Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

jak mnie wkurzają dzieci razem z wnukami

Polecane posty

Gość gość

no nie, najlepiej gotuj, sprzątaj, dawaj pieniądze i nic się nie odzywaj, nie masz prawa mieć własnego zdania w stosunku do wychowywania wnuków, chyba mnie z nerwów rozsadzi, wnuki są ze mną i to ja mam zdanie a jak im się nie podoba to po cholerę chcą odemnie pomocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tzn ze opiekujesz się na codzień wnukami? Dzieci i wnuki mieszkają u Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie też wkurzają, szczególnie rodzice i ich bezstresowe metody wychowania. Na dziecko nie wolno krzyknąć! Nie krzyczę, ale jak psi ogon wpycha psu w mordę, pies warczy[i pies i dziecko nie moje, dane mi na popilnowanie], ja proszę, ale bez skutku, no i krzyknęłam. Źle zrobiłam. Druga sytuacja. Dziecko 3-letnie zabrało ze stolika dziadkowe okulary, proszę o odłożenie, nie skutkuje, wali drewnianym klockiem w okulary. Moja reakcja? Podniosłam głos. I zali się młody człowiek, że babcia na niego krzyczała, rodzice[w tym wypadku córka] kategorycznie zabroniła mi podnosić głosu na dziecko. Kocham wnuka, ale z obawy na nowy konflikt wolę go widzieć z daleka i tylko pod opieką swojej mamy, a mojej córki. Na swoje dzieci też od czasu do czasu podniosłam głos, jakoś mi nie wypominaja, że źle robiłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To i ja coś dodam. Moja córka prosiła mnie o codzienne odbieranie wnuczki ze szkoły po 4 lekcjach i zajęciem się nią aż oni ją odbiorą po pracy. Zięć pracuje do 17 + dojazd, córka różnie - pracuje w szkole, czasami ma 3 lekcje, czasami 5. Ok. godziny 13.30 zawsze już jest wolna, ale rzadko w tym czasie odbiera córkę, fryzjer, kosmetyczka, biblioteka, spotkania. Najgorsze jest, że często obiecuje córce jakieś wspólne spędzanie czasu i nawala.Wnuczka czeka na mame, córka przychodzi późno, A ja muszę temperować wnuczkę i aktywować córkę. I często jeszcze dokarmiać zięcia, bo moja córka, pani profesor z ogólniaka nie ma czasu na gotowanie. Dzisiaj mam zal, sama do siebie, jedynaczkę wychowaliśmy w bezstresowych warunkach, zawsze jej przytakiwaliśmy, nigdy nie podnosiliśmy głosu, chociaż w niektórych sytuacjach parę batów na tyłek by się przydało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie pilnuj więcej i tyle, piszę to ja, matka 3 letniej dziewczynki. Jak zostawiam ją z rodzicami czy dziadkami to liczę się z tym, że oni będą mieli swoje zasady i sposoby, nie wszystkie pochwalam ale nie komentuję bo przecież wyswiadczają mi przysługę. Oczywiście nie mówię tu o biciu, ale moi rodzice mnie nie bili więc wnuczki tym bardziej, ale np ja ograniczam słodycze i bajki, u nich ma raj pod tym względem ale zawsze mogę jej tam po prostu nie zostawiać prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja mama nie żyje, teściowa bardzo rzadko ma kontakt z moimi dziećmi (10, 8 i 3 lata) z racji odległości. Widzą się dwa razy w roku jakiś tydzień. Dwa dni są super, później zaczynają się nerwy. A że krzyczą, że biegają itp. Ja rozumiem, teściowa ma 70 lat, cierpliwość i zdrowie nie te, ale to są dzieci. Bawią się to jest trochę głośno, nie mogą całe dnie grać w chinczyka, czasami w wojnę też chcą. Babci się słuchają, jak krzyknie trochę mnie to denerwuje, ale nie wnikam za bardzo, nie chce ich krzywdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Córka drze morde na własną matkę żeby ta nie krzyczala na jej rozpuszczonego bachora smieszne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
