Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość papaja kefir

Dlaczego młodzi ludzie kupują drogie,nowe,duże mieszkania na kredyt?

Polecane posty

Gość papaja kefir

Uwaga będzie długo!;) Nie rozumiem tego. Właśnie zaczynamy szukać mieszkanka, chcemy najpierw uzbierać połowę conajmniej na wkład własny, a resztę dobrać kredytu. No i ja rozglądam się za mieszkaniami 2 pokojowymi przeważnie (chyba że będzie okazja 3-pok), zwykle do remontu, w przeciętnej dzielnicy, w której już mieszkam, w blokach 4-pietrowych z lat 60-70-tych, takich jak ten, w którym mieszkamy obecnie. W mieście, nie centrum, ale blisko wszędzie. Takie mieszkania są ciepłe, tanie w utrzymaniu. Jeśli są do odświeżenia/małego remontu ich ceny wynoszą średnio 160tys za ok 42 metry kw. Powoli sobie urządzimy/odmalujemy po swojemu. Dodam, że mowa jest o Trójmieście. Rata kredytu wziętego na 30 lat wyniesie nas ok 400 zł? Dzięki temu możemy go spłacić 3 razy szybciej. Jesteśmy młodzi, dopiero zaczynamy się czegoś tam dorabiać to po co się rzucać na głęboką wodę? Szybciej spłacimy to mieszkanko i po np 10-latach sytuacja zawodowa nasza i na rynku nieruchomości pewnie będzie inna niż dzisiaj i będziemy mogli szukać czegoś większego, albo w innej lokalizacji. A nie zarabiamy wcale jakoś tragicznie, mniej więcej po równo, razem mamy ok. 5 tys na miesiąc. W tej chwili mieszkamy w kawalerce z psem i tak szczerze to mieścimy się spokojnie, brakuje czasem właśnie drugiego pokoju, bo problem jest raczej w braku miejsca na kolejną szafę i trzymanie niektórych rzeczy. Wydaje nam się, że nasze plany są w miarę logiczne? Ale może ja jestem jakaś niezorientowana, bo większość znajomych rzuca się na duże metraże, nowe osiedla, kredyty na 100% wartości:/ Np jedna znajoma parka, kupili mieszkanie za prawie 300tys, kredyt chyba na 250tys, nowe osiedle, kupili jeszcze jak sie budowalo za miastem, stan deweloperski, wszystko wiadomo trzeba zrobic od podstaw bo nawet kibla nie bylo:) Mieszkanie ładne wiadomo, nowe, 3 pokoje z aneksem, więcej przestrzeni niz w starym bloku, ogromny balkon. Zarobki maja podobne do naszych, całość opłat za to mieszkanie wynosi ich miesięcznie ponad 2 tys z kredytem. Sama rata to ok 1300zł. Od 4 lat mieszkają w praktycznie pustym mieszkaniu, bo nie stać ich na wyposażenie go w meble:/ Nie zrozumcie mnie źle, że im zaglądam do portfela czy coś, po prostu nie rozumiem takiego sposobu postępowania i jestem ciekawa czy ktoś myśli jak ja? Druga parka zbudowała dom, kredyt mają ok 1000zł na miesiąc na 30 lat. Oczywiście kredyt na wykończenie był brany tylko. Zarobki również podobne do naszych. I mają teraz 5 pustych pokoi nawet bez podłogi na piętrze. Zrobili kuchnie i łazienki, panele na dole no tylko jakiś zaczątek. No to już nie chodzi o to, że mają pusto. Tylko o to, że to są młodzi ludzie, pobrali te kredyty na 100% swojej zdolności, że im rata wychodzi na styk, czyli nikła szansa, że spłacą szybciej, i teraz 30 lat zaciskania pasa? Żeby mieć 70 metrów i więcej? A przez 30 lat może się wszystko zdarzyć, może się też polepszyć wiadomo, życzę im, ale kurczę no, trzeba mieć wszystko od razu takie nowe i duże i drogie i zakładać, że to będzie na całe życie? Ja wolę zacząć od 2 pokoi małych, ale spłacić je szybciutko