Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nazywam sie niebo

Miesiąc po ślubie kościelnym poznałam...miłość swojego życia. Co mam zrobić?

Polecane posty

Gość nazywam sie niebo

Ślub był wiosną, tak jak sobie z mężem wymarzyliśmy- chcieliśmy dużo kwiatów, zieleni, słońca. Wszystko się udało. Parą jesteśmy od trzynastu lat, znamy się jeszcze dłużej, więc nasz związek jest jedynym w jakim byłam ja, jak i on. Nikogo nigdy prócz siebie, ale...niedługo po ślubie spotkałam kogoś. Mimo, że nie znamy się jakoś przesadnie długo, śmiało mogę nazwać go swoim przyjacielem i choć nic między nami nie wydarzyło się, to...zaczynam coraz dziwniej czuć się w jego towarzystwie- coraz lepiej. Nie wiem zupełnie co dalej...tak bardzo nie chciałabym zrywać z nim kontaktu, ale z drugiej strony...sama już nie wiem. Jestem rozdarta. Proszę o pomoc, o rady, o cokolwiek. Ja nie umiem spojrzeć na to z dystansem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jestescie przechodzonym związkiem, z przyzwyczajenia wzięliście ślub. jak na moje oko to i tak predzej czy pozniej puscisz męza w rogi skoro miesiac po slubie innego oglądasz sie za innymi. dno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a tak apropos po co bralas slub koscielny ? zyjesz w zgodzie ze swoja wiara bo jakos nie wydaje mi sie, hipokrytko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kiedyś chemia do tego nowego kolesia minie i znudzi się. Za parę lat wydawałby ci się taki, jak mąż teraz. Powinno się wiązać na całe życie z przyjacielem. Kogo byś nie wzięła to wiecznie amorów i endogennych narkotyków nie będziesz czuć. To kwestia chemii organizmu. Im więcej ktoś ma takich romansów, tym szybciej mu się nudzą. Ten stan nie trwa długo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zmien nick na "nazywam sie szmata". Tak jak ktos napisal - puscisz sie z nim i to tylko kwestia czasu i miejsca. Potem wezmiesz rozwod, zwiazesz sie z tym, z ktorym sie puscilas, potem znowu poznasz "milosc swojego zycia" i caly cykl zacznie sie od nowa. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:09 ale "przyjaciele" sa aseksualni... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nazywam sie niebo
Nie wiem jak to z romansami jest jak to ktoś wspomniał, ponieważ w żadnym nigdy nie byłam ani tym bardziej nie planowałam być. Widzę tylko, że ta nasza kilkumiesięczna przyjaźń staje się coraz silniejsza. Bardzo dużo ze sobą rozmawiamy, piszemy, a co najważniejsze rozumiemy się. Z mężem wzięliśmy ślub kościelny, ponieważ jesteśmy katolikami i to nie takimi, którzy chodzą do kościoła 2 razy do roku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
poczułas amory i puścisz męża w rogi jak juz pisałam, bo po 13 latach ci się znudził więc lecisz na świeżaka, proste. gdyby ci zależało na małżeństwie i na mężu, to byś ta znajomośc ograniczyła a nie jeszcze bardziej się angażowała. po co wychodziłaś za mąż skoro szukasz teraz "przyjaźni" ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taa jestescie katolikami i napewno czystośc do ślubu zachowaliscie jak nakazuje wiara .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Michał121212
Bylas dziewica w dniu slubu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malinakkk
Rozpoczął się gruby pojazd. Dajcie spokój ludzie i nie ubliżajcie kobiecie. Odpowiedz sobie na pytanie, czy z oficjalną miłością swojego życia kiedykolwiek czułaś się tak jak z tym, którego niedawno poznałaś. Dziwi mnie tylko, jak można nazywać kogoś swoim przyjacielem po kilku miesiącach znajomości? Przesiej to "uczucie" przez sito rozsądku, bo to może być zwykłe zadurzenie - iluzoryczne, nietrwałe i ulotne. PS Ślub opisałaś trochę jak mała dziewczynka, która spełniła swoje marzenie o byciu panną młodą. A ślub to nie tylko urocza ceremonia. To poważne i szalenie odpowiedzialne zobowiązanie na całe życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
poprostu leci na świeżego drąga, a pieprzy o"przyjaźni", maz po 13 latach sie znudził to trzeba zasmakowac świeżego drągala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
miesiąc po slubie. Przepraszam... ale ... szmata z ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nazywam sie niebo
