrożenie dla mojego zdrowia i życia, to igranie z życiem. Musze cos zmienić ale zrobić pierwszy krok jest trudniej. Dlatego życzę ci powodzenia i grunt to chcieć, reszta się uda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Elise82 zycze Ci powodzenia, sama nie wiem,czekam na ta wizyte u psychiatry z wielka nadzieja..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem z jaką nadzieją czekasz ale na moim przykladzie lecze sie 10 lat i nigdy chyba juz nie wróce do stanu sprzed depresji. Planując swoje zycie, czy tez szukając pracy miej to na uwadze , mierz sily na zamiary gdyz stres moze pogorszyc twoj stan. Ja biorąc leki jestem w o tyle lepszym stanie ze daje rade pracowac, jednak nie zdcydowalem sie na dzieci i rodzine. Gdyz ta depresja wciaz nawraca mimo leków, poprostu czasami jest lepiej ale czesto gorzej. Dzis mam 40 lat, choroba ujawnila sie kolo 30 stki, wtedy najczesciej sie ona pojawia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja niedawno pisałam, chyba też w twoim temacie. Kilka lat temu miałam epizod depresyjny (miałam 29 lat), na szczęście moja przyjaciółka praktycznie wygoniłam mnie do psychiatry. To nie był mój pierwszy epizod, potem sobie uświadomiłam, że miałam przynajmniej dwa wcześniej. Jakoś się z nich wygrzebywałam, ale ten był najgorszy. Miałam problemy z najprostszymi rzeczami - typu wykąpanie się, pójście na zakupy - podjęcie decyzji o kąpieli zajmowało mi cały dzień... Już nawet smutku nie odczuwałam ale całkowite poczucie pustki i bezsensu, to było jak wygaszenia uczuć z wyjątkiem nieokreślonego niepokoju i czasami lęków. Miałam myśli o zrobieniu sobie krzywdy. Cierpiałam na bezsenność. Nie miałam na nic siły. Lekarz przeprowadził dokładny wywiad. Ja nie wiedziałam co mu powiedzieć, bo wydawało mi się, że sobie wymyślam chorobę na usprawiedliwienie bycia rozlazłą i było mi wstyd - a nie było czego. Dostałam leki, które po kilku tygodniach przywróciły mnie do życia. XXX Mój psychiatra jednak powiedział mi jedną bardzo ważną rzecz - że leki przywrócą mnie do pionu ale nie rozwiążą moich problemów - a póki tych problemów nie rozwiążę, ryzyko nawrotów jest dużo większe. I zasugerował psychoterapię. Tak zrobiłam. Ówczesny epizod włączył się zapewne z powodu wcześniejszej utraty bardzo lubianej i dobrze płatnej pracy, co spowodowało szereg zmian w moim życiu. Ponadto miałam spore problemy w związku - przenosiłam do niego to co znałam ze niegdysiejszego, bardzo toksycznego, wręcz przemocowego związku - ale nie miałam o tym pojęcia. Myślałam że trafiłam znów na złego faceta - i jego obciążałam całą winą za nasze problemy. XXXX Terapia farmakologiczna trwała ponad rok i już na początku zdziałała cuda. Po miesiącu poszłam też do psychologa na terapię. Potem ją przerwałam, ale wróciłam bo widziałam, że coś jest nie halo, tylko już do innego terapeuty. W sumie psychoterapia zajęła mi jakieś dwa lata - i powiem ci, że to nie było łatwe, bo odkrywałam o sobie wiele prawd, które były bardzo przykre i które wypierałam. Kilka razy miałam zjazdy takie po sesjach, że płakałam po nocach. Ale pomogło - naprawdę! To jak efekt domina w zwolnionym tempie - musiałam przebudować mnóstwo rzeczy, ale w końcu dotarłam do właściwego klocka, i potem to już poszło szybciej. Najbardziej było to widoczne, kiedy mój związek zaczął się zmieniać o 180 stopni. Ja przestałam wymagać od mojego partnera, a potem męża żeby się zmienił, bo skupiłam się na sobie. I tylko i wyłącznie zmiany we mnie i to jak JA zmieniłam moje podejście, jak zaczęłam inaczej postrzegać pewne rzeczy - sprawiło, że nasze problemy nagle po prostu przestały istnieć! Zaczęlismy się dogadywać, zbliżyliśmy się do siebie, a to czego się bałam w tym związku po prostu zniknęło - na przykład zazdrość! Teraz jesteśmy naprawdę szczęśliwym małżeństwem, mimo różnych problemów (między innymi wyjazdowy charakter pracy męża co nie ułatwia codziennego życia). Spodziewamy się dziecka, na co wcześniej w życiu bym się nie zdecydowała! Zaczęłam też się po prostu dobrze traktować. Nikomu nie życzę depresji, bo to straszna rzecz jest, naprawdę - ale w moim przypadku, to że tak bardzo chciałam z niej wyjść sprawiło, że moje życie naprawdę zmieniło się na lepsze. Wiem, że strasznie długi wpis, ale może komuś się przyda - a ja pamiętam, że szukałam dużo informacji i doświadczeń różnych osób w necie właśnie, z nadzieją że znajdę coś pozytywnego. XXX Trzymam mocno kciuki za Ciebie. Wiem, że teraz wydaje ci się, że już nie ma realnej możliwości żeby było lepiej, ale to też jest właśnie depresja, ona całkowicie wykrzywia perspektywę. Bo owszem, to co jest na zewnątrz (praca, rodzina, związek) - wpływa - ale najwazniejsze jest to co masz w środku, i jak przepracujesz pewne rzeczy będzie ci dużo prościej nawet w trudnych momentach. W moim przypadku nie było łatwo, i to była chwilami żmudna i nieprzyjemna praca, ale naprawdę było warto!!! Pozdrawiam ciepło!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zaden psychiatra, zadne leki. Trzeba sobie poradzic z wlasnymi problemami i demonami, i na pewno nie przez otepianie sie regularnie prozakiem. Medycyna dawno zeszla na psy i zalecza skutki chorob zamiast pozbywac sie przyczyn. Mnie bardziej to zaszkodzilo niz pomoglo, pomogly za to inne, niekonwencjonalne srodki. Zadbaj o siebie, najogolniej mowiac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Elise82
