Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mama8666

Córka nie chce jeść śniadania przed wyjściem

Polecane posty

Gość mama8666

Mam dosć spory problem. Chodzi o to, że córka nie chce jeść w domu śniadań przez wyjściem do szkoły. Śniadanie jemy codziennie o 7 rano, mąż jest z takiej rodziny, ze śniadanie było "celebrowane" tj. jak w serialach, wszyscy razem siadają itp. wiec razem przygotowujemy zawsze skromne śniadanie. Siadamy przy stole a córka się zapiera i nie je, nawet herbaty nie chce wypić. Mąż na to, że bez śniadania jej nie wypuści. Wtedy jest płacz, lament, ze ona nie zje i koniec. W końcu ustępuje, ale niemiła atmosfera zostaje. Dla niej to za wczesna godzina, ja ją rozumiem bo sama miałam tak jak byłam dzieckiem, ale mąż jest zły i zawsze jej o tym mówi. jak go przekonać, zeby dał córce spokój? Ona później ładnie je w szkole ok. godziny 9-10, po południu i wieczorem też.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama8666
nikt nie pomoże??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mówi się, że śniadanie to ważna rzecz, to podstawa.. ALE nie każdy człowiek potrafi zjeść coś w ciągu np. 15-30 minut od wstania. Niektórzy jedzą posiłek dopiero po ok godzinie, półtorej. Po prostu tak mają.. U mnie np. to zależy od godziny... gdybym musiala np. wstać o 5:30-6.. to śniadania raczej bym nie zjadła (dopiero w pracy), ale jeśli wstałabym ok 7:30 czy później, to raczej śniadanie chciałabym zjeść.. więc różnie bywa. Mojemu ponad rocznemu dziecku śniadanie daję najczęściej 30-45 minut od momentu gdy się obudzi.. czasem godzina (chyba, że musimy gdzieś wcześnie wyjść itp. to wtedy szybciej). Nie widzę potrzeby wciskania mu kanapki jak tylko wstanie z łóżka. Więc rozumiem Twoje dziecko. Niech da małej spokój. Szkoda nerwów z samego rana.. Swoją drogą myślam, ze takie śniadanie to tylko są w serialach (bez kitu.. kto ma na to czas, żeby tak przygotowywać jedzenie i razem jeść-ba .. o tej samej porze). Niech da dziecku spokój... przecież mała może zjeść sniadanie po pierwszej lekcji,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama8666
Zgadzam się z tobą, choćby dlatego, ze znam to z autopsji. Ja jak byłam młodsza prezżywałam coś podobnego do mojej córki z tym, ze ja byłam piętnowana przez babcię, któa mnie zawsze wyprawiała do szkoły. Nie mogłam z samego rana nic przełknąć bo miałam odruch wymiotny i córka też mówi, że go ma. Mój mąz oczywiscie, że śniadanie to najważniejszy posiłek dnia zwłaszcza zimą, ale ja nie chce wmuszać w nią na siłę po co, żeby jej zepsuć dzień? Co do tego śniadania, nie chodzi o jakieś rewelacje, poza tym samo przygotowanie to pikuś, wystarczy nawet wyjąć pokrojone wieczorem szynkę, serek, jakieś warzywa, zrobić herbatę, twarożek itp. herbatka, kawa i tyle, ale te 15-20 min zawsze przy stole spędzamy, to nawet miłe. Mi już teraz wszystko jedno o której porze jem. Pokażę mu to potem, mam nadzieję, ze jeszcze pare osób się wypowie. Dziękuję :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama8666
