Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Irmelin12

Jak pogodzić marzenia o idealnym ślubie z oczekiwaniami

Polecane posty

Gość Irmelin12

Witam serdecznie :) Mam taki dość nietypowy dylemat. Mianowicie wychodzę za mąż *yay!* ^.^ Jednak jest problem z którym się borykam na współkę z moim lubym. Ja chcę ślub we dwoje, ja i on + ksiądz. Wyniosła atmosfera, prawdziwe oddanie i przysięga nie na pokaz, ale z głębi naszych serca. Za to mój luby nie wyobraża sobie ślubu bez rodziny i przyjacioł. Zaproponował mi, że cywilny możemy tak we dwoje sobie odbyć, ale kościelny z całą pompą i rodziną. Ja jednak uważam na odwrót bo cywilny to może sobie gawiedź oglądać, a ten kościelny powinien płynąć z serca ;/ Powód dla którego nie chcę tego ważniejszego dla mnie ślubu publicznie jest taki, że mam ojca alkoholika i chociaż wiem, że zraniłabym tym moją dobrą matkę i brata i rodzinę mojego lubego to wszystko się we mnie wzbrania. Ja tak dalej pójdzie to w ogóle nie weźmiemy ślubu. Nie wiem co mam zrobić, serce co innego dyktuje, a rozsądek co innego. Boję się, że nie wytrzymam ślubu z taką ilością ludzi co ma w rodzinie mój ukochany i albo zasnę, albo wyjdę, albo odpuszczę sobie całe wesele i tak w końcu się obrażą eh. Jego rodzina jest bardzo wierząca, a ten jeden jedyny dzień chciałabym, aby ył taki jak ja chcę. Nie chodziłam na imprezy, byłam grzeczna i robiłam co mi kazali, nie sprawiałam kłopotów, ale strasznie mnie to męczyło, zwłaszcza rodzina narzeczonego która mimo bycia z******tą, czułą i rodzinną dobre 7 lat nie pozwalali nam sypiać razem nawet na wspólnych wycieczkach w hotelu rodzinnie i no.... naprawdę to się we mnie gotowało tyle lat i buntuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
na cywilny trzeba mieć światków więc we dwoje nie wyjdzie co do kościelnego no sorry co z ciebie będzie za żona jak już cię facet nie słuch przywal mu parę razy w łeb to może zrozumie że to ty decydujesz faceta trzeba krótko trzymać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Irmelin12
Nie, no nie będę tak brutalnie podchodzić do tego O.o Zresztą to nie w moim charakterze... :)" Ale nie mam kompletnie pojęcia jak przekazać im to tak, aby nie wyszedł płacz (z mojej strony, bo przy poważnych tematach, nurtujących mnie, al krzyczę jak diabeł, albo najczęściej płaczę i nic nie da się mnie zrozumieć). I boję się, że wyjdzie źle, nie wiem jakich słów użyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A wyjaśniłaś mu o co chodzi? Ja ogólnie z biegiem lat coraz bardziej nieślubowa jestem, ale od dziecka sobie nie wyobrażałam wielkiej pompy. Zawirowania w rodzinie, dylematy kogo zaprosić, ojciec biologiczny też alkoholik, tysiąc problemów...wg mnie partner powinien zrozumieć. I nic więcej nie powinno być potrzebne. Ale jak z nim nigdy nie rozmawiałaś, to nie miej zdziwienia, że trochę musisz to potłumaczyć. Jeśli jednak mimo wszystkko nie zrozumie to nie dorósł do ślubu. To ma być radosna chwila, nawet gdy taka jest przygotowania pochłaniają masę energii, generują mnóstwo stresu. A co w przypadku gdy w rodzinach nie działo się fajnie? Gdy ślub z pompą to jeden wielki, niekończący się stres?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Irmelin12
No i właśnie tu jest problem, ale on tylko mówi, że nie wyobraża sobie ślubu kościelnego bez rodziny i tu się urywa. Niby planujemy na wrzesień przyszłego roku się pobrać, a już taki problem. Mówię mu, że może być prolem z pieniędzmy bo będziemy młodym małżeństwem (25 lat), a on mówi, że o mnie bierze za żonę i to jego kłopot i mam się nie przejmować, więc wydaje się człowiekiem odpowiedzialnym. Zdenerwowałam się troszkę bo tu mi się oświadcza, a moje pytania zbywa to się zdenerwowałam i powiedziałam tylko "Tak. Nie ma sprawy, zaproś kogo się da, niech wsyscy przyjdą, najedzą się i zapomną o nas zostawiając stos tosterów, a ja zamiast rozpamiętywac chwilę będę się zastanawiać czy ojciec nie będzie mnie i mojej rodziny upadlał słownie przy Twojej rodzinie, będę patrzła na mnóstwo ludzi, którym życzę szczęśćia, ale prze zte 7 lat sprawili mi wiele bólu nie pozwalając na bliskość z Tobą, a potem zasnę o 24 z wyrzutami sumienia, że ze zmęczenia nie wiedziałam co się wokół mnie dzieje" Powiedział tylko, że będzie dobrze i nikt nie będzie mi miał za złe jak pójdę wcześniej spac.... tak jasne eh. Chyba muszę z jego rodziną porozmawiać na ten temat, żeby nie było planowania za moimi plecami, ale boję się że znowu jego mama weźmnie mnie na litość zmieszaną ze zdrowym rozsądkiem, a nie tym co ja marzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość sość