Dziękuję za normalną odpowiedź, która nie jest mierzeniem mnie swoją miarą i wmawianiem mi, że tylko czekam na okazję, by zdradzić męża. O ślubie, jak i małżeństwie myśleliśmy długo, sporo rozmawialiśmy, choć był on w sumie po tylu latach związku naturalną koleją rzeczy. Jako jeszcze para małolatów przebąkiwaliśmy kiedyś w żartach jak to będzie wyglądało i w sumie to tak- spełniliśmy swoje marzenia, co do choćby miesiąca czy miejsca. Z sentymentu do tych dziecięcych wspomnień. Jeśli chodzi o przyjaźń, to nie wyglądała ona tak, że wyszłam na ulicę w poszukiwaniu przyjaciela. Z przyjacielem początkowo spotykaliśmy się, bo można powiedzieć, że przez okoliczności byliśmy na siebie ''skazani'' przez dłuższy czas. Przyjaźń rozwijała się stopniowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to przyjaźn czy miłośc twojego życia zakłamana flądro?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość z 11:28 czy bycie czyjąś miłością życia wyklucza jednoczesne bycie przyjacielem bezmózgi debilu? :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oczywiście prawdziwa miłość, wielka przyjaźń.... z obcym gachem miesiąc po swoim własnym slubie kretynko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
widać że czytanie ze zrozumieniem przerasta twoje nędzne możliwości meliniaro :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To dlaczego nie utniesz czy nie ograniczysz tej znajomości, skoro widzisz co się swieci ? widocznie ci na męzu az tak nie zależy. Miłośc jak i przyjaźn powinnas miec w małżeństwie. I jakich odpowiedzi tu oczekujesz ? Poparcia czy czego ? Sama napisalas ze to miłośc, więc ? sama sobie odpowiedz, bo na mężu ci napewno nie zależy. zburzysz związek , tylko zebys sie nie zdziwila jak twoj ideał okaze sie w rzeczywistości inny albo kopnie cię w tyłek, jak już motylki ci uleca z brzucha. a zdradzic napewno zdradzisz bo swoim zachowaniem do tego dązysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zatem skoro jesteś katoliczką, wiesz co robić. Zerwij znajomość żeby nie kusiła i zajmij się naprawianiem związku z mężem. Kropka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malinakkk
Twierdzisz, że kochasz swojego męża... To dlaczego brniesz w 'przyjaźń' z nowym panem? Dlaczego jej nie ukrócisz? Hmmm? Gdybyś naprawdę go kochała, zrobiłabyś wszystko, żeby uniknąć kontaktu. Wiesz, że to grząski grunt. Ok, okoliczności to jedno, praca, szkolenie itp. - rozumiem, że nie miałaś wpływu, że on tam będzie. Ale brniesz dodatkowo....dlaczego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
naprawianiem związku... miesiąc po slubie.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nazywam sie niebo
Brnęłam, ponieważ nagle okazało się, że wiele nas łączy. I tak od słowa do słowa nasza relacja rozwinęła się, zaczęła pogłębiać. Ciężko było nacieszyć się rozmowami, spotkaniami i całkiem niedawno zorientowałam się, że daleko to zabrnęło. Zbyt daleko. Czuję wyrzuty sumienia z powodu radości na dźwięk telefonu mając nadzieję, że zadzwoni właśnie on. Motylki w brzuchu na jego widok. Wiem, że nie powinnam, mimo, iż do niczego między nami nie doszło. Zachowujemy się jak dobrzy przyjaciele i tyle, ale...może macie rację. Może najlepiej będzie jak to utnę, tylko jak to zrobić? Jak mu to wyjaśnić? Chciałabym mieć w sobie tyle siły, by móc to zakończyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:41 miesiąc po ślubie poznała przyjaciela tępy debilu a ślub był dużo wcześniej miernoto umysłowa :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Strasznie mi przykro. To bardzo skomplikowana sytuacja. Możliwości są dwie: albo to jest próba od losu, mająca na celu umocnienie Twojego obecnego sakramentalnego związku... Albo nieźle "wdepnęłaś", bo być może ten niedawno poznany facet jest Twoją drugą połówką pomarańczy., która uzupełnia Cię na 100% i jest 'Twoim człowiekiem'.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiedz mezowi. On cie ukroci bo szkoda chlopa by przez dziwke co przez zauroczenie i motylki sie puszcza i rogi przyprawia. A tak ogolnie to albo prowo albo zalosna jestes i nie warta jego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ślub był wiosną.. to rzeczywiście STRAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAsznie dawno idiotko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
idiotkę widzisz jak patrzysz w lustro i rzygasz na ten widok :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malinakkk
Jak mu to wyjaśnić? - To on nie pojmuje, że jesteś mężatką i nie wolno Ci szukać wrażeń (czy to cielesnych czy to niecielesnych) poza małżeństwem? On też powinien wykazać się że ma kręgosłup moralny. Kobity nie brońcie tak facetów i nie bierzecie całej odpowiedzialności na swoje barki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×