Pomyłka 10-15* 20 to już by było za długo zważywszy, ze to jednak przed szkołą, pracą. Wiem, ze wielu ludzi tak je.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz.. nie wiem, jakie zwyczaje ma Twoja córka.. i jak nie chce, to niech nie je tego śniadania.. (zwłaszcza, jak się ją zmusza, to jest pewnie jeszcze gorzej), ale może chociaż zimą zechciałaby coś ciepłego wypić: herbatę, kakao, miętę, nawet podgrzany trochę sok.. :) żeby coś ciepłego w żołądku było.. nawet niewielkie ilości.. np. kiedy pracowałam w pewnym miejscu, gdzie musiałam być w pracy (co 2 tydzień) na 6:30 (masakra), to wstawałam jak najpóźniej się dało.. czyli 5:40.. o 6:09 miałam autobus (prawie pod domem).. to szybko się ubierałam, szykowałam.. ale zimą MUSIAŁAM wypić ciepłą herbatę.. czasem robiłam świeżą, więc była gorąca, a czasem robiłam sobie wieczorem i rano podgrzewałam w mikrofali.. stawiałam sobie kubek w przedpokoju, czyli tam, gdzie na szybko się malowałam, ubierałam itp... i w trakcie szykowania popijałam.. wypiłam raz więcej, raz mniej.. ale zawsze chciałam coś ciepłego mieć w żołądku (na śniadanie raz, że szkoda mi było czasu, a dwa.. to nie jest pora na śniadanie.. zdecydowanie nie.. jadłam dopiero ok 8:30 -ok 8 robiłam się już głodna, ale nie było jak zjeść). _ więc przedyskutuj sprawę z córką, mąż niech się nie wtrąca.. chce, to niech sobie je.. zapytaj jej, co ona na to, żeby mogła rano coś ciepłego wypić, niech sobie wybierze, co chce.. nie musi być wrzątek.. możesz zrobić podobnie do mnie.. podgrzać w mikrofali.. Może to jej będzie pasowało.. wiem, że pisałaś, że nie chce herbaty wypić, ale to już może robi z przekory.. albo wie,że jak się napije, to ojciec nie odpuści i powie, to zjedz kanapkę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama8666
Ja też jestem za tym, zeby jeść śniadania, oczywiście, ale nie wmuszanie bo to chyba nic dobrego nie daje. Z piciem próbowałam, dawałam herbatę, ale ona mówi, że ciepłego nie wypije a już mleko to na pewno nie, ew. czasem wodę chłodna wypije. Może to brzmieć jak jakiś kaprys rozwydrzonego dziecka, ale ona nie jest taka, jest uczynna, mądra, nie wybrzydza z jedzeniem jedynie rano nic nie chce (nie jest to spowodowane pójściem do szkoły i stresem np. bo w inne dni jak się zdarzy wcześnie wstac też nie zje. ja zawsze jej karzę z nami siadać do posiłku i robię jej herbatę. Nie rusza i jest zawzięta. Mam zwyczajnie nadzieję, ze jej przejdzie tak jak mi. Mężowi często mówię, żeby przystopował i tak jej nie marudził(ale nie przy niej). Jeszcze dodam, ze córka ma 8 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To odpuśćcie zupełnie.. Wiele dzieci nie je posiłków rano, a później jako dorośli nie potrafią bez nich funkcjonować. Jest też odwrotnie.. sporo dzieci je śniadanie, a potem przestaje. Jeśli nie chce, nic na siłę.. myślę, że wmuszanie jedzenia, to najgorsza rzecz jaką można robić.. Po co małą denerwować z samego rana. A może ona nie chce z Wami siedzieć przy stole rano? Musicie ją do tego zmuszać? Niech nie siada.. Może nie ma ochoty. Zanieś jej ciepłą (ale nie gorącą) herbatę do jej pokoju jak wstanie.. będzie chciała, to się napije przy ubieraniu, albo potem, nie będzie chciała, to nie. Po prostu rób tak przez tydzień, a jednocześnie niech z Wami do stołu nie siada. Skoro nie je, po co ma tam siedzieć? Może to zadziała i chociaż trochę herbaty wypije. Niech pośpi dłużej, albo niech ma czas dla siebie.. a nie.. od rana jest zmuszana do siedzenia z rodzicami przy stole..a widać, że chyba niekoniecznie ma na to ochotę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama8666
