Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

lawlii

dlaczego kobiety godza sie na zle traktowanie

Polecane posty

przy porodzie, po? Czytalam np temat na forum mojego miasta, o naszym oddziale polozniczym. Wiekszosc nie zostawia na nim suchej nitki - chamskie odzywki, ignorowanie pacjentek, arogancja itp. Tutaj tez nielepsze opinie - generalnie. W Polsce wychodzi na to, ze albo trzeba sobie zalatwic cc (bo ok, moze beda sobie polozne z nas szydzic, ale przynajmniej tak nie bedzie bolalo??) albo koniecznie rodzic z MEZEM (najlepiej nie partnerem, bo tez czytalam, ze co to za osoba - partner :D, partner sie nie liczy ma byc MAZ :D). Po prostu wlos mi sie jezy na glowie. Jestem 3 miesiace przed porodem i zastanawiam sie, czemu my kobiety sobie pozwalamy na takie traktowanie. Gdzies mi sie obil o uszy argument, ze kobiety boja sie, ze jesli sie odszczekna, to beda jeszcze gorzej traktowane i/albo ich dzieci. Horror. Jak sadzicie, co sprawia, ze milczymy pozwalajac na rozne niefajne praktyki personelu, cierpimy. Oczywiscie, wierze, ze jest odsetek kobiet, ktore byc moze tez "przesadzaja" jesli chodzi o opinie, bo wyobrazaly sobie moze zbyt "lajtowo" caly porod, nie wiem, no nie chce nikogo urazic, ale wiadomo kazdy kij ma dwa konce. Ale jednak wiekszosc kobiet przytacza rzeczowe argumenty: wiedzialam, ze porod to nie wizyta u kosmetyczki, wiedzialam, ze bedzie bol, ale... i tu padaja rozne mrozace krew w zylach historie. Jak to jest:(?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie jeszcze pół roku do porodu, a nawet trochę ponad. Też słyszałam, że lepiej jest rodzić z osobą towarzyszącą (co w sumie mnie tak bardzo nie dziwi, bo w trakcie porodu ból i emocje sprawiają, że może nam być trudno trzeźwo myśleć i reagować). Ale wydaje mi się, że wiele kobiet przesadza, że wiele ma jakieś wymagania z d**y. Za wiele rzeczy obwiniają personel, podczas gdy często personel nie jest niczemu winny. Poza tym nie znają swoich praw albo właśnie boją się odezwać czy jasno wyrazić czego oczekują. Ja tam patrzę optymistycznie w przyszłość. O szpitalu, w którym zamierzam rodzić jest całkiem sporo pozytywnych opinii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dodam, ze mezcyzzni chyba maja inaczej. Moj sp. Tato, gdy byl przyjmowany do szpitala (a cierpial juz bardzo, odsylano go co i rusz ze szpitala, a jego stan sie pogarszal), lekarz zwrocil mu uwage w stylu: "Ooo, pocik" (czuc bylo pot od ojca-jak mowie cierpial, wiec pewnie i sie pocil, jakos nie wpadl przed szpitalem by sie wypsikac old spice'm :O ), na co moj tato mu odp: "To jedz do Iraku, to bedziesz mial pocik".. no wygral ta riposta jak dla mnie. Wierzcie mi bardzo sie meczyl, ale dal rade jeszcze palnac komus cos, zeby sie odczepil. Czemu my sie boimy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eh, to chyba dlatego, że u nas panuje takie przeświadczenie już, że tam jest źle. I każda niby ma świadomość, ze może być inaczej, ale nic z tym nie robi. Byle urodzić i stamtad spadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale wydaje mi się, że wiele kobiet przesadza, że wiele ma jakieś wymagania z d**y. Za wiele rzeczy obwiniają personel, podczas gdy często personel nie jest niczemu winny. No byc moze, ale operujmy konkretami. Co to sa przesadne wymagania i za co obwiniamy, co nie jest wina personelu np. Zeby nie osadzac na przykladzie ogolnikow?