HeHe to u mnie jest na odwrót. Moja mama właśnie nie chce stosować naszych metod wychowawczych. My jak młody dostaje histerii to nie zwracamy na niego uwagi. Moja mama zaczyna go przytulać latać za nim a on się jeszcze bardziej nakręca. Mogłabym podawać dużo tego typu przykładów. Po tygodniowej wizycie mojej mamy syn jest nie do wytrzymania. Zaznaczam, że przyjeżdża w celach towarzyskich a ze mieszkła 150 km od nas to zostaje na tydzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, nie mówimy tu o biciu, nawet nie o musztrowaniu dzieci, ale czasami trzeba podnieść głos, bo inaczej nie dociera. Moja mama dość często i przez wiele godzin zajmuje się swoimi wnukami.I podziwiam mamę, i siostra i bratowa prawie codziennie podrzucają dzieci - do lekarza, kosmetyczki, fryzjera, urzędów dzieci nie zabiorą. Podrzucają mamie, mama zmęczona, a one jeszcze między urzędem a kosmetyczką zumbę i siłownię zaliczą. Odbierają dzieci przed 19 jak ich małżonkowie do domu docierają, 2 słoiki z obiadkiem do swoich domów taszczą bo kiedy mają czas na ugotowanie obiadu. Obie nie pracują, są na wychowawczym, zajmują sę dziećmi. Bratowej to nawet jej matka daje pieniądze na pomoc w sprzątaniu, ale mimo, że nie pracuje wnukiem nie chce się zająć chociaż na godzinę. A moja mama? Iluż gorzkich słów usłyszała, że nie tak powinno postępować się z dziećmi.Wczoraj mama ugotowała zupę pokrzywową z jajkiem, wnuki zajadali się , smakowała im, ale moja siostra nie dostała porcji dla męża i mamie dostało się, oj dostało Ja, prawidłowo też jeszcze jestem dzieckiem, mam 17 lat, uczennica, mamę nie ustawię, a rodzeństwo mną pogardza, za bardzo podobna jestem do ojca. Tato odszedł od mamy, chociaż kocha ją, mieszka sam, nie ma żadnej kobiety, ale nie mógł się z mamą dogadać w takich przyziemnych sprawach, jak chociażby weekend we dwoje, bez dorosłych dzieci i wnuków, wypad do kina, o operze i filharmonii już nie mówiąc. Dzisiaj moja mama narzeka, często płacze, nie jest w stanie sprostać wymogom dzieci, zdrowie mimo pozorów też nie to. Została wyrobnicą na własne życzenie, jednak uważa, że to jej obowiązek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam coś od siebie. Czasem wnuczka zostaje pod moją opieka a synowej nie pasuje to jak oblizujemy smoczka wiadomo kurz się osadza itd bo niby bakterie kiedyś tak się robiło i żadnych bakterii nie było. Jak im się nie podoba to niech nie zostawia pod moją opieka dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciekawe jakby babcie faktycznie dostaly "bana "na wizyty wnuków bo nie chcą współpracować z ich rodzicami jeśli chodzi o metody wychowawcze to, czy by były takie szczęśliwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestes tak glupia ze sama powinnas dostac bana ..na życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego tak piszesz? Przecież babcie w tym temacie same piszą, że skoro rodzicom nie odpowiadają ich metody wychowawcze to żeby ich nie prosili o pomoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak mi noe odpowiada oblizywanie smoczka to trudno, muszę szukać niańki, której płacę i wymagam. A tutaj babcie pewnie nawet dziękuję nie usłyszą tylko straszenie brakiem