Ona i tak już jest na nogach, wstaje o 6.30 wyszykuje się i siada (troche później ew siada) bo o 7.20 już wyjeżdżamy z domu. Mąż naciska, żeby chociaż siedziała skoro nie je, że może się w ten sposób przemoże i zacznie jeść. na pewno znacie takie osoby mówiące "bez śniadania się z domu nie wychodzi" jakie sa uparte itp. on jest właśnie z takich ludzi, ciężko mu przemówić do rozsądku, chociaż ja wciąż próbuję, mówię, że to jeszcze małe dziecko, no, ale ja swoje a on swoje ;/.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Próbuję wczuć się w sytuację tego dziecka.. nie chce jeść, nie chce siedzieć przy stole.. a ledwo wstanie to już tata na nią krzywo patrzy, zmusza do jedzenia.. a jak nie je, to ma siedzieć przy stole- i co robić? Patrzeć jak rodzice jedzą.. dla mnie masakra.. to taka mała forma psychicznego znęcania się.. tzn. nie żebyś źle zrozumiała.. ale małe dziecko.. nie chce jeść (a skoro potem ładnie je, to nie widzę problemu, co innego gdyby w ogóle nie miała apetytu, odmawiała obiadów, kanapek itp.), a musi siedzieć z rodzicami przy stole, jak wieki temu.. gdy panowały zasady, że dzieci mają siedzieć przy stole niezależnie od tego czy są głodne czy nie, czy już zjadły.. nie mogą odejść od stołu, dopóki dorośli nie skończą i nie pozwolą.. Dla mnie coś nie do przyjęcia... Odpuście jej to poranne siedzenie przy stole...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćop
U nas jest dokładnie tak jak pisze "gość 23:00". Mój syn jak ma na 8:00 to nie je śniadania. Zanoszę mu do pokoju herbatę którą przynajmniej kilka łyków wypije jak się ubierze. Nie każę mu jeść bo sama o tej porze nic nie przełknę. Jak ma na późniejszą godzinę to sam się upomina o śniadanie. W szkole wszystko zjada więc nie widzę powodu by zmuszać go by przed wyjściem coś zjadł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama8666
Źle napisałam to nie jest tak, że ja ją zaciągam do pokoju i karzę siedzieć te kilkanaście minut, prosze ją aby usiadła, jak nie zdąży albo bardzo nie chce to odchodzi, ale mąz jest zdania, żeby się nie cackać z dzieckiem ;/. ze kiedyś wszyscy jedli i było dobrze. Ja nie jadłam i tez przeżywałam z tego powodu "małe piekło". Może macie rację, spróbuję coś z tym zrobić, porozmawiac z mężem i zrobić tak jak radzicie, żeby nie siedziała. generalnie ja jestem za takim wspólnym jedzeniem, zawsze to jest chwilka, zeby pobyć razem, porozmawiać, nie trzeba koniecznie jeść, ale nie chce aby to wyglądało jak forma terroru, absolutnie, zresztą myślę, ze aż tak źle nie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak czytam i sie wypowiem. Otoz wydaje mi sie ze wasza 8 letnia corka wami dyryguje a przynajmniej proboje. Nie tedy droga. Jak ktos radzil zeby jej w pokoju stawiac kubek z goraca herbata albo latac za nia z ta herbata ze moze laskawie sie napije czy zje, oraz porady w stylu jak nie chce to niech nie je..itd to moim zdaniem sa brednie. To wy jestescie rodzicami i to wy zadzicie w domu a nie 8 letni gowniarz. Po pierwsze skoro maz ma taka tardycje ze rano celebruje sie sniadanie- jest to mila i fajna tardycja - jak ze malo wykonalna w dzisiejszych czasach bo kazdy pedzi, ale faktycznie to 15-20 minut wczesniej na wspolna kawe herbate czy sniadanie jest fajne. Wiec tym bardziej nie powinnas pozowalac zeby wasze dziecko sie odcinalo od tego. To jest trradycja jej ojca i puki mieszka u was w domu ma jej przestrzegac i koniec. Jak jest rano sniadanie to ma siedziec i jesc - proste! Moze na wigili tez nie bedzie bo nie lubi? Tak wlasnie robia sie rozwydrzone dzieci- zasady i zwyczaj emusz abyc