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak przyjdzie porod, skurcze bardzo bolesne, jak nie bedziesz wiedziala gdzie sie schowac z bolu , jak ostatnia rzecza na ktora bedziesz miala ochote, bedzie jakakolwiek rozmowa z kimnkolwiek to zrozumiesz dlaczego tak sie dzieje... kobieta nie jest soba w tym momencie, jestes obolala fizycznie i psychicznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rodzilam dwa razy za pierwszym razem odmowiono mi sali rodzinnej, mimo ze nikt inny nie rodzil.Odmowiono mi znieczulenia, bo za pozno ( w Polsce zawsze jest za pozno na znieczulenie). Ginekolog wbil mi lokiec w brzuch , zeby wypchanc dziecko - chwyt ten jest w Polsce zabroniony , moze powodowac porazenie mozgowe dziecka. U mnie spowodowal tylko krwotok. Zszywali mnie na zywca, wylam z bolu. Z reszta po 2 tyg wyrywali mi zrosniete ze skora szwy , tez na zywca. W szpitalu jestes w zasadzie nikim a jak masz bole porodowe to nie masz sily walczyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak przyjdzie porod, skurcze bardzo bolesne, jak nie bedziesz wiedziala gdzie sie schowac z bolu , jak ostatnia rzecza na ktora bedziesz miala ochote, bedzie jakakolwiek rozmowa z kimnkolwiek to zrozumiesz dlaczego tak sie dzieje... kobieta nie jest soba w tym momencie, jestes obolala fizycznie i psychicznie x ok, ale prosze bez takiego tonu: jak urodzisz, to zrozumiesz. Nie po to zaczelam dyskusje, zeby jedna kobieta, ktora urodzila juz, uderzala w mentorskie tony, bo druga nie ma jeszcze o tym zielonego pojecia. Zreszta nigdzie nie napisalam, ze jeszcze nie rodzilam :) no dobrze, w trakcie porodu, po zaraz, owszem, a potem? Przeciez dalej nas otaczaja te same osoby, nawet jak nie na drugi dzien, to na trzeci. Dlaczego wiec nie potrafimy takiej osobie zwrocic uwagi, pojsc do ordynatora, zlozyc jakas skarge? Jak mowie, na temat mojego szpitala jest mnostwo zlych opinii - warunki sa dobre jesli chodzi o wyposazenie, dostep do zzo itp. ale personel to ponoc tragedia. Nawet napisala tam na tym temacie przedstawicielka z Rodzic po ludzku, zeby kobiety zechcialy cos z tym zrobic, zebrac sie, opisac sytuacje. Kilka wpisow bylo bardzo drastycznych, porody konczyly sie kalectwem dzieci badz uradzami - obojczyk itp. I z tych wpisow wynika, ze zadna kobiet nigdzie z tym dalej nie poszla :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
za pierwszym razem odmowiono mi sali rodzinnej, mimo ze nikt inny nie rodzil.Odmowiono mi znieczulenia, bo za pozno ( w Polsce zawsze jest za pozno na znieczulenie). Ginekolog wbil mi lokiec w brzuch , zeby wypchanc dziecko - chwyt ten jest w Polsce zabroniony , moze powodowac porazenie mozgowe dziecka. U mnie spowodowal tylko krwotok. Zszywali mnie na zywca, wylam z bolu. Z reszta po 2 tyg wyrywali mi zrosniete ze skora szwy , tez na zywca. W szpitalu jestes w zasadzie nikim a jak masz bole porodowe to nie masz sily walczyc x wlasnie i to mnie oburza. nikt nie oczekuje traktowania jak ksiezniczki - wiadomo - porod, to troche musi bolec, musi byc krew, pot, generalnie. Ale sa przeciez srodki, by to usmierzac, malo tego - samo podejscie personelu moze wiele zdzialac. Kobieta przerazona bolem bedzie na pewno inaczej reagowala, gdy polozna jej powie: Ok, wiem, ze boli ale np. nie wiem rozwarcie jest juz duze, naprawde, za chwile juz zobaczysz swoje dziecko i bol minie. Albo: Ok, jesli pania bardzo boli, to zrobimy znieczulenie, lepiej sie pani poczuje i latwiej bedzie wpsolpracowac. Nikt nie kaze nikomu glaskac nikogo po glowie, rozczulac sie przesadnie czy biegac na czyjes kazde skinienie. Ale porod to wyjatkowa sytuacja, szczegolnie pierwszy. Stamatd nie uciekniesz, nie odlozysz tego na potem. Musisz to przezyc. Poloznej nie boli, tylko rodzaca. O zzo czytalam juz sporo, odmawianie go, bo tak, to jakies barbarzynstwo moim zdaniem. Mamy XXI wiek, czy w takim razie personel obecny pzy porodzie ma jakies sadystyczne sklonnosci, ze kobieta ma cierpiec BO TAK, czy dlatego, ze gdy rodzily polozne, to nie bylo takich "fanaberii":O, wiec czemu komus ma byc lepiej??? A z drugiej strony zaraz zaraz. Najstarsze polozne moga miec moze z 60tke tak, ale sa chyba i mlodsze, 40, 30-letnie? Niewiele starsze od nas rodzacych, a nawet mlodsze od nas... I dalej brak empatii?