i myśleć co dalej. Co o tym myślicie? Jakie macie podejście do tych spraw? Musiałam się tak wygadać, bo od paru dni przeglądamy setki ogłoszeń i widzę nieraz ceny tak wywindowane, że szok. Oczywiście mówię tylko o rynku wtórnym. Na nowe osiedla nawet nie patrzę, raz, że ceny z kosmosu, dwa wystarczyło mi kilka wizyt u innej znajomej, która mieszka w 5-letnim bloku, ma grzyba na ścianie i słyszy o czym sąsiadka gada przez tel:> Nie wspomnę o tym, że bloki postawione tak, że jeden drugiemu do pokoju zagląda przez okno bez lornetki;) Na rynku wtórnym też zdarzają się ceny z tyłka wzięte, bo dla mnie 2 pokojowe mieszkanie choćby i leżało na samej plaży, nie będzie warte nigdy 300tys. Dziwi mnie, że rynek tego nie weryfikuje, bo tanie mieszkanka naprawdę się długo sprzedają. Dlaczego ludzie przepłacają? A tak w ogóle moim skromnym zdaniem mieszkania starsze do remontu nie powinny mieć ceny wyższej jak 2 tys zl za metr kwadratowy, żeby ludzie nie wchodzili w te pętle kredytowe na pół życia. Wypowiedzcie się proszę jakie jest wasze zdanie na ten temat! Chętnie podyskutuję i postaram się krócej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja bym w życiu nie zamieszkała w bloku, bloki są paskudne, jak będę szukać mieszkania to tylko w kamienicy w centrum miasta. więc widzisz, Ty nie rozumiesz swoich znajomych, a ja nie rozumiem Ciebie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rata kredyty 160 tys na 30 lat wyniesie cie ok. 1000zł a nie 400zł. 400 zł to najwyżej sam kapitał ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mieszkam w bloku z lat 70 tych, z cegły, nie z płyty jakby ktos pytał. Rzeczywiście utrzymanie mieszkania jest troszke tansze niz w nowym budownictwie ale tylko dlatego ze ogrzewanie jest z ciepłowni, a nie na gaz jak z reguły w nowych blokach. ale za to płacimy harac społdzielin, a w nowych blokach płaci sie mniej, bo jest wspolnota. Wiec koszty utrzymania naprawde mamy niewiele mniejsze. Do tego kupilysmy mieszkanie do niewielkiego remontu, a ten niewielki remont ( gładzie, pomalowanie, płytki, armatura w łazience ) wyniosły ok. 15 tys. + mieszkanie kosztowało 165 tys. Ja rozumiem autorkio i ciebie i twoich znajomych. Aha mam mieszkanie raczej mniejsze bo 50m kw /2 pokoje. Gdybym drugi raz stała przed wyborem zakupu mieszkani, to kupoiłabym diałke na kredyt i wybudowałabym sobie domek ( jestem architektem ) ;)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FAJNIE JEST
Każdy robi jak uważa.Mamy kredy z mężem na 25 lat.Skorzystaliśmy z dobrodziejstw.Rodzina na swoim.Posiadamy 3 pokoje z kuchnią 67 m.2 Wkład własny 80 tysięcy., za pozostałą kwotę pobraliśmy kredyt, wykonaliśmy kompleksowy remont, potem urządzaliśmy mieszkanie.Teraz spodziewamy się dziecka:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz dużo racji ! Najbardziej szokujące są osoby biorące kredyt w tzw "apartamentach" czyli nowym budownictwie "epoki Tuska" o standardzie slumsów lub mieszkań socjalnych na zachodzie . W blokach budowanych tak ciasno jak w Japonii gdziem można uścisnąć sąsiada z przeciwka już pisałaś . Do tego -brak podwórek /zieleni imitowanych przez rachityczne krzaczki .Zero widoku bo blok na bloku . Maksymalnie ciasna zabudowa wewnątrz -po 7-10 mieszkań na jednej