Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Letisja K

Boję się chodzić z dzieckiem na plac zabaw

Polecane posty

Gość Letisja K

Kurcze, głupi problem i nie wiem jak go rozwiązać... jestem nieśmiała. U mnie na placu zawsze jest zgrana grupka mam z dziećmi i ja do tej pory unikałam jak mogłam wychodzenia na plac, wstydziłam się, boałam się co będzie jak dzieciaki się pokłócą o coś. Nie umiem rozwiązywac takich spraw. No ale synek coraz bardziej lgnie do dzieci i chyba muszę się przełamać. Ale jak...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fab_fab
nie przyszłoby mi nawet do głowy że ktoś może mieć taki problem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowocześnie sobie radź
Weź komórkę w łapkę i buszuj po necie, znad telefonu zerkaj na dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anka Zarzecze Czarne i małe...
normalnie idz na ten plac zabaw, przecież tam Cię nie zjedzą. A uwierz jak stoją tam inne mamuśki to raz dwa trzy zacznie się jakaś rozmowa o dzieciach. Odważsię pierwszy raz a póxniej bedzie już z górki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zonaKraka
Hm, ja też nie nawiązuję kontaktu jakoś łatwo, jak ktoś sam do mnie nawija to pogadam. Ale jak wychodziłam do tej pory z dzieckiem, to przeważnie malutki był i i tak ganiałam za nim. Co za problem, usiąść obok. Wychodzisz po to żeby dziecko się pobawiło. I jak to "co będzie jak się pokłócą"- dogadają się, najwyżej jedno drugiemu da łopatką po głowie, każda mama upomni swoje i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miałam identyczny problem tyle, że ja nie byłam nieśmiała, a przerażała mnie wizja spędzenia dwóch godzin z psychopatkami, z którymi nie można pogadać o niczym innym jak o kupkach, zupkach, pieluszkach, foremkach, wózeczkach i banankach. Wiedziałam doskonale jakie to towarzystwo (ano takie, które teraz - kiedy nasze dzieci kończą zaraz I klasę nadal siedzą z nimi na tym placu i pilnują, czy nie spadają ze zjeżdżalni na twarz) i szłam tam z założeniem, że wszelkie gadki ucinam. Wzięłam sobie gazetę, grzecznie się przywitałam i siadłam sobie na ławce - tyle. Wszelkie próby zagadywania skutecznie ucinałam (tak zwyczajnie - nie komentując wylewnie tego, co do mnie mówiły) i nie żałuję. No chyba, że Ty chcesz się z nimi zakumać. No to uwierz - skoro siedzą tam całą zgrają, to one Cię wciągną do swojego towarzystwa, nie na odwrót :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja to mam problem
jej chyba chodzi o to, że będzie się wstydziła konfliktu jak będą się kłócić ich dzieci o łopatkę czy tam wiaderko. ja też nie lubię takich sytuacji, no ale ja nie zamierzam być matką;) czekają Cię chyba jeszcze gorsze życiowe sytuacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieciaki naprawdę doskonale radzą sobie w takich sytuacjach same. Ja zawsze wkraczałam w ostateczności - kiedy foremka czy łopatka miała zaraz wylądować na czyjejś głowie :D Ale jak się zachować? Normalnie, obserwować i patrzeć, kto zawinił, a kto jest w konflikcie poszkodowany. Podejść, ukucnąć, powiedzieć "hej, fajni chłopcy się tak nie zachowują, teraz kolej Piotrusia, a za pięć minut możecie wymienić się grabkami" i koniec. Naprawdę, będzie o wiele wiele więcej stresujących sytuacji, odwagi :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam to samo.,,,,
mam to samo...ciezko mi zaczac rozmowe i wkrecic sie w towazrystwo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmień godzinę spaceru
To pójdź na tyle wcześnie, żebyś była pierwsza... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość E to jeszcze pikuś