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja myślę, że w internecie jest mnóstwo negatywnych opinii na temat porodu, bo tylko te panie, które mają negatywne doświadczenia tak chętnie się dzielą. Te, które uważają, że wszystko było ok nie mają potrzeby uzewnętrzniania się tak bardzo. Jesteśmy narodem lubiącym narzekać:) Dla odmiany ja opowiem o moich doświadczeniach, poród mam za sobą jeden. Aby się dowiedzieć co mnie czeka zdecydowałam się na szkołę rodzenia, na którą chodziłam wspólnie z mężem. Zajęcia prowadziła świetna położna, która pracuje w szpitalu, który wybrałam. Szkoła nam bardzo dużo dała, ja się mniej bałam, wiedziałam czego mogę się spodziewać (oczywiście mniej więcej, bo co to jest poród dowiesz się jak urodzisz;) , dzięki zajęciom podjęliśmy też decyzję, że chcemy spróbować być razem przy porodzie, mimo, że mieliśmy sporo obiekcji co do tej formy. Spróbować być razem przy porodzie oznaczało dla nas mniej więcej tyle, że jeśli się któreś z nas rozmyśli (czy ja czy mąż) to mąż wyjdzie. Obawialiśmy się końcówki, ale ostatecznie mąż był do samego końca, przeciął pępowinę, był z córką kiedy mnie zszywali i sporo mi pomagał w czasie porodu. Co do samego porodu nie mam złych wspomnień, personel był ok. Rodziłam jakieś 6,5 godziny, ale początek był naprawdę spokojny: w domu odeszły mi wody, skurcze nie bardzo bolesne, co 23 minuty na początku. Zanim dojechaliśmy do szpitala, zanim nas przyjęli na porodówkę (wywiad położniczy, pytania o różne rzeczy) minęła spokojnie godzina może dwie. Była to wczesna godzina poranna, personel był neutralny, w sensie ani super miły, ani niemiły. Około 6-7 rano, jak byłam już na sali porodowej, była zmiana personelu, wtedy przyszła do mnie położna, przedstawiła się, powiedziała, że będzie mi pomagać przy porodzie. Powiedziała, że będzie się starała chronić krocze, ale jeśli będzie konieczność to chciałaby, aby była podpisana zgoda na nacięcie, bo różnie bywa. Zgodziłam się bez problemu, bo wiedziałam, że w tym szpitalu nie nacina się jeśli się nie musi. Późniejsza część porodu przebiegała bardziej intensywnie. Bolało, fakt, ale poród boli. Dostawałam środki przeciwbólowe jakimi dysponuje szpital (niestety nie ma on ZZO do porodu siłami natury), ale cała reszta była dostępna. Z wanny, pryszniców nie korzystałam, bo nie mogłam, ze względu na wysokie ciśnienie z którym trafiłam na porodówkę i konieczność podłączenia urządzeń monitorujących tętno płodu. Mimo tego, że powinnam leżeć, a córka nie chciała zejść niżej, dostałam piłkę i krzesełko do rodzenia, aby grawitacja zrobiła swoje i w asyście położnej korzystałam z nich. Końcówka była długa, mimo pełnego rozwarcia córka nie chciała się urodzić. Po godzinie pełnego rozwarcie lekarz dał jeszcze pół godziny, albo cesarka. Położna, cud kobieta, poza kroplówką z oksytocyną (zaleconą przez lekarza) nacięła mnie, odcewnikowała i pomagała mi, aby dobrze (w dobrych momentach) przeć. Zawołała nawet drugą na koniec i razem mi pomagały. I dzięki ich pomocy udało się:) Córka dostała 10 pkt, została zważona, okazało się, że waży 4 kg więc więc panie położne zaśmiały się, że już wiadomo, czemu nie poszło szybciej. Potem było rodzenie łożyska, zaszywanie rany. Rodzenie łożyska bolało jak diabli, lekarz masował mi brzuch, co również bolało, ale robił to za moją zgodą. W sensie jak zobaczył, że mnie boli, to przeprosił i powiedział, że chce mi pomóc, aby obyło się bez łyżeczkowania, że chce spróbować. Ja się zgodziłam. Z zaszywaniem też nie było problemu, jak lekarka widziała, że się krzywię to dała dodatkowy zastrzyk i już nie bolało. Potem trafiłam do córki i męża, a później na salę z innymi dziewczynami. Personel był rewelacyjny, złego słowa nie mogę powiedzieć. Ze względu na anemię i sile zawroty głowy po porodzie jedna z pielęgniarek pomagała mi się umyć. Nie było problemu z żadną rzeczą, z którą się do nich zwracałam, na ile były w stanie pomóc na tyle pomagały. Z doświadczenia wiem, że z porodami to różnie bywa. Ale na 6 koleżanek, które mają małe dzieci, tylko 2 są niezadowolone z przebiegu porodu. Myślę, że te które nie mają powodów do narzekań po prostu nie napiszą nic w internecie, stąd mit, że poród to rzeźnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdzie te złe traktowanie? sorry, znam dziesiątki szpitali i nigdzie takich tekstów jak tutaj kobiety zamieszczają nikt nigdy do pacjentki nie powiedział. Po porodzie hormony szaleją, zmęczenie, stres- kobiety lubią się nakręcać i przesadzać. co do odmawiania ZZO- TO NIE WINA LEKARZY ANI POŁOŻNYCH!