klatce schodowej na każdym piętrze jak korytarzowce z lat 60tych . Ślepe(sic!) klatki schodowe bez okien -co będzie w razie pożaru ? Albo nawet jak prąd siądzie ? Mieszkania skrajnie nieustawne , notoryczne ślepe kuchnie , kretyński rozkład pomieszczeń-mieszkanie 45 m2 złożone z jednej izby z otwartą kuchnia -dobrze że chociaż sracz osobno -to tylko jeden z przykładów . Do tego powrót przechodnich (sic !!!)pokojów . Mieszkanie 60m2 z korytarzem z oknami za to kuchnia i łazienka bez itp . Projekty są coraz koszmarniejsze i z d*** wzięte. Plus fatalne ustawienie względem słońca -mieszkania z północną wystawą w naszym klimacie -czyli nory . Kto to kupuje ? Finisz to nędzny poziom wykonania najtańsze często chińskie materiały , bylejaka technologia . Sporo osób z branży mówi że te twory rozpadną sie jeszcze przed blokami z lat 70tych. Acha coś jeszcze -partery tak nisko że może wejść kaleka przez okno-prawie sutereny a ostatnie piętra z dachem bez przekładki/strychu tak że latem się upieczesz a zimą zamarźniesz . Reasumując podziwiam osoby które zaharowują sie na śmierć i biorą kredyt na 30 lat aby mieszkać w czymś takim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moze uważają że nie warto kupować 2pokojowego, skoro za max 10 lat i tak okaże się za małe a sprzedając raczej nie wyciągniesz z niego tyle ile bys chciala. No moze jesli koszt to max tak jak mowisz 160tys to warto sie zastanowic, ale jak takie mieszkanie w moim miescie kosztuje 340tys to naprawde nie ma sensu, lepiej od razu kupic cos wiekszego i docelowego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość papaja kefir
do goscia z 11.50 nie chcemy wziąć kredytu na 160 tys czli na 100% wartosci mieszkania tylko na góra 90 tys, a resztę odkładamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Każdy robi jak uważa, tylko czasami nie uważa, jak robi... trzeba mieć na uwadze własną wydolność kredytową, ''niespodzianki'' losu i zawirowania gospodarcze w kraju. A także to, że w ciągu 30 lat może zwyczajnie siąść zdrowie. Nigdy, przenigdy nie wzięłabym kredytu na 30 lat zarabiając zwykłe niestety pieniądze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A w ile byscie spłacili to za 160tys?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gosc z 12:12 Masz rację, że jeśli bedę chciała sprzedać to mieszkanie za 10 lat to mogę stracić, mogę też zyskać, mogę wynająć i zostawić dla dziecka, cokolwiek. Może się też okazać, że nie będziemy mogli mieć dzieci i nam wystarczy i będziemy w nim mieszkać na spokojnie bez kredytu później. Teraz jesteśmy sami, planujemy jedno dziecko, ale nie wiadomo co z tego będzie, słyszę nie raz, że ludzie się długo starają i nic. Nie chcę kupować "na zapas". Życie się potrafi zmienić diametralnie w ciągu roku, a co dopiero 30 lat? No też zależy oczywiście od miasta jakie są ceny mieszkań, ale widzę, że w moim mieście jest sporo mieszkań tańszych. Dlatego dziwią mnie decyzje moich znajomych, bo są z moich okolic wszyscy. Teraz do wszystkich mam daleko, bo się powyprowadzali na obrzeża;) Poza tym jeszcze jedna kwestia jest taka, przypuśćmy, że mają te swoje nowe mieszkania urządzą je po swojemu, wszystko kupują nowe, meble, sprzęty, ale wszystko ulega zużyciu z czasem, albo gust się zmienia, i co wtedy kredyt na głowie i nie ma za co odświeżyć mieszkania. Ja też jestem taka, że lubię zmiany, nawet ciężko mi sobie wyobrazić, że miałabym całe życie spędzić w jednym miejscu, bo kredyt i kupa kasy władowana w mieszkanie. Potem ktoś chce sprzedać i trzyma olbrzymią cenę, bo mu żal włożonych pieniędzy, a nikt nie chce kupić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość papaja kefir
