Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Amnesia

Czy to już koniec walki?

Polecane posty

Witam. Nazywam się Majka - mój mąż Miłosz.. w tym roku staczamy ostatnie walki o dziecko. Toczymy je już cztery lata, odkąd w wieku 25 lat odkryłam w sobie instynkt macierzyński. Mam 29 lat a dzidzi dalej brak.. Czterdzieści osiem cyklów, dziewięć poronień. Moje siostry mnie podziwiają. Jedna ma 22 lata i jedno dziecko, druga 30 i dwójkę. Ja pierwsza próbowałam zajść w ciążę. Cisza. W łóżku padała komenda: \"Robimy dzidziusia\". Robimy. Parę tygodni później spóźnia mi się okres. Idę do toalety, biorę test. Są dwie kreski. Szaleję;udało się za pierwszym razem. Cztery tygodnie później ląduję na Patologii Ciąży a sześć tygodni później piszę listy do nienarodzonego dziecka, które przestało sobie robić z mojej macicy mieszkanie. Potem starania za pół roku, nieudane, i tak w kółko. W końcu zdecydowałam się na rozpaczliwy gest. Zwykłe starania nie dają rady. Czy już potrzeba in-vitro? Wybrałam się do warszawskiej kliniki Novum. Widok matek w zaawansowanej ciąży, spacerujących po korytarzu dobija mnie. Mam ochotę położyć się i umrzeć, z głodu, suchoty czy czegokolwiek. Byle nie wiedzieć. Kociokwik badań, pada ostatnia diagnoza. Moje jajniki produkują zbyt mało komórek jajowych, by były duże szanse utrzymania ciąży. Płacz. Lekarz każe dwa cykle próbować i potem in-vitro. Idzie teraz drugi cykl, w czasie którego próbuję. Pierwszy nie dał efektów. Dalej nie mam dziecka. Czy będę musiała szarpnąć się do adopcji? Chcę nosić tę istotkę pod sercem. Chcę, i wierzę, że się uda. Czy ktoś przyłączy się do mnie...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana jesteś wielka, naprawdę! Wiara czyni cuda i góry przenosi. Ja staram sie dopiero 5 miesiac i ciagle mam nadzieję. Natura czasem jest silniejsza od lekrzy. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz dopiero 29 lat i na pewno się uda. Najważniejsze, że wciąż w to wierzysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Majeczko... Podziwiam Cie.. Tyle w Tobie sily.. Wiec nie poddawaj sie.. Jeszcze nie jest za pozno.. jestes mloda..!!!! Moze to glupie co powiem.. ale tak zazwyczaj jest... Po prostu sie nie staraj... niech to nie bedzie mechaniczna milosc przed i w czasie owulacji.. Bo pewnie to Ciebie \"blokuje\" Widzisz.. skoro sie juz raz udalo... to napewno uda sie i kolejny... Podziwiam Cie. I bede trzymala za Ciebie i Milosza kciuki 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maju (bardzo ładne imię, jak i Twego męża ), ja mam znajome, które odziecko starały sie bardzo długo...zachodziły w ciążę, roniły, kolejny raz- tuz przed rozwiązaniem dziecko umierało, rodziły je martwe...po ludzku juz nie było szans...były załamane tym czekaniem, rozbudzaniem nadziei...wszystkie z nich mają teraz dzieci. Kiedy ja poroniłam pierwszą ciążę, miałam pociechę (czasem słabą, ale zawsze jakąś), że przynajmniej jestesmy płodni...ze mozemy miec dzieci, tylko najwidoczniej jeszcze nie czas. Wiem, ze po takim długim czasie odechciewa sie juz wszystkiego, jest tylko bunt i gorycz..zawiść w stosunku do tych, którym sie udało. Ja po tej straconej ciąży byłam przerazona swoimi myślami-chciałam, aby inne kobiety tez cierpiały jak ja, bo nie mogłam patrzec na ICH SZCZESCIE...to jest ludzkie. Czxłowiek moze zniesc więcej, niż mu sie wydaje- dlatego odwagi i cierpliwosci wam zyczę...ten szczęśliwy dzień może nadejść i dla was🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Amnesia - nie podawaj się - nie jest tak źle bo masz dopiero 29 lat. Ja też się staram bez efektó i też czasem chcę się położyc i umrzeć, żeby nie widzieć i nie czuć. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no jak zwykle
