Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Miecznik

Jak długo można płynąć pod prąd?

Polecane posty

Gość Miecznik

Witam, Nigdy nie udzielałem się na forach tego typu, ponieważ nie lubię dzielić się swoimi emocjami i sprawami z innymi, jednak przekroczyłem granicę wytrzymałości. W kilku słowach nakreślę sprawę i proszę Was o dojrzałe porady i sugestie, jak mógłbym to rozwiązać. Rok temu wróciliśmy z żoną z Niemiec i postanowiliśmy zamieszkać wraz z naszym malutkim synkiem w bardzo dużym domu moich rodziców. Dom ma 450 metrów i generalnie mieszkali w nim sami. Jesteśmy przeciwnikami zaciągania kredytu i pomyśleliśmy, że jest to dobre rozwiązanie. Wyremontowałem cały parter i dostosowaliśmy go do normalnych i wygodnych warunków mieszkaniowych. Mamy sypialnię, dużą łazienkę oraz pokój dzienny z aneksem kuchennym. Do tego dochodzi duża działka, gdzie założyliśmy warzywniak i niewielki sadek z drzewami owocowymi. Niestety po 3-4 miesiącach zaczęły się problemy. Moja żona zaczęła się czuć tu źle. Moi rodzice są ludźmi nie wtrącającymi się, taktownymi, mającymi swoje życia, są aktywni zawodowo, etc. Jednakże moja żona nie czuje się gospodynią domu, gdyż mieszkamy pod 1 dachem z nimi i często ich spotyka. Na działce również twierdzi, że czuje się skrepowana, gdyż nie może zrobić tego, co by chciała. Jest to niezgodne z prawdą, gdyż zapewniłem ją, że może robić, co chce. Nawet notarialnie chciałbym uregulować tę kwestię (ufam jej bezgranicznie, jesteśmy również przyjaciółmi w naszym związku). Niestety jest coraz gorzej. Nasz synek zaczął chodzić i coraz częściej chce przebywać z dziadkami, chce chodzić do nich na górę, co denerwuje moją żoną (jest to zrozumiałem, ja również nie mam ochoty często tam chodzić). Dodam jeszcze, że żona wciąż nie ma pracy, twierdzi, że chce z synkiem przebywać tak długo, jak to możliwe. To również rozumiem, ale niestety to nie wpływa korzystnie na zaistniałą sytuację, gdyż prawie ciągle siedzi w domu. Nasze życie erotyczne totalnie przestało istnieć, coraz częściej się kłócimy. Co prawda zaplanowaliśmy, że wciągu 2 lat znajdziemy inną alternatywę, jak tylko zaoszczędzimy nieco grosza, ale moja żona przestaje respektować nasze założenia i plany i co drugi dzień wybucha, jak tylko coś ją zdenerwuje. Przelewa na mnie całą winę, złość i żale. A nie jesteśmy majętnymi osobami i nie stać nas, aby od ręki wynająć i dostosować mieszkanie pod nasze potrzeby, gdyż zainwestowaliśmy dużo w nasze obecne lokum. Przestaję sobie z tym radzić. Proszę doradźcie, co mógłbym z tym zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
z calym szacunkiem ale chyba twojej zonie juz sie troche w głowie przewróciło od tego siedzenia w domu.nie jest to moze układ idealny ale ten dom jest na tyle duży że przecież nikt nikomu nie siedzi na głowie.a już zupelnie nie rozumiem fochów o to że dziecko chce czasem pobawić się u dziadków. przeciez to dla nie chwila oddechu, moze w tym czasie zająć sie sobą lub... Tobą ;) strasznie zaborcza matka sie z niej zrobila. moim zdaniem jak młody skonczy 3 lata to powinien isc do przedszkola a żona czym predzej do pracy. wiem z autopsji ze zbyt dlugie siedzenie w domu niektorym zle dziala na psyche.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Całe życie można płynąć pod prąd ;) Od razu wyjaśniam że jestem kobietą i życiem kobiet rządzą hormony i emocje, a nie racjonalizm. Usiłuję siebie wyobrazić w takiej sytuacje, mam charakter dominujący, twoja żona pewnie też. Trudno do końca przewidzieć co jej tak naprawdę przeszkadza, ale może właśnie nie bycie "panią u siebie". Mnie racjonalizmu nauczył dopiero trzeci związek i propozycja byłaby taka - zważywszy że jest dużo miejsca na dwie rodziny, porozmawiać z rodzicami i zrobić kolejny remoncik tj zlikwidować przejście wewnętrzne góra/dół i zrobić osobne wejścia do obu części domu. W drugiej kolejności wysokim na 150cm drewnianym płotem odgrodzić część ogrodu, obsadzić iglakami i dać żonie więcej prywatności. O ile nie ma jakiegoś konfliktu z twoimi rodzicami, powinno jej to wystarczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kazdy chc3 być u siebie a mieszkanie z kimkolwiek w 1 domu nawet dużym stwarza pewne ograniczenia... np robienie grila z przyjaciółmi, czy choćby kawa z koleżanką w ogrodzie... Porozmawiaj z żoną jak to sobie dalej wyobraża. Kasa wydana, trzeba mieszkać....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miecznik
Dziękuję za szybkie odpowiedzi. W odniesieniu do stworzenia większej prywatności, dokładnie kilka dni temu zaproponowałem żonie, że stworzymy klatkę schodową, aby nie musiała nawet słyszeć moich rodziców i poczuła się bardziej swobodnie. Ona nie jest przekonana do tego pomysłu i twierdzi, że szkoda pieniędzy na kolejne inwestycje. Obawiam się, że będę musiał zaryzykować i ponieść jednak te koszt, aby zwiększyć tę naszą prywatność. Mam nadzieję, że ma to sens. Co do podrzucania malucha dziadkom, to oczywiście to jest bardzo wygodne i czasem z tego korzystamy, tylko, że on chce ostatnimi czasy za często chodzić do nich i to się wiąże z tym, że moja żona musi tam z nim iść, a nie zawsze dziadkowie mają czas, aby się małym zająć.... Chyba musimy mu tłumaczyć (ale ma dopiero 8 miesięcy), że nie zawsze można tam chodzić, sensownie argumentując to. Co do pracy to również uważam, że powinna już wyjść z domu, chociaż na pół etatu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miecznik
Przepraszam, synek ma 18 miesięcy, nie 8, jak napisałem wcześniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie mam pojecia co doradzić, ale wydajesz się być super mężem, szkoda że małżonka nie do końca to docenia. pozdrawiam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochany Mieczniku... /jestem gościem z 10.17/czas trochę nauczyć małżonkę sztuki kompromisu, to że ona nie jest przekonana do twoich pomysłów, nie znaczy że nie mogą one zaistnieć. Po sobie wiem, ze długo się takiej sztuki trzeba uczyć, ale jeśli tylko masz cierpliwość.... zwyciężysz. Ja swojemu mężowi jestem za to dozgonnie wdzięczna :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miecznik
Zatem jednak zrobię tę klatkę schodową ;) Cieszę się, że stworzyłem ten temat, ponieważ okazuje się, że nie znam dobrze swojej żony, a ona mnie zaskakuje w zależności od sytuacji. Zaś porady mądrych i dośw. kobiet na pewno są na wagę złota.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja żonę rozumiem, ludzie nauczeni bycia u siebie źle znoszą mieszkanie kogoś, nawet jak tych ludzi nie muszą widywać. Z drugiej strony żona powinna zdecydować albo siedzi u teściów z wnukiem, albo wraca do pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×