to ja pisałam o 12:35 autorka:) w ile byśmy spłacili? tego nie mogę wiedzieć dokładnie przecież już pisałam, że życie zaskakuje:> doradca nam wyliczył na 100tys kredytu na 30 lat ratę ok 500zł, może się uda wziąć mniej tego kredytu. A moglibyśmy spłacać 1500 na miesiąc, 1000 na luzie, wiadomo czasem wpadnie większa gotówka, coś się dorobi, a jak nie to te 500zł na luzie jedno z nas mogłoby samo spłacać nawet. Chodzi o to żebyśmy tego nie odczuli po kieszeni, że mamy swoje na kredyt. Teraz spłacamy dwie pożyczki na łączną ratę 400zł i w żaden sposób nie musimy przez to oszczędzać. Zostało nam z 8 rat jeszcze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość papaja kefir
Ktoś napisał, że bloki są paskudne i woli kamienicę w centrum. No pewnie też bym wolała, ale musiałabym mieć dochodu minimum 10tys/miesiąc i nie mieć psa:> Ktoś inny napisał o nowych osiedlach, budynki blisko siebie, zero terenu na zewnątrz, niby są jakieś krzaczki, czy kawałek trawnika, ale raczej tak ozdobnie. Bloki piękne może nie są, ale tu gdzie mieszkamy okolica mi odpowiada. Blisko do lasu, nikt nam w okno nie patrzy, teren jest zadbany, duuuużo zieleni zadbanej, ale poniekąd dzikiej, że z psem nie muszę jechać autem żeby się gdzieś wybiegał, tylko wychodzę po prostu z domu, do dużego parku mam 5 minut pieszo, wszystkie sklepy, banki, dorgerie itp mam pod nosem, a do pracy jadę 15 minut rowerem, bo nie opłaca mi się auta odpalać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość papaja kefir
Trzy moje bliskie koleżanki wyprowadziły się na te swoje nowe mieszkania/ domy, bez samochodów, tak że jak one do mnie zajadą to jest święto, bo ciągle im za daleko, bo nie opłaca się jechać tyle itp. Naprawdę kawał drogi:/ Poza tym myślę jak to będzie z dzieckiem, jeśli będzie:> Z takiego wygwizdowa to już trzeba je wszędzie wozić autem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorka jest wogole nie zorientowana w cenach mieszkan i wartości kredytu. Kupisz dwa pokoiki w trojmiescie za 160 tys? Ok ale nie wiesz ile wyniesie cie remont, jesli cena jest tak niska to remont musi byc gruntowny (nowe instalacje, elektryka, hydraulika) Nikt nie sprzeda mieszkania za 160 tys w dobrym stanie, tylko do odświeżenia. Druga sprawa, jak bierzesz 90 tys kredytu to z odsetkami oddasz 155 -160 ty czyli okolo 700 zł raty a nie 400.. Zorientuj sie dziewczyno w temacie i nie pisz bzdetów bez podstawowej wiedzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na zachodzie /mam znajomych w UK i w Niemczech/ ludzie odchodzą już od swojego mieszkania a za to wynajmują. mogą swobodnie przenosić się z miejsca na miejsce za pracą. Mieszkania zmieniają w zależności od potrzeb w centrum lub na zadupiu. Ja też wynajmuję teraz 2-pokojowe w centrum bo tu mam pracę i chodzę pieszo ale jak zalożę rodzinę to na pewno bez problemu dostosuję je do potrzeb w uzgodnieniu z drugą osobą. Jak zachoruję zostanę w malutkiej klitce na która będzie mnie stać. Komornik może wyrzucić mnie z każdego nieopłaconego mieszkania własnego lub cudzego !