ehhhh faceci, jak z nimi zyc i czy wogole jest sens?

cześć, opowiem po krotce jak jest u mnie... ostatnio przy kłótni o to ze nie poswieca mi czasu mój facet tak sie w****il, ze powiedział żebym w**********a ze dla niego jego kariera jest najwazniejsza w tym momencie gdyz ma 30lat i nic sie nie dorobil. bylo mo tak przykro jakbym dostala w twarz, drugie co to powiedzial mi ze nie wie juz czy mnie kocha, po 3 dniach chcial rozmawiac powiedzial ze mnie kocha ale nie wie czy ze mna wytrzyma postanowilismy sprobowac, no i znow wyszla lipa jak na cala noc wybyl z kumplami na impreze myslalam ze oszaleje bo nagle wszystko wazniejsze ode mnie... on mi mowi ze sie nie da przestawic na moja strone bo nie bedzie u mnie pod pantoflem. jakos wogole mam wrazenie ze malo co sie licze dla niego.... pozatym wypisuje z jakimis dziewuchami na fb zawsze dluzej w pracy musi zostac... umawia sie i zawala albo zmienia plany pomagac mi pomagal zawsze moglam na niego liczyc ale on wogole ma jakies dziwne mniemanie o zwiazku widze bardziej ze on mnie traktuje jak dziewczyne do seksu i udaje zwiazek takie pozory stważa a ogolnie ma byc na luzie bo jak mi cos nie odpwiadac bedzie to bedzie zle bo zaraz mi wypomni ze mam fochy i obrazona mine... fakt faktem pare bledow popelnilam typu zazdrosc i zaborczosc ale zazdrosc jest z tego ze mnie zawiodl i jakos nie umiem o tym zapomniec i jestem nie ufna... ciagle mysle ze kogos ma jakies przeczucie cholera wie co. a zaborczosc z tego ze jestem mloda osoba nie mialam ojca i co idzie za tym wzorca jak ma to byc... i jak wyglada zakochany facet nie umiem rozpoznac tego wszystkiego prosze pomozcie mi jakos jak pownien wogole zwiazek wygladac i czy faktycznie jestem taka zla ze sie czepiam o to ze mi malo czasu poswieca