Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Ja wiem ze to głupie ale jak to wygląda po porodzie

Polecane posty

Gość gość

Chodzi mi o to ze naturalnym jest ze po porodzie kobieta jest wyczerpana . Jak odpocząć skoro oni dają dziecko trzeba się nim zajmować od razu cały czas ? Jak to wygląda ? Miłość miłością ale kobieta poza matka zostaje jednak też człowiekiem ... tylko proszę bez wulgaryzmów :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szczerze Ci powiem, że nie wiem jak to wygląda po porodzie bo jestem facetem :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
po porodzie trafisz do sali, gdzie lezysz i cie 'puszcza adrenalina', maz był przy porodzie wiec był i w tej sali, byliśmy sami, ja się trzeslam i glos mi drżał jakbym stala w samych majtkach na mrozie, a bylam opatulona koldra po szyje. po godzinie jakos dostalam dziecko do karmienia, polozna scisnela mi sutek z całej sily, kazala polozyc się na boku, bolało.. po jakichś 30m-1h polozna wziela dziecko, my poszliśmy za nia do sali , w której spedzilam 3 następne dni. maz pojechal do domu, no i się zaczelo.. placz karmienie, placz karmienie, karmiłam ja w nocy i usypialam, poczym budziłam się na jej placz i tak w kolko, rano obchod, pokazujesz krocze, kolejny obchod oglada dziecko, sprawdza zoltaczke, kupe itd. tobie sprawdzają laktacje, wychodzisz do domu i dalej to samo. zaczelam 'być czlowiekiem' za 2 i pol miesiąca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W domu na początku jeden bajzel bo nie ogarniasz. Biegasz pół dnia w koszuli nocnej. Nie masz siły i ochoty na nic - czasami żałujesz że masz dziecko (ale nikomu nie powiesz bo cię zjedzą). W nocy budzisz się co chwilę - a to karmienie, a to kolka, a to schiza że dziecko się dusi a ono tylko głośniej westchnęło. Przypominasz sobie słodkie reklamy i stwierdzasz że jesteś do d... bo nie ogarniasz. Tam mamy są piękne i uśmiechnięte a mieszkanie lśni. Jesteś zmęczona.Bardzo zmęczona. Z czasem - pozornie niezauwazalnie - zaczynasz się przyzwyczajać. Już nie spędzasz większości dnia wisząc nad łóżeczkiem. Powolutku zaczynasz sobie organizować dzien i czujesz że panujesz nad sytuacją. Zaczynasz odzyskiwać energię i zainteresowanie własnym wygladem. Powiem krótko - na początku może być ciężko - bardzo ciężko. Nastaw się na trudne chwile, bo te sielanki o których się słyszy to zobaczysz tylko w TV. Chyba że masz do dyspozycji stado ciotek i babć. Jeśli zostajesz ze wszystkim sama to chwilami mozesz mieć wrażenie że cię to przerasta. Ale to minie - będzie dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla mnie system rooming-in natychmiast po porodzie to jest jednak jakiś absurd... są jeszcze szpitale gdzie dziecko mama może oddać pod opiekę jak się nie czuje na siłach, choćby chwilowo, albo na noc, ale jednak coraz częściej od narodzin już jest maluch na głowie mamy. Nie mówiąc o tym że zostawia się taką świeżą położnicę nieraz zupełnie zieloną i zdziwienie czy głupie komentarze że nie umie przebrać, przewinąć czy nawet trzymać... nie każdy ma możliwość chodzenia do szkoły rodzenia. U nas wyglądało to tak że może 20-30 min leżało się na porodówce, ale że już ktoś czekał to od razu na salę poporodową. Też się cała trzęsłam, jak większość kobiet po porodzie, po godzinie zajrzała położna, zapytała czy karmiłam a ja zdziwiona, bo nie pomyslałam że mam śpiące dziecko