Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Aisabka

konflikt córki z matką

Polecane posty

jestem dorosłą córką swojej matki i nie moge się z nia dogadac. tak właściwe to wogóle juz z nią nie rozmawiam, od jakiś 2 miesięcy nie zamieniłam z nia ani słowa. a trzeba dodac ze razem mieszkamy. choc nie, raz zmuszona bylam ją o cos zapytac, to dostałam odpowiedz, ale tonem i z miną pod tytułem "rzygac-mi-sie-chce-jak-musze-na-ciebie-patrzec-i-z-toba-gadac". No bo pokłóciłysmy się i tak to trwa do teraz. Meczy mnie to troche i coraz bardziej zatracam sie w tym konflikcie, mam wrazenie że nigdy sie z nią nie pogodze, a tym bardziej ona ze mną. Mam jej coraz wiecej do zarzucenia, obwiniam ja o coraz wiecej, mam wrazenie ze to przez nią nie jestem taka osoba jaką bym mogła byc. nie widze też jakiejkolwiek checi z jej strony do pogodzenia się, czy powrócenia do normalnych, codziennych rozmów. "najsmieszniejsze" w tym wszystkim jest to, że tak naprawde to nikt nie wie o tym naszym konflikcie, nie ma jakiegos mediatora, nawet moj tato, który przeciez mieszka i jest z nami cały czas, mam wrazenie ze nie wie co sie dzieje w domu. jak przychodza goście to wszystko jest ok, kazdy robi swoje, a na co dzien zawsze da sie jakos tak zaaranzowac sytuacje, żeby nie musiec bezposrednio sie kontaktowac. Zaczynam sie zastanawiac czy kiedykolwiek jeszcze bede potrafiła z nia normalnie porozmwiac, czy tak juz zostanie na zawsze. z kazdym dniem jestem coraz bardziej zawzieta, coraz bardziej pewna słuszności mojej postawy wobec niej i podejrzewam ze ona mysli tak samo o sobie. zreszta to ja nawet nie chce z nią gadac, nie cche nawet na nia patrzec. wiem dokładnie co ona o mnie mysli i ze to sie nie zmieni chocby nie wiem co, nawet jesli kiedys zaczełybyśmy rozmawiac to i tak jej myslenie o mnie nigdy sie nie zmieni, a to boli i jest bardzo niesprawiedliwe. Ostatnio doszłam nawet do wniosku, że osoba która ma o mnie najgorsze zdanie jest właśnie moja matka. Marze o wyprowadzeniu sie z domu, byciu z dala od niej. Moze wtedy nasze relacje by sie poprawiły? Moze jakby mi sie cos stało, jakis wypadek, szpital...ale nie, mam wrazenie ze nawet to nie skłoniłoby jej do normalnego traktowania mnie. owszem pewnie i by pomogla cos załatwic, kupic itd., ale wszystko tak, by nie miec jakiejs bezposredniej stycznosci ze mna, na odległość. i chyba ja bym tez tak postapila... nie wiem co z tym zrobic, naprawde nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale o co się pokłóciłyście? z twojego postu wynika że nie bardzo chcesz to ułagodzić, chcesz jej tylko nie widywać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to o co poszło to akurat nie ma znaczenia, w zasadzie mozna pod to podpiąć każdą kłótnie jaką z nią miałam. Zawsze chodzi o jakąs pierdołe a potem lawinowo wyciaga sie stare brudy. Zaczeło się jak zwykle tylko jakby tym razem miarka sie przerała i na koniec zamiast trzech dni ciszy taki pat, dwa miechy bez rozmowy. Zero kontaktu i checi zmiany i to z obu stron.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to możne pogadaj z tata, wytłumacz mu jaka jest sytuacja między Tobą a mama, może to coś pomoże? ciężko mi jest sobie wyobrazić żeby matka się mogła tak zachowywać w stosunku do dziecka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiki91
