Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy wy tez majac wlasna rodzine nie macie z kim pogadac

Polecane posty

Gość gość

mam meza, nie mam dzieci i tak naprawde odkad wyprowadzilam sie z domu nie mam zbytnio kontaktu z rodzenstwem i rodzicami, nie wiem czemu tak jest ale my wszyscy nie przepadamy za soba, jedno drugiemu zazdrosci, moja matka tez nie jest zainteresowana np rozmowa z nami o naszych sprawach, koszmar rzadko sie widujemy i rozmawiamy, zaczynamy byc dla siebie wrogami, brakuje mi cholernie rodzenstwa bo tez z mezem nie da sie o wszystkich rozmawiac, sa takie sprawy o ktorych sie nie mowi, chyba wolalabym matce sie wyzalic, a tu nie ma komu, i ktos powie oh trzeba miec rodzine ale po co jak jestesmy tak wychowywani przez rodzicow ze nie mamy zadnej wiezi kompletnie, przeciez rodzenstwo zostaje raz na cale zycie a maz czy partner zyciowy raz jest raz go nie ma, matce raz sie probowalam wyzaliz ze nie moge miec dzieci tzn zajsc w ciaze to skwitowala: eh tam i na tym temat sie skonczyl....czy u was tez tak jest?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej, nie łam się :) u mnie z kolei jest odwrotnie, moja siostra wyprowadziła się z domu 10 lat temu na drugi koniec kraju, do dziś dzień dzwoni nieraz z głupotami, były np. pytania, jak dziecko ubrać na spacer? Bo jest tak i tak... Mama na to "widzisz przecież, ty tam mieszkasz, nie ja". Siostra na to, że ona nie wie, jak ubrać... Nieraz jest tak, że np. idziemy gdzieś, np. jedziemy na cmentarz, mam zgrane, o której tramwaj i potem autobus, a tu siostrzyczka dzwoni i ględzi. Mówię mamie "pogadanie później", ona mnie ignoruje. Albo stałam kwadrans ubrana w zimową kurtę, bo siostra zadzwoniła na stacjonarny i gadu-gadu, nie ma zmiłuj, że musimy już wychodzić. Ja z nią rozmawiam w miarę rzadko, jednak najczęściej są to długie nasiadówy, z pół godziny wtedy. Jednak kiedy zaczyna mi mówić np. o pracy, po raz enty o złym zachowaniu dziecka itp. ucinam rozmowę. Nie lubię męczyć tego samego w kółko. Mój szwagier czasami ma żal do siostry, że ona zamiast z nim pogadać, do mamusi dzwoni. Albo że wypapluje nam coś, co powinno zostać między nimi - małżeństwem. Może i Ty pogadaj z mężem? Moim zdaniem nie ma spraw nieporuszalnych, szczególnie w małżeństwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja rozmawiam z mezem prawie o wszystkim ale brakuje mi takich siostrzanych rozmow albo nawet z mama, moje kolezanki mialy bardzo zzyte rodziny tzn dobrze sie dogadywaly z matkami a ja nie moja matka nigdy z nami nie rozmawiala bo nie umiala pewnie dlatego i moje rodzenstwo nie ma potrzeby sie zwierzac, chociaz w sumie nie wiem czemu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie jest tak jak mówisz,może Twój przypadek jest inny ale opisze krótko swój by cie podbudować ze nie jesteś sama z tym problemem.Ja jestem matka dwoch synów,pochodzę z domu gdzie panowała rodzinność.Tak stworzyłam swój dom.Mam dwoch synow ktorych kocham ale każdy jest inny,dwa rózne bieguny.Dokąd byliśmy wszyscy razem było ok choć róznica wieku między nimi jest 9 lat.Kiedy starszy założył rodzinę i wyszedł z domu nasze kontakty stały sie koszmarem,ciągłe nieporozumienia,jakieś kłamstwa,naciąganie,wymuszanie,roszczenia tak jabyśmy byli ludzmi ktorzy są skazani na wieczną pomoć i posługi.Nie wspomnę że młodszy brat stał sie wrogiem dla starszego a powód dla nas nieznany .Choć domyślamy się że to chora zazdrość ale nie wiemy z czym to łaczyć.Jesteśmy normalną rodziną żyjącą z pracy rąk.Oboje z męzem pracujemy,choć mamy stanowiska i dobre wynagrodzenia jestesmy skromni i dzielimy sie z dziećmi. Brak normalnych zdrowych relacji to nie kwestia wychowania to kwestia genów naszych przodków.Jedno dziecko ma geny od strony teściów drugie młodsze od moich rodziców.Moje dzieci mogą rozmawiać ze mną na kazdy temat,ja nie wtrącam się w zycie dzieci,pomagam na wyłaczną prośbę.Natomiast nigdy nie żałowałam dzieciom,wnuczce pieniędzy i tu zrobiłam błąd.Nie wolno przyzwyczajać do systematyczności,bo zawsze będzie mało,mało i mało.Starszemu sie wydaje ze młodszy ma lepiej bo jest z nami choć pracuje.Zona pewnie jeszcze podpuszcza to sie czuje o co wnusia pyta nas,a starszy jak przychodzi do nas to jest tak nabuzowany ,jakby granat miał w kieszeni i brata nawet na mieszkaniu nie zauważa.Ze mna zamieni dwa zdania,reszta to głowa w telewizor i zaraz do widzenia i po odwiedzinach.Czasem płaczę bo nie daję sobie rady z tym wszystkim a młodszy też rozpacza ze nie ma bratem normalnej więzi.Kiedyś była sielanka a teraz??? przeminęło z wiatrem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My tez za bardzo nie utrzymujemy kontaktow z rodzina ale przyjaciolmi i znajomymi prawie codziennie. Dlaczego nie mozna z mezem o wszystkim wg Ciebie rozmawiac? Wg mnie mozna o wszystkim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie chodzi o to ze nie mozna ale jednak czasem o innych sprawach sie rozmawia z mezem a innych z siostra, a tu nie ma z kim, nie wiem czemu tak jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×