budzić i nakarmić. A mały padł od razu ledwie go w rożek zawinęli i tak spał i spał... Dobrze że był ze mną mąż, poszedł ze mną pod prysznic- nie byłabym w stanie tego zrobić sama, zawroty głowy, totalne osłabienie, sama co najwyżej zęby bym wybiła w brodziku, a i tak mały wtedy "pod okiem" współpacjentki z sali, tak się wymieniałyśmy. Też mialam szczęście że i mąż przyjeżdżał codziennie, i rodzice zajrzeli, mogłam poprosić żeby chociaż patrzyli, przewinęli czy ponosili jak się zdrzemnę, ale to i tak było spanie na raty. Jak mój usnął, to jego koleżanka obok urządzała koncert... Nie wyobrażam sobie co bym miała robić bez męża, a teraz jak mi przyjdzie rodzić w weekend a nawali nasza awaryjna opiekunka, to zostanę faktycznie sama jak palec. I dlatego szukam innego szpitala jednak chociaż w tamtym warunki lokalowe super. I nie rozumiem totalnie głupich komentarzy typu: odpoczywaj, w domu dopiero się zacznie a nikt ci tam nie będzie pomagał. Co się zacznie? W domu poszłam do toalety czy pod prysznic bez martwienia się że zostawiam noworodka bez nadzoru, spałam razem z nim w takich warunkach jak chciałam, nie chodzili mi obcy ludzie po pokoju, nikt nie świecił światła i nie budził bo obchód mój, albo pediatryczny, albo mierzenie ciśnienia, albo mnie musi małpa budzić tylko po to żeby zapytać czy się wypróżniałam... Nie płakały obce dzieci, a mąż mógł nakarmić odciągniętym mlekiem w salonie, kiedy ja leżałam w sypialni. Na łóżko nie trzeba się było wspinać, mama zaglądała kiedy potrzebowałam, teściowa, jadłam kiedy byłam głodna a nie kiedy posiłki podawano, i w ogóle miałam wrażenie że odpoczywam bardziej po pobycie w szpitalu niż porodzie jako takim. Kobieta po porodzie niby ma leżeć te 3 doby na obserwacji bo może się coś dziać, może stracić przytomność, może dostać krwotoku- jednym słowem, mogą być powikłania po porodzie. A z drugiej strony, według szpitala jest na tyle przytomna i sprawna żeby na 24h na dobę przejąć opiekę nad noworodkiem, podnosić go, karmić, przewijać, wstawać z nim, tak? Czy tylko mi coś tu nie gra?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale gość z 00:57 ma też 100% racji, tak to mniej więcej wyglądało u mnie pierwsze dni i takie miałam wrażenia :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. No właśnie o to mi chodzi bo dla mnie to niedorzeczne trochę Niby dużo mam nie chce oddać jiz noworodka po narodzinach położnym ale przecież to idzie zejść z wyczerpania .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie w TORUNSKIM szpitalu (specjalnie napisalam z duzej bo licze ze moze w koncu cos sie zmieni-to nie jest tylko moja obserwacja, ale wszystkich koleznek ktore rodzily w przeciagu ostatnich 3 lat w tym szpitalu) polozne nie pomagaj po porodzie w opiece nad noworodkiem. Stracilam duzo krwi w czasie porodu wiec ledwo trzymalam sie na nogach, a do dziecka trzeba bylo wstac. W czasie dnia maz ojciec pomorze ale w nocy-polozne kawkuja nie mozna zawracac im glowy, a ty ledwo zwalasz sie z lozka bo nowododek placze z glodu a Tobie jeszcze laktacja sie nie rozkreciala. Wiec placzeszesz w ukryciu ze dziecko glodne a Ty jestes zla matka, bo nawet nakarmic nie potrafisz. Te 2 doby jakie spedzilam w szpitalu po porodzie byly gorsze niz sam porod. W domu na spokojnie jak sie organizujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiem tak: po porodzie byłam wyczerpana ( bardzo ciężki poród z powikłaniami), ale i mała była tak zmęczona, że pierwszą dobę prawie całą spała. Odpoczęłam. Od tamtej pory minęło już ponad 8 miesięcy i mała nie przespała jeszcze nigdy całej nocy. Budzi się co godzinę, czasami co pół. Ale rację ma Pani z 00:57. Przyzwyczaisz się. Na pomoc w szpitalu raczej nie licz. Mi lekarka po porodzie powiedziała, że nic nie zrobiłam dla swojego dziecka ( z tego powodu dostałam głębokiej depresji), a pielęgniarka darła się na mnie, że nie umiem dziecka nakarmić, a jak w końcu dałam jej małą, aby ją z butelki nakarmiła i nie była w stanie tego zrobić, to powiedziała, że dziecko jest nakarmione. Paradoks goni paradoks.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wszystko zalezy jakie są zasady w szpitalu. W moim miescie są 4 szpitale i w każdym pielęgniarki na oddziale pomagają. U mnie po porodzie, po zażyciu, zostawiono nas w trójkę na sali porodowej na ok. 2h, potem mnie przewieziono na oddział położniczy, mąż caly czas byl ze mną i dzieckiem. Potem jeszcze chwile z nami posiedział i musial iść odespać. Dostałam haslo od pielęgniarek, że mam sama nie wstawać i dzwonić. Ciągle ktos przychodzil, podawał plączące dziecko do karmienia (każda pokazywała inaczej). Jak już mogłam wstac to zostałam odprowadzona do łazienki (w pokoju), pielęgniarka czekala na zewnątrz aż się załatwię i umyję. Od tej pory robiłam wszystko sama, poza kąpielą. Pokazano mi jak się przewija dziecko, spróbowałam przy pomocy, potem juz wiedziałam. Idąc do łazienki prosiłam koleżankę z pokoju, żeby pilnowała dziecka i tak samo było w druga stronę. A ktos na poczatku napisal samą prawdę o powrocie do domy, nie ma lekko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I jeszcze w nocy też wzywalam pielęgniarki bo dziecko ciągle ryczało a ja nie miałam jeszcze pokarmu. Przychodziły bez problemu, nikt mi łaski nie robił. A jak się rozbeczałam bo mi hormony wariowały to też były cieple słowa o tym, ze to tak jest, trzeba to przejść. Pełne zrozumienie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja wam zazroszcze ze macie taki ematyczne polozne w szpitalach. No w Toruniu robia problemy i fochy jak wzywasz w nocy polozne. Do tego prawie kazdej pieroworodce mowia ze nie nadaje sie na matke. To nie moje wymysly takie slowa uslyszlam ja, moja przyjacilka i 2 inne koleznki. Jedna kolezanka nawet ponowie jest w ciazy i zdecydowala sie na porod w Bydgoszczy mimo ze dalej ze wzgledu wlasnie na wredne, beznadziejne polozne z torunskiego szpitala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To bardzo przykre, co piszesz, tym bardziej, że kobieta po porodzie jest bardzo rozchwiana emocjonalnie. I kim jest jakaś piguła, żeby oceniać, że ktos sie nadaje lub nie?! Z takimi tekstami trzeba krótko, bez awantur i unoszenia się ale zaznaczyć, że chamstwa sobie nie życzysz. Myślę, ze te pielęgniarki, które sie wyżywają, odreagowują swoje emocje w tak prymitywny sposób wykorzystując słabość położnicy. Czasem zwrócenie uwagi zamiast obrażania się może przynieść pozytywny skutek. Trzymam kciuki za zmiany w Toruniu, bo to niedopuszczalne zachowania!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, gdzie będziesz rodzić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamusiaporazdrugi
Ja bylan po cc i lezalam z dziewczyna jedna na sali przez wieczor i noc. Opiekowala sie nami jedna pani byla bardzo mila, przystawila nam dziecko do piersi moje caly czas spalo wiec przystawila dwa razy i zjarzala do pieluchy. Pacjentki obok non stop plakalo wiec ta sie marwila gadala ale pielegniarka przychodzila. Nad ranem nas umyla obydwie twierdzac ze ona lubi swoja prac. Nad ranem przyszly we dwie pomagac wstawac i chcial nie chcial trzeba bylo wstac, zaprowadzily pod reke do lazienki bo juz nie mialam cewnika poczekaly i zaprowadzily spowrotem. Ale nast zmiana juz okropna kazaly nam przeniesc swoje torby po kilka kg do innej sali i dziecko i nara. Pacjentka obok (fakt marudzaca i narzekajaca na wszystko) poprosila by ktos jej dziecko podal to jedna burknela ze sama ma sie nauczyc, ja sobie w rozku bralam za konce i jakos dawalam rade. Wzielam dziecko i poszlam a one torby za mna. Pozniej to juz malo sie kto nami interesowal obchod badanko sniadanko najlepiej idzcie wszystkie do domu :-) dobrze ze moj synek byl spiacym i nie placzacym dzieckien maz byl codzien wyspalam sie i o. Ale w domu to byl raj. Teraz spodziewam sie blizniakow wiec nie wiem czy nie bede musiala rodzic w warszawie ale pojde tam gdzie pracuje tesciowa na oodziale polozniczym to mam nadzieje ze sie mna zaopiekuje i pomoga bo bie wiem czy od razu ogarne sie z dwojka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamusiaporazdrugi
A jeszcze dodam ze wolala bym byc po naturalnym porodzie byla bym bardziej mobilna i sama bym sie lepiej ogarnela a tu znowu czeka mnie cc. Przeraza mnie wizja ze ja leze nie moge wstac a dzieci beda plakac. Nie lubie byc zalezna od kogos.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja rodziłam 4 lata temu więc już mi dużo szczegółów uleciało z głowy ale raczej nie zastanawiałam się nad takimi kwestiami, szłam na żywioł, ale ostatecznie wyglądało to tak że dziecko urodziłam o 20 wieczór i po porodzie, po chwilowym przystawieniu dziecka, powiedzieli mi żebym wstała i szła o własnych siłach do swojej sali, ja wstałam ale poczułam że coś sie ze mną dzieje niedobrego i usiadłam. Zachęcili bym spróbowała jeszcze raz, wstałam na trochę dłużej ale autentycznie zrobiło mi się autentycznie czarno przed oczami, zaczęłam tracić obraz widzenia, nigdy mi się nie działo coś takiego więc spanikowałam że zaraz osunę się na ziemie i że stracę przytomność,więc zaczęłam wołać że mi czarno przed oczami to oni wtedy mnie posadzili na wózek i sami zawieźli do sali. Potem kazali spać i odpoczywać, a dziecko zabrali do sali dla położnych gdzie rzędem leżały też inne dzidziusie więc mniemam że inne matki też w nocy się nie opiekowały dziećmi. Tam kobiety nie są całkiem traktowane jak matki ale jak pacjentki, przynajmniej u mnie tak było a szpital był panstwowy więc tam się krzątały położne. Rano wpadała jedna taka kąpać dziecko, z automatu też przewijała, często też dziecko było zabierane na jakieś badanie słuchu, jakieś szczepienia, głownie spało, bo noworodki głownie śpią bo same są wycieńczone porodem. Ja coś tam próbowałam karmić piersią ale nie było problemu z dokarmianiem sztucznym przez położne. One to robiły u nas wręcz z automatu, dlatego ważne jest uzgadnianie na bieżąco z każdą położną z nowej zmiany jak się chce by dziecko było karmione kp czy mm. Przynajmniej ja teraz to wiem na podstawie własnych doświadczeń z własnego szpitala. Potem po powrocie do domu ważne jest by mąż pomagał. No powinien się raczej