coś na na ten temat mogę opowiedzieć ja myślę że pokolenie naszych matek było wychowywane w całkowitym podporządkowaniu i uważają że dorosła córka też ma się podporządkować , kiedyś nie do pomyślenia było żeby dziecko miało własne zdanie , tylko nie rozumieją ze każdy dorosły może iść własną drogą , córka również ,a zwłaszcza gdy ma własną rodzinę , każdy człowiek chce żyć po swojemu , można doradzić , ale nie narzucać własnego zdania , a tym bardziej obrażać się jeśli ktoś chce zrobić po swojemu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pińcetka
po swojemu to będziesz robić jak będziesz się całkowicie utrzymywać z własnych pieniędzy we własnym mieszkaniu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dbgjftrsc
a jakie macie znaki zodiaku? z tego wynika ze obie macie ognisty znak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Polaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
skoro jestes dorosła tro sie wyprowadz i bedzie po problemie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pińcetka
musiałaś nieźle dać matce popalić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wyprowadz sie i rob po swojemu-jestes przeciez dorosla :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ayi
ależ oczywiście się wyprowadź... jesteś dorosła i zamiast obwiniać mamę o wszystko..zabieraj swoje manatki i idź swoją drogą.. nie sztuka puszyć się dorosłością a zachowywać się jak gówniarz ! myslisz, ze mam jest winna za wszystko co cię w życiu spotkało złego- to wypad z mieszkania!.... jesli mieszkasz w JEJ mieszkaniu i żyjesz za JEJ pieniadze to miej chociaz odrobinę kultury i zamien z nia słowo od czasu do czasu.. ach to pokolenie matek, które dają z siebie wszystko dla małych córeczek, nadskakują, są na każde skinienie a potem gdy córunia staje się dorosła słyszą : jest mi źle w tym domu.. zawsze było mi w nim źle, jestem biedna sierotka./ ach jakże ci współczuję.. twoja matka musi byc potworem.. pewnie sprzeciwiła sie kilka razy jak chciałas spac u chłopaka.. albo moze oderwała cie od komputera bo potrzebowała twojej pomocy ..co za zła matka !!!! wyprowadz sie i utrzymuj sie sama...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matka dyktatorka
Moja corka od lipca nie mieszka w domu. Wyprowadzila sie najperw do akademika a potem wynajela mieszkanie. Studiuje i pracuje prawdopodobnie....odchodzac zmienila nr telef. wyrzucila mnie z kontaktow na skype w ciagu ostatnich miesiecy napisala moze3 maile do mnie, bo okazalo sie ze nie ma ubezpieczenia... Poszlo o byle co, ale ona rozpedzila sie w gniewie zwyzywala mnie , obrazila i przeklela. Wychodzac rzucila : "nie masz juz corki." Jestem matka ale nie moge zniesc tego ,ze ona o naszym konflikcie opowiada do wszystkich wspolnych znajomych...Im dluzej od tego zajscia tym mniej mnie ona obchodzi.To nic dobrego nie wrozy ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ryuuka
Ja z moją nie rozmawiam ponad pół roku. Jak ma mi coś do zarzucenia ignoruje ją. Jestem dorosła i sama będę decydować o moim losie. Nie jestem osobą konfliktowa ale czasami inaczej się nie da.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość danuta 51 lat
Odwróciłam się od córki ponad rok temu gdy dowiedziałam się o tym, że ma romans z żonatym mężczyzną. Ona 25 lat, On 40. Nie mogłam tego znieść tym bardziej, że był to czysty układ i on od żony nie zamierzał odchodzić. Zabolało mnie to jak moja córka się nie szanuje, wie, że facetowi chodzi tylko o jedno i ona przyjmuje te ochłapy marnując siebie i swoją młodość. Setki rozmów, próśb z mojej strony aż ona w końcu wykrzyczała mi, że mam wynosić się z jej życia bo jestem jej potrzebna jak dz**iw***ce majtki. Nie potrafię o tym zapomnieć, śnią mi się te słowa, mam je ciągle w głowie a ona nawet nie próbowała mnie przeprosić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matka dyktatorka
