Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Poetomanka D

Najpiękniejszy wiersz poety XX wieku? ...waszym zdaniem

Polecane posty

Gość Poetomanka D

...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ten mi się bardzo podoba W dzień końca świata Pszczoła krąży nad kwiatem nasturcji, Rybak naprawia błyszczącą sieć. Skaczą w morzu wesołe delfiny, Młode wróble czepiają się rynny I wąż ma złotą skórę, jak powinien mieć. W dzień końca świata Kobiety idą polem pod parasolkami, Pijak zasypia na brzegu trawnika, Nawołują na ulicy sprzedawcy warzywa I łódka z żółtym żaglem do wyspy podpływa, Dźwięk skrzypiec w powietrzu trwa I noc gwiaździstą odmyka. A którzy czekali błyskawic i gromów, Są zawiedzeni. A którzy czekali znaków i archanielskich trąb, Nie wierzą, że staje się już. Dopóki słońce i księżyc są w górze, Dopóki trzmiel nawiedza różę, Dopóki dzieci różowe się rodzą, Nikt nie wierzy, że staje się już. Tylko siwy staruszek, który byłby prorokiem, Ale nie jest prorokiem, bo ma inne zajęcie, Powiada przewiązując pomidory: Innego końca świata nie będzie, Innego końca świata nie będzie. Czesław Miłosz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moj ulubiony
*** dla ciebie piszę miłość ja bez nazwiska zwierzę bezsenne piszę przerażony sam wobec Ciebie której na imię Być ja mięso modlitwy której Ty jesteś ptakiem z warg spływa kropla alkoholu w niej wszystkie słońca i gwiazdy jedyne słońce tej pory z warg spływa kropla krwi i gdzie Twój język który by koił ból wynikły z przegryzionego słowa kocham *** R.Wojaczek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tuwim Julian Chrystus miasta Tańczyli na moście Tańczyli noc całą Zbiry, katy, wyrzutki, Wisielce, prostytutki, Syfilitycy, nożownicy, Łotry, złodzieje, chlacze wódki. Tańczyli na moście Tańczyli do rana. Żebracy, ladacznice, Wariaci, chytre szpicle, Tańczyły tan ulice, Latarnie, szubienice, hycle. Tańczyli na moście Dostojni goście: Psubraty! Starcy rozpustni, stręczyciele, Wstydliwi samogwałciciele, Wzięli się za rece, Przytupywali, Grały harmonie, harmoniki, Do świtu grali, Tańczyli tan swój dziki: Dalej! Dalej! Żarli. Pili. Tańczyli. A był jeden obcy, Był jeden nieznany, Patrzyli nań spode łba, Ramionami wzruszali, Spluwali. Wzięli go na stronę: Mówili, mówili, pytali, Milczał. Podszedł Rudy, czerwony: - Coś za jeden? Milczał. Podszedł drugi, bez nosa, Krościasty: - Coś za jeden? Milczał. Podszedł pijus, wycedził - Coś za jeden? Milczał. Podeszła Magdalena: Poznała, powiedziała... Płakał... Ucichło. Coś szeptali. Na ziemię padli. Płakali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uczmy się kochac ludzi...
