Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

linka555

Czy z wiekiem u Was też coraz mniej znajomych, przyjaciół?

Polecane posty

Jeszcze na studiach otaczało mniemnóstwo ludzi, a potem z czasem było ich coraz mniej. Ci którzy ozostali ,a jest ich naprawdę zaledwie kilku, mieszkają niezbyt blisko. A mnie brakuje znajomych, takich do których mogłabym wpaść na kawę po pracy, czy pójść razem na spacer. Może marudze tu ale co zrobić by poznać ludzi, koleżanki? Marudze, co? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olcia a co
Czy ja wiem? Każdmeu nieraz brakuje osob do pogadania_dlatego tu zaglądaja:) U mnie podbnie wraz z zakończeniem studiow zakończylo się wiekszość znajomości. ja zaczelam prace, na poczatku bylam tak pochłonietea ze nie mailam czasu ani siły a teraz... kolezanki z ktorymi można chodziłam na kawe albo piwko, są dzieciate-nie wyjdą dopuki dziecka nie uspia a jak uspia to wyjda na godzinę.... ech.... probowalm zakolegować sie z dziewczynami z pracy- kiedys od jednej uslyszlam,zę ona to nie lubi jak ktos do niej przychodzi i przesiaduje (ma taka nachalna tesciową) i woli siedzieć sama w domu z dzieckiem... więc juz nie probuje. siedze w domu, czytam ksiązki, oglądam Tv i tak spedzam życie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a dlaczego zaraz
Wręcz odwrotnie. Coraz więcej. :) Ale na to musisz poczekać do 40tki. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aronia34034
Kto chce porozmawiac o wszystkim i o niczym zapraszam serdecznie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość serenika
też tak mam..........................................juz prawie z domu nie wychodze......................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasjop
A skąd jesteś? Ja też mam ich coraz mniej:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to samo
mam niestety z moim mezem, jestesmy pare lat po studiach i nie mamy juz totalnie znajomych, wszyscy sie rozjechali albo wrocili do swoich miast autetycznie, w weekend nawet nie mamy z kim sie spotkac, mamy dziecko male, ale to nie rpoblem bo mozna podrzucic babci, ale... i tak nie ma z kim wyjsc... wiec tak siedzimy w chacie i maz gra w playstation a ja troche na kompie, troche gazete poczytam i tak leci.... nie sadzuilam ze tak bedzie wygladac moje zycie w wieku 26 lat....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mi ktoś kiedyś dobrze powiedział to się nazywa dorosłość :) każdy rozchodzi się w swoją stronę i nagle zostajemy sami na polu walki :) też przez to kiedyś przechodziłam teraz już przyzwyczajam się do tego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to samo
a zdarza wam sie poznawac kogos nowego? kurcze, tak sobie mysle, ok, starzy znajomi sie rozjechali, ale czy to oznacza ze nowych znajomosci juz sie nie zawiera? tzn pytam jak u was bo u mnie jak do tej pory to slabo z tym zawieraniem nowych znajomosci, jak juz poznam kogos gdzies z kim fajnie by bylo sie towarzysko zaznajomic, to czuje jakby ci ludzie nie byli zainteresowani... maja swoje sprawy i nie reaguja na proby nawiazania blizszego kontaktu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam podobnieeee
26 lat na karku, po studiach i praktycznie zero znajomych a do tego zmienione miejsce zamieszkania. Nawet nie ma z kim wyjsc na miasto czy pogadac na kawie. A nowi znajomi, o ile takich poznaje, maja juz swoje zycie i jakos nie kwapia sie zeby podtrzymywac ze mna znajomosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to samo
moja mama opowiadala ze za komuny to bylo zycie, byly kluby, gdzie zamawialo sie obiady, wodke, wszytskich bylo na to stac i zycie towarzyskie kwitlo fakt jest faketm ze dwie pary jakie znamy sa niechetne do wybieania sie gdziekolwiek, mowia wprost nie nie maja na to kasy i tyle....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam podobnieeee