do Matki 1962... Czytajac Pani wypowiedz zdalam sobie sprawe ,ze u mnie jest dokladnie tak samo. Corka nie szuka kontaktu , nie wiem gdzie mieszka , gdzie pracuje. Zerwala kontakty calkowicie ze mna ale i z rodzina generalnie.Moja corka nie ma ojca( zginal w wypadku samoch. gdy ona miala 4 lata),przestala tez kontaktowac sie z jedynym bratem jakiego ma.Konflikt zaczal sie banalnie :" Co ty na siebie wlozylas ?"..."Nie dam c****eniedzy na wakacje, zarob je sama i wydaj.."Podjela prace i co co za pech trafila na szefa , ktory nie utrzymuje kontaktu tez z matka. Prosze sie odezwac do mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do matka dyktatorka,jestem corka,u ktorek tez od takich drobiazgow sie sie zaczelo,a to jak ty wygladasz.... teraz jestem juz od 10 lat mezatka i nienawidze swojego tzw. cudownego zycia w wielkim uproszczeniu jestem uzalezniona od matki,bo ciagle mi wypomina jak jestem podla ze sie wyprowadzilam,ze moj skur... maz to przez niego i same okropienstwa,a ja mam zwyczajnie dosyc,mysle ze jej nienawidze nie chce nawet do niej dzwonic,jade z musu i trzese sie jak galareta co dzis mamusia powie czy ma dobry chumor czy zly,nie mam juz sily nie mowie juz nic nikomu,bo jak maz sie orientuje ze jade do niej to zwyczajnie mowi nie.Jestem klebkiem nerw,jak mam zyc z dwoma osobami ktore serdecznie sie nienawidza.Duzo by pisac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matka 1962
Do matki dyktatorka. W moim przypadku też zaczęło się banalnie. Mój pierwszy mąż (a jej ojciec) był alkoholikiem, który znęcał się nade mną. Rozwiodłam się co prawda ale później poważnie zachorowałam, córka miała wówczas 9 lat i momentalnie musiała dorosnąć, przejąć obowiązki domowe. Tak naprawdę nasze role życiowe się odwróciły bo to ona zaczęła mi matkować. Nie ukrywam, że przyzwyczaiłam się do tego i czułam się dzięki niej bezpieczna. Był taki okres, że córka chciała wyjechać na dłużej za granicę i wtedy jej powiedziałam: "Nie ma mowy, jak Ty to sobie wyobrażasz, że mnie tutaj zostawisz?" i wtedy chyba czara goryczy się przelała w niej. Wykrzyczała mi, że ona całe życie marzyła o tym aby mieć matkę a nie nią być, że ona chce zacząć własne życie a ja jestem na tyle toksyczna, że jej to uniemożliwiam. Czułam się urażona ale z drugiej strony wiem, że ma rację. Ja jestem słaba psychicznie a ona zawsze wydawała mi się taka dzielna i odważna. Tak naprawdę udawała, że taka jest bo nie chciała, żebym się martwiła, w głębi duszy potwornie bała się życia i płakała ukradkiem tak, żebym nie widziała. Mój obecny mąż zawsze bardzo ją szanował za to wszystko i patrząc obiektywnie na tą sytuację uważa, że to moja wina. Tak bym chciała znów ją uściskać, posłuchać co u niej, być z niej dumna. Dla wszystkich była ideałem, mądra, zdolna, śliczna, samodzielna. Też mam jeszcze syna, z którym córka się nie kontaktuje, odcięła się od całej rodziny. Tak sobie myślę od wczoraj, że może warto wykorzystać czas świąt i spróbować raz jeszcze wyciągnąć do niej rękę a z drugiej boję się, że będziemy sobie tak bardzo obce. Teraz w tym