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Od siebie dodam jeszcze tyle, że w szpitalu byłam na jednej sali z młodziutką dziewczyną (miała 16-20 lat nie więcej). Położne, które ją przyprowadziły mówiły, że poród bajka, szybciutko, bez problemów, a ona jak dzwoniła do swojego chłopaka to narzekała, że absolutnie nigdy więcej nie chce rodzić, bo to masakra. A poród miała taki, że niejedna z nas mogłaby jej pewnie pozazdrościć. Tylko co z tego, skoro świadomość miała żadną:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poniewaz kobieta ani w trakcie porodu, ani po nie do konca jest sobą. ja cały "proces" pamiętam trochę jak przez mgłę :) Akurat rodziłam w klinice więc personel był jak najbardziej ok. Ale facet musi być, bo kobieta (przynajmniej ja) jest tak rozbita, hormony buzują itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przecież nie musimy się godzić na złe traktowanie. Mamy możliwość wyboru szpitala. Opinie łatwo idzie sprawdzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bla bla... ja wybrałam taki właśnie szpital, mały, prywatny, rodzenie po ludzku, zzo na życzenia, wanna, świece, czego dusza zapragnie. A trafiłam na położną niekompetentną, która mnie tak zestresowała, że bałam się wydać z siebie jakikolwiek dźwięk, a potem na lekarza, który zastosował chwyt Kristellera nie informując mnie co zamierza i dlaczego (a w planie porodu miałam wyraźnie zaznaczone, że nie wyrażam zgody!) i chciał mnie naciąć, na co na szczęście stanowczo nie zgodził się mój mąż. Ogólnie niby szpital fantastyczny, tylko miałam pecha bo trafiłam akurat na te osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja rodzilam w szpitalu gdzie niby rzeznia miala byc. rodzilam tam,bo tam pracowal moj lekarz prowadzacy ciazy. szpital w oplakanym stanie(trwal remont) ale opieka byla fantastyczna. polozne z reka na sercu. pocieszaly,glaskaly po glowie,zartowaly... co prawda mojego lekarza nie bylo ale byl inny. czy arogancki? nie wiem,bo bylam w szoku porodowym jednak zapamietalam tekst bym sie nie darla tylko parla. postawil mnie na nogi. pobyt jak i porod wspominam wspaniale choc latwo nie bylo. lekarze,pielegniarki i polozne pomocne i serdeczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja mialam w pelni profesjonalna opieke. Zadnej rzezni czy przedmiotowego traktowania. Polozne zapytaly czy moga mi mowic po imieniu, bo tak im latwiej wspolpracowac z rodzaca. Byly mile i podkreslam profesjonalne. Lekarze tak samo. Nikt mi nic przykrego nie powiedzial, przeciwnie, dostalam mnostwo komplementow i pochwal,skakali kolo mnie kiedy byly komplikacje, wielokrotnie juz po wszystkim przychodzili sprawdzac jak sie czuje i dopytywali, czy czegos mi nie trzeba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja myślę, że w internecie jest mnóstwo negatywnych opinii na temat porodu, bo tylko te panie, które mają negatywne doświadczenia tak chętnie się dzielą. Te, które uważają, że wszystko było ok nie mają potrzeby uzewnętrzniania się tak bardzo. Jesteśmy narodem lubiącym narzekaćusmiech. x ciekawa opinia, moze i tak jest, w takim razie, zachecam do czestszego wyrazania opinii takich jak ta :P oczywiscie tez dopuszczam taka mozliwosc, ze wiele kobiet przesadza, natomiast sporo jest jednak tych negatywnych wrazen. Np. kolezanka, ktora ogolnie byla zadowolona z wybranego przez siebie szpitala, malo tego - miala zalatwione cc (rodzila w ten sposob dwa razy i za kazdym zdrowa jak rybka) - narzekala jedynie na to, ze oddzial byl strasznie nastawiony na karmienie