inaczej dziecko sie rozbestwia. Kolejna sprawa macie 8 letnia dziecko - i waszym obowiazkiem jest dopilnowac aby wasze dziecko idac do szkoly po sniadaniu...... (szkola w ekstremalnych przypadkach moze sie temu przyjrzec i wyciagac konsekwencje - poniewaz w szkole jada sie drugie sniadanie a nie pierwsze) Kolejna sprawa nei jedzenie sniadan jest niezdrowe i prowadzi do otylosci. Sama piszesz ze wieczorem 'je ladnie' a moze je 'zbyt ladnie' napcha sie na noc i rano nie jest glodna? No i nie ma takiej opcji ze 8 latek decyduje o tym ze robi inaczej niz domownicy w sprawach tradycji czy przyzwyczjen. Musi to robic i koniec. Sama piszesz ze ona w konsekwencji w koncu zjada to sniadanie... ale jest niemila atmosfera... Ja widze jedno rozwiazanie - kladziecie dziecko wczesniej spac - np o pol godziny i dajecie jej bardzo delikatna kolacje. Rano budzisz mala pol godziny wczesniej niz zazwyczaj. Ona ma czas na przebudzenie sie, spokojne ubranie itd. (moze faktycznie od razu po wstaniu nie ma ochoty nic jesc) A wstajac wczesniej mozesz ja poprosic o aktywna pomoc w przygotowaniu tego sniadania. Mala powinna sie rozbudzic w tym czasie i troche zglodniec. Wiec chetnie zje sniadanie a mezowi bedzie milo ze razem jecie te sniadania. Pewnie pierwszy tydzien to bedzie meka ale dacie rade. Co do jedzenia - ma jesc i koniec ma sie napic i koniec bez gadania - wy rzadzicie a nie dzieciak w domu - jedyne co to moze pogadaj z nia co ona chcialaby jesc rano. Bardzo duzo dzieci uwielbia np platki z zimnym mlekiem! a rodzice z uporem maniaka to melko podgrzewaja. Moze cos takiego? Albo drorzdzowke, albo owsianke ?(sa takie blyskawiczne). Albo jakis owoc. Albo zupa mleczna. Cos co przyrzdzac w pare chwil i podgrzejesz ewentualnie dasz dziecku zimne. A co do herbaty - ja jako dziecko nienawidzialam goracej herbaty a tym bardziej goracego mleka! I picie tego bylo dla mnie tortura. Daj dziecku zimna herbate na sniadanie i tyle. Moze Cie poprosic o to co by chciala jesc - ale nie m aprawa zmieniac regol panujacych u was w domu. Ma sie podporzadkowac to jest jeszcze dziecko i nie ono dyryguje! Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama8666
Nie nazwałabym swojego dziecka "rozwydrzona gówniarą" tak jak pisałam to normalna dziewczynka, nie jakaś mała terrorystka. Wstaje pół godziny wcześniej niż jest śniadanie, wcześniej bym nawet nie chciała jej budzić bo po co, niech się wyśpi. Nie chcę się kłocić z mężem, próbuję go przekonać, ale wiem, ze to albo niewiele da, albo da, ale po długich rozmowach. Co do tego czy je wieczorem dużo, czasem je sporo, ma apetyt zjada p;o 3-4 kromki chleba, czasem coś więcej, jakiś owoc itp. Źle zrozumiałaś, ona nigdy nie je śniadania, nie zdarzyło się jeszcze zeby zjadła, czasem pije wodę mineralną tylko. Niemiła atmosfera jest wtedy, kiedy oan stanowczo odmawia i potem nie rozmawia z tatą, dopiero po południu jest normalnie. Proponuję jej wiele rzeczy na śniadanie, nawet mówię, ze mogę specjalnie dla niej kupować jakieś jogurty, razem możemy iśc i wybrać co chce jeść, jakieś muesli czekoladowe, ale ona upiera się, ze i tak nie zje. Raz do niej pół żartem (trochę głupie to było) powiedziałam: ale kinder bueno to byś zjadła (to jej ulubiony batonik) a ona się tylko skrzywiła(nawet się nie dziwię, bo słodkie to jeszcze bardziej niedobrze się robi), także to nie jest kwestia doboru jedzenia. Nie jestem za tym aby ustępowac dziecku w każdej kwestii dlatego staram się chodzić z nią na kompromisy. Jestem pomiędzy młotem a kowadłem a nie chcę niemiłej atmosfery z powo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama8666