czasie przedświątecznej aury włączam sobie piosenki i kolędy świąteczne, które moja córka tak uwielbiała, najbardziej lubiła "Jezus malusieńki" i tak płaczę, tak ogromnie cierpię bo nie wiem jak wyglądają u niej święta, czy ma je z kim spędzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do wszystkich - matek i dzieci!!!!!!!! Proszę was nie bądźcie dla siebie wrogami. Każdy ma prawo do własnego życia ale matki was urodziły i wychowały. Po co się kłocić o bzdety. Ja też miałam wiele nieporozumień z moją matką. Załuję teraz tych kłotni o byle co. Wiem,że mamy lubią wszystko wiedzieć i na siłe nam pomagać.Mnie tez matka nie chciała wypuścić za granicę do pracy. Nawet nie chciala mi pozwolić na jakiekolwiek wycieczki. Mialam siedziec w domu. W końcu wyjechalam bez jej wiedzy. Teraz mama umarła nagle z dnia na dzień i strasznie mi jej brak. Wiem,że pomimo tych nieporozumień to była najbliższa mi sosoba. ńie traćcie czasu na kłotnie. Wiem,że mozna się dogadać - trzeba poszukać drogi do siebie. ja tego nie umiałam a teraz żałuję.Nie wyobrażacie sobie jak to jest stracić tak bliską osobę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matka dyktatorka
Do matka 1962."....Tak sobie myślę od wczoraj, że może warto wykorzystać czas świąt i spróbować raz jeszcze wyciągnąć do niej rękę a z drugiej boję się, że będziemy sobie tak bardzo obce. ..."Jak Pani ma zamiar to zrobic ? Ja moge tylko droga mailowa. Wiem ,ze moja corka czuje sie zle.Zmusilam ja do podjecia pracy.Studiuje dziennie 5 rok.Mysle ,ze jej gorycz jest dlatego wieksza ,bo jej brat skonczyl studia siedzi w domu z mamusia , nie pracuje! Zawsze podkreslala ,ze kochalam tylko jego.Fakt ,ze jestem osoba malo wylewna i zimna ale jednakowo dla obu.Syn jest grzczny i potulny zas corka impulsywna i zlosliwa ws do matki. Nigdy nie okazywala mi szcunku,nie ma go dla nikogo, wlasciwie tylko dla tych co wyzej stoja od niej.Ubolewam nad naszym konfliktem.To co robimy matko 1962?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dominika288888888888
jestem córką... mieszkamy w domu rodzice na parterez ja ze sowim narzeczonym do góry.... i jak sie poklocimy zawsze rano jak schodze na kawe to zawsze wolam hallo mamo :))) i nawet jak sie poklocimy to ja od reki zapominam i na drugi dzien lece z hallloo mamo a ona wtedy mi nie odpowiada czesc z usmiechem tylko "Dzieńńńńń dobryyyy" z takim tonem ze zastanawiam sie czy sie dobrze czuje :) kiedys bolalo mnie to bo ona matrona takie wrazenie o sobie robila rany jakbym byla jej najwiekszym wrogiem albo zrobila jej najwieksza krzywde.... kiedys staralam sie kazda nasza klotnie pogodzic zawsze przychodzilam i tulilam ją do siebie na chamca a co :) i mowilam ze ją kocham.... ale ona za kazdym razem mnie odpycha ;')))) i szczerze chyba gdzies w sobie zgaslam juz mi sie nie chce przytulac i ZAWSZE ale to ZA Kazdym razem JA wychodze na zgode albo zeby tylko byla usmiechnieta nawet moim kosztem.... ale cos pękło i skoro ona pierwsza nie robi kroku by bylo fajnie po co sie klocic az tak zeby dzielic sie i unikac we wlasnym domu.... i juz jest tak miedzy nami bardziej formalnie niz tak jak kiedys ze razem wzielysmy sobie psy i poszly na spacer do lasu.... szkoda ze nie jest taka "lżejsza" .... zawsze podejrzliwa... i wszystko jak cos zle to oczywiscie moja wina albo mojego przyszlego meza.... szkoda bo swoim zachowaniem robi wszystko ze wyprowadzimy sie na swoje....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joanna1990