piersia i to wrecz do przesady. Po pierwszym porodzie Magda nie miala pokarmu, a mimo to pielegniarki sie jej czepialy i kazaly przystawiac malucha, gdzie to nic nie dawalo. Podobne wrazenia miala inna kolezanka, ktora faktycznie tego pokarmu w ogole nie miala. Z kolei niektorzy po prostu decyduja, ze nie beda karmic piersia i chyba tez maja do tego prawo? I tu znowu spotkaal sie moja jedna znajoma z totalnym prostactwem, gdzie pielegniarka podeszla i jej odchylila po prostu pole koszuli, malo jej za cycka nie zlapala, byleby tamta przystawila dziecko :P hgg >> no dobra znasz wiele szpitali, chyba jestes lekarzem w ogole mi sie wydaje, bo sie udzielasz w takich tematach, ale mowisz o tym, ze takie teksty nie mialy miejsca na tej samej zasadzie, co ja podaje zaslyszane historie? bo jesli tak to zaden dla mnie argument, wybacz. a z tym zzo w jakim sensie to nie wina lekarzy? jesli kobiete bardzo boli, na podanie znieczuelnia nie jest za pozno, a jest ono dostepne, to czyja jest to wina, ze kobiet mimo blagan tego nie otrzymuje? x przecież nie musimy się godzić na złe traktowanie. Mamy możliwość wyboru szpitala. Opinie łatwo idzie sprawdzić. tez bym polemizowala. w kazdym szpitalu jak w kazdej firmie, w kazdm domu - sa ludzie i ludziska. Nawet jesli ogol jest spoko, to zawsze mozna trafic na jakas czarna owce. W szpitalu powinien byc chyba pelen profesjonalizm. Nie kazdy jest empatyczny, to prawda, ale przynajmniej powinien sie zachowywac z kultura. Ja sama doswiadczylam wrecz chamstwa od pielegniarki, rutyniarstwa i lekcewazacego podejscia od ginekologa np. A lekarz ten np. mial dobre opinie i niczym sobie na jego zachowanie nie zasluzylam. x Położne, które ją przyprowadziły mówiły, że poród bajka, szybciutko, bez problemów, a ona jak dzwoniła do swojego chłopaka to narzekała, że absolutnie nigdy więcej nie chce rodzić, bo to masakra. A poród miała taki, że niejedna z nas mogłaby jej pewnie pozazdrościć. Tylko co z tego, skoro świadomość miała żadną:/ jak sama mowisz, po prostu mloda, nie miala swiadomosci, jak porod moze wygladac. A prawo miala do takich odczuc. Ja jak na razie najgorsze co przezylam to gastroskopia. Jeden lekarz mi ja robil tak, ze bylo do przezycia, kilka razy, raz trafilam do innego, ktory to w ogole mi ekspresowo zrobil, ale to w taki sposob, ze mam traume do dzis, chociaz przezylam to juz z 5 razy ogolem. I gdyby mnie ktos dzis zapytal, to wolalabym nie odpowiadac, jakie mam wrazenia z tego badania. ALe tez z tego co napisalas, nie wynika, ze narzekala na personel, tylko stwierdzila, ze porod to masakra :D x Bla bla... ja wybrałam taki właśnie szpital, mały, prywatny, rodzenie po ludzku, zzo na życzenia, wanna, świece, czego dusza zapragnie. no wlasnie, tak tez moze byc. i z tym planem porodu to czytalam tez, ze sa cyrki. Taki wynalazek wspolczesnosci, a malo kto sie chce tego trzymac x ja rodzilam w szpitalu gdzie niby rzeznia miala byc. rodzilam tam,bo tam pracowal moj lekarz prowadzacy ciazy. szpital w oplakanym stanie(trwal remont) ale opieka byla fantastyczna. polozne z reka na sercu. pocieszaly,glaskaly po glowie,zartowaly... co prawda mojego lekarza nie bylo ale byl inny. czy arogancki? nie wiem,bo bylam w szoku porodowym jednak zapamietalam tekst bym sie nie darla tylko parla. postawil mnie na nogi. pobyt jak i porod wspominam wspaniale choc latwo nie bylo. lekarze,pielegniarki i polozne pomocne i serdeczne. o tutaj tez sie moge zgodzic. mam dwie kolezanki z pracy, obie mialy porody wywolywane i obu sie nie udalo, wiec cc. Tyle, ze jedna czekala na cc parenascie godzin i zzo dostala tez w miedzyczasie, a druga.. no niestety. ta w ogole nie miala skurczow, a mimo to probowali jej indukowac porod przez kilka dni:/ w koncu zrobili cc w ostatniej chwili, gdy dziecku juz spadalo tetno. Porazka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do opcji nie chce mieć dzieci dołączam nie chce bólu i takiego poniżenia. Straszne rzeczy piszecie - ból ból ból.