bo nie musisz tak naprawdę nawiązywać rozmowy jak nie masz ochoty , jesteś dorosła i możesz zwyczajnie wystawić buzię do słońca a dziecko w tym czasie niech się bawi. Konflikty na placu zabaw to częsta rzecz, zwłaszcza jeżeli znajdzie się łowca czyichś akcesoriów do zabawy (wiaderko, łopatka) i ofiara która się nie obroni i da sobie zabrać ale tez nie da i płacz podczas walki, wtedy trzeba jak to się mówi pedagogicznie ;) ale bez nerwów. Ja dostawałam nerwów jak mi córkę 15 miesięczną inne starsze dziecko popychało na zjeżdżalni albo pociągnęło za włosy albo zabrało wiaderko lub rowerek i poszło w siną dal , wtedy się nie patyczkowałam tylko pomagałam córce odebrać i tyle. Moje dziecko jest bardzo nieśmiałe, nie potrafi się bronić więc o problem nietrudno ale jakoś to nawet idzie natomiast o rozmowy z innymi mamami się nie martwię bo jak nie mam ochoty to nie nawiązuję rozmowy, zresztą nikt nie czatuje tu na nikogo by zaraz gadać tylko każdy patrzy na swoje dziecko albo bawi się z nim. Też nie sądziłam że można z tego powodu unikać placów zabaw :). Osobiście nie lubię tych miejsc bo zawsze trzeba reagować na dzieci, czy się ma ochotę czy nie ale chodzę codziennie dla córki bo tego potrzebuje (od września idzie do przedszkola więc lepiej by bywała między dziećmi i uczyła sie reakcji na rózne zachowania). Jak twoje dziecko lgnie do dzieci to wspaniała sprawa i lepiej nie unikać placów zabaw :). Idź śmiało, daj malcowi frajdę a sama weź sobie gazetkę albo komórkę (możesz w tym czasie smsować albo zadzwonić do kogoś by pogadać (u nas większość tak robi). Nie mieszkam w Pl i tu nie ma tradycji rozmawiania z innymi rodzicami, panuje neutralność i raczej każdy patrzy na siebie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Letisja K
Hehehe, dzięki za rady. Przemóc się będę musiała czy tak, czy tak- bo chcę żeby dziecko miało kolegów. Miło usłyszeć, że nie tylko ja mam taki problem. A przerażają mnie dwie rzeczy- pierwsza to właśnie sytuacja typu bicie łopatką po głowie, albo próba wciągnięcia mnie do zabawy (wydaje mi się, że nie mam dobrego kontaktu z dziecmi, poza własnym), a druga- to te matki, które się już znają dobrze, siedzą i plotkują. Nie to, że nie chce z nimi zawrzeć kontaktu, ale to właśnie ten typ: kupki, zupki, "a moja Ala to już czyta/liczy/robi kupe na nocnik", nie wiem czy będę umiała z nimi się dogadać, jeśli wogóle wyjdą z inicjatywą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zonaKraka
Ja się bawię ze swoim, jak się bawi z innym dzieckiem to już ja nie jestem potrzebna. A co do tego "bicia łopatką"- zdarzało się, on głównie sypie piaskiem, ale kiedyś oberwał od grupki przedszkolaków i potem w tej piaskownicy zawsze bił inne dzieci... Tyle że mój jak dostał od innych to rozumiał że ma się odczepić i tyle, powiem szczerze że jak faktycznie komuś przeszkadzał to udawałam że nie widzę jak rodzice też nie widzieli, za to jak sam komuś przyłożył to było od razu wycie na cały plac zabaw... I upominałam nawet jak uważałam że miał powód :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no ale tak na dobra sprawe
to o czym innym rozmawiac z obca kobieta na placu zabaw? O pogodzie albo o dzieciach, wiec mnie te zupki i kupki nie dziwia, sama nieraz poruszam te tematy :D o czyms 'glebszym' moge porozmawiac z kims kogo znam choc troche lepiej a najczesciej nie rozmawiam za wiele, mam ruchliwego prawie 2latka ktory pomaga mi w wypelnieniu czasu na placu zabaw ;) chociaz mam tez maly dylemat z tym czy czekac az moje dziecko np samo sie upomni o zabrany mu samochodzik, czy od razu mu pomagac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jherjerbv