powodu porannego jedzenia*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A z kim chcesz coś robić, z dzieckiem czy z mężem? ;) Nie rozumiem zmuszania na siłę do jedzenia o określonej porze, sama mam problem żeby rano śniadanie wcisnąć i najchętniej piję herbatę, ew. wsunę ciastko albo banana, a śniadanie w pracy zjadam. Jeśli mężowi zależy na wspólnych chwilach z rodziną, to niech mała usiądzie z wami i sobie wypije herbatę czy kakao, sok- co tam lubi. Pogadacie, chwilę razem będziecie- to też rozumiem, ale skoro mężowi zależy na tym żeby spędzić chwile z rodziną (bo chyba taki ma być sens?) to niech zadba o to żeby była miła atmosfera. Bo wieczne awantury o to czy dziecko je czy nie to czysty terror a zmuszane do jedzenia dziecko co najwyżej nabierze totalnej niechęci i do śniadań, i do siedzenia rano z tatusiem... Ja z kolei nigdy nie rozumiałam siedzenia przy stole z grzeczności, jedzenia na siłę bo ktoś akurat sobie wymyślił porę posiłku, a nie dlatego że jestem głodna, czy (to już kuriozum jakieś) proszenia dzieci o pozwolenie wstania od stołu... U nas w domu jemy kiedy jesteśmy głodni czy mamy na to ochotę, pilnuję żeby dziecko miało w miarę regularne i miarowe posiłki (tzn. nie zapychało się wielkimi porcjami dwa razy dziennie ani nie podjadało non stop co pół godziny), ale ma prawo decydować że nie chce obiadu, że coś mu nie smakuje, że porcja jest za duża, i co ma ochotę zjeść. Nie wyobrażam sobie jeść śniadania czy kolacji o tej porze co mąż i dziecko, dziecko też nie zawsze ma ochotę na to co jemy, nie wkurzam się na męża który zjada kanapkę 20 min. przed obiadem, bo albo sobie później odgrzeje, albo zje mniej. To są tylko głupie zasady dla zasad- "jemy razem i to samo- bo tak!". A poza tym- tradycje ojca tradycjami ojca, dziecko ma jeść bo tatuś tak miał w domu rodzinnym? Litości, co to za argument w ogóle? Tyle że u nas w domu zasady dotyczą organizacji życia w ważnych dla rodziny aspektach (a śniadania nimi nie są- spędzanie razem czasu, już tak), i owszem- decydujemy o tym co dla dziecka jest zdrowe i bezpieczne i na co może sobie pozwolić biorąc pod uwagę nasze obowiązki. Wpajamy mu nasze zasady w teorii, pokazujemy je w praktyce, wychowujemy mądrze i synek sam będzie praktykował to co uzna za słuszne. Skoro ja używam argumentu: "teraz się z Tobą nie pobawię bo jem obiad", on ma prawo powiedzieć: "teraz nie będę jadł bo się bawię".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem Cie, nie do konc amialam n amysli ze twoje dziecko to rozwydrzona gowniara - nie zrozum mnie zle. Poprostu od takich akcji sie zaczyna. To dawaj jej mniejsza kolacje - 3-4 kromki chleba to troche duzo jak na kolacje. Zakladam ze cos je jeszcze w miedzyczasie. Poprostu sproboj ja troche przeglodzic wieczorem zeby rano chetniej zjadla. Wszk jak wszyscy wiemy lepiej jest zjesc wieksze sniadanie niz napchac sie na noc. A ja mowie Ci jako osoba z rodziny w ktorej nigdy ale to nigdy nei bylo tradycji jedzenia sniadania. Cala moja rodzina ma potezna nadwage. Ja w pewnym momencie sie zorientowalam ze powinno sie jesc sniadania. Kurde od razu schudlam, i jestem zdrowsza. I wazne jest zeby twoja corka tez miala taki nawyk. Bo nawet