przejąć rolą ojca po urodzeniu dziecka bo jeśli nie to taki parter życiowy chyba nie ma sensu. Ważne jest by odwiedzała rodzina jeżeli ledwie do kibla chodzisz bo człowiek czuje wtedy wsparcie, dobrze jest czuć że ktoś ci pobiegnie do apteki bo czegoś nagle pilnie potrzeba, a po takim porodzie to dużo medykamentów lubi się wykluć że trzeba. Tu też trzeba samemu się zastanowić czy sie też chce tej pomocy czy nie bo są takie że nie chcą, że wystarcza ten mąż, bo np. karmienie piersią czy chodzenie w siatkowych majtkach pod szlafrokiem sprawia że człowiek nie chce być oglądany przez jakąś trzecią parę oczu. To wszystko są kwestie indywidualne i zależą od poglądów a i też od danego dnia bo jeden dzień do drugiego nie zawsze podobny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mnie jakimś cudem ta adrenalina poporodowa trzymała dwa dni. Rodziłam 21 godz, więc teoretycznie powinnam paść ze zmeczenia, a tu o dziwo energia jak po sześciu kawach. Mała przywieźli mi ok godz po porodzie i była cały czas ze mną. I fakt mogłabym odpocząć bo córka też chciała spać, niestety obok leżała dziewczynka, która ciągle się darla i nas budziła. Po dwóch dniach bez snu byłam już tak zmęczona, że pampersa moglabym dziecku założyć na głowę i nawet bym nie zauważyła :-) Marzyłam o powrocie do domu. Dopiero tam przespalysmy kilka godzin ciągiem. Tak wiec, nie zawsze jest tak, że po porodzie jesteś polprzytomna. Możesz jak ja, czuć się dobrze. Aczkolwiek zmęczenie w końcu Cię dopadnie. Ale dasz radę, każda mama daje :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to jeszcze raz ja z godz 09:31. Jestem zdziwiona wpisami większości z was. Tam gdzie ja rodziłam, a jestem z małej miesciny to w sumie jestem zadowolona, nawet bardzo. Nikomu nic nie płaciłam. Większość położnych to byli przypadkowi ludzie to były kobiety pomocne i ludzkie. Do dyspozycji była też taka babka "doradca laktacyjny". Bardzo trafne porady udzielała, dla każdego miała uśmiech i ciepło. Jak musiałam iść pod prysznic to przyszła jedna położna mi pomóc, obchodziła się ze mną delikatnie i ostrożnie. Oczywiście w kazdym szpitalu się trafi ktoś mniej miły bo w każdej grupie zawsze będzie jakaś szara lub czarna owca, ale ogólnie jestem zadowolona i jak będę rodzić drugi raz to znów do tego samego szpitala. Mam nadzieję że będę mieć podobny odbiór tego miejsca następnym razem. Oczywiście też jest takie zjawisko że ile ludzi tyle opinii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamuśkammmm
Ja rodziłam kilka miesięcy temu i radzę nie nadstawiać sie tak negatywnie. Po porodzie naturalnym bez znieczulenia po 2 godzinach mogłam spokojnie wstawać, dziecko spalo, aż martwiłam sie czy powinnam budzić, ale położne mówiły ze nie, każda miała dzwonek i położne przychodziły, doradca laktacyjny kilka razy. Po kilku godzinach, gdy maz był spokojnie dałam radę sie wykąpać, na sale przewożono na łóżku wiec żadne tam noszenie torby. Gdy mala ciagle spała drugiego dnia i nie budziła sie na karmienie polozna pomogła obudzić i nakarmić bo nie mogła złapać cycka, proponowała Tez mm ale w tylko jeśli nie uda sie przystawic, ogólnie było wsparcie kp. A w domu pomoc męża niezastąpiona, my byliśmy tylko we dwoje i polecam, mozna spokojnie dojść do siebie, odpoczywać i poznawać maluszka, ktory bardzo duzo spi wiec nie jest cieżko. Ogólnie na pewno nie było złe, tez czytalam rożne