Ja tez mam żal do swojej matki.miedzy nami poszlo o to,ze w wieku23 lat zaszlam w ciaze z chhlopakiem z ktorym jestem 6 lat.kochamy sie i jestesmy szczesliwi razem i ze mamy dziecko.ale do 8 miesiaca ciazy mieszkalam z nia i odkad sie dowiedziala o ciazy szykanowala mnie ciagle nie zwracajac uwagi na ciaze.Kazala mi nosic wiadra z kamieniami gdy uprzatalismy ogrod,klocila sie ze mna.krzyczala i obrzucala blotem mego chlopaka.wylalam przez nia morze lez bo nie mam silnego charakteru.ale klotnie skonczyly sie gdy wyprowadzilam sie.i dlatego tez ze mimo wszystko mam do niej szcunek i wole odpuscic.a ona docenila w koncu ze dalam sobie rade i dalje probuje decydowac np o tym co bedzie do jedzenia na chrcinach ,ze bedzie wiecej dan niz ja mowie,ale chyba ma swiadomosc,ze jej rzady sie skonczyly i zaluje tego co wyrzadzila mi prze urodzeniem dziecka.probuje chyba to nawet wynagrodzic,ale ja i tak nigdy nie zapomne slow jakie padaly

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zastanawiające, jak powtarza się stwierdzenie, że w kłótni poszło o byle co. Jestem przekonana, że tak poważna decyzja, jak zerwanie kontaktu, nie jest podyktowana chwilowym kaprysem czy drobiazgiem. Podobnie kwestia jak się pogodzić dominuje nad tą, która powinna znaleźć się u podstawy naprawy sytuacji - refleksją nad tym, co doprowadziło do konfliktu i co chcę w sobie zmienić. Czy w ogóle chcę się zmieniać. Czy jestem skłonna uznać swoją część winy i przeprosić. Bez tego nie wróżę powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matka 1962
U mnie nie poszło o byle co, córka nie odwróciła się od rodziny z błahego powodu. Nosiła w sobie coś co narastało przez lata a błaha kłótnia była chyba dobrym pretekstem do wygarnięcia mi wszystkiego, wiem, e dla niej to był też kiepski okres w życiu. Był to czas gdy już była po wyprowadzce z domu. Pamiętam, że kilka dni później chciałam do niej zadzwonić ale zdążyła już zmienić numer, nie wiedziałam gdzie wynajmuje mieszkanie więc nie mogłam do niej jechać. Pojechałam na jej uczelnię i tam w dziekanacie dowiedziałam się, że wzięła urlop dziekański, żeby wyjechać za granicę na rok. Z jednej strony byłam na nią wściekła, że mnie tak poniżyła a z drugiej panicznie bałam się o nią. Nie pojęta dla mnie sytuacja. Jedyną moją drogą do niej jest facebook. Dzięki temu wiem, że ma już tytuł magistra. Kilka razy wysyłałam jej wiadomość ale bez odzewu z jej strony. Boję się tego, że nie będzie mnie przy niej w ważnych dla niej życiowych chwilach. A lubiłam te chwile gdy ona osiągała sukces a ja stałam obok, patrzyłam na to i po cichu płakałam ze wzruszenia. Niestety tak jak Ty matko dyktatorko nie jestem wylewna, nie okazywałam swoim dzieciom uczuć. Też czuję, że mam do niej żal za to jak się zachowała, bardzo mnie to zabolało ale tęsknota za nią i pragnienie jej obecności jest od tego silniejsze. Zastanawia mnie, że ona tego nie czuje. Nie chcę jej znów wysyłać wiadomości, na którą pewnie nie odpisze. Wiem, że kontynuuje naukę więc chciałabym po prostu znaleźć ją na uczelni. Pragnę tego a jednocześnie boję się jej odrzucenia. Ale może jeśli mnie zobaczy to ją to wzruszy? Matko dyktatorko masz tylko meila a nic poza tym nie wiesz? Nauka, praca, jacykolwiek znajomi, nawet facebook?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matka dyktatorka