...tak szybko odchodzą..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szymborska Wisława Kot w pustym mieszkaniu Umrzeć - tego nie robi się kotu. Bo co ma począć kot w pustym mieszkaniu. Wdrapywać się na ściany. Ocierać się między meblami. Nic niby tu nie zmienione, a jednak pozamieniane. Niby nie przesunięte, a jednak porozsuwane. I wieczorami lampa już nie świeci. Słychać kroki na schodach, ale to nie te. Ręka, co kładzie rybę na talerzyk, także nie ta, co kładła. Coś się tu nie zaczyna w swojej zwykłej porze. Coś się tu nie odbywa jak powinno. Ktoś tutaj był i był, a potem nagle zniknął i uporczywie go nie ma. Do wszystkich szaf się zajrzało. Przez półki przebiegło. Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło. Nawet złamało zakaz i rozrzuciło papiery. Co więcej jest do zrobienia. Spać i czekać. Niech no on tylko wróci, niech no się pokaże. Już on się dowie, że tak z kotem nie można. Będzie się szło w jego stronę jakby się wcale nie chciało, pomalutku, na bardzo obrażonych łapach. I żadnych skoków pisków na początek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wczytaj się w ten wiersz.. jest piękny... \"Miłość od pierwszego wejrzenia\" Oboje są przekonani, że połączyło ich uczucie nagłe. Piękna jest taka pewność, ale niepewność piękniejsza. Sądzą, że skoro nie znali się wcześniej, nic między nimi nigdy się nie działo. A co na to ulice, schody, korytarze, na których mogli się od dawna mijać? Chciałabym ich zapytać, czy nie pamiętają - może w drzwiach obrotowych kiedyś twarzą w twarz? jakieś \"przepraszam\" w ścisku? głos \"pomyłka\" w słuchawce? - ale znam ich odpowiedź. Nie, nie pamiętają. Bardzo by ich zdziwiło, że od dłuższego już czasu bawił się nimi przypadek. Jeszcze nie całkiem gotów zamienić się dla nich w los, zbliżał ich i oddalał, zabiegał im drogę i tłumiąc chichot odskakiwał w bok. Były znaki, sygnały, cóż z tego, że nieczytelne. Może trzy lata temu albo w zeszły wtorek pewien listek przefrunął z ramienia na ramię? Było coś zgubionego i podniesionego. Kto wie, czy już nie piłka w zaroślach dzieciństwa? Były klamki i dzwonki, na których zawczasu dotyk kładł się na dotyk. Walizki obok siebie w przechowalni. Był może pewnej nocy jednakowy sen, natychmiast po zbudzeniu zamazany. Każdy przecież początek to tylko ciąg dalszy, a księga zdarzeń zawsze otwarta w połowie. / Wisława Szymborska /

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nataliennn...
Wisława Szymborska Istnieli albo nie istnieli. Na wyspie albo nie na wyspie. Ocean albo nie ocean połknął ich albo nie. Czy było komu kochać kogo? Czy było komu walczyć z kim? Działo się wszystko albo nie tam albo nie tam. Miast siedem stało. Czy na pewno? Stać wiecznie chciało. Gdzie dowody? Nie wymyślili prochu, nie. Proch wymyślili, tak. Przypuszczalni. Wątpliwi. Nie upamiętnieni. Nie wyjęci z powietrza, z ognia, z wody, z ziemi. Nie zawarci w kamieniu ani w kropli deszczu. Nie mogący na serio pozować do przestróg. Meteor spadł. To nie meteor. Wulkan wybuchną. To nie wulkan. Ktoś wołał coś. Niczego nikt. Na tej plus minus Atlantydzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kikikikiki maupa
Wierszy się teraz nie pisze/czyta. Najpiękniejszą poezje znajdziesz w tekstach (niektórych) piosenek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość glizdusia
jak to się nie pisze, nie czyta? wiersze są ponadczasowe. Małgorzata Hillar 'My z drugiej połowy XX wieku' My z drugiej połowy XX wieku rozbijający atomy zdobywcy księżyca wstydzimy się miękkich gestów czułych spojrzeń ciepłych uśmiechów Kiedy cierpimy wykrzywiamy lekceważąco wargi Kiedy przychodzi miłość wzruszamy pogardliwie ramionami Silni cyniczni z ironicznie zmrużonymi oczami Dopiero późną nocą przy szczelnie zasłoniętych oknach gryziemy z bólu ręce umieramy z miłości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalimba de luna