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gosciu z 15:02 wlasnie o takim porodzie marze. juz zeszlam na ziemie, wiem, ze cc na zyczenie sobie nie zalatwie, a nie stac mnie na wywalenie 2k, wiec wiem, ze czeka mnie sn. Nie oczekuje cudow, wiem, ze bedzie bolalo, ale chcialabym rodzic po ludzku, w otoczeniu profesjonalnych ludzi. Stanowczych itp. ale uprzejmych i w miare mozliwosci troskliwych, tak, bym czula sie w miare bezpiecznie - bo to tak, moj 1. porod bedzie. Ciekawa jestem, jakie bede miala wrazenia. Termin mam na za 3 miesiace;) ogolem moje zdanie jest takie - kazdy szpital w sensie oddzial polozniczy moze byc dla jednej osoby super, dla drugiej wlasnie rzeznia - latwo jest chwalic porod, gdy przebiegal bez komplikacji, z drugiej strony ich zaistnienie to tez nie zawsze wina personelu czy rodzacej - ot, tak zadziala natura - rodzace mysle raczej nie oczekuja krolewskiego traktowania - chodzi tylko, by bylo bezpiecznie, uprzejmie, by byla na biezaco informowana, co sie dzieje, co moze byc dalej, czy jest jakas alternatywa, czy mozna jej ulzyc, po prostu stala opieka, takze po porodzie - ja np. nie mam zielonego pojecia o opiece nad niemowlakiem, wiec licze bardzo na pomoc - zdaje sobie sprawe, ze dla poloznej jest to n-ty porod, ale musi pamietac wciaz i wciaz, ze dla jakiejs basi czy kasi czesto jest to 1. porod, czasem pierwszy swiadomy pobyt w szpitalu - jest to mega stres, niepewnosc i bol. Ja np. jestem nauczycielem, gdy dostaje 1. klasy staram sie zawsze byc jeszcze bardziej zyczliwa, bo wiem, ze dzieciaki przezywaja stres po przejsciu z podstawowki do gimnazjum, tym bardziej, ze ucze przedmiotu, ktorego wiekszosc z nich nie miala wczesniej - ucze juz ktorys rok, ale zawsze staram sie pamietac, ze to co dla mnie jest normalna - w koncu mury swojej pracy znam - dla nich jest stresem, nowoscia, ja tez moge ich stresowac itp itd. Po prostu sa zawody, gdzie trzeba byc czlowiekiem - mysle, ze wazna jest tez swiadomosc dla kobiety, ze gdyby sie przedluzalo, nie beda jej "meczyc" czekaniem na rozwarcia, masazami i innymi cudami. Ze po jakiejs nastej godzinie, gdzie nie bedzie postepu, wezma ja na ten stol i wykonaja cc, bo przeciez ten przedluzajacy sie porod to tez czesto tragedia dla dziecka! Najgorsza chyba bylaby dla kobiety swiadomosc, ze 9 miesiecy nosila w sobie zupelnie zdrowe dziecko, a jeden porod sprawil, ze dziecko jest kaleka badz zostaje w jakis sposob okaleczone (przyklad - mojej bratowej lekarz tak przy porodzie wyszarpnal dziecko, ze maly mial przez lata niedowlad reki, nie wiem jak jest teraz bo akurat kontaktu nie utrzymujemy)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do opcji nie chce mieć dzieci dołączam nie chce bólu i takiego poniżenia. Straszne rzeczy piszecie - ból ból ból.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do opcji nie chce mieć dzieci dołączam nie chce bólu i takiego poniżenia. Straszne rzeczy piszecie - ból ból ból. x ja sobie nei zdawalam sprawy z tego, jaki to problem, dopoki nie zaszlam w ciaze i nie zaczelam sie tym interesowac glebiej :P ale juz za pozno, zreszta-dziecko jest juz kochane i czekam na nie :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Lawlii pisalam o 15.02 szpital w jakim rodzilam ma dobra opinie, tam jak cos sie dzieje to nikt do ostatniej chwili nie czeka z cc, jesli jest wskazanie to je wykonuja. Jezeli nie stac Cie na cc na zyczenie to wybierz panstwowy szpital o dobrej opinii, nie pierwsza lepsza tzw. mordownie. I nastaw sie pozytywnie, zadaniowo to bardzo pomaga. Idziesz tam urodzic swoje dziecko w koncu, bol bedzie czy to sn czy cc. Mnie w kolejnej ciazy czeka wlasniw cesarka i tez sie nie rozczulam, wiem, ze bedzie operacja a po niej bol...