Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość z innnej epoki

Dziecko je obiad z rodzicami, a koleżanka dziecka siedzi w drugim pokoju.

Polecane posty

Gość z innnej epoki

Co myślicie o takiej sytuacji: moja 10-letnia córka bawi się z koleżanką przed blokiem, robi się chłodno i idą do domu jednej albo drugiej pobawić się zabawkami lub obejrzeć telewizję. Wczoraj poszły do tamtej dziewczynki. Obie siedziały w jej pokoju i w pewnej chwili matka zawołała: Alusia, chodź na obiad, a moja córka w tym czasie siedziała sama w pokoju. Nie chodzi o jednorazową sytuację, ale często się z tym spotykam. Ja siedzę z małym dzieckiem w domu, mąż pracuje i wiadomo, że 3 daniowego obiadu przy niemowlaku nie ogarnę, ale koleżanka córki była u nas w czwartek po lekcjach i w życiu nie wpadłoby mi do głowy, żeby nie poczęstować jej obiadem. Nie poczęstowałabym obiadem 10 koleżanek córki, bo nawet tyle bym nie miała, ale jedna dziewczynka, to chyba żaden problem? Nie chodzi tylko o tę jedną dziewczynkę, ale o inne tego typu sytuacje, które się zdarzają. Wy też tak robicie? Nie wiem może ja żyję na innym świecie, ale nie potrafiłabym tak zrobić, zwłaszcza, że córka nie przyprowadza na raz więcej niż jednej koleżanki. Przecież nawet tego kotleta można przekroić na pół.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja bym dała,co to za problem dac 3 ziemniaczki,troche mieska czy talezyk zupy,ja byłam na wsi wychowywana i gdzie bys nie poszła zawsze cie czestowali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez bym poczestowala ale inni maja to doopie. Mysle ze tez powinnas to mnie w tylku. Skoro to nie pierwsza taka sytuacja zrob identycznie. Dziecko sie moze poskarzy a tamta matka przejrzy na oczy i zobaczy ze dziecku moze byc przykro. Wiesz jak dom nie moze wychowac to obcy moga sprobiwac. W tym wypadku nie chodzi moze o wychowanie dziecka ale durnowatej matki. Ja bym utarla nosa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
straszne chamstwo ja w takiej sytuacji sama bym sobie odjela ale zeby dziecku dac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
szczerze mówiąc może to Twoja córka powiedziała, że nie jest głodna i matka nie nalegała? Mi jak prponowały mamy koleżanek obiad to zazwyczaj odmawiałam ze względu na to, że bardzo mało jadłam dań. U mnie jak ktoś był to też mama częstowała i nie zawsze to dziecko chciało jeść. Może córka odmówiła i było jej zwyczajnie przykro, że tamta mama nie nalegała?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no troche dziwnie ale tak bywa , moj syn lat 9 ma duzo kolegow , chlopcy siedza raz u nas a raz u kogos innego , ja zawsze staram sie czestowac , bynajmniej zawsze sie pytam dzieci czy chca zjesc ale czasami jest klopot bo jak mi nieplanowanie pieciu przyjdzie to jest ryzyko ze mi tych ziemniakow zabraknie wiem tez ze moj syn nie zawsze i nie u kazdego je , czasamiprzychodzi glodny do domu , co zrobisz rozni sa ludzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może twoje dziecko zbyt często przychodzi w odwiedziny do tamtej koleżanki, może rodzice tamtej koleżanki tak uważają a krępują się powiedzieć Ci tego, stąd takie zachowanie. Przemyśl to, czy Ty nie nadużywasz gościnności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moi rodzice zabraniali mi czestowac znajomych jedzeniem jak bylam nastolatka. Kazali mi samej kupic jedzenie z kieszonkowego, tak tez robilam, kupowalam chleb, cos do tego i robilam kanapki. Gdy mialam chlopaka nie mial prawa nawet talerza pierogow zjesc, zawsze wynosilam do siebie do pokoju jedzenie i czestowalam go, potem dostawalam okrzan bo rodzice wiedzieli, ze mu dalam. Teraz sama mam dzieci i gdy tylko ktos przyjdzie wyciagam wszystko co mam i czestuje syna kolegow :) .