Nike która się waha Najpiękniejsza jest Nike w momencie kiedy się waha prawa ręka piękna jak rozkaz opiera się o powietrze ale skrzydła drżą widzi bowiem samotnego młodzieńca idzie długą koleiną wojennego wozu szarą drogą w szarym krajobrazie skał i rzadkich krzewów jałowca ów młodzieniec niedługo zginie właśnie szala z jego losem gwałtownie opada ku ziemi Nike ma ogromną ochotę podejść pocałować go w czoło ale boi się że on który nie zaznał słodyczy pieszczot poznawszy ją mógłby uciekać jak inni w czasie tej bitwy więc Nike waha się i w końcu postanawia pozostać w pozycji której nauczyli ją rzeźbiarze wstydząc się bardzo tej chwili wzruszenia rozumie dobrze że jutro o świcie muszą znaleźć tego chłopca z otwartą piersią zamkniętymi oczyma i cierpkim obolem ojczyzny pod drętwym językiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalimba de luna
Leżący, nocą Dlatego, ty, taka spokojna, przyglądając się tobie, jak gdybym badał, w nocy pragnąc powolutku dojrzeł kolor twych oczu. Obejmując ci dłońmi twarz, kiedy leżysz tu wyciągnięta u mego boku, przytomna, zbudzona, w milczeniu patrząca na mnie. W oczach twych się pogrążył. Spałaś. Patrzeł na ciebie, bez zachwytu ci się przyglądał, suchym okiem. Jak nie umiem na [ciebie patrzeł. Bo nie umiem na ciebie patrzeł bez miłości. Wiem o tym. Bez miłości jeszcze cię nie widziałem. Jak wyglądasz bez miłości? Czasem się zastanawiam. Patrzeł na ciebie bez miłości. Widzieł cię, [jaka byłabyś z drugiej strony. Z drugiej strony mych oczu. Tam gdzie przechodzisz, gdzie byś szła z innym światłem, inną stopą, z innym odgłosem kroków. Z innym wiatrem suknie twe rozwiewającym. I przyszłabyś. Uśmiech... Przyszłabyś. Patrzeł na ciebie i widzieł, jaka jesteś. Ta, co nie wiem, jaka jesteś. Jaka nie jesteś... Bo jesteś ta, co tu śpi. Ta, którą budzę, którą trzymam. Która mówi cichym głosem: "Zimno". Która całowana przeze mnie szepce nieomal krystalicznie, której zapach doprowadza mnie do obłędu. Ta, która pachnie życiem, czasem teraźniejszym, czasem słodkim i wonnym. Po którą wyciągam rękę, którą biorę i przygarniam. Którą czuję jako stałe ciepło, gdy siebie jako pośpiech czuję i popłoch co mija, unicestwia się i spala. Która trwa jak płatek róży nie blednący. Która mi daje ciągle życie, obecne, obecne niewzruszenie jak miłość, w moim szczęściu, w tym budzeniu i zasypianiu, w tym świtaniu, w tym gaszeniu światła i mówieniu... I milczeniu, i trwaniu we śnie u boku stałego zapachu, który jest życiem. Vincente Aleixandre

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja najbardziej lubię ten
głowę która siwieje a świeci jak świecznik kiedy srebrne pasemka wiatrów przefruwają niosę po dnach uliczek jaskółki nadrzeczne świergocą to mało idźże tak chodzić tak oglądać sceny sny festyny roztrzaskane szybki synagog płomień połykający grube statków liny płomień miłości nagość tak wysłuchiwać ryku głodnych ludów a to jest inny głos niż ludzi głodnych płacz zniża się wieczór świata tego nozdrza wietrzą czerwony udój z potopu gorącego zapytamy się wzajem ktoś zacz rozmnożony cudownie na wszystkich nas będę strzelał do siebie i marł wielokrotnie ja gdym z pługiem do bruzdy przywarł ja przy foliałach jurysta zakrztuszony wołaniem gaz ja śpiąca pośród jaskrów i dziecko w żywej pochodni i bombą trafiony w stallach i powieszony podpalacz ja czarny krzyżyk na listach o żniwa żniwa huku i blasków czy zdąży kręta rzeka z braterskiej krwi odrdzawieć nim się kolumny stolic znów podźwigną nade mną naleci wtedy jaskółek zamieć świśnie u głowy skrzydło poprzez ptasią ciemność idźże idź dalej No i kilka innych Józefa Cz., najlepszego poety spośród gejów i najlepszego geja spośród poetów. I biedny, faktycznie został wkrótce trafiony bombą w stallach:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piękne