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gosciu z 15:02 wlasnie ide chyba rodzic do takiego, ktory ma sporo pozytywnych opinii no i tam pracuje moj lekarz. Obiecal :P (obiecanki cacanki :D) ze jesli porod bedzie mega trudny i przedluzaajacy sie to bede miala cc (nie to, zebym uwazala ze cc to wyrwanie zeba, juz tez oczytalam, zdaje sobie sprawe, ze to tez mega ryzyko). a cc chciaalbym ze wzgledu na wzrok, jestem jak krecik i nie chce pogorszenia - szpital, lezenie i tak mnie nie ominie, a to sa najgorsze rzeczy dla mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jezeli nie masz wskazan okulistycznych to niestety ale musisz rodzic sn. Chyba, ze cos sie bedzie dzialo, to zrobia cc. Zreszta... Kto wie, moze urodzisz w godzine, dwie ;) roznie to bywa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego kobiety się godzą na złe traktowanie? Częściowo,bo to zależy od charakteru; niektóre kobiety są zbyt nieśmiałe,bojaźliwe,zbyt ułożone itp.,żeby się postawić,odpyskować i wolą znosić wszystko w milczeniu. Ale fakt, poza tym,poród odziera kobietę z intymności, wiąże się z ogromnym bólem i stresem,a niestety lekarze i położne często to wykorzystują. Rodząca z reguł jest słaba,bezbronna,chce tylko,żeby to już się skończyło i czasem też z tego powodu zezwala na różne niebezpieczne lub niepotrzebne zabiegi typu nacinanie krocza czy masaż szyjki.. Po fakcie nawet część kobiet twierdzi,że to było konieczne,że tak było lepiej,chociaż według mnie 90% to takie tłumaczenie sobie,że lepiej do tego nie wracać i uznać,że przecież mogło być gorzej. Ja sama pamiętam jak rodziłam niecałe 6 lat temu,jak mi położne przebijaly pęcherz z wodami (poród oczywiście wywoływany...;/),zrobiły to bardzo niedelikatnie,było to bolesne,a ja zaczęłam krzyczeć.Trochę z bólu,trochę z paniki,bo nikt mnie nie poinformował co chcą zrobić.I wtedy padł tekst: "No,to jak pani teraz tak się drze,to jak pani chce dziecko urodzić?" z takim ironicznym uśmieszkiem. Nic nie odpowiedziałam,a powinnam była.Dzisiaj pewnie już bym odpowiedziała. Więc głupie teksty,przykre przytyki,wrzaski i wyzwiska nawet to nie są żadne zmyślone bajki,wbrew pozorom nadal mają miejsce w wielu szpitalach,bez względu na opinię placówki,bo jak ktoś wcześniej napisał,wszędzie można trafić na "czarną owcę". Szkoda tylko,że często przez personel medyczny w takich sytuacjach kobiety bardzo się zrażają i nie chcą mieć więcej dzieci.Mają traumę.Często po bólu porodowym,ale również i właśnie po takim traktowaniu. I też nie rozumiem ciągłego "za późno na znieczulenie"...Położna ma monitorować poród i sprawdzać rozwarcie,właściwie to ona powinna zapytać,zaproponować możliwość zzo w danym momencie,a nie informować,że "Nieeee, pani żartuje,już 8 cm,było wcześniej wołać,taak?". Mieszkam w DE, za 6 tygodni rodzę moje drugie dziecko. Boję się,ale przynajmniej wiem,że tutaj nie odmówią mi ani znieczulenia,ani ludzkiego traktowania,ani nawet cc,jeśli już naprawdę będę miała dość...Świadomość,że ma się wybór sporo pomaga.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jezeli nie masz wskazan okulistycznych to niestety ale musisz rodzic sn. Chyba, ze cos sie bedzie dzialo, to zrobia cc. Zreszta... Kto wie, moze urodzisz w godzine, dwie oczko.gif roznie to bywa. x no wlasnie takich obiektywnych nie mam, a nieobiektywne na pewno. wada minus szesc plus astygmatyzm, w dodatku "rosla" razem ze mna caly okres dojrzewania. no ale to nie wskazanie :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gość dziś >> otoz to, to chyba jest zle pojeta grzecznosc i dobre nasze wychowanie, ze sie nie umiemy obronic przed chamstwem. Ja sama doswiadczylam chamstwa ze strony sluzby zdrowia jako nastolatka. Mialam sporo problemow zdrowotnych, nie jakis bardzo powaznych, ale utrudnialy troche zycia. Moja pediatra niestety zamiast wysylac mnie na konkretne badania, co i rusz kladla mnie na oddzial wewnetrzny, bo stwierdzala, ze tam mi zrobia to co trzeba (jak sie okazywalo oddzial nie mial takich sprzetow:P). Do pewnego momentu sie na to godzilam. Ktoregos razu na wizycie znow mi wypisala skierowanie do