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym nie kupila mieszkania w bloku z lat 70 tych....Po co pakowac tam kase w remont jak i tak niedlugo budynek zacznie sie sypac, grzyb albo inne problemy, wole dołożyć więcej i kupic mieszkanie w nowszym budynku, a nie pakować kase dwa razy, najpierw w jakies stare mieszkanie, a poźniej jak sie dorobie w nowsze w wyposaznie. Ja kupilam mieszknie z rynku wtornego ale w miare nowe, jeszcze pachnie nowością i wkladam kase tylko w wyposazenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziele bo SPAM
Ja też nie popieram kupna mieszkań w stanie surowym. Dla mnie to jest pozbawione sensu i logiki. Mieszkania te są u nas droższe niż mieszkania z rynku wtórnego, a do tego połowę jego wartości trzeba wpakować w wykończenie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziele bo SPAM
My kupiliśmy mieszkanie 3pokojowe za 263tys. 57m2 gotowe do zamieszkania. Znajomi za 292tys. (dzięki MDM kredyt brali na 260tys.) mieszkanie mniejsze, z aneksem kuchennym, stan surowy. Czekają na klucze, a ja na to jak im pójdzie wykończenie (życzę im jak najlepiej). Jaki to miało sens? Dla mnie żadnego. Ja swoje meble wymienię, gdy mi się znudzą/uzbieram/zniszczą się. Oni muszę kupić wszystko na starcie. I to jakaś nowa moda na te mieszkania od dewelopera, bo nie oni jedni się pokusili. Dla mnie absurdalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość papaja kefir
do goscia z 12:52; Nie piszę bzdur i jestem zorientowana . Mam w tej chwili przed sobą wydruk porównania kredytów z trzech banków od doradcy; kwota kredytu 100tys na 360rat, czyli 30 lat, średnia rata miesięczna ok 510zł, odsetki ok.84tys. Oczywiście tyle wyniosą odsetki w przypadku gdy nie będziemy spłacać kredytu szybciej. Jeśli spłacimy szybciej, to wiadomo będą mniejsze. Dodatkowo te 100tys, to jest absolutne maksimum jakie chcemy wziąć w kredycie. Prędzej będzie to 80/90 tys. A niekoniecznie w każdym mieszkaniu po takiej cenie trzeba od razu wymieniać wszystkie instalacje. Poza tym nie spieszy nam się i możemy czekać na okazję. A jeszcze poza poza tym no nie oszukujmy się, ale tylko głupiec zapłaci za mieszkanie w starym bloku i średniej dzielnicy za dwa małe pokoje więcej jak 200tys. Jeśli nie znajdę tego czego szukam, to nie będę kupować nic innego. Proste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziele bo SPAM
Z kolei branie kredytu na 100% wartości mieszkania uważam za ok, bo po co się kisić gdzieś i oszczędzać, skoro zamiast tego oszczędzania można od razu być na swoim i wiedzieć, za co się płaci? Mamy kredyt na 100% wartości, jesteśmy u siebie, drugie dziecko zaraz się rodzi, każde ma swój pokój, my jesteśmy szczęśliwi, a ja się noga powinie, mieszkanie można sprzedać/wynająć. Bo w ile lat masz zamiar uzbierać 70tys.? Odkładając 1000zł miesięcznie, potrzebujesz ok. 6 lat, a przecież zbierając, musisz też gdzieś mieszkać, więc masz opłaty za mieszkanie + 1000zł, które musisz odłożyć. Ja przez te 6 lat będę płacić tylko za mieszkanie, ale kredyt będzie malał. Druga sprawa to moim