...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piękny
ten wiersz Vincenta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jan Twardowski - Kiedy mówisz Nie płacz w liście nie pisz że los ciebie kopnął nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia kiedy Bóg drzwi zamyka - to otwiera okno odetchnij popatrz spadają z obłoków małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju i zapomnij że jesteś gdy mówisz że kochasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bolesław Leśmian - W malinowym chruśniaku W malinowym chruśniaku, przed ciekawych wzrokiem Zapodziani po głowy, przez długie godziny Zrywaliśmy przybyłe tej nocy maliny. Palce miałaś na oślep skrwawione ich sokiem. Bąk złośnik huczał basem, jakby straszył kwiaty, Rdzawe guzy na słońcu wygrzewał liść chory, Złachmaniałych pajęczyn skrzyły się wisiory I szedł tyłem na grzbiecie jakiś żuk kosmaty. Duszno było od malin, któreś, szapcząc, rwała, A szept nasz tylko wówczas nacichał w ich woni, Gdym wargami wygarniał z podanej mi dłoni Owoce, przepojone wonią twego ciała. I stały się maliny narzędziem pieszczoty Tej pierwszej, tej zdziwionej, która w całym niebie Nie zna innych upojeń, oprócz samej siebie, I chce się wciąż powtarzać dla własnej dziwoty. I nie wiem, jak się stało, w którym okamgnieniu, Żeś dotknęła mi wargą spoconego czoła, Porwałem twoje dłonie - oddałaś w skupieniu, A chruśniak malinowy trwał wciąż dookoła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kocham wszystkie wiersze Boba Dylana..ale nie chce mi sie ich tu pisac...za dlugie..i po angielsku.:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale ktos ma poczucie humoru nieodpowiednie..i glupie..zenewi:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalimba de luna
i jeszcze bym dołożyła "Spadanie" Tadeusza Różewicza, ale jest za długie na wklejanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teenage angst
w.broniewski - ballady i romanse "Słuchaj dzieweczko! Ona nie słucha... To dzień biały, to miasteczko.. ."Nie ma miasteczka, nie ma żywego ducha, po gruzach biega naga, ruda Ryfka, trzynastoletnie dziecko. Przejeżdżali grubi Niemcy w grubym tanku. (Uciekaj, uciekaj Ryfka!) "Mama pod gruzami, tata w Majdanku... "Roześmiała się, zakręciła się, znikła. I przejeżdżał znajomy, dobry łyk z Lubartowa: "Masz, Ryfka, bułkę, żebyś była zdrowa..." Wzięła, ugryzła, zaświeciła zębami: "Ja zaniosę tacie i mamie." Przejeżdżał chłop, rzucił grosik, przejeżdżała baba, też dała cosik, przejeżdżało dużo, dużo luda, każdy się dziwił, że goła i ruda. I przejeżdżał bolejący Pan Jezus, SS-mani go wiedli na męki, postawili ich oboje pod miedzą,potem wzięli karabiny do ręki. "Słuchaj, Jezu, słuchaj, Ryfka, sie Juden, za koronę cierniową, za te włosy rude, za to, żeście nadzy, za to, żeśmy winni, obojeście umrzeć powinni. "I ozwało się Alleluja w Galilei, i oboje anieleli po kolei, potem salwa rozległa się głucha... "Słuchaj, dzieweczko!...Ona nie słucha..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A co sądzicie o tym.. sama napisałam;) Miłość? .. Po sto razy pytam .. Czym ona jest? Dla kogo coś znaczy ? Gdy już ją dostaniesz - to tracisz.. Jak można stracić dar najdroższy? Jak można nie docenić tego najtrwalszego głazu? Cóż to za uczucie? - ..gdy milion pytań.. ..a żadnych odpowiedzi nie ma! To "ściema" !! - wykrzykniesz oburzony.. Gdybyś choć raz.. poczuł jak Ja.. Jak ja czuję poranek ..gdy wstaję rano czuję Twój zapach.. ..gdy sięgam po wodę - czuję Ciebie.. gdzie jesteś? Mój ideale !! Szukam Cię stale.. Podąrzam wytrwale.. ale?! .. znaleźć nie mogę.. Gubię tę drogę.. Szukam od nowa.. ..buduje ..rozbijam ..buduje ..rozbijam Śmiale zadaję pytanie, Choć wiem, że odpowiedzi nie ułyszę.. ..w tę cisze ..