szpitala, ale zapewniala, ze to jest skierowanie na badanie, wiec pojde tam, umowie sie na nie i pojde do domu. Niestety - to byl o kolejne skierowanie do szpitala typowe. W panice i zlosci po prostu zwialam. Mama wrocila do domu, gdzie ja juz bylam :P i kazala mi isc tam, bo myslala, ze tym razem mnie porzadnie przebadaja. Chcac nie chcac poszlam. Przyjmowala mnie ta sama pigula, ktora nam otworzyl;a wtedy drzwi na oddzial. To bylo okropne. Na wstepie zaczela mnie straszyc policja, ze jesli znow uciekne, to bedzie mnie szukala policja, potem upokorzyla mnie (dolegliwosc byla krepujaca i wstydliwa, z gatunku intymnych), wysmiewajac to co mi dolegalo i ze "Chyba nie chce chodzic z tkaim czyms wsrod ludzi". Mialam ochote autentycznie wtedy jej cos powiedziec, ale bylam wtedy jeszcze jak trusia. Zycie mnie jednak nauczylo, ze tak nie mozna. Znieczulicy pielegniarek tez doswiadczylam wczesniej. Jako 7latka mialam niegrozny zabieg pod narkoza. Czulam sie po nim calkem ok, troche mnie mdlilo i mega krecilo sie w glowie. Na sali lezal ze mna moj rowiesnik, ktory mial ten sam zabieg po mnie. Niestety, on wymiotowal strasznie po narkozie. Najlepsze, ze pielegniarka byla z nami krotko, zaraz po zabiegu, a potem nie bylo z nami NIKOGO. Do dzis pamietam, jak ostatkami sil darlam sie, zeby do chlopaka ktos przyszedl, bo instynktownie czulam, ze potrzebny jest ktos, kto by nad nim czuwal... A to mnie dodatkowo oslabialo, sama czulam sie kiepsko dosc. Okropienstwo. Zeby nie wiem co, musi byc przy mnie maz i mam nadzieje, ze porod nie zamroczy mnie na tyle, by sie nie umiec obronic przed arogancja ewentualna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam 2 porody za sobą, jeden sn drugi cc. oba w powiatowym szpitalu z mocno taką sobie opinią. ale mój lekarz tam pracuje. Z moich obserwacji wynika że nie jest źle z opieką, z cc też nie czekają w nieskończoność. No chyba że są organizacyjne trudności - sąsiadka z sali musiała poczekać na anestozjologa, cc zrobili jej bo akcja nie postępowała. Do obu miałam wskazania do cc ale w pierwszym akcja się sama nad ranem rozbujała chyba ze stresu bo cięcie miałam mieć w trybie pilnym 2 tyg przed terminem. lekarka( może zbyt zasadnicza i z dystansem ale lekarz świetny- bardzo mi pomogła. ) która mnie przyjęła i zbadała stwierdziła, że nic się nie dzieje to po nocy nic robić nie będą, a rano miałam chyba najlepszą z możliwych zmian, świetny bardzo miły lekarz i super położna. informowali o wszystkim co robią, zgoda na każdą procedurę medyczną, a najbardziej pamiętam komentarz położnej" o u pani to już nie będzie trwało długo" - eee boli no boli ale jak nie długo to jakoś dam radę. przy drugim porodzie cc zrobił mi mój lekarz prowadzący i też dobrze wspominam, generalnie też wszystko wiedziałam , wszystko mówili. i świetna położna która się mną opiekowała bezpośrednio po cc. Mnie zaskoczyły 2 rzeczy , nie zdawałam sobie sprawy że oksytocyna daje takiego kopa- ja nie zdążyłam oddechu złapać między pierwszym a drugim skurczem. ale pomogło bardzo. i druga rzecz o której albo nigdzie nie doczytałam albo nie wiem. nie wiedziałam że pierwsza doba po cc to jest taki ból. mnie szybko zeszło znieczulenie, dostałam standardowe przeciwbólowe dożylnie i ketonal domięśniowo, tyle ile mogły mi położne dać:) a tak bolało bardzo bardzo. wiem, że każdy inaczej reaguje ale w moim przypadku bóle porodowe ( cała noc i ranek) było łatwiej znieść niż ból przy obkurczaniu poharatanej macicy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
z tym zzo w jakim sensie to nie wina lekarzy? jesli kobiete bardzo boli, na podanie znieczuelnia nie jest za pozno, a jest ono dostepne, to czyja jest to wina, ze kobiet mimo blagan tego nie otrzymuje? xx Niczyja. Do znieczulenia potrzebny jest anestozjolog. A jak jest akurat zajety cesarkalub innym zzo lub jest na innym oddziale ?Nie rozdwoi sie przecież.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×