O swojej corce wiem tylko tyle tyle gdzie miesci sie wydzial uczelnii.Mam meila ale i tego moze mnie pozbawic.Jej znajomi i rownoczesnie ci ktotych ja znam nic tez o niej nie wiedza. Pojedyncze jednostki maja jej nr telef. ale wiedza ,ze jesli mi go dadza okaza sie nielojalni wobec corki.Na fb nic nie mozna podgladnac , bo tak ustawila opcje ,ze wglad maja ci , ktorym ona chce cos pokazac.w kwestii pogodzenia sie podjelam juz wiecej niz dwie proby.W czasookresie gdy sie wyprowadzila z domu byl pogrzeb mojej mamy. Raczyla przyjechac i uczestniczyc w nim.Zona mojego brata chciala byc mediatorem w tej sprawie ( ma do niej nr telef.)okazalo sie tylko, ze corka dopowiedziala przez nia tylko to co mnie bala sie powiedziec. Byly to slowa obrazy i zniewagi skierowane do mnie...."mediator" doszedl do wniosku: obie jestescie zajdle i zadna nie chce ustapic...nie widze szans...Sprawe komplikuje fakt o ktorym pisalam wyzej.syn jest pod matczynymi skrzydlami , bezrobotny a ona musiala poradzic sobie ze znalezieniem pracy w ekspresowym tempie i pogodzic z nauka, utrzymac sie sama.Podkreslila wielokrotnie ,ze nierowno ich traktowalam, ze jemu pomagam....ja to widzialam tak : corka byla dla mnie mila tylko wtedy jak cos chciala , glownie o podlozu finansowym. Syn o nic nie wola. "Siedzi i akceptuje to co dostanie lub nie"ALE on nigdy mi nie pyskowal i nie obrazil. To co ,wybrac sie na wydzial i tam zapolowac na nia ? Czy te scenariusze ze zmaina nr telefonu, ukrywanie adresu , zerwanie kontaktu ze wspolnymi znajomymi...to jakies "gotowce"? Matko 1962 -nasze corki dzialaja identycznie...Podziwiam za te 5 lat rozlaki , ktore Pani juz przezyla.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochane mamusie. Jedna nianke stracila a druga chce sie pogrzac w cieniu sukcesow coreczki. Moze o swoje sukcesy zadbaj. Jak dbasz tak masz. Nikt o byle co nie zrywa relacji nesli jest dobra. Brakuje wam coreczek do pomiatania. Nie macie kim rzadzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tez od 3 tygodni nie gadam z matka. takie zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciągle tylko ja, ja, ja. Nie obchodzi Was, co czują Wasze córki? Zależy Wam tylko na własnych uczuciach, które ucierpiały przy zerwaniu kontaktu? Ja chcę wiedzieć, co u niej, ja czuje żal, ja lubiłam to i tamto. Gdzie w tym troska o dziecko? Wy chyba chcecie nawiązać kontakt, ale żeby poza tym było jak przedtem... Nie dziwię się, że córki juź się na to nie łapią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matka dyktatorka
Owszem ,ze chce wiedziec co czuje moja corka?Obchodzi mnie to. Mysle ciagle o jej zdrowiu , czy jej sie nie dzieje krzywda, czy ma co jesc....i czy dobrze jej z tym ,ze naplula na matke ?zawsze chciala uchodzic za osobe z klasa i o wysokiej kulturze osobistej. Czy zniewaga matki i ubizanie jej to jest klasa ? Widziala ,ze jestem zimna a nie widzi jak zapier***am ,zeby zyc ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wyłazi z Ciebie jad, a nie chęć pojednania. Też bym nie chciała takiej osoby w swoim życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matka dyktatorka
Chce pojednania ale wymagam tez od niej minimum szcunku dla swojej osoby.Ja juz powiedzialam :" przepraszam i wybaczam." Ona zas dopowiedziala jeszcze pare gorzkich zdan na moj temat do osob trzecich.Dalaczego obnosi sie z tym konfliktem ? Jest to powod do dumy ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×