historie a naprawdę nie byli sie czym martwić, oby maluch był zdrowy, mama ze wszystkim sobie poradzi :) powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"I nie rozumiem totalnie głupich komentarzy typu: odpoczywaj, w domu dopiero się zacznie a nikt ci tam nie będzie pomagał. Co się zacznie? W domu poszłam do toalety czy pod prysznic bez martwienia się że zostawiam noworodka bez nadzoru" Rozumiem co masz na myśli bo pewne rzeczy w szpitalu mogą drażnić, po paru dniach harmider szpitalny może już denerwować ale z drugiej strony kazdy kij ma dwa końce dlatego nie nazwałabym zacytowanego przez ciebie komentarza głupim, ja akurat ten tekst rozumiałam, bo właśnie ja pierworódka będąc kompletnie zielona w opiece nad dzieckiem w te pierwsze dni to czułam autentycznie że szpital razem z tymi ludźmi w nimi pracującymi daje mi poczucie bezpieczeństwa. Mogłam się w nocy wyspać bo położna na moją prośbe mogła zabrać dziecko. Opieka nad dzieckiem w domu przyprawiała mnie o niepokój. Dopiero musiały upłynąć całe tygodnie bym sie z tym oswoiła, a i tak potrzeba było miesięcy bo rzeczywistość można było odbierać w kategoriach normalności. Jak ktoś sobie pozwolił na zacytowany tekst to wynikał on z jakiegoś jednego kontekstu nie z całości. Ja np. mogłam dać dziecko położne bo potrzebowałam się wyspać więc ja się z tym zgadzałam. Jak komuś szpital bardziej dał w kość niż pomógł to sie z tym oczywiście nie zgodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie to wyglądało tak ze po porodzie przewieźli mnie na sale poporodowa juz z maluszkiem i został ze mną od razu. Urodzilam o 4 a o 8 juz wstalam i wszystko sobie przy nim robiłam. Mąż pojechał tylko do domu się przespać i zaraz do nas wrócił. W szpitalu lezalam 3 dni i Szymonek ani razu nie zaplakal, ladnie jadl z piersi, chyba wynagrodzil mi mój ciezki poród. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tez jestem zdziwiona takimi odpowiedziami, ale kazdy jest inny. Tam, gdzie ja rodzilam tez bylo w porzadku, mimo, ze nie nie mialam sily po cc opiekowac siedzieckiem, to jakos dalo sie polozne przekabacic na noce i tylko oststnia opiekowalam sie synem. Ogolnie pozytywnie. W domu wcale nie lkatalam w koszuyli, tylko staralam sie wygladac jak czlowiek i tak sie czulam mimo, ze rana ciagnela troche. Jesli masz mozliwosc i sile, to ujbieraj sie, maluj, dbaj - co tam uwazasz za stosowne, byle czuc sie dobrze ze soba. Ja nie umialabym latac w koszuli cały dzień:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
8.37 ja bym powiedziala tej poloznej ,ze skoro ja nie nadaje sie na matke to ona nie nadaje sie do tej pracy.Co to za teksty wogole kazda kobieta czuje sie inaczej po porodzie ,ale tak to jest jak ktos nie mial zle to nie zrozumie.Ja pierwszy porod mialam bardzo ciezki kleszczowy i stracilam duzo krwi,zaraz po porodzie polozna kazala mi isc pod prysznic a jak jak wstalam to padlam az mi sie z sercem zrobilo zle nie moglam powietrza zlapac i zrobilam sie zielona,no to z laski swojej mnie omyla woda tylko i kazala lezec.w nocy nie bylam w stanie z lozka wstac ,mialam wrazenie ,ze ledwo zyje ,okazalo sie potem rano ,ze mialam zagrozenie krwotoku mialam kiepskie wyniki krwi bialych krwinek 3razy wiecej niz trzeba i brak czerwonych i do tego stan zapalny.Na szczescie chociaz mi dziecko wziely w nocy.Przy drugim dziecku sama wzielm prysznic u czulam sie