jak mozna chcieć umrzeć z tak błahego powodu ze nie może sie zajść w ciążę?? czy wy nie macie innego sensu w życiu??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może ty nie pragniesz dziecka. Ale ja tak. Kiedy starasz się cztery lata, kiedy wciąż wszyscy znajomi i rodzina są więcej niż pewni, że nie mamy dziecka \"bo nam się nie chce\" naprawdę chce się umierać. A dziecko to taki towarzysz. Dzięki dziecku możesz wiedzieć, że jesteś komuś potrzebny. Tego chcę, choć czuję już, że jestem potrzebna sama sobie w tej walce.. Pozdrawiam wszystkie, które mi odpisały. Jestem wdzięczna na za tak liczne wsparcie duchowe i wiem, że nie jestem sama. Pozdrawiam gorąco :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestes zerem
jak mozna chcieć umrzeć dlatego że znajomi myśla ze nie masz dziecka bo ci się nie chce?? trzeba być bardzo słabym psychicznie zerem które nie umie siępogodzić z sytuacją rzuconą od Boga, Dziecko to nie towarzysz idiotko - żal mi ciebie - i dobrze że nigdy nie będziesz miałą dzieci - znajdź sobie innego towarzysza hahaha np. psa - to jest towarzysz. Zabawki się zachciało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiesz co to się zabij
o jedną rozpłodówę mniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
qrwa, normalnie nie reaguje na takie chamskie zaczepki, ale jak ktoś pisze o tak trudnych sprawach, to choćby nie wiem, kim sie było i co myslało na ten temat, nalezałoby sie wykazac jakąś kultura, taktem, albo w ogóle paszczy nie otwierac. Zenada...........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do jesteś zerem: droga dziecinko, nie zabieraj głosu na poważne tematy, które podejmują dorośli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maju naprawde Ciebie podziwiam.Ktoś napisał że ejsteś WIELKA i ja też się pod to podpisze.Nie trać wiary.Ja wiem że to co przerzywasz jest cholernie trudne,zdaje sobie z tego sprawe że co bym nie napisała to i tak nie będzie pewnie Tobie lepiej.Ale naprawde wież mi moze psychika Twoja się tak zablokowała bo za bardzo chcesz??? ja tez nie mogłam zajśc w ciąze.Kiedy się udało poroniłam w 4 miesiącu.Dochodziłam do siebie,cięzko było mi znów zajśc w ciąze- gin.powtarzał żebym z pewnym dystansem do tego podchodziła i że się uda.8 miesięcy nic tylko hop do łózka i zachowywaliśy się jak te króliki,przypomniały mi się slowa lekarza więc przestałam o tym myśłeć wyglądało tak jak bym siepoddała.I wiesz co??- udało mi się ,kiedy wogóle straciłam nadizeje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To może i ja muszę przestać wierzyć ;) Ale do tego to chyba jeszcze daleko. Póki co to widok wózka dziecięcego na ulicy wprowadza mnie w naprawdę mocne bicie serca i stan nazywany ponoć \"radosny\" u mnie nazywany \"strasznym\". Ale mniejsza z tym. Do Jesteś Zerem i tak dalej. Dziecko to JEST towarzysz całego twojego życia aż po grób. Jest to istota, za którą musisz być odpowiedzialny te osiemnaście lat i całe życie dalej, bo wciąż czujesz, że źle podejmuje decyzje. Ja wiem, że własnego dziecka i jego wyborów blokować nie będę - ale chciałabym mieć istotę, którą pokocham całym sercem, bardziej niż mojego męża. Bo to moje słonko będzie. I będę się upierać przy mojej decyzji, że dziecko JEST towarzyszem życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardziej niz wlasnego
meza? to tak jakby on byl tylko po to by to dziecko miec :o zdajesz sobie sprawe, ze to bedzie wasza istota, prawda? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hm hmmm
ciagle powtarzasz "moje" a nie nasze.. mozesz stac sie nadopiekuncza matka... i stwierdzenie, ze dziecko ma byc dla ciebie towarzyszem jakos mnie przeraza... towarzyszem to moze byc piesek lub kotek..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość towarzyszem zycia