Moja córka (2,5) nigdy nie potrafiła odebrać sobie zabawki którą jej zabrano i choć uczyłam jak to zrobić, że trzeba pilnować swoich rzeczy (nawet małe role odgrywałam z nią w domu) to nic nie pomagało, ona zwyczajnie się boi reakcji . Ostatnio podeszła na oko 12 miesięczna dziewczynka chwiejnym krokiem i zwyczajnie wzięła jej łopatkę z ręki a ta ciapka jeszcze zrobiła gest "pożyczania" i wyciągnęła do małej rękę z łopatką po czym tamta wzięła i już nie chwiejnym krokiem zadowolona udała się na koniec piaskownicy. Pokazuje mojej że teraz nie ma się czym bawić to ona udaje że ją to nie obchodzi, byle nie reagować. Jak się ma takie dziecko to bardzo irytujące są dzieci które właśnie przeszkadzają, liczą na znaleźne bądź wyrwane zabawki (bo rodzice nie przynieśli z domu swoich dla dziecka) i trzeba reagować samemu. Wczoraj podszedł do nas chłopczyk ok 3 lat i patrzył jak sroka w kość na wiaderko córki którym się bawił i tak stałi stał aż wyciągnął po niego i poszedł z nim kawałek dalej. Podeszłam i grzecznie odebrałam tłumacząć że to należy do tej dziewczynki i że ona się własnie nim bawi . Chłpczyk zaskoczony ale ok, przełknął, potem podchodzi drugi raz i bierze więc mówię żeby zostawił a ten mnie nie słucha więc chwytam za wiaderko a ten się ze mną szarpie i tak szarpiemy się z minutę po czym ze złością puścił ale zdzielił moją córkę łopatką po głowie i uciekł. Ja niestety nie potrafię udawać że nie widzę. Jak są jakieś niewychowane bachory to sama reaguję i tyle więc placów zabaw się nie boję ani rozmów z matkami. Matka tego chłopca nie zareagowała ani raz! Więc ja też na luzie robiłam jak uważałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A miałyście taką sytuację?
? Mieszkam w Szwecji . Podchodzi do rowerka mojej córki chłopiec (pewnie z 7 lat) pochodzenia tureckiego bądź arabskiego (wyjątkowo ciężkie przypadki u nas) i siada na rowerku więc myślę sobie ok, niech pojeździ a my i tak zaraz idziemy więc mu odbiorę. Czekamy tak chwilę a ten się oddala więc go wołam a ten nic, podbiegam , chwytam za kierownicę i mówię z uśmiechem że musi oddać bo my już idziemy. Chłopak trzyma się kierownicy , nogi zaparł na pedałach i ani drgnie, udaje że nie słyszy i chyba czekał aż pójdę :D. Chywtam za kierownicę i siodełko i sugeruję że to już koniec i że musi zejść a ten odpycha moje ręce i próbuje jechać dalej (rodziców na wodoku nie było) więc wkurzyłam się wzięłam rowerek , lekko przechyliłam by malca zwalić a ten walczy , wtedy już wkurzona maksymalnie wyciągnęlam z pod niego rowerek aż się dzieciak przechylił na trawę. Odchodzę z rowerkiem a ten biegnie za mną i daje mi kopa z buta w tyłek. Mylałam że śnię. Potem w oddali widziałam jak biegnie do swoich rodziców z drugiej strony parku i wyglądali na Romów ale nie dam głowy uciąć. Od tej pory mam uraz do takich dzieci. Mąż powiedział że kupi mi elektroshocker i że jak się taki mały zbir zbliży to żeby nie żałowała energii :D. Oczywiście żartujemy sobie ale naprawdę było wiele nieprzyjemnych sytuacji z dziećmi których rodzice własnie nie reagowali i nie potrafili wychować tych dzieci, może godzili się na to że inni, obcy wychowają po swojemu ? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fhhhhdhdh
Moje dziecko jak idzie na plac zabaw to się świetnie bawi dopóki nie przyłączy się oszołom którego jedyną rozrywką jest właśnie przeszkadzanie bądź wyrywanie zabawek dla własnej satysfakcji , wtedy wyrywam zabrane zabawki i zdzielam takiego łobuza stosownym spojrzeniem dając do zrozumienia że sobie iść. Piaskownica uczy zachowań społecznych , jest miejscem sprzeczek i prób siły ale na litośc to też miejsce gdzie dzieci wypoczywają, bawią się, mają mieć przyjemność i frajdę a jak przychodzi zaraz taki jeden udany dzieciak i psuje całą zabawę dla przyjemności to wybaczcie ale reaguję jak widzę że moje dziecko nie daje rady. Mój synek ma 19 miesięcy więc nie rozumie nawet dlaczego mu ktoś wyrywa jego zabawkę czy burzy dopiero co zrobione babki z piasku .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość orsiuulka