świat się kołyszę ..słyszę.. Twój szept.. ..widzę.. Twój cień.. ..biegnę ..jestem blisko ..tracę wszystko Od nowa ..buduje ..rozbijam budujesz? rozbijasz? Oko już sił nie ma, aby patrzeć na to, co robimy.. walczymy? giniemy.. walczymy? żyjemy? .. Usta bez słów stale Pogrążone w tej amnezji.. ..finezji.. ..nie dźwięcznej hipokrezji.. nie widzisz? ..a jednak.. Miłość? .. Nie Istnieje? .. To czemu kochasz? .. To nie sen .. To naprawdę się dzieje ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tu gdzie wszystko się zaczeło .. Tu wszystko się skończy .. Wiara i nadzieja.. Nigdy Nas nie złączy Nie poznamy smaku naszych ust.. Dotyku naszych ciał.. Nawet nie zdąrzysz mnie poznać.. a zniknę ? .. Chyba tego nie chcesz.. Chyba tego nie chcę.. Nie chcemy tego?! Poczuj mnie.. jeszcze przez chwilę.. Ten jeden raz.. blisko mnie bądź.. Nawet nie musisz nic mówić.. Wiesz, że spojrzenie powie wszystko.. Ty jeden znasz moją prawdę.. Nie obliczalną a jednak realną.. Potrafisz zrozumieć.. Potrafisz milczeć.. Potrafisz kochać? Potrafisz być.. Potrafisz potrafić .. a niekiedy to tak trudnę.. to też moje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
In the lonely night In the blinking stardust of a pale blue light You're comin' thru to me in black and white When we were made of dreams. You're blowing down the shaky street, You're hearing my heart beat In the record breaking heat Where we were born in time. Not one more night, not one more kiss, Not this time baby, no more of this. Takes too much skill, takes too much will. It's revealing. You came, you saw, just like the law You married young, just like your ma, You tried and tried, you made me slide You left me reelin' with this feelin'. On the rising curve Where the ways of nature will test every nerve, You won't get anything you don't deserve Where we were born in time. pisac sie nie chce,ale wkleic tak,hiehie.. You pressed me once, you pressed me twice, You hang the flame, you'll pay the price. Oh babe, that fire Is still smokin'. You were snow, you were rain You were striped, you were plain, Oh babe, truer words Have not been spoken or broken. In the hills of mystery, In the foggy web of destiny, You can have what's left of me, Where we were born in time. Bob Dylan

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalimba de luna
Maria Guzy-Czyżewska JESZCZE CI NIE DAŁAM jeszcze ci nie dałam nocy która strach zamyka i powrotu który nie byłby pytaniem słów łagodnych tak że nie czuć ich wahania i sekretu dębu który trudno złamać jeszcze t y l e t y l e t y l e mam do dania aż dziw że to wszystko w sobie mieszczę tylko zechciej dary te w głąb siebie przyjąć tylko nie karm wspólnej chwili chłodnym deszczem MOGE CIĘ DOTKNĄĆ TYLKO WIERSZEM mogę cię dotknąć tylko wierszem i tylko wierszem cię przywitać więc wchodzę cała między wersy i już słowami cię dotykam A KIEDY JUŻ BĘDZIEMY SAMI a kiedy już będziemy sami rozbierzesz mnie ze świata i w swoje skrzydła mocno wtulisz i będziesz uczyć latać... ZAWISŁAM ŁZĄ zawisłam łzą na rzęsach czasu któregoś dnia czas mrugnie powiekami i stoczę się w niepamięć COKOLWIEK jeśli nie możesz dać mi wszystkiego d a j m i N i c to o wiele więcej n i ż c o k o l w i e k

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Scarlet1