zdaniem nie warto kupować mieszkania, które z założenia ma być zmienione na inne. Opłaty notarialne, zadatki, zaliczki, wpisy do księgi wieczystej, prowizje to koszta, których nikt nie zwraca, gdy mieszkanie zostanie sprzedane, a kupując nowe, trzeba się liczyć z tym, że poniesione zostaną ponownie. Poza tym nie oszukujmy się, tempo spłacania kredytu (jakiegokolwiek) jest bardzo wolne, bo im wcześniej tym więcej spłaca się odsetek a mniej kapitału. Dla przykładu my przez 1,5 roku spłaciliśmy 5tys. kapitału. Zakładając, że będziemy spłacać nawet 5tys. rocznie (chociaż za jakiś czas to musi przyśpieszyć), to za 10 lat, będziemy mieć spłacone 50tys. Jeśli uda nam się sprzedać mieszkanie w cenie, w której je kupiliśmy, spłacimy resztę kredytu i zostanie nam 50tys. Opłaty gotówkowe, które napotkaliśmy, biorąc kredyt, wyniosły nas niecałe 30tys. (dokładnie chyba 26), więc jeśli zdecydowalibyśmy się na mieszkanie w podobnych warunkach i znów musielibyśmy 26tys. wyłożyć gotówki, to zostałoby nam ich 24. A czy zarobione przez 10 lat 24tys. wystarczyłyby, żeby kupić sobie mieszkanie większe lub o wyższym standardzie? Nie. Nawet gdyby opłaty wokółkredytowe przy drugim mieszkaniu były tańsze i zamknęłyby się w 10-15tys., to to co zostanie, to wciąż będzie za mało, żeby taka zamiana miała jakikolwiek sens. Takie jest moje zdanie ;) Nie neguję decyzji innych, ale sama się kieruję tym, co napisałam i dlatego właśnie wzięliśmy kredyt taki a nie inny i taki bym każdemu doradziła ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ot burżuje a inni na czynsz nie mają ....P.S mieszkania w PL są o 30% przeszacowane dzięki sitwie władza lokalna/deweloperzy. Niestety te 30% wsadzacie psu w d**** czytaj na pałac pana prezesa .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jaco83
dlatego polacy zawsze beda biedniejsi niz ludzie na zachodzie, bo mentalnie wciaz nie sa miejskim narodem, tylko wiejskim, gdzie to lan ziemi wlasnje jest najwieksza wartoscia. Spoleczenstwa miejskie sa mobilne, przenosza sie nawet kilka razy w zyciu. Wezmy taka Lodz, padla jedna galaz przemyslu, tragedia, jak zyc, co robic? Siedzimy i czekamy na lepsze czasy, wkoncu sie tu urodizlismy i mieszkanie po rodzicach. Ja ma 31 lat, stac mnie kupci mieszkanie, ale dzieki temu, ze w pracy sie rozwijam, co 3 lata zmieniam na lesza, razem z mieszkaniem. Zawsze mam blisko do domu, wracam usmieniety i wypoczety. A lemingi jada jeszcze godzine w korku do swojej rezydencji w polu, 30 km od roboty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość papaja kefir
do Dziele bo spam; Oczywiście masz rację, że koszty zakupu mieszkania nigdy się nie zwrócą jak i masa innych wydatków. Ale czy zawsze wszystko musi się zwracać? Na dzień dzisiejszy mieszkamy w kawalerce i nam wystarcza, sytuacje kiedy brakuje drugiego pokoju są sporadyczne. Nie męczymy się tutaj małą ilością przestrzeni. Wychodzę z założenia, że jeśli mnie na coś nie stać to tego nie kupuję. A już tym bardziej nie mając żadnego wkładu własnego nie zapożyczam się na 100% wartości mieszkania. Mam małe potrzeby, ważne żeby było czysto i estetycznie, nie lubię się zagracać, regularnie wyrzucam/oddaję masę rzeczy nagromadzonych z czasem. Nie lubię mieć za dużo opłat na głowie. Lubię mieć