si enie zorientujesz jak okaza sie ze twoja 15 letnia corka ma 20 kg nadwagi. A do tego wlasnie prowadzi nie jedzenie sniadan i 3-4 kanapki na noc. Od tego sie zaczyna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie chciałabym miec takiej matki jak Ty.. owszem..są pewne zasady, reguły itp, ale nie przeginajmy! To, że ojciec miał taką tradycję, że jemu to pasowało, to nie znaczy, ze dziecku też musi.. A nakłanianie dziecko do czegoś, co jest mu zbędne (w tym przypadku skoro i tak nie je-bo je w szkole-, to po cholerę ma przy tym stole siedzieć), prowadzi do odwrotnego skutku.. Mnie też rodzice zmuszali do chodzenia do kościoła..tzn. wiadomo.. dziecko małe, robi co rodzice każą.. chodzi chętnie, bo mu się podoba, potem komunia itp. ale potem przestało mi się podobac, ze co budzą mnie na jakieś tam rezurekcje czy inne takie.. zaczęłyśmy z siostrą się w końcu buntować.. ale też było "macie iść do kościoła i już!"... to wychodziłyśmy.. do lodziarni, które była po drugiej stronie ulicy.. aż w końcu po długiej walce postawiłyśmy na swoim.. i nie wychodziłyśmy z domu.. dzisiaj chociaż mam ślub kościelny (byłam młoda ,głupia.. dzisiaj bym go nie brała), to do kościoa nie chodzę nawet w swięta.. dziecka nie ochrzciłam. Po co było mi nakazywać? Rozkazywać? Nakłaniać? Teraz trzymam się jak najdalej od tej instytucji. _ Odwrotnie z jedzeniem: nigdy mnie do jedzenia nie zmuszano! Byłam bardzo wybredna i nic mi nie smakowało.. mogłam jeść na okrągło chleb z musztardą, pomidorową, ogórkową, mielone, mizerię i gotowaną marchewkę, ogórki kiszone. Żadne tam produkty mleczne, żadna kolorowa surówka (jak gdzieś była marchewka z groszkiem, to już nie jadłam, hot-dogi kupowałam bez surówek), żadna papryka czy pasztet, odpadały pierogi, knedle, pyzy, łazanki, kopytka.. jakieś tam zrazy, zupy owocowe, grochowa, fasolowa, krupnik, szczawiowa... nie jadłam nic na święta (oprócz ziemniaków i pieczarek oraz grzybowej). No po prostu kicha..nawet pizzy nie chciałam spróbować.. dopiero jak miałam 15 lat to spróbowąłam i bardzo długo (kilka lat) jadłam tylko margaritę. Dzisiaj jem inaczej.. więcej.. Dopiero po 25 roku życia nauczyłam się jeść: paprykę, szczypiorek, łazanki, pierogi z mięsem, kebaba, kolorowe surówki, kukurydzę, kilka dodatkowych zup.. nadal nie tknę zupy owocowej, mlecznej czy pyz, ale nie ma porównania co ja jadłam kiedyś, a teraz. Więc nie zmuszajcie dziecka do jedzenia... nie każcie jej siedzieć przy stole na siłę! Jest grzeczna, słucha się, je w ciągu dnia.. nie robi Wam awantur.. odpuśćcie i nie słuchajcie rad tej osoby powyżej.. to jakaś tyranka i despotka.. Są normy, zasady.. ale nie można przeginać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćop
Przecież nie jest to kwestia dyrygowania tylko dziecko też ma swoje zdanie i ochotę na coś lub jej brak. Wmuszanie w dziecko o tak wczesnej porze śniadania na pewno do niczego dobrego nie prowadzi a zapamięta to "celebrowanie" jako przykrość z dzieciństwa. Doskonale to rozumiem bo sama o tej porze nie jestem w stanie nic zjeść i nie zmuszam też do tego syna (który też ma 8 lat).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie warto stresowac sie sniadaniem. Wlasnie niedawno czytalam artykul ze jedzenie o tak wczesniej porze wcale nie jest takie korzystne dla zdrowia. Ja intuicyjnie tez lubie zjesc ok 10, nie wczesniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama8666