jest wlasnie partner, nie dziecko.. tak mysle dziecko jest, ale kiedys odjedzie.a partner? tu wlasnie zakladamy, ze wiekszosc zycia z nim wlasnie spedzimy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ty.. pomarańczowy.. pieska i kotka mam, nawet po dwoje. I też ich uwielbiam. Męża też. I będzie to NASZE dziecko, będzie. Uwierz mi, że jesteśmy tych parę ładnych lat po ślubie i oboje pragniemy naszego bobasa jak najmocniej.I widzę, że on przeżywa to równie mocno jak ja. I jest inteligentny. Nie mówi \"mam już dość\" i nie nakazuje mi przestać nawijać o dziecku, kiedy zaczynamy rozmawiać o macierzyństwie. Jest cierpliwy, chce bobasa. Ja też chcę. Chcemy oboje, ale los nie chce nam dać malucha. A.. jak sobie założysz stały, czarny nick to pogadamy. Bo z jedną i tą samą osobą na pięciu nickach to się trudno gada ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hm hmmm
ale ja lubie moj pomaranczowy :) pisze o tym bo razi mnie jak ktos mowi o zywej istocie jak o swojej wlasnosci, jak o rezeczy ktora za wszelka cene chce miec dla siebie... takie matki naprawde bywaja potem okrutne... ale zycze powodzenia oczywiscie, pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miło, że doszliśmy/doszłyśmy do porozumienia. Postaram się nie być nadopiekuńczą matką, bo sama to przeżyłam w dzieciństwie. Mając czternaście lat nie miałam prawa wracać do domu po zachodzie słońca. I postaram się, by nasze dziecko trzymać krótko, ale nie tak, żeby nie mogło w ogóle nic robić... Swoją drogą, nasze dziecko będzie szczęśliwe. Bo ja i mój mąż kochamy się, wielokrotnie przeżyliśmy pierwszą euforię związaną z macierzyństwem, która okazała się wczesnym alarmem. Myślę, że te wszystkie próby dały nam na tyle do zrozumienia, że wiem, gdzie popełniam błąd. Ale może natura tak chciała. Może dziecko urodziłoby się chore?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podziwiam Cię. My najzwyczajniej w świecie wpadliśmy i na początku myślałam sobie \"Co ja zrobię\"? Teraz jednak wiem, w te 8 dni po narodzinach dziecka, że nie mogę bez niego żyć. Dawne życie było nudne, szare i bezbarwne. Piątek - melanż, sobota - melanż, niedziela - leczenie kaca. Pon,wt,śr, czw, pt - nauka. I tak kręciłam się w koło. A teraz moje życie zmienia się każdego dnia. Powodzenia Maja. Powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
majeczko podziwiam Cie i gorąco współczuje. ale trzeba miec nadzieje, my staralismy sie prawie 3 lata w tym rok na powaznie tzn z udziałem lekarzy i mielismy przed tym rokiem taki kryzys w małzenstwie że ja sobie kogos znalazłam ( kogos kto miał dzieci) mąz sobie kogos znalazł ale jednak do siebie wrócilismy nie za bardzo przekonani ze odbudujemynasz zwiazek i wtedy jak nie myslslismy o dzieciach to udało sie na poczatku mąz nie wiedział czy ma sie cieszyc czy nie bo nie był pewny czy chce byc ze mną a teraz mamy mała Martynkę i wierze że do Ciebie los czy tez Bóg sie usmiechnie zalezy w co wierzysz. pozdrawiam Cie serdecznie i trzymaj sie nie nalezy sie poddawac ale nie kochajcie sie tylko z przeznaczeniem na dziecko bo seks stanie sie nerwowym rytuałem a nie namiętnym uniesieniem . powodzenia buziaki pomodle sie dzis o twoje zdrówko bo ja wierze w Boga by dał Ci ten cud co i nam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maju uda Ci się na pewno! Ja miałam duże problemy z zajsciem, ale byłam bardzo zdeterminowana w dążeniu do dzidzi. Każdy nieudany cykl zagrzewał mnie coraz bardziej. Walczyłam i się udało. Tobie też się uda, bo musi sie udać!!!!!! Trzeba mocno wierzyć w to do czego się dąży !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mam znajomą
która starał się z mężem 9 lat o dziecko. Wreszcie mieli chłopca, mimo, że lekarze stwierdzili, że to cud. Ale wiesz, co najlepsze? Że po kolejnych 9 latach wpadli i znowu urodził im się syn. Pozytyw?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×