Nic dwa razy Wisława Szymborska Nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy. Z tej przyczyny zrodziliśmy się bez wprawy i pomrzemy bez rutyny. Choćbyśmy uczniami byli najtępszymi w szkole świata, nie będziemy repetować żadnej zimy ani lata. Żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch podobnych nocy, dwóch tych samych pocałunków, dwóch jednakich spojrzeń w oczy. Wczoraj, kiedy twoje imię ktoś wymówił przy mnie głośno, tak mi było, jakby róża przez otwarte wpadła okno. Dziś, kiedy jesteśmy razem, odwróciłam twarz ku ścianie. Róża? Jak wygląda róża? Czy to kwiat? A może kamień? Czemu ty się, zła godzino, z niepotrzebnym mieszasz lękiem? Jesteś - a więc musisz minąć. Miniesz - a więc to jest piękne. Uśmiechnięci, współobjęci spróbujemy szukać zgody, choć różnimy się od siebie jak dwie krople czystej wody.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalimba de luna
Władysław Szlengel Okno na tamtą stronę - The Window to the Other Side Mam okno na tamtą stronę, bezczelne żydowskie okno na piękny park Krasińskiego, gdzie liście jesienne mokną... Pod wieczór szaroliliowy składają gałęzie pokłon i patrzą się drzewa aryjskie w to moje żydowskie okno... A mnie w oknie stanąć nie wolno (bardzo to słuszny przepis), żydowskie robaki... krety... powinni i muszą być ślepi. Niech siedzą w barłogach, norach w robotę z utkwionym okiem i wara im od patrzenia i od żydowskich okien... A ja... kiedy noc zapada... by wszystko wyrównać i zatrzeć, dopadam do okna w ciemności i patrzę... żarłocznie patrzę... i kradnę zgaszoną Warszawę, szumy i gwizdy dalekie, zarysy domów i ulic, kikuty wieżyc kalekie... Kradnę sylwetkę Ratusza, u stóp mam plac Teatralny, pozwala księżyc Wachmeister na szmugiel sentymentalny... Wbijają się oczy żarłocznie, jak ostrza w pierś nocy utkwione, w warszawski wieczór milczący, w miasto me zaciemnione... A kiedy mam dosyć zapasu na jutro, a może i więcej... żegnam milczące miasto, magicznie podnoszę ręce... zamykam oczy i szepcę: – Warszawo... odezwij się... czekam... Wnet fortepiany w mieście podnoszą milczące wieka... podnoszą się same na rozkaz ciężkie, smutne, zmęczone... i płynie ze stu fortepianów w noc... Szopenowski polonez... Wzywają mnie klawikordy, w męką nabrzmiałej ciszy płyną nad miastem akordy spod trupio białych klawiszy... Koniec... opuszczam ręce... wraca do pudeł polonez... Wracam i myślę, że źle jest mieć okno na tamtą stronę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ___nastka___
Przesłanie Pana Cogito Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę idź wyprostowany wśród tych co na kolanach wśród odwróconych plecami i obalonych w proch ocalałeś nie po to aby żyć masz mało czasu trzeba dać świadectwo bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy a Gniew twój bezsilny niech będzie jak morze ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę a kornik napisze twój uładzony życiorys i nie przebaczaj zaiste nie w twojej mocy przebaczać w imieniu tych których zdradzono o świcie strzeź się jednak dumy niepotrzebnej oglądaj w lustrze swą błazeńską twarz powtarzaj: zostałem powołany - czyż nie było lepszych strzeż się oschłości serca kochaj źródło zaranne ptaka o nieznanym imieniu dąb zimowy światło na murze splendor nieba one nie potrzebują twego ciepłego oddechu są po to aby mówić: nikt cię nie pocieszy czuwaj - kiedy światło na górach daje znak - wstań i idź dopóki krew obraca w piersi twoją ciemną gwiazdę powtarzaj stare zaklęcia ludzkości bajki i legendy bo tak zdobędziesz dobro którego nie zdobędziesz powtarzaj wielkie słowa powtarzaj je z uporem jak ci co szli przez pustynię i ginęli w piasku a nagrodzą cię za to tym co mają pod ręką chłostą śmiechu zabójstwem na śmietniku idź bo tylko tak będziesz przyjęty do grona zimnych czaszek do grona twoich przodków: Gilgamesza Hektora Rolanda obrońców królestwa bez kresu i miasta popiołów Bądź wierny Idź Z. Herbert

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×