Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jakie to uczucie kiedy po porodzie kładą dziecko na piersi?

Polecane posty

Gość gość

Jestem w dość zaawansowanej, bardzo wyczekiwanej ciąży i mam różne myśli i oczekiwania. Ale ciekawa jestem jakie to uczucie kiedy po porodzie kładą kobiecie dziecko na piersi. Czy od razu czuć tą miłość? Boję się, że będę w szoku i nie będę czuła nic. Jak to jest? Czy automatycznie po porodzie spadnie mi poziom hormonów i nie będę mogła zrozumieć własnych emocji? Nie potrafię sobie tego wszystkiego wyobrazić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest taki moment zero. Jesteś tylko ty i dziecko. Bez znaczenia jest personel dookoła ciebie, krew, ból, hałas, zamieszanie, światło. Jesteś ty i dziecko, przez tych kilkanaście sekund świat staje w miejscu, wszystko wokół się zawiesza. Parę rzeczy w życiu przeszłam i przeżyłam ale właśnie tych kilka chwil, kilkanaście sekund były najpiękniejszymi chwilami w moim życiu. Nigdy więcej nie czułam, jakby nic się nie liczyło. A właśnie w tamtym momencie nic nie było istotne. Tylko ja i maluch. Pomyślnego rozwiązania :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziwne. Bo dopiero co umieralas z bolow porodowych a daj Ci malenkie dziecko i nie wiesz czy z rozwlona p***a ogarniesz opieke. Naprwde odpowiedzialność moze przygniesc. U mnie w torunskim szpitalu polozne po porodzie nie pomagaja ledow zwalasz sie z lozka bo do dziecka trzeba wstac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla mnie to by było uczucie pt."Ja p*lę...moje życie się skończyło"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak mi położyli córkę to powiedzialam do niej część maleńka i przestala płakać na chwilę ;) ale żeby to było bajpirknoejsZe uczucie to bym nie powiedziała . Byłam zbyt wykończona żeby tak to odbierać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Strasznie niedojrzala jestes skoro myslisz ze jak ci w internecie ktos napisze ze poczul od razu milosc albo poczul ja dopiero po roku to tez tak bedziesz z pewnoscia miec. Ile kobiet tyle odczuc. Duzo zalezy tez od przebiegu samego porodu. Ale przede wszystkim od psychiki konkretnej kobiety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja miałam bardzo ciężki poród. Córeczka była wyczekiwana i kochana. Jednak byłam tak wycieńczona, że nie poczułam jakiejś magii, wręcz przeciwnie , ogromną ulgę, że to już koniec moich męczarni. Przyznam szczerze, że zajęło mi trochę czasu zanim moja miłość rozkwitła na nowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mialam ekspresowy porod naturalny (5 godzin po odejściu wód córka była na świecie). Moment w którym polozyli mi ja na brzuchu to byl taki szok i niedowierzanie, ze dalam rade ja z siebie wypchnac :D niesamowita chwila, wszystko przestalo miec znaczenie. Ja wrecz w jakas ekstaze wpadlam, jakbym na haju byla, nagle moje zycie nabralo tyyyyyle sensu :) w d***e mialam to ze obok stoi moj maz, polozna, lekarz, w d***e mialam to ze mnie nacieli i ze jeszcze 4 godziny temu umieralam z bolu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez nie poczulam zadnej magii. Jedynie ulge ze w koncu ten koszmar porodowy sie skonczyl. Do teg mialam ciaze lezaca zagrozna wiec ta ulga byla podwoja. Maly nie plakal tez byl wykonczony tym porodem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mialam mega ciezki porod, syna dostalam na doslownie 5 minut bo musieli mnie zabierac na sale operacyjna (krwotok, zapasc) i wiem ze gdyby nie te 5 minut to bym im zeszla podczas operacji. Dzieki tym 5 minutom znalazlam w sobie tyle sily, cos niesamowitego. Zazdroszcze tym ktore mogly swoje dzieciaczki potrzymac 2 godziny :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyli moje przypuszczenia się potwierdziły. Tak jak i w ciąży nie czuję magii tak pewnie z chwilą porodu też jej nie poczuję, chociaż kto wie...Zresztą rozmawiałam z położną i ona powiedziała, że rzadko kobiety chcą leżeć tą godzinkę czy dwie z noworodkiem po porodzie. Widocznie tego nie potrzebują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dużo chyba zależy od przebiegu ciąży, psychiki kobiety i przebiegu samego porodu. Ja byłam do dnia porodu bardzo aktywna, codziennie zaliczałam co najmniej 2 godzinny spacer, normalnie w domu sprzątałam, myłam okna itd ;) nie miałam mdłości, jedynie szybciej się męczyłam. Co do porodu byłam nastawiona na koszmarny ból porodowy no i co tu dużo mówić - bolało koszmarnie. Ale ja nie z tych co się jakoś bardzo nad sobą użalają, rzucałam mięsem strasznie, ale dałam radę. Jak już mała wylazła to poczułam tak niesamowitą ulgę...jak mi dali ją na brzuch to się poryczałam :) cudowne uczucie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja protestowałam jak mi małą chcieli zabrać po godzinie :) zostawili ją jeszcze na kolejną. W ciązy żadnej magii nie czułam, jakoś tak na totalnym luzie do niej podeszłam. NIe nastawiałam się ani na trudny poród ani na łatwiznę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciężko to uczucie porównać do czegokolwiek. Samo wyjście dziecka to ogromna ulga. Ja czułam ogromną więź z córką już jak siedziała w brzuchu :) a po porodzie tylko się to bardzo umocniło, jak już ją zobaczyłam to ze wzruszenia nie byłamw stanie nic powiedzieć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie nikt nie pytal czy chce czy nie. Daja Ci dziecko jestes prawie gola, ale po porodzie jestes tak wykonczono jakbys byla na haju ze wszytkio Ci jedno. Daja to lezysz z dzieckiem i przytulasz chociaz niedowierzasz ze naprawde ten koszmar porodowy w koncu sie skoczyl. Mysle ze to buduje wiez bo dziecko uczy sie zapachu Twojego ciala i bedzie wiedzialo ze to Ty jestes matka, czyli jestes najwazniejsza osoba dla niego na calym swiecie w tych pierwszych latach zycia. Jest to wazniejsze dla dziecka bo matka jest za bardzo wykonczona zeby poczuc jakas magie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli z noworodkiem i mama jest wszystko w porządku to nie mają prawa skrócić kontaktu. U mnie w szpitalu 2 godziny po porodzie spokojnie leżałam z małą. To miał być odpoczynek i dla mnie i dla dziecka. Oczywiście pytali czy zabrać mała czy chce się chwilę zdrzemnac. Ale to były takie emocje że całe zmęczenie odeszło w niepamięć;-) i tylko ta radosc że z dzieckiem jest wszystko w porządku i że poród przebiegł bez komplikacji ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja czulam ta magie o ktorej tak duzo kobiet mowi :) ale cala ciaze przechodzilam niedowierzajac ze mi w brzuchu rosnie dziecko hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja poczulam ulge, potem szok. Mialam taka pustke w glowie, dostalam dziecko i gapilam sie na nie, potem sluchalam jak placze jak go wazyli, mierzyli. To maz poczul moment od razu, poplakal sie, wital sie z dzieckiem... Ja bylam w takim amoku, szoku... Zaraz przeszlo i dotarlo do mnie ze wlasnie urodzilam moje dziecko:) bezgranicznie pokochalam jakos po 2 miesiacach moze. Teraz kocham tak strasznie ze nie umiem tego ogarnac, nie wiedzialam ze kogos mozna tak bardzo bezgranicznie pokochac jak wlasne dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakie to uczucie? Ulgi, przede wszystkim ulgi, że ten koszmarny ból się skończył. Kładą Ci takie małe, ciepłe, różowe na piersi a Ty nie dowierzasz, ze to Twoje. :-) Później się przeglądasz , stwierdzasz ze jest sliczne i idealne, przytulasz. :-) A miłość? Przychodzi z czasem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co ja czułam? Szok. Bóle ustały, zapomniałam o wszystkim, synek był taki cieplutki. Nigdy tego nie zapomnę. Miałam szczęście, bo choć w ciąży nie przechodziłam wymyślnych radości typu gadanie z brzuchem i traktowałam ten stan z obojętnością oraz domieszką męczeństwa, po rozwiązaniu uczucie przyszło w sekundę. Godzinami leżałam z małym w łóżku i na niego patrzyłam. Ach. :) slodziak był.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak położyli mi dziecko na brzuchu, to byłam w mega zzoku, ale nie na widok dziecka, ale z powodu bólu, jaki czuje się przy nacięciu. Do tego położna żeby odwrócić moją uwagę, ćwierkała nad moim dzieckiem, jaki to on nie jest słodki, a ja myślałam wtedy, dziecko, jak setki innych, czym Ty się podniecasz i zabierzcie go i dajcie mi spokój. Miłość do dziecka i euforia to mit w moim przypadku, a dziecko było wyczekane. Nie życzę nikomu takich uczuć po porodzie, bo dziecko nie było niczemu winne, tylko położna do d..y mi się trafiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja nie poczulam zadnej ulgi, ze " ten koszmar sie skonczył ' :) Poród to był proces, po którym zobacze w koncu moje dziecko na wlasne oczy i tyle. I zobaczyłam :) Niesamowite, z niczym porównywalne uczucie.. Euforii, szczescia, niedowierzenia, ze ta mała istotka jest moja, tak doskonala i bezbronna.. ze stworzyłam tak cos pieknego.. I za kazdym razem było tak samo niesamowicie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mi nikt na piersi dziecka nie kładł ale na brzuchu, ale uczucie boskie. Pierwsze to to że nastąpił kres mojej męki a drugie że dziecko było prześliczne, no i że wreszcie je zobaczyłam na żywo a nie jakieś podcienie na usg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W obu przypadkach były to dla mnie najcudowniejsze chwile w życiu. Coś niesamowitego....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Fajnie natura to urządziła, że buzujące hormony sprawiają, że noworodek wydaje się kobiecie piękny i cały ten koszmar porodu schodzi na drugi plan.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uczucie piękne do zapamiętania na całe życie! Pierwsze wrażenie: coś ciepłego i mokrego:) I najcudniejszy dźwięk na świecie czyli pierwszy krzyk noworodka - zawsze się bałam takich chwil, widzianych nie tyle w filmach co w prawdziwych relacjach z porodu, że dziecko jest tak przerażająco cicho, gdyż nie oddycha i to wyczekiwanie... Mojego na szczęście najpierw poczułam i usłyszałam, gdyż oczy miałam zaciśnięte. Do tego takie dziwne wrażenie( mimo 9 msc ciąży, kilkunastu godzin porodu): kto to jest, co to jest? No i wielka ulga, radośc, że oboje żyjemy:), natychmiastowe ustąpienie wszelkiego bólu! To był szok:) To prawda - nie dbam o krew, pęknięcie, nie widzę tego, nie czuje, nie zauważyłam wydalenia łożyska, poważnie! Chciałabym to przeżyć drugi raz:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To właśnie jest hormonalny oksytocynowy haj :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uczucie jakbys byla na dobrych tabletach :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miłość, ulga, bezkresne szczęście, miłość, wzruszenie, miłość, duma i jeszcze