Szczerze ci powiem, jako niechętny ślubom, weselom, rozmaitym celebracjom, że oczekujesz czegoś co poważnie odstaje od przyjętej normy. Gdybyście oboje tak chcieli, to ok. Ale on nie chce. Zatem stawiasz go w bardzo trudnej sytuacji przed rodziną. Nie wiem, czy ta gra jest tego warta. Przyczyny, dla mnie są jasne. Te deklaracje o szczególnym momencie, dniu to wykręt. Wymyśliłaś sobie to, aby się usprawiedliwiać. Wspomniałaś o ojcu alkoholiku. Rozumiem wstyd. Napisałaś też, że boisz się ludzi. Piszesz bardzo emocjonalnie, histerycznie. Przyczyną jest twój stan emocjonalny. Masz pewnie fobię społeczną. Zaburzenia emocjonalne, są najprawdopodobniej PRAWDZIWĄ PRZYCZYNĄ. Pytanie jest jeszcze takie, czy kwestionując tak oczywistą rzecz, jak publiczne zawarcie ślubu, nie kwestionujesz de facto sensu zawierania ślubu ze swoim narzeczonym? Może w taki sposób próbujesz się wyzwolić z tej sytuacji. Może nie mam tu racji. Widzisz, gdybym ja był twoim narzeczonym, dogadalibyśmy się w momencie. Ale ja jestem dziwaczny, trochę zaburzony i rozumiem ciebie. Ale nie licz na to, że inni zrozumieją ciebie. Postawiłaś poważne wyzwanie przed swoim narzeczonym. Myślę, że zbyt wielkie. Ja bym odpuścił. Poszedł do psychiatry i zapytał o prochy na okres ślubu. Ale może nie mam racji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ojca zawsze może na ślubie nie być, jeśli sprawia problemy. Ojca mojego męża nie było na ślubie, bo powiedział, że prędzej świnie zaczną latać niż on się pokaże w towarzystwie moim i mojej rodziny. No i go nie było. Nikt nie płakał jakoś specjalnie, powiem szczerze. Co do wesela, porozmawiaj z przyszłą teściową o czymś skromnym, nie zabawie do samego rana. Ale zrozum też narzeczonego, który chce świętować z całą swoją rodziną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Irmelin12
Dość dziwna sytuacja między nami. Dziękuję Haze masz rację, ale u niego w domu musiałabym zaprosić całą rodzinę jego ojca i jego mamy co daje razem 15 osób. Zaraz było by gadanie, że wyapda zaprosić ludzi, którzy zaprosili ans na wesela ostatnio co daje 23 osoby, a do tego to są ludzie z wyższych sfer co do pracy helikopterami sobie jeżdzą (nie przesadzam. Wesela w Hiltonie w warszawie na 30 osób + dla każdego nocleg w hotelu był.... to pewnie będą jakieś oczekiwania a co ja mogę z pieęgniarskiej pensji i chłopak z progrmistycznej, gdzie jeszcze wepchneli go na razie na testera i szlag go trafia, ale praca to praca i dos, trzeba miec) Najbliżej prawdy ma Gość sość. Mam fobie społeczną i dlatego nie chcę ludzi na ważnym dla mnie dniu, mam wrażenie, że każdy czegoś ode mnie chce i czegoś oczekuje, nie wspominając dść dla mnie traumatycznych przeżyć w dzieciństwie związanych z okucieństwem dzieci jak i nieczułością osób dorosłych i opiekunów szkolnych (jedynie w matce mam oparcie i bracie). I faktycznie prędzej chyba do psychologa po prochy pójdę bo załamę się jak nic jeżeli przystaną na ślub z całą rodziną. Cała ta sytuacja sprawia, że chcę uciec, albo wolę żyć bez ślubu mimo, że mnie to by najbardziej raniło. Taki tchórz ze mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Irmelin12
miało być na 300* w Hiltonie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jesli boisz sie o ojca reakcje, oszczedzilabym sobie stresu i nie zaprosila go. slub mozecie wziac w godziny poludniowe. po slubie male przyjecie, ktore by trwalo do wieczora. jego rodzina cie skrzywidzila, bo przez 7 lat pilnowala zeby odbywalo sie wszystko wedlug wiary jaka wyznaja? wytlumacz mi na czym to skrzywdzenie polegalo? bo dla mnie to jest raczej na plus, nie sa hipokrytami, tylko faktycznie stosuja sie do zasad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×