Ja to się zastanawiam skąd takie stany się biorą? W moim przypadku np mam chyba w miarę fajne życie, nie mam większych problemów, kredytów na x lat, dostałam od rodziców duże 4pokojowe mieszkanie, nie mam problemów z mężem pijakiem czy przemocowcem, dziecko zdrowe i śliczne, praca w miarę stabilna i fajna, wszyscy zdrowi. Teoretycznie moje życie powinno mnie zadowalac a tak nie jest. Sama narobiłam sobie kłopotów z odżywianiem, w sumie mogę powiedzieć że to na własne życzenie bo straciłam nad tym kontrolę. Mam fajne życie a nie cieszy mnie ono. Nie chce mi się wracać do domu po pracy, najchętniej pracowałabym 12 godz. Tylko czy psycholog będzie umiał odp. Na pytanie skąd to się bierze? Autorko jak masz ochotę to pisz tu przynajmniej będzie można się wygadac i będzie "raźniej".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do gość z 17.24 To co piszesz jest po prostu SZKODLIWE. Nikt tutaj nie mówi o czasowym spadku nastroju, stresie czy normalnych dołkach związanych z problemami. Nie wiem jaką miałeś/aś diagnozę, ani jakie leki brałeś/aś, bo nic o tym nie piszesz. Być może trafiłeś/aś na niekompetentego lekarza, tak też bywa. Ale z depresji nie wyjdzie się przez eliminację niezdrowego jedzenia czy picie ziółek. XXX Leki antydepresyjne NIE uzależniają i NIE otępiają. Poczytaj trochę na czym polega działanie leków typu SSRI zanim zaczniesz pisać głupoty. Co więcej, leki tego typu na osobę zdrową po prostu nie będą działać!!! To nie są leki uspokajające czy narkotyki - ich rola to wyregulowanie zaburzonej chemii mózgu. Z ulotki jednego z nich: "Nie upośledza funkcji poznawczych (intelektualnych) i sprawności psychomotorycznej, nie wywiera działania sedatywnego." Można po tych lekach normalnie prowadzić samochód... a po niektórych syropach na kaszel już się nie powinno... To tak, jakbyś komuś kto się leczy z powodu zaburzeń hormonalnych powiedział, że powinien zrezygnować z leczenia hormonalnego, bo lepsza jest medycyna niekonwencjonalna. Powiesz cukrzykowi, że branie insuliny jest szkodliwe??? Weźmiesz na siebie tę odpowiedzialność?? XXX Poza tym, tutaj wszyscy radzą oprócz farmakoterapii podjęcie psychoterapii - w celu rozwiązania problemów. Jedyny problem polega na tym, że musisz najpierw się doprowadzić do stanu, gdzie ta terapia będzie miała rację bytu. Jeżeli wykonanie najprostszych czynności ( kąpiel, zrobienie obiadu, zakupy) zaczyna ci sprawiać problem bo nawet na to nie masz siły - to rady typu "zacznij uprawiać sport", "umów się z koleżanką na kawę" czy "zadbaj o siebie" - można sobie wsadzić. Depresja to poważna choroba, którą można i trzeba leczyć - a tutaj jeszcze link do mądrego obrazka w tym temacie: http://demotywatory.pl/4325195/Gdyby-choroby-fizyczne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgadzam sie w 100% z przedmowca !!!! A gosc z 17.24 to typ z rodzaju ,,wez sie w garsc " ,bo uzalasz sie nad soba.Takie osoby pojecia nie maja o depresji,jak porrafi zniszczyc zycie....ech....nie bede udowadniac jakiemus ignorantowi,ze nie jestem wielbladem.A leki,to najczesciej powodujace wychwyt zwrotny serotoniny,ktora to substancja naturalnie wystepuje,jako skl.chem mozgu,ale czasem jest za malo i stad m.in.depresja.A prozac to ma zupelnie inne dzialanie,bo w depresji nie chodzi o to,by miec humor i stan euforii,tylko umiec sie wyprostowac i stawic czola problemom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
lenistwo smierdzace nie depresja,jedna z druga by raz daw okna w domu pomyla,podlogi na kolanach i zaraz by depresja przeszla

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
8.55 poltora roku trwala moja terapia,to i tak krotko,od pol roku jestem bez lekow i nic mnie tak nie cieszy,jak wyszorowanie wanny,czy umycie okien.Pozdrawiam ignorantke ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"nic mnie tak nie cieszy,jak wyszorowanie wanny,czy umycie okien" Jak ja to rozumiem :) Sam fakt, że się można wreszcie normalnie funkcjonować, wywołuj*****ana na buzi :) Pozdrawiam cieplutko! Trolle, zmykajcie hejtować gdzie indziej, nic tu po was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×