mi rodzice mowia ze jak oni byli mlodzi to zawsze w weekend wybywali z domu a ja siedze i marnuje swoje najlpesza lata. Fakt faktem marnuje. Ale z kim wyjsc jak kolezanki albo dzieciate albo z facetem spedzaja czas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasjop
to samo- mamy podobnie z mężem. Tzn w weekend siedzimy sami- on na swoim laptopie, ja na swoim. Mamy też małe dziecko. Obecnie mąż jest za granicą, więc siedzę sama. Mam jedną dobrą koleżankę, ale nie widujemy się za często, ona non stop zalatana. A skąd jesteście?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasjop
Zauważyłam też, że mimo chęci z wiekiem coraz trudniej zawieram nowe znajomości, jeśli już takie się nadarzają... Ale źle tak zamykać się w sobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gruszkakula
Znajomych na pewno mniej, bo wiadomo, że najwięcej ma się ich na studiach. Ale to takie znajomości, które z końcem studiów w większości się urywają. Oboje z mężem pracujemy od niedawna, drugi rok dopiero, więc w pracy znajomych mamy niewielu (mąż jest i tak bardziej kontaktowy niż ja, łatwiej nawiązuje nowe znajomości). Co do przyjaciół, to pozostali, inaczej nie nazywałabym ich przyjaciółmi. Z tym, że faktycznie rzadziej się spotykamy, często w okrojonym gronie (mamy taką paczkę, jeszcze z czasów licealnych). A to dlatego, że każdy ma coraz więcej codziennych problemów - rodzina, praca, mieszkanie. Poza tym ludziska porozjeżdżali się do różnych miast i naprawdę trudno się skrzyknąć. Jednak gdy już uda nam się spotkać, jest tak, jakby nic się nie zmieniło, jakbyśmy nadal mieli po 18 lat:-) Myślę, że liczy się jakość, nie ilość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasik61
hej wszystkim! wydaje mi sie ze teraz zycie dzieje sie w necie, duzo osob stalo sie domatorami siedzacymi przd telewizorem, mam 25 lat, czasem oczywiscie nie chce mi sie wyjsc z domu, ale w wiekoszosci staram sie robic wszystko by gdzies wyjsc, lub posiedziec ale ze znajomymi, ale oni ciagle cos marudza i siedza w domu, nie wiem czy to taki czas nudy nadszedl czy cos? ciezko chyba tak przez internet znalezc znajomych bo zazwyczaj na poczatku gadka pewnie sie nie klei, no bo o czym tak gadac jak sie kogos nie zna? nie wiem, bo nigdy nie poznalam kumpeli przez neta, ale fajnie by bylo, wiec kto jest radosna osoba ? uwielbiam ludzi z ktorymi mozna pozartowac i sie posmiac :) pozdro dla wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam coraz wiecej znajomych
juz nie jestem w stanie spamietac kto skad, ze szkoly ze studiow, z pracy, z wyjazdow, rodzicie kolegow dzieci, znajomi znajomych, coraz wiecej tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliweczka hipp
"a zdarza wam sie poznawac kogos nowego? kurcze, tak sobie mysle, ok, starzy znajomi sie rozjechali, ale czy to oznacza ze nowych znajomosci juz sie nie zawiera? tzn pytam jak u was bo u mnie jak do tej pory to slabo z tym zawieraniem nowych znajomosci, jak juz poznam kogos gdzies z kim fajnie by bylo sie towarzysko zaznajomic, to czuje jakby ci ludzie nie byli zainteresowani... maja swoje sprawy i nie reaguja na proby nawiazania blizszego kontaktu" Mam podobnie. Z tym ze mieszkam za granica, wiec moze dlatego ciezko znalezc nowych znajomych. Podam przyklad: wychodzimy z ludzmi z pracy do restauracji zeby uczcic koniec kursu, jest fajnie, smiejemy sie itd. Potem ja po jakims czasie proponuje kolejne wspolne wyjscie, a tu nagle nikomu nie pasuje. Wiele ludzi ma juz swoich znajomych i nie potrzebuje jakiejs Polki jako kolezanki (przynajmniej ja mam takie wrazenie).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na a ja za granica poznalam