na silach krecic sie kolo dziecka ,bylam lekko zmeczona(mam porownanie jak mozna roznie czuc sie po porodzie)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja miałam cc i na pierwszą noc zabrano dziecko do położnych, a od rana było już przy mnie cały czas. Szpital w małej miescinie ale wspominam pozytywnie. Jak się o coś poprosiło to bez problemu. Mała płakała mi ostatnią noc w szpitalu to pani położna sama przychodziła i mi pomagała, w końcu otuliła ją mocno kocem i pokazała jak to robić i faktycznie nie raz potem z tego korzystałam. Oczywiście zdarzały się też panie średnio miłe ale nie oszukujmy się, każdy jest tylko człowiekiem. Ale i one na normalnie zadane pytanie idpowiadały też normalnie. Ja leżałam 2 tygodnie przed porodem, wiec zanim wyszłam do domu to prawie 3 tygodnie, miałam dość szpitala, jak raz się popłakałam jak nie miałam pokarmu to dały mi jakieś ziółka i pocieszyly. Ja wspominam poród dobrze. Ale nie dziwię się, że jak ktoś trafi na wredny personel to ma traumę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czytałam wszystkie wpisy i zgadzam się w 100%. Synek ma 8 miesięcy już wszystko idzie sprawnie ale początku to katastrofa i tą telepatkę po porodzie też miałam. Myślałam, że zęby mi wypadną tak dzwoniły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po porodzie dobrze żeby mąż wziął ze 2 tyg urlopu. No chyba że mama by ci pomogła lub teściowa. Dużo zależy jak ktoś sie czuje w środku, bo jeden jest słabszy fizycznie lub psychicznie a drugi mocniejszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zalezy od szpitala bo czasem na pierwszą noc zabierają dziecko jesli mama chce a i ja po porodzie nie bylam zmeczona w trakcie tak ale po jak wszystko ze mnie zeszło to siły wróciły e ja rodzilam tylko kilka godz pierwsze skurcze po 13 po 20 dzidzia na świecie miałam szczęście i nie ma sensu za dużo pytac każdy wszystko przechodzi inaczej i nie wiesz jak się będziesz czuła jak zniesiesz poród mnie nastraszyli a gdyby nie to ze miałam bóle krzyżowe to bym powiedziała ze poród był ok :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, lepiej bym tego nie ujęła - po porodzie kobieta jest człowiekiem oprócz tego że jest matką. W Żninie jest tak, że położne jak za często od nich coś chcesz, to stają się w końcu wredne, więc już starasz się radzić sobie sama, a tu źle się czujesz, wszystko Cię boli, dziecko płacze i wcale nie odsypia porodu, nie umie ssać, ruda położna wyśmiała mnie w twarz, że chciałabym tabletkę przeciwbólową, więc potem brałam tabl po kryjomu, które mąż mi przywiózł i już nie wiedząc zupełnie, jak sobie pomóc, powiedziałam zastępcy ordynatora o tym, że źle się czuję i nie spałam 2 dni, ale stwierdził, że to normalne, że to nic takiego. Ręce mi opadły, bo do tego żadna fala miłości mnie do dziecka nie zalała. Starsza zmiana położnych plus zastępca ordynatora robi wrażenie, jakby nie mieli pojęcia, jak kobieta czuje się po porodzie. W domu pomagał mi mąż i już było inaczej, ale szpital to tragedia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam termin za 3 tygodnie. Boję się bardzo tego braku sił. Nie mamy nikogo do pomocy w mieście. Nikogusieńko.. Mama zajrzy miesiąc po narodzinach, teściowa się nie pali. Jest parę koleżanek, najwyżej zdesperowana po nie będę dzwonić. Boję się że wymięknę fizycznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×