Ja takich leow nie mam,ale cie.pociesze,ze jak ide na plac zabaw,to raczej mnie nikt nie napada. kazda mama sobie cos tam robi co chce -jedna sie bawi z dzieckiem,inna szuka kontaktu i gdzies znajduje,ale jak ktos nie chce,to raczej to widac i taka osobe kazey zostawia w spokoju. Czasem z kims pogadam,czasem nie,ale kontakt to mam tylko z iedna,bo mi spasowala. a te grupki to nie dla mnie,jakos sie tam nie odnajduje i nie chce do czegos takiego nalezec,bo tam glownie oechodzabprzechwalki i porownywanie dzieciakow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no ale tak na dobra sprawe
jakbym kopa w tylek dostala od obcego dziecka, to chyba bym oddala :P zreszta swojemu pewnie tez :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wewroooo
Ja wiosną i latem siedzę często na placu zabaw, ale ja w ogóle nie rozmawiam z ludźmi, którzy tam są z dziećmi. Ja tam nie robię czegoś takiego, że nawiązuję rozmowę z matkami. Przychodzę z dzieckiem i dzieckiem się interesuję, a nie plotami z matkami dzieci. Patrzę na dziecko, pilnuję je, kontroluję sytuację w piaskownicy i w razie co ingeruję, ale dla mnie dorośli ludzie tam siedzący są obcy i ja z nimi nie gadam.Zresztą nie interesują mnie rozmowy z nawiedzonymi mamkami na temat dzieci.Wolę pobawić się sama z dzieckiem w piasku i je pilnować. A takie, co tak paplą i kłapią gębami w piaskownicy to często zamiast pilnować swoich niesfornych dzieci, to paplą, a ich dzieciaki sypią inne dzieci piaskiem, wyrywają innym dzieciom zabawki i biją, a te nie reagują, bo pochłonięte plotami są. Tak że autorko moja dewiza, to zmień podejście do pójścia na plac. Pomyśl, że idziesz tam z dzieckiem się pobawić, a nie gadać z mamkami, i skup się na dziecku będąc na placu, a zgrane mamki miej gdzieś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wewroooo
A swoją drogą mam pytanie do Was trochę z innej beczki: Jak Wy reagujecie, jak Wasze dziecko zabiera innemu dziecku zabawki, albo jak Waszemu dziecku inne dziecko przychodzi zabrać jego zabawki ? Ja nigdy nie wiem, czy jak moje dziecko podejdzie do jakiejś zabawki i chce ją wziąć, czy powinnam od razu mówić - nie bierz, to nie Twoje, czy pozwolić, bo w końcu dzieci razem się tam bawią ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Janifols
Proste. Jak moja córka komuś zabiera to ją pytam czy poprosiła koleżankę o pozwolenie. Jeśli tak to luz. Jeśli nie to córka wie, że musi poprosić. To kwestia uczenia dzieci kultury. Oczywiście jeśli to jest wspólne wyjście z zaznajomioną koleżanką to inaczej wtedy, bo zabawki są jakby wspólne. Ale jeśli to obce dziecko to pytać trzeba. (jeśli to maleństwo to każe córce zapytać jej mamę albo sama pytałam jak moja była mniejsza). Jak ktoś mojej zabierze, to córka idzie i prosi o zwrot. Jak nie działa to sama zabiera. Jak jest walka to ja interweniuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobre sobie ja nie mogę
Tak jak inne dziecko twojemu zabiera to bij zabij,a jak twoje zabiera innemu to nie reaguj :D ja na plac zabaw idę aby dziecko się bawiło z innymi dziećmi a nie ze mną! mój mając rok już potrafił bawić się z innymi a ja go obserwowałam i pilnowałam. teraz ma 3 lata, uwaga SAM wchodzi na zjeżdżalnię i zjeżdża a ja siedzę na ławce i go obserwuję. ma świetny kontakt z innymi dziećmi. a nie takie niedorajdy przyjdą i z 3 latkiem w piasku się bawią :D mój teraz bawi się sam bo jeszcze innych dzieci nie ma,a ja śmigam sobie z telefonu po necie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wewroooo