mnostwo ludzi i sie ciesze, bo roznej narodowosci i kultur, fajnych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Coraz mniej okazji do poznania kogoś. Może osoba która pisze tu że ma odwrotnie, że coraz więcej poznaje osób, podpowie nam gdzie i jak poznaje? Brakuje mi takich zwykłych znajomości, koleżanek z którymi mogłabym w sobote po południu posiedzieć przy kawie. Ale gdzie mam poznać nowe psiapsiólki?! W sklepie zaczepie? Na przystanku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasik61
linka555 a skad jestes? najlepiej szukac znajomych tam gdzie sie mieszka, moze taki temat otworzysz? dziwnie chyba to bedzie wygladalo jak zaczniesz kogos zaczepiac na przystanku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja coś napiszę od siebie
nie wiem zbytnio z czego to wynika, bo np. mój mąż ciągle zawiera nowe znajomości, w jakiej firmie by akurat nie pracował to zawsze mu się udaje zorganizować jakieś stałe grono chętnych do wyjścia na piwo i nie piszę tu o kumplach tylko o normalnych grupkach damsko-męskich. Mąż praktycznie cały czas wisi na telefonie, co chwila ktoś do niego dzwoni i gdzieś go wyciąga z domu, a nie jest jakimś cwaniakiem osiedlowym tylko zwyczajnym facetem który ma własne zainteresowania. Natomiast ja jestem całkiem inna. Zawsze byłam nieśmiała i zahukana mimo że wcale nie jakaś brzydka z wyglądu. Jednak nigdy nie byłam atrakcyjna towarzysko mimo że się starałam. Jednak nawet ja w gdy byłam nastolatką lub nawet do 25 roku życia miałam zawsze jakieś parę koleżanek na krzyż z którymi się umawiałam na jakieś wyjścia. Obecnie mam 29 lat i te koleżanki się wykruszyły. Pozostały dwie z którymi się widuje raz na 4 miesiące może. Jedna mieszka w innym mieście, ale to taki typ który pewnie znacie z życia a mianowicie wejdzie wam w tyłek jak nie ma faceta i chętna sie widywać codziennie a jak już znajdzie faceta to zupełnie nieuchwytna bo ma już własne życia, a druga ma dwójkę dzieci i też masę obowiązków, więc generalnie bardzo rzadko mi się udaje z nimi spotkać. Natomiast zauważyłam że tak jak w wieku 20-stu lat nowe znajomości czasami jakoś same do mnie przychodziły i mogłam z kimś nowopoznanym np. umówić się na basen albo do knajpy tak teraz nowe znajomości praktycznie mi się nie zdarzają tzn. w pracy może się i zdarzają ale nie prowadzą one do żadnych spotkań poza pracą. Nie wiem czy to kwestia wieku że młody człowiek jest może bardziej świeży na życie, poszukujący i żądny wrażeń, a w z 30-stką na karku to już zarówno ja jak i inni mamy inne podejście do życia. Tacy bardziej już skostniali jesteśmy, niechętni do wychodzenia z domu bo niby czego mamy tam szukać ? Kiedyś sie człowiek włóczył bo czegoś poszukiwał, m.in. drugiej połowy ale też po to żeby się bawić. A w wieku 30 lat to człowieka już nie cieszą takie rzeczy jak w wieku lat 20-stu. Niczego już zbytnio nie szuka. Rówieśnicy w tym wieku już nie poszukują wspólnie niczego ani nie patrzą na wspólny cel. Jedyne co to porównują się nawzajem kto więcej osiągnął w życiu a kto nie osiągnął niczego i takie porównanie wprowadza krzywy klimat. Już parę znajomości mi się urwało z tego powodu, bo zmieniły się nam priorytety. Już nie byliśmy wspólnie poszukujący czegoś tylko patrzący na siebie nawzajem i porównujący a to nie jest zdrowa przyjaźń. Generalnie to ja zawsze byłam zamknięta tyle że w wieku 20 lat byłam mniej zamknięta, bardziej chętna a teraz zamknięta całkowicie w swoim hermetycznym świecie i nie wiem czy się kiedyś otworze. Niechętnie się spotykam z ludźmi. Jestem już bardziej zmęczona życiem niż kiedyś. Praca wysysa ze mnie energię tak bardzo że nie starcza już jej dla innych ludzi. Tak to chyba starość. Szkoda tylko że mam dopiero 30 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do "ja cos napiszę od siebie" (i do innych też): dokładnie tak bywa że te znajomości zaczynają mieć niezdrowe podłoże - mam na myśli gdzie psiapsiółki spotykają się po jakimś tam czasie i rozpoczynają szeroko zakrojony proces porównawczy osiągnięć życiowych. A mnie takie znajomości powiewają, kompletnie na takich mi nie zależy i z tej przyczyny pare, nielicznych i tak już kontaktów, pourywało się. Szkoda że idzie jesień, ciemno i zimno. Wtedy nawet na spacer nie ma się ochoty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to samo