zapas gotówki na nieprzewidziane wypadki czy też zwykłe zachcianki. Poza tym nasz obecny dochód jest totalnie początkowy, więc pewnie się zwiększy z czasem. Ze znajomymi spotykamy się na mieście, albo na działce. Ja w domu odpoczywam, śpie, jem, czytam, siedzę na kompie, korzystam z łazienki i nie potrzebuję do tych czynności 70 metrów, wszystkie moje potrzeby są w tej chwili zaspokajane przez nasze 26 metrów. Jak będzie dziecko to będzie owszem potrzebny drugi pokój, ale to się będziemy martwić jak to dziecko faktycznie będzie:>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja z mężem mamy mieszkanie 55m2,ale zawsze marzył mi się domek.Więc 2 lata temu kupiliśmy działkę,postawiliśmy już fundamenty.Mieszkanie już praktycznie mamy prawie sprzedane,ale i tak ok.120 tys.kredytu będziemy musieli wziąć. Jest to dom piętrowy i my też z mężem planujemy teraz na szybko wykończyć tylko parter,a górą zająć się dopiero za 2 lata.Bo ja do nowego domku planuje nawet wszystkie nowe meble kupić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
te 26 metrów Ci wystarcza chyba bo nigdy nie mieszkałaś w większym :o Jeżeli dla Ciebie jest wystarczająco to ok, dla mnie to byłoby nie do zniesienia. I to jeszcze dla 2 osób!!! Nie wyobrażam sobie mieszkania w takiej klicie, obecnie mieszkam SAM w 54 m2 i uważam, że jest to w miarę komfortowy metraż dla 1 osoby. Rozumiem niechęć do zadłużania się, ale męczenie się w takim koszmarze... No i jeszcze jedno; marnować najlepsze lata życia w małej klitce po to żeby na starość kupić większą to nieporozumienie. To tak jakby przez całe życie odmawiać sobie wszystkiego, żeby na starość jeździć po świecie. A gdy starość już nadejdzie to nie ma siły na zwiedzanie świata i pozostają pielgrzymki do Lichenia i Częstochowy. Po prostu trzeba policzyć i znaleźć złoty środek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
acha; nie wiem jakim ignorantem trzeba być, żeby wliczać zaliczkę/zadatek w poczet środków okołokredytowych, które się nie wliczają w wartość mieszkania!!! Przecież zadatek jest CZĘŚCIĄ ceny mieszkania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość papaja kefir
gosc z 17:31; Hehehe uśmiałam się:) Wątpię by ktoś się przeprowadzał tyle co ja:) Będzie tego z 15 przeprowadzek, a były różne metraże i budynki. Były zwykłe mieszkania w blokach 2/3 pokojowe, były dwa domki (w tym jeden w UK), było poddasze, był wieżowiec, były dwie kamienice, w tym jedno dwupoziomowe 120m2 (z koleżanką wynajmowałam), były pokoje/stancje. Oj dużo tego było:) Także uwierz, że mieszkałam nie raz na o wiele większych powierzchniach niż 26 m2:> I co? I nic. Niewiem skąd u Ciebie myśl, że żyję w koszmarze?:) Mamy ładnie urządzoną kawalerkę, jest przytulnie, i spoko mi to wystarcza, nie potrzebuję salonów. Napewno nie w momencie gdy nasze zarobki stoją na poziomie 5/6 tys na miesiąc, nie zamierzam egzystować po to by opłacić kredyt i utrzymać duże mieszkanie/loft/apartament czy kij wie co jeszcze. Nie wiem skąd myśl, że kisząc się teraz w klitce marnuję swoje najlepsze lata?:> Mieszkamy tu dopiero od dwóch lat i w przyszłym roku bądź następnym, albo dalej, zależy jakie będą ceny i czy nam się bedzie chciało, i ile będzie gotówki poszukamy sobie klitki dwupokojowej. Albo i nie, wszystko wyjdzie w praniu. I właśnie dlatego, że nie chcę marnować swojej młodości nie rzucam się na kredyt na duże mieszkanie. I nie rozumiem o co Ci chodzi z tym zadatkiem? To chyba nie do mnie pytanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziele bo SPAM