wizyt. Pół biedy jak to synowa, ale coś takiego od własnej córki zapewne boli podwójnie bo oznacza porażkę wychowawczą. Ale czasem lepiej może się odciąć niż marnować zdrowie na takie harpie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boże jak dobrze ze jesli moi rodzice spędzają czas z wnukiem to uczą go nowych rzeczy a moi teście po milionie wojen zaczeli stosować zasady które my wpajalismy. I nie nikt nie zajmuje się wnukiem bo musi chyba że jest to godzinka gdy ja idę do lekarza i tyle raz w miesiącu. Współczuję ze tak strasznie styrane musicie zajmować się wnukami jak obowiązkiem i tym dzieciom ze matka np zamiast do dzieci to 5 razy w tyg ma coś lepszego do roboty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, słowa córki bardziej ranią niż słowa synowej. Córka to produkt naszego wychowania. Wychowana w miłości, w poszanowaniu drugiego, niepełnosprawnego człowieka, zawsze otoczona opieką ale też zaznajomiona z potrzebami osób niepełnosprawnych [kuzyna-sąsiadka jest sparaliżowana]tak się odezwała w obecności 6-letniego syna -w autobusie. "Musi pan koniecznie tą pokraką do autobusu wchodzić, ale ma pan za darmo bilet to po co wózkiem jeździć? po co panu to dali z naszych podatków. Wnuk mam to powtórzył... Nie, nie tak uczyłam swoje dzieci, a mam ich czworo. Wstyd mi, al gdzie popełniłam błąd, nie wiem i pewnie już się nie dowiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak bym musiala korzystac z codziennej opieki babci to pewnie bym sie raczej gryzla w jezyk. Mimo ze uwazam ze nic by wam sie babcie nie stalo jakbyscie posluchaly co maja wasze dzieci do powiedzenia w kwestii wychowania a nie koniecznie wiedzialy wszystko najlepiej. A to oblizywanie smoczka... Fu, jakbym zobaczyla ktoras babcie ze tak robi to na bank bym juz nie zostawila z nia dziecka. Prochnice, paciorkowca, opryszczke, meningokoki czy zwykla infekcje sprzedajesz babciu swemu ukochanemu wnuczeciu bo ciezko pod woda oplukac, gratuluje. Obrzydliwe to jest po prostu. Ja i tak nie moglam liczyc na babcie bo jedna obiecuje zawsze cuda na kiju a przez dwa lata zostala z wnukiem 3 czy 4 razy w sytuacji podbramkowej. A druga jest zalatana i zajeta wlasnym zyciem, nie ma cierpliwosci, ale przyjezdza z raz w tygodniu, raz na dwa sie pogoscic, wiec moge liczyc na nia jak musze isc do lekarza czy wyskoczyc do sklepu. Zdecydowalismy o urlopie wychowawczym i drugiej ciąży, jestem w 8 miesiacu i pomoc by sie przydala, nawet zeby chociaz z kims pogadac, ale sie nie prosze. Wiec jak babcia robi cos moim zdaniem nie tak, to sie odzywam, bo jedna zbyt strofuje i krytykuje dziecko za bycie dzieckiem, a druga trzesie sie nad nim jak glupia, woli trzymac sila wrzeszczacego dwulatka, bo ma bose nozki, wiec ona go nie pusci na gola podloge, ale za to wcisnelaby mu cala czekolade naraz gdybym nie patrzyla (przyklad jeden z wielu). Oczywiscie bywa obraza majestatu, ale mam to w sumie w nosie, bo nie po to wypracowuje z dzieckiem pewien rytm, diete, przyzwyczajenia (a walcze o to bo jest bardzo uparty) zeby po jednym spotkaniu z babcia wszystko wzielo w leb. Ja bym chciala zeby one wychowywaly to dziecko ze mna madrze, czyli przez kary czy tlumaczenie czy pochwaly, a nie albo wieczna krytyka w stylu: 'a co on taki niedobry...? on to ma ciezki charakter, niefajny jest...', albo rozbestwienie totalne, bo ona przeciez chce dobrze. Wiem