porownania z inymi to jest jednak jakis problem, w ten sposob ostudzila sie znajomosc z przyjacielem mojego meza, ktory, w naszej ocenie, chyba czuje sie gorszy od meza w sensie osiagniec, choc my w zadnym razie nie dalismy mu tego odczuc, przenigdy a moja bardzo dobra kolezanka zerwala kontakty ze mna i w ogle ze wszytskimi naszymi znajomymi po tym jak poznala faceta, niedawno wyszla za niego za maz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na pewno sa gdzies blisko was jacys normalni ludzie dla ktorych swiat sie nie konczy na czterech scianach.ja mam 31 lat,moj facet 34,mamy corke,4 lata. nawet z nia nie siedzimy zbyt czesto w domu,wlasciwie tylko gdy pogoda jest straszna.chodzimy na kregle,na kolacje na miasto,na lyzwy,na rolki,na basen.zwykle ktos ze znajomych daje sie namowic,zabieraja swoje dzieciaki i gdzies jedziemy. albo robimy grilla u kogos,dzieciaki sie bawia a my sobie gadamy.to Z DZIECMI. a bez,gdy zalatwimy opiekunke,wychodzimy do pubu.moj facet przynajmniej raz na rok jedzie z kumplami na weekend do londynu na mecz swojego arsenalu.do tego czesto plywaja lodka na ryby,albo po prostu ogladaja mecz i pija piwko,zeby sobie odpoczac od kobiet. a my babki spotykamy sie dodatkowo na babskie wieczory itd. moj facet ma dwoch najlepszych kumpli jeszcze ze szkoly i kilku z pracy. ja mam dwie przyjaciolki,a onemaja swoje przyjaciolki,a tamte jeszcze nastepne... i tak tworza sie grupki i grupy,zawsze mozna zadzwonic do tej czy tamtej czy chce sie przylaczyc i pojechac np na plaze rzucac kamienie do wody-dzieciaki to kochaja- i w drodze powrotnej zjesc cos na miescie i wypic piwo czy chocby kawe. cos tam zawsze sie wymysli,ale trzeba byc otwartym na znajomosci i zaproszenia.czasem 10 lat starsza sasiadka z trojka dzieci okazuje sie ciekawszym towarzyszem niz fajna niegdys laska ktora zmienila sie w kure domowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to samo
no wlasnie, a u nas wlasnie sie o to rozchodzi, ze w naszym otoczeniu nie ma za wiele osob ktore by byly chetne do takich spotkan! owszem, tez wychodzimy, ale bardzo rzadko, za rzadko i dlatego dyskutujemy na tym topiku widzisz, Ty wlasnie masz taki krag znajomych o ktory nam chodzi, ja tez kiedys takich mialam, ale to sie pokonczylo powiedz, to sa Twoi starzy znajomi, jeszcze ze szkol, czy teraz w "doroslym" zyciu ich zapoznalas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jestem po 30
napiszcie skąd jesteście, a nóż widelec mieszkamy blisko siebie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malutka rada
trzeba kultywować znajomości...wszystkie.....nie czekać na inicjatywę ...trzeba samenu być inicjatywą...chwycić za telefon....czuć sympatię do wszystkich ludzi...przyjaźnie bez względu na wiek...ty zaledwie 20-30 letnia i niech cię będzie stać na przyjaźń z 50-60 latką jak z koleżanką...potrafisz ? ( A dlaczego nie?) Empatia i życzliwość dla wszystkich znajomych, i narzucić sobie limit częstotliwości kontaktów i przestrzegać. Problemem może być mąż/partner w takich znajomościach i przyjaźniach, ale wtedy utrzymywać przyjaźnie bez niego, jako swoje życie Poznawac można wszędzie, kurs tańca, praca, kółko różańcowe, w poczekalni , w piaskownicy, na wycieczce, w kościele....bez ograniczeń i zawsze mieć świadomość że ci wszyscy ludzie też są samotni i pragną przyjaźni a choćby zamienić ciepłe słowo Z wiekiem jest coraz trudniej i mniej okazji, ale i tak jak się ma inicjatywę i szuka się ludzi (bez wybredzania)...to znajdziecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to samo
ja mieszkam w Malborku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×