A co w tym wielkiego, że 3 latek wejdzie sam na zjeżdżalnię ????? Każdy przeciętny 2 latek nawet już to umie. Mój ma 3 lata, a od zeszłego roku sam śmiga po drabinkach. A poza tym niedojda to dziecko, z którym matka nawet nie raczy się pobawić w piasku, bo woli na telefonie pykać na ławce lub ploty siać z mamkami. Fajni są właśnie rodzice, którzy potrafią ze swoim dzieckiem wejść do piasku i porobić babki. Dziecko to bardzo lubi i potrzebuje takiej zabawy, co nie wyklucza, żeby również z dziećmi się bawiło na zmianę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hehe dobre hahahe
No nie moge! Dzieciaki jeszcze male a co niektore mamy juz teraz nie potrafia pomagac im rozwiwzywac problemow. Co to bedzie potem az strach pomyslec. Co do dziewczyny ktora dostala kopa w tylek od malego cygana: po pierwsze nigdy nie pozwolilabym obcemu dziecku wsiasc na rowerek mojego, hyba ze y najpierw grzecznie poprosilo. Po drugie nie pozwolilabym nigdy na taka szarpanine z rowerem, dzieciak wyladowalby na glebie od razu po pierwszym ostrzezeniu. A gdybym przypadkiem zarobila kopa w tylek nie oddala ym ale zlapalabym dzieciaka za reke na tyle mocno zeby poczul i powiedzialabym mu pare ostrych slow tak zeby zapamietal. Z gnojkami nie ma co sie cackac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość andyQ
Powiem Ci, że u nas na Ursynowie ten plac zabaw jest dobrze zrobiony. Mam go na przeciwko okna, więc pełna kontrola synka bez wychodzenia z domu. Z tego, co widzę po tabliczkach to rada miasta kupiła go z firmy www.buglo.pl i naprawdę jest solidnie wykonany. Może postarajcie się o nowy plac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tez mialam opory zeby isc na plac zabaw ale stwierdzilam ze dziecko musi miec kontakt z dziecmi, ma poltora roku ale staram sie byc czesto bo pozniej w przedszkoku pojda na plac a dziecko nie bedzie umialo sie pobujac czy wejsc na slizgawke, ostatnio tez pytalam siostre i rodzicow jak powinbam reagowac jak dziecko zabierze mojemu jakas zabawke oczywiscie jego zabawke, bo mialam z tym problem,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziwne macie problemy, że ktoś komuś zabrał łopatkę, ojej :O u nas każde dziecko wrzuca swoje zabawki i wszyscy bawią się ładnie razem, a takie samoluby co zaraz wrzeszczą "to moooooojeeeee!!!!" szybko są usadzane na pupkach przez same dzieci co do grupek - u nas są grupki "mamuś na wychowawczym" które na tym placu zabaw spędzają całe dnie, więc nic dziwnego, że się zaprzyjaźniły. ale też nie są zbyt chętne do przyjmowania do grupki innych mam. druga grupa to rodzice pracujący, przychodzą z dziećmi na plac zabaw popołudniami i każdy zajmuje się swoimi dziećmi, czasem wymieni się jakąś luźną uwagę. weź sobie książkę i nie przejmuj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niektóre dzieci nie lubią się dzielić swoimi rzeczami ale to nic strasznego każde dziecko można nauczyć pewnych zachowań tylko trzeba chcieć http://mbasport.pl/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja chodze z synkiem regularnie. Dzieci czesto bawia sie wspolnie swoimi zabawkami. Zdarzaja sie dzieciaki ktore nie chcą sie dzielic wtedy mowie mojemu ze to nie nasze i zeby oddal . Ma 1,5roku i rozumie juz o co chodzi. Najgorsze sa dzieci ktore puszczaja rodzice i maja gdzies to jak sie zachowuja. Ostatnio chcialam bujac na hustawce swojego a podeszla dziewczynka i nie dawala na sie bujac. Wiec spokojnie jej powiedzialam zeby odeszla bo ja uderzymy . Jak nie chciala sie przesunac to ja delikatnie przestawilam za reke. Mamusia w tym czasie zajmowala sie gadaniem z kolezanka. A jak inne dzieci bawia sie zabawkami mojego to mowie ze juz idziemy i zaczynam zbierac zabawki. Wszystko rozwiazuje na spokojnie i narazie dziala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×