I tak w nią nic nie wmuszę, napisałam, ze nie zje i koniec, przecież nie wepchnę jej siłą. Fakt, że wiele osób tak twierdzi, ze śniadanie przed wyjściem jest konieczne. Jak zdarzało mi się zasłabnąć w szkole (np. podczas okresu) to zawsze pierwsze pytanie: jadłaś śniadanie? a było to na pierwszej lekcji o 7.30 rano. Nie wiem już co robić, nie róbcie ze mnie takiej złej matki. Nie jestem za radykalnymi metodami, ale z drugiej strony chyba nic się jej nie stanie jak posiedzi z nami pare minut. Po południu jest już gorzej bo mąż wraca późno a my z córką wcześniej i niewykonalne jest zjedzenie obiadu razem a czasem i nawet kolacji. Co do tego napychania się przez nią wieczorem, myślę, ze to nie ma wpływu, czasem zje dwie kanapki czasem cztery to nie ma znaczenia. Córka jest bardzo szczupła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też z samego rana przełknę tylko wodę, ale ciepłą dla odmiany. mąż chyba będzie musiał zweryfikować swoje arcyinteligentne nawyki z domu:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też z samego rana przełknę tylko wodę, ale ciepłą dla odmiany. Twój mąż chyba będzie musiał zweryfikować swoje arcyinteligentne nawyki z domu:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tyranka to ta osoba, która pisała, ze dziecko ma słuchać rodzica w każdej kwestii (ta, co się tak długo rozpisała).. ps. śniadanie powinno być zjedzone do 2 godzin od wstania z łóżka.. więc jak zje po 1 lekcji, to też będzie ok! ps1 zmuś swojego męża codziennie do czegoś, czego nie lubi robić.. to może zmienić zdanie,.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zasady musza byc! Jezeli Twoj maz ma zasade ze rano je sie sniadanie i siedzi sie przy stole, wasza córka ma siedziec z wami przy stole i jesc to cholerne sniadanie. Twoj maz nie wymaga od niej cudów czy nei wiadomo czego - chce aby jego dziecko zjadlo sniadanie przed szkola i posiedzialo z wami przy stole. A jak corka z jakiegos powodu nie chce jesc to jej nie pozwalajcie jesc duzo wieczorem. Niech maz jej wytlumaczy spokojnie ze zalezy mu na tym zeby rano z wami posiedziala przy tym stole, napila sie czegos czy sprobowala cos zjesc. No i tak z drugiej strony niech maz tez troche zluzuje awantury rano bo faktycznie malej moze sie to kojarzyc z krzyczacym tata. Popros meza zeby np w sobote rano poszedl z mala na sniadanie do jakiejs kawiarni, albo niech sam zrobi w domu. Niech jej wytlumaczy sam na sam ale spokojnie - z eto jest dla niego wazne, zebysnie rano razem siedzieli i zeby jadla sniadania bo to tez jest wazne dla jej rozwoju... Tylko ty najpierw pogadaj z mezem zeby zrobil to dyplomatycznie. Wszakze tak jak napisalas jestes miedzy mlotem a kowaldem - a tak naprawde problem tutaj jest na lini ojciec - corka - wiec niech kochajacy tatus wyjasnie coreczce o co mu chodzi. napewno sie dogadaj atylko ze na spokojnie...ty nie badz mediatorem. A tak a propos - zawsze trzymaj strone meza w konfrontacji z dzieckiem - tak jest wychowawczo lepiej.Nigdy w oczach dziecka nie podwazaj tego co robi czy mowi maz (nawet jak sie z tym nei zgadzasz). Bo dziecko rpzestanie sznaowac jednego z rodzicow, a potem obojga.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
