Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Koniec malzenstwa??

Polecane posty

Gość gość

Tyle sie slyszy o nieudanych malzenstwach,nawet najlepsze przezywaja kryzys.Tylko ze u nas kryzys trwa 3 rok i nie zapowiada sie na lepsze... Czy uwazacie ze mozna cos zmienic w czlowieku ktory jest upartym egoista i widzi tylko swoje potrzeby? Nie podejmuje rozmow na zaden temat,ciagle sie klocimy,dzisiaj dwa razy Zauwazylam ze problem pojawia sie kiedy ja o cos poprosze...nie lubi jak mu sie przeszkadza,twierdzi ze chodzi do pracy i to wystarczy...nie mam wymagan ale byloby milo gdyby czasami pomogl... Zaczelo sie kiedy urodzilo sie dziecko i jakos wcale nie jest lepiej... Ja przestalam o siebie dbac,przytylam 10 kg...chcoaiz kiedy bylam szczuplejsza tez nie zwracal na mnie uwagi..wola swoja gre i swoj spokoj... Kiedys nie widzialam problemu i braku wiezi..duzo sie mjalismy ze wzgledu na prace,a teraz jest za pozno na przemyslenie,czasami mysle ze to moja wina..poslubilam starego kawalera i teraz mam...:( z jednej strony chcialabym zeby sie poprawilo bo zycie w dwjke jest prostsze kiedy ma sie dziecko.. Ale nie umiem zaakceptowac samotnosci w malzenstwie i braku wsparcia,rozmow itp.. Zauwazylam ze jestem zrelaksowana jak go niema,nie musze prosic o nic,sama sobie radze,jestem pracowita osoba i mam cele w zyciu a on ma cel mnie wkur...i grac cale zycie,narzekac i nie usmiechac sie ---bo taki jest nie wiem co mam zrobic zeby bylo dobrze.czy myslicie ze terapia malzenska pomoze??jak tak dalej bedzie to 40 stki nie dozyje bo ze stresu padne na zawal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misiamikusiowa
Wydaje mi się ze nie ma sensu tkwić w takim małżeństwie. Jeżeli jesteś osobą która potrafi sobie poradzić w życiu to zostaw go. Dasz sobie szansę na poznanie kogoś wartościowego z kim będziesz szczęśliwa. Wiem ze to bardzo trudny krok. Dwa lata temu sama go podjelam a mam dwójkę małych dzieci. Z mężem miałam podobnie. Nie mogłam na niego liczyć a do tego był mamisynkiem. Nie miał własnego zdania i trzeba było nim kierować. Tyle że dawał się sterować teściowej nie mi. Byłam ze wszystkim sama. Że wszystkimi problemami i z dwójką bobasow. Popadłam w depresję. Rok się leczyłam. Powinnam dłużej ale postanowiłam ze najlepszym lekarstwem będzie pozbycie się przyczyny wiec złożyłam pozew o rozwód. Wiedziałam że nie będzie mi samej łatwo. I zamknęłam się na facetów. Nie chciałam mieć nikogo. Chciałam być z dziećmi i im się poświęcić. Ale pewnego dnia poznałam jak się później okazało cudownego faceta. Chciał całą naszą trójkę. Pokochał mnie i dzieci ale przez to moje zamknięcie na facetów nie chcialam z nim być. Ale był wytrwały. Walczył o nas dość długo. Teraz jesteśmy szczęśliwi. Mam w nim wsparcie, kocham i czuje się kochana. Dzieci też go pokochały i mówią ze właśnie takiego tatusia szukali. Czasami trzeba sobie dać szansę na poznanie lepszej osoby i nie męczyć się z kimś kto na nas nie zasługuje. Życzę powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zauroczenie trwa 3 lub 4 lata potem wygasa wwidac ze miłosc pomyliłas z zauroczeniem trez mucicie modlic sie o miłosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misiamikusiowa
To prawda że na początku jest zauroczenie ale ze swojego doświadczenia wiem ze zanim człowiek się zauroczy powinien dogłębnie przeanalizować konkretne cechy drugiej osoby. Tak na chłodno. I wybrać osobę z którą można razem stworzyć fundament do prawdziwej zdrowej miłości. Wiem ze to brzmi jak analizowanie, wartościowanie drugiej osoby ale niestety tego po pierwszym sparzeniu się, po pierwszej miłości i małżeństwie gdzie szłam na żywioł bo się zakochałam. Przymykalam oko na mniejsze i większe niedoskonałości mówiąc sobie jakoś to będzie bo przecież się kochamy. I kiedy przyszła proza życia codziennego jakoś to było ale nie było dobrze. Teraz jestem juz po rozwodzie i wstąpiłam w nowy związek analizując bardzo wiele. Kiedy stwierdziłam ze tak. Ten facet jest warty miłości, razem tworzymy dobry fundament dla miłości na przyszłość kiedy to zauroczenie minie, myślę że mam szansę być szczesliwa. I jestem jak cholera :) Taka młodzieńcza miłość i zauroczenie czesto wpychaja nas na tzw. Minę. Dopiero drugi związek, drugie małżeństwo ma większą szansę trwać bo wyciągamy pewne wnioski z pierwszego. Jesteśmy bardziej dojrzali i doświadczeni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misiamikusiowa