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do mojej córki codziennie przychodzi koleżanka po szkole na 2 godz i czeka na rodziców czestowalam mala obiadami ale przestalam. Koleżanka poskarżyła sie mamie a ona z awantura jak tak mogę robic itp no ja przepraszam codziennie obcego dziecka karmić nie będę wystarczy ze siedzi u nas. Powiedziałam jej mamie jak chce niech wieczorami przynosi obiad to malej odgrzeje a ta sie obrazila i tyle z tego. Nie mam dużo pieniędzy aby codziennie dodatkowa osobę karmic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz racje, codziennie to przesada, a babka beszczelna z awantura :/ .. Ludzie wstydu nie maja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A dla mnie nietaktem jest przebywanie u kogos akurat w porze obiadu, Twoja corka domu nie ma i wyczucia? Moze oni faktycznie nie mieli wiecej? A odbierac sobie od ust, bo jakies obce dziecko wyczucia nie ma? Corka powinna wyjsc do domu wiedzac, ze oni beda jesc obiad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oj dziewczy nie piszcie jej o naduzywaniu goscinnosci. To jeszcze dzieciaki i zadne nie jest niczemu winne. Moze matka proponowala ale autorka nie poruszalby temtu gdyby jej corka po prostu odmowila. Ja myske ze nie czestowali. Sama bedac dzieckiem spotkalam sie z takimi przypadkami. Kiedys bylam u kolezanki a matka zrobila jajecznice. Wszyscy siedzielismy w jednym pomieszczeniu i ona dostala a ja nie. U mnie jak byla zawsze jadla. Mnie bylo mega przykro. Zreszta wyobrazacie sobie sytuacje ze bedac doroslymi idziecie do kogos i was nie poczestuja? Kurde jak nie beda chceli to obiad odloza na pozniej ale nie beda robic wiochy. Załóżmy ze maz zrobil obiad a wy u jego zony na pogaduszkach. I wola ja do kuchni na obiad. Raz ze wtedy pewnie zaprosi i was a dwa to gdyby tqk sienie stalo to wy sie ewakuujecie. Tylko dziecko nie wie jak sie zachowac i jest mu przykro. Zreszta i doroslemu by bylo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Naucz dziecko, ze w porze obiadu się wychodzi. To nietakt siedzieć u kogoś w tym czasie i oczekiwać obiadu. A jak ta rodzina miała wyliczone? Np. cztery kotlety, po jednym na członka rodziny? To co, matka ma sobie odkroić pół, żeby dać dzieciakowi, na które i tak czeka obiad w domu? Co innego nakarmić biednego, wtedy sama bym oddała nawet i całego swojego kotleta, ale nie zamierzam rezygnować z posiłku, by nakarmić niewychowane dziecko, którego matka nie nauczyła, że nie siedzi się u ludzi w porze obiadu i ktore i tak ten obiad w domu dostanie. Poza tym ludzie teraz mają za przeproszeniem posrane w głowach i nie daj boże podasz koleżance córki kotleta panierowanego, a dzieciak akurat przypadkiem jest uczulony na jajka i wyląduje w szpitalu to potem masz sądy, kary, a rodzice jeszcze gotowi do gazety pojść. Lepiej nie dokarmiać cudzych dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie no codziennie to przesada dawac obiad:/ jak w ogóle mogła przyjsc z awantura wstydziła by sie,to tez kosztuje,niech sie dołoży do obiadków i w tedy mozna gadac:) ale raz na jakis czas to nie ma problemu nawet jak nie ma za duzo to zamiast obiadu mozna kanapki zrobić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