właśnie, że wmuszanie w kogoś jedzenia, jeśli nie chce jeść to jest "wymaganie cudu"... Poczytajcie, co piszą psychologowie.. zmuszanie dziecka do jedzenia (tutaj też do siedzenia przy stole) to jest znęcanie się psychiczne nad dzieckiem.. koniec tematu. Całe poranki w tym domu kręcą się wokół tematu:śniadanie, stół, wspólny poranek, jedzenie, picie.. stół, siadanie, jedzenie.. okropność.. chyba bym zwariowała jako dziecko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Staram się nie wtrącać. Poza tym jak już np. siedzimy razem przy stole to staram się poruszac jakieś tematy neutralne żeby nie doszło do tego nieszczęsnego namawiania do jedzenia. Już rozmawiałam z mężem żeby na razie nic nie wspominał nt temat, po prostu, niech posiedzi z nami, ale niech z nią rozmawia na inny temat i będzie dla niej milszy. Wiadomo, ze też nie ejst tak, ze codziennie sie ze sobą "kłócą". Nie trzymam niczyjej strony, najwyżej powiem "nie chce to niech nie je" i tyle. Chociaż wiadomo, nie zawsze to wychodzi tak pięknie, błędy się popełnia. To jest taka mentalność ludzi, ze nie wypuszczą z domu bez śniadania i nie robią tego złośliwie raczej z troski, tylko, że nie zdają sobie z tego sprawy. Mąż tego nie rozumie, dla niego śniadanie przed wyjściem jest jak mycie sie przed snem, normalnośc i koniecznośc dla zdrowia i higieny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama8666
to wyżej oczywiście ja napisalam tylko nick mi się skasował

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kurde no (pare dluzszych postow wyzej tez ja napisalam- tych co tu ludzie mnie od razu krytykuja) skoro dla twojego meza jest takie wazne to posiedzenie razem rano i zjedzenie tego sniadania to mala musi do tego przywyknac i tyle. Tylko musi byc wlasnie do tego zachecona wlasnie przez ojca. Tak jak pisalam niech ja wezmie rano w sobote gdzies na spacer do jakiejs piekarni na bulke czy do innego lokalu gdzie serwuja sniadania, i spokojnie malej na luzie wytlumaczy o co mu chodzi.... A tak to rano sie wszyscy niepotrzebnie denerwuja. I nie sluchaj tego co pisza tutaj ludzie ze jak nei chc eto niech nie je jak nie chce siedziec to niech nie siedzi.... - wasze dziecko ma was sluchac czy mu sie to podoba czy nie, nie mozna mu ze wszystkim poblazac a tym bardziej w tak isttnej tradycji jaka dla twojego meza sa te wspolne sniadania. Wasze dziecko ma milion innych mozliwosci zeby pokazywac swoj 'charakterek' na zasadzie tego lubie a to nie - to normalne - ale nie moze tego robic w wieku 8 lat sprzeciwiajac sie tradycju ojca. A gdyby u Ciebie byla taka tradycja i mala tak robila? Pomysl z enapewno masz jakies fajne tradycje z domu (do ktorych rowniez pewnie stosuje sie twoj malzonek i dziecko) i co by bylo gdyby nagle twoje dziecko powiedzialo z enie bedzie tak robilo, ty bys sie wkurzyla na co maloznek przytaknol ze jak dziecko tak neichce to niech nie robi... Jak ty bys sie wtedy poczula?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
o rany, wy tresujecie swoje dzieci, chyba wam cos padlo na mozgi i robicie sobie z dzieci niewolnikow wprowadzajac debilne zasady, kur........., nie da sie nie przeklinac na tym forum jak bylam mlodsza, tez nie mialam ochoty na sniadanie, po prostu poterzbowalam 2 h zeby sie "wybudzic" i dopiero wtedy mialam ochote cos zjesc po kija wprowdadzac debilne zasady ktore tylko psuja atmosfere corke ma sie dostosowac, by ojcu bylo milo? ma na sile do pozygu wpierd.... sniadanie, aby ojciec z usmiechem na twarzy mogl "celebrowac tradycje" o kur..........!!!!!!!!!!!!!!!111

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×