Gość z To o zadatku było do mnie ;) Napisałam tak: "Opłaty gotówkowe, które napotkaliśmy, biorąc kredyt, wyniosły nas niecałe 30tys.". A dokładnie ok. 26tys. i wyobraź sobie, że zadatek dla pośrednika nieruchomości a potem w całości jego prowizja (niestety spoczywała ta opłata na nas) nie jest częścią wartości mieszkania i się w nią nie wlicza, a nie była ona niska. A zadatek do właścicieli mieszkania musieliśmy mieć poza kredytem, nie wiedząc, czy go dostaniemy, te pieniądze trzeba było mieć, a potem można było je skredytować (gdy decyzja była już pozytywna) i zdobytą w ten sposób niewielką gotówkę wykorzystać na prowizję i opłaty związane z przyznaniem i uruchomieniem kredytu. Widzę, że coś tam jest z wiedzy liźnięte, dzwony biją, ale nie wiadomo, w którym kościele ;) Ignorantem to jest ten, co pozjadał wszystkie rozumy, nie poszerzając swoich horyzontów i nie myśląc, że jednak sytuacja może być różna niż te, które znamy. A jak widzisz, mój przypadek odbiega od typowych ;) x Do Autorki: Ja kupowałam mieszkanie z myślą o moich dzieciach, które po mojej śmierci je spieniężą lub wynajmą i będzie im w życiu łatwiej. Będą wynajmować tym fanom zachodu, którzy całe życie chcą być na wynajmie ;) Ja nie chciałam czekać i marnować czasu, bo jedno dziecko już mieliśmy (wynajmując maleńkie dwupokojowe mieszkanie), drugie chcieliśmy mieć. Wysokość opłat (za samo mieszkanie) jest prawie dwukrotna, ale mieszkanie jest z 4 razy większe i nikt nie przychodzi mi sprawdzić, czy gwoździa nie wbiłam (a tak bywało). Nasze mieszkanie nie jest apartamentem ani wysokiego standardu "salonami". To zwykły, ciepły dom z pokojem dziennym, kuchnią, pokojami kolorowymi od zabawek :) To nam wystarcza. I rozumiem, że komuś może wystarczać mniej, bo ludziom różne rzeczy odpowiadają. Ja nie mogłabym mieć aneksu kuchennego, a inni o nim marzą; ja śpię w naszym pokoju dziennym - centrum domu, inni muszą mieć sypialnię. Zapas gotówki na nieprzewidziane wydatki mam. Kredyt tego nie wyklucza :) Znajomi odwiedzają nas, możemy ich przenocować, przenocować rodzinę, odwiedzamy my ich (także tych wynajmujących kawalerki), nie przesiadujemy tam, gdzie jest najmniejsza gęstość zaludnienia :P W domu robię wszystko to samo co Ty + mam 2 razy tyle powierzchni do sprzątania :P Mamy 57m2, ale gdybym miała 70 to bym nie narzekała - meble dalej od siebie, większa przestrzeń, po prostu więcej miejsca. To nie znaczy, że żałuję, że mieszkanie nie jest większe, nie. Pewnie gdyby było mniejsze o 10m to też byśmy się spokojnie pomieścili. Ale uważam, że jest idealne. To jak z facetem czy suknią ślubną - weszłam i wiedziałam, że to jest TO i warto podjąć to ryzyko na 30 lat ;) Płacąc 1000zł za kawalerkę i odkładając 1000zł na wkład własny do mieszkania, masz - 2000zł miesięcznie do pensji. Tyle właśnie płacimy za nasze mieszkanie (kredyt + czynsz) - 2000 bez kilku złotych. Wolę, płacąc tyle samo, mieć już to, na co Ty zbierasz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×