JA zawsze częstuje gości- bez względu na to czy to moi goście czy goście moich dzieci. Nigdy nie gotuję na styk- zawsze da się to jedzenie jakoś podzielić. NAwet jeżeli dzieciaki wpadają po obiedzie a długo siedzą to zawsze proponuję coś do zjedzenia. Zwykle na tą okoliczność wyciągam pomrożone wcześniej pierogi z owocami. Nic mnie bardziej nie zniesmacza niż żałowanie innym jedzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:28, no bardzo ładnie, ze nie gotujesz na styk, ale pomyśl, ze inni może tak właśnie robią. Mnie nic bardziej nie wkurza niż marnowanie jedzenia, nie będę gotowac na zapas, bo "a nuż przyjdzie gość".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale u mnie się jedzenie nie marnuje :) Czasami mąż zabiera do pracy, czasami zjadamy coś na kolację. Zdarza mi się mieć tylko dla mojej rodziny. Ale jeśli w takiej sytuacji ktoś wpada to albo serwuję mniejsze porcje albo ratuję się dodatkowym daniem "na szybko". Nie wyobrażam sobie trzymać domu głodnego gościa. A już objadać się w jego obecności- to jest dla mnie w ogóle nie do pomyślenia. Jak ktoś chce się podzielić to da radę to zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:30- jeszcze tak zapytam- jak Ty tak dokładnie wyliczasz to swoje "na styk"? JEśli ktoś wróci wybitnie głodny do domu, bo np. nie zdążył zjeść drugiego śniadania albo po prostu ma taki dzień, że potrzebuje więcej to co wtedy? Dostaje swoje dwa wyliczone ziemniaczki, jeden kotlecik i garść surówki i ma czekać do kolacji? Nie bierzesz pod uwagę, że komuś coś posmakuje i będzie miał ochotę na trochę więcej? Liczysz przydział? Miska zupy, łyżka kaszy i chochelka sosu czy jak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zapowiedziani goście zawsze dostaną u mnie jedzenie, niezapowiedziani są sami sobie winni. Po coś mamy telefony, np. po to, by uprzedać o swoich wizytach. Dziecko, ktore siedzi u ludzi w porze obiadowej jest źle wychowane, swojego domu nie ma i obiadu w nim? Pomyslałabym o takim dziecku, że jest z rodziny dysfunkcyjnej i matka nie zapewnia mu posiłków :D W mojej rodzinie nikt nie lubi odgrzewanego jedzenia, a już zwłaszcza z mikrofalówki, nawet nie mamy takiego urządzenia, bo jedzenie z mikrofali jest obrzydliwe. Do pracy zabieramy świeże kanapki lub sałatki, nie wyobrażam sobie jeść w pracy odgrzewanego w mikrofali obiadu z poprzedniego dnia. Fuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem ile trzeba jeść, by nie móc przewidzieć ile jedzenia potrzeba na obiad... U nas jada się 5 posiłków dziennie - pożywne śniadanie rano, dwa drugie śniadania w pracy/ szkole (jakaś kanapka czy sałatka dwa razy w ciągu pracy), potem koło 16-17 obiad i jakaś lekka kolacja wieczorem. Ponieważ pilnujemy trzech posiłków przed obiadem, to na sam obiad nikt nie odczuwa potrzeby pożarcia nagle dziesięciu kotletów czy kilograma ziemniaków :D Zawsze robię po jednym kotlecie, do tego ziemniaki i surówka. Tak się powinno jadać - mniej, ale częściej. Nie lubimy obżarstwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz- ziemniaków i kotleta też nie odgrzewam. Ale nie wmówisz mi, ze np. gołąbki też robisz na styk. 4 gołąbki- dla każdego po jednym żeby każdy mógł zjeść świeżutkie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gołąbków nie jadamy, nie lubimy. Ale gdybym robiła to pewnie zrobiłabym 8 - po dwa na osobę, bo po co więcej. Z tymże u nas nie jada się tego typu rzeczy. Gołąbki są akurat zdrowe, ale nie lubimy kapusty. Natomiast nigdy nie robimy obiadów typu pierogi czy kluski, bo to tuczące zapychacze. Zresztą nawet nie lubimy. Także nie mam problemu, że muszę wyliczyć ile kto zje pierogów :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A twoje corko autorko obiadu nie jada? Skoro bawily sie najpierw na dworzu, potem poszly do kolezanki, to kiedy niby miala jesc obiad? Ja chetnie poczestuje kogos jesli wiem wczesniej, ze ktos przyjdzie, ale jesli nagle zwala sie kolezanka dziecka, to bez przesady, zebym musiala jej dac jesc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie dla