ze nie dogadam sie ani z jedna ani druga, wiec jak wroce do pracy to czeka nas zlobek i przedszkole, ewentualnie niania, a babcia w sytuacji kryzysowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2017.04.30 BANA to ty sobie załóż na swoje uda,bo jak się robi dzieci to trzeba mieć dla nich czas a nie oczekiwać że babcia musi,babcia niczego nie musi,często nie chce ale takie głąby nigdy nie pojmą że babcia się zmusza. Babci się zostawia dziecko i to dziecko często jada u niej na zapas,bo gdyby w domu miało wyliczone słodycze ale dostało je,to u babci nie byłyby mu dziwne. Mojej sąsiadki wnuczka jak wpadnie do babci a ma 12 lat to zachowuje jak dzik z lasu,jakby tydzień nie jadła.Bo stuknięta mamusia mówi że ma być chudzieńka,a jak by chciała coś więcej zjeśc to każe jej pić wodę,tak dziewczyna opowiada babci..Dziecko chodzi na treningi,jest szczupła,rośnie,spala,a u babci zjada dwa obiady,serki,owoce,jakiś słodycz i dwie kolacje.Babcia daje":) bo co ma zrobić w takiej sytuacji???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem babcią już 13 let.dziecka,nie należę do osób które lubią obmawiać a jeszcze do tego dokładać toszkę bajeczek z sufitu wziętych. Natomiast muszę z obrzydzeniem stwierdzić że z tym oblizywaniem smoczków spotkałam się tyle razy że palców by brakło. Niestety nie oblizywały babcie a matki i ojcowie tych że dzieci. Co nie oznacza że jeśli rodzice to to zdrowe,dokładnie takie same bakterie posiadają wszyscy dorośli.Wychowałam swoje dzieci nigdy nie przyszło mi do głowy by oblizywać smocze bądz buzię z czekoladki kiedy dziecko ją ubrudziło.Taka prawda. Czepiacie się babć,zgoda :) tez brudasy bywają a ja mam taką synową,teraz udaje damę a dziecko gdy było małe to wstyd było z nią wyjśc na spacer. Po prostu było zaniedbane,kupowałam ciuszki na mieście i przebierałam,i tak prawie za każdym razem.A że kupowałam wszystko w kolorach pastelowych,to ciuszki ginęły bo nie umiała ani dobrze wyprać a o prasowaniu nie wspomnę.Dzisiaj wyrosła na pannice w spodniach ze stanem w kroku,buty trapery,koszulki z czaszką i kolory czerni. Nie nauczona sukienek,spódnic,butów kobiecych. To zrobiła mamusia.Nie miałam wpływu,na dodatek wredna .Oddałam cała siebie zawsze z sercem i pomocą ,myślałam że będą z tego ludzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mamusia winna ze dziewucha sukienek nie nosi??? Oszalalas. Dziewczyna przechodzi taki etap ze i worku po pyrach by mogla chodzic. A ty na synowa zganiasz??? I nie lubisz obmawiac nikogo? :) dobre;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Góóówno prawda,dziecko trzeba nauczyć od małego że dziewczyna to dziewczyna a chłopak to chłopak.Jak od dziecka zakładasz dziewczynie gacie to w dorosłym życiu nie odnajdzie się w kiecce.Będzie się w niej czuć zle. Niestety ale mamusie są winne,bo najlepiej założyć byle co by się nie narobić.Przy dziewczynce niestety ale jest więcej pracy a mamusia jak fleja to puści w dresach,wypierze pralka i tak do następnego razu. Mam dwie córki to wiem ile było pracy,prasowania. Kobieta napisała wam prawdę to teraz będziecie po nie jezdzić ,prawda w oczy kole.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś ty to chyba jedna z nich,dziewoja 13 lat i decyduje co ma na siebie założyć? takie z****** mamusie wychowują a do babć mają pretensje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×