Są faceci którzy pragną miłości , ciepłego domu i są normalni. Jest też dużo takich którzy myślą że żonę biorą sobie po to żeby kolo nich chodziła. Żeby mogli przedłużyć sobie dzieciństwo, ale takich wydaje mi się można wyczuc po kilku dłuższych rozmowach. Tych pierwszych nie do końca bo ja np. Nie wierzyłam ze ten mój mówi prawdę. Że chce mnie chce moje dzieci i ten cały majdan. Spuszczalam go na drzewo przez kilka miesięcy. Nie znam drugiego takiego który by się aż tak na mnie uparł i wytrzymał tyle czasu splawiania. Tym samym udowodnił mi ze nie kłamie, że naprawdę mu na nas zależy. Życzę Ci autorko żebyś na takiego właśnie trafiła a tego swojego zostaw bo nie jest Ciebie warty. Zasługujesz na to by być szczesliwa a nie usługiwac dzieciakowi przy grach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misiamikusiowa
A i jeszcze apropos dziecka. Nie ten jest tatusiem który splodzil a ten który oddał serce dziecku i w moim przypadku serce oddał nie biologiczny ojciec a ojczym. Ciężko na takiego trafić ale jest to możliwe. Są to zazwyczaj faceci którzy tęsknią do miłości domu i rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najwięcej rozwodów w tym chorym kraju jest przez ciąg£y zapęd,zabieganie ,i brak dostatecznych środków do życia. Taka prawda, małżeństwo prawie sie nie widzi bo ciągle praca a kasy i tak nie ma żeby sobie pozwolić razem gdzieś wyjśc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Źle wybrałas, autorko, bo egocentryka na męza. Taki czlowiek się nie zmieni nigdy. Terapia nic nie pomoze, bo zeby cos poprawic, trzeba najpierw przyznac, ze cos nie funkcjonuje jak nalezy. A jemu jest dobrze, więc nie będzie nic "poprawiał"...Szkoda, ze masz z nim dziecko, bo dziecko nie dostanie od niego milości i troski. Taki czlowiek kocha tylko siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czytając twoją historię widzę samą siebie od 5 lat. Tylko że w moim przypadku sprawa jest cholernie skomplikowana. Mój mąż jest kierowca ciezarówki, mielismy wlasna firme, szło bardzo cięzko, ja wychowywałam nasze dziecko praktycznie sama, dziecko z autyzmem jak się okazalo po 1 roku, to byl koszmar, ja sama z placzacym od rana do nocy dzieckiem na rekach, tesciowa ktora najwyrazniej rowniez jest chora na to samo, i z mezem ktory byl weekendowym tatusiem dwa razy w miesiącu pojawial sie w domu, z czego wieczna jego i tak nie obecność usprawiedliwiana byla natłokiem spraw zwiazanych z firma. Az w koncu zamknelismy biznes tonąc po uszy w dlugach. Poswiecilam sie bez reszty temu mezczyznie dziecku, a bylam kiedys tak aktywna i niezalezna kobieta, dzisiaj wyladowalam za granica siedze z naszym niepelnosprawnnym dzieckiem w domu bo nie moge przez jego chorobe podjac pracy, a moj malzonek, zaczal podnosic na mnie reke, nie chce ze mna rozmawiac, kazda moja proba rozmowy konczy sie krzykami z jego strony, powiedzial mi juz ze mnie nie kocha, ze mu sie znudzilam, manipluje mna a ja kiedy przychodza lepsze dni bez klutni ciesze sie i ludze ze to jednak nie prawda, ze on dalej mnie kocha tylko nie radzi sobie z problemami, usprawiedliwiam jego zachowanie choroba bo wszyscy ktorzy go blizej znaja doszli do wniosku ze on tez moze cierpiec na autyzm, stad brak empatii. Łudzilam sie do wczoraj kiedy to znowu wybuchla awantura w ktorej uderzyl mnie mocno w bark, po tym jak cala noc kiedy byl w pracy przez 12 godzin nie odbieral ode mnie telefonu, nie odpisywal na sms-y i rano gdy probowałam zalagodzic sytuacje przytulic sie do niego to odepchnal mnie agresywnie i wykrzyczal poraz kolejny żebym spierd... zreszta wulgaryzmy to juz norma, moja sytuacja zacela sie podobnie jak twoja od braku rozmow, niecheci jakiej kolwiek woli rozmowy, i weszla na taki pozniom ze juz nie ma ratunku, najgorsze ze ja nie mam tego luksusu jestem przez dlugi, chorobe dziecka uzalezniona finansowo od niego. Myślę czesto o samobójstwie, mowilam mu o tym ale jemu to wisi, a ja naprawde kiedys to zrobie. Radzę ci odejdz od mezczyzny ktory cie traaktuje w ten sposob, nie marnuj swojego zycia na kogos takiego, jesli jestes osoba niezalezna zrob cos z ta sytaucja. Pozdrawiam i mam nadzieje że Ci sie pouklada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cóż ja wielokrotnie słyszałam o końcu małżeństwa o tym jak się wszystko rozpada a potem nagle jest ok - jednak jak ludzie są ze sobą dłuższy okres czasu to ciężko się zdecydować na seperacje/rozwód, nawet jak piszesz, że kryzys trwa już troszkę czasu i nie widać zmian. A co terapią małżeńską (http://neurostyk.pl/)? Bo może takie rozwiążanie chociaż jakoś by zespoliło rodzinę ale poszukać serio dobrego specjalisty który zna się na tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×