mnie też jest to dziwne, że dziecko siedzi w porze obiadu u ludzi. U siebie w domu nie ma? Ja bym grzecznie powiedziała dziecku, że teraz pora obiadu i musi wracać do domu, bo pewnie mama czeka z jedzeniem. Jeśli by powiedziało, że w domu nikt z obiadem nie czeka, to oczywiście nakarmiłabym, ale potem zgłosiła w szkole, że rodzina jest dysfunkcyjna i dziecko na obiady chodzi do ludzi. Sama bym też nie chciała, żeby moje dziecko ktoś karmił obiadami, potem mi w domu nie zje. Dziwne zwyczaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z innnej epoki
Uczę córkę, że ma w tym czasie przyjść do domu na obiad, bo ja jestem w domu i nie musi latać z kluczem na szyi, ale dziecko to tylko dziecko. Ostatnio po obiedzie u jednej koleżanki przyszły do nas i ta dziewczynka też zjadła u nas obiad, bo twierdzi, że w domu zjadła tylko zupę i jest znowu głodna. Ostatnio spotkałam tę dziewczynkę i jej mamę ( z wyglądu bardzo sympatyczna, elegancka kobieta), pogadałyśmy chwilę i mała powiedziała przy matce: ostatnio jadłam u tej pani przepyszne dewolaje, mamusi też musisz takie zrobić. Kobieta się uśmiechnęła i zapytała tylko czy córka podziękowała za obiad. Ale zaznaczam, że tego samego dnia moja córka była u nich i jak ta kobieta wołała swoje dziecko na zupę, to moją pominęła. Moja córka ma 10 lat i nie zwraca uwagi na to, czy ktoś jej proponuje obiad, czy nie, bo wie, że jak zgłodnieje może przyjść do domu, ale dziwi mnie ludzkie zachowanie i nie mam tu na myśli biednych ludzi, dla których kotlet jest rarytasem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Więc widzisz autorko- są ludzie, którzy nie patrzą dalej niż czubek własnego nosa. Oni mają dla siebie i dzielić się nie mają zamiaru. Takie rzeczy wynosi się z domu. Moi rodzice zawsze gości częstowali choć były czasy, ze u nas się nie przelewało. I robię tak samo. Musisz wytłumaczyć swojemu dziecku jak sprawa wygląda, że różne ludzie mają zwyczaje. Powiedz córce, ze jeżeli koleżanka zostanie poproszona na obiad niech ona powie, ze na nią już czas i wraca do domu. Ktoś Ci podpowiedział, zebyś nie częstowała tej drugiej dziewczynki. Zemsta na dziecku? Nie w moim stylu. Myślę, ze jeśli Twoja córa będzie wychodziła takich momentach to więcej da do myślenia tej drugiej mamie niż fakt, ze Ty nie ugościsz jej dziecka. To, że Ty zaczniesz mścić się na dziecku będzie świadczyć tylko o Tobie- a myślę, że będziesz to robiła wbrew sobie. Postępuj zgodnie ze swoim zwyczajem i sumieniem a córkę naucz jak powinna postępować w takich sytuacjach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z innnej epoki
i zaznaczam, że pora obiadu to ruchoma godzina, bo jedni jedzą zupę o 12, drugie danie o 15, inni jedzą obiad o 14, a jeszcze inni, jak mąż wraca z pracy o 17-18. Moja córka o 12.30 je obiad w szkole, a ten w domu dopiero o 16, a jej koleżanka je po powrocie do domu o 14. Ludzie różnie jedzą. Gdybym miała nie puszczać córki do koleżanek, to nie mogłabym tego robić od 12-18:-P I moje dziecko nie jest źle wychowane, a najczęściej bawią się na podwórku, ale mówię o sytuacjach, jak już u tych koleżanek jest. Te dziewczynki są u nas znacznie częściej, niż moja córka w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ale jak twoja córka je o 12:30 obiad w szkole i drugi w domu o 16 (dwa obiady??), to jak jeszcze wciągnie u kogoś trzeci obiad o 14 to nie wiem :D Niezły żarłoczek :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z innnej epoki
Obiady w szkole je bo lubi i inne dzieci też jedzą, ale dla mnie to naturalne, że jak zje obiad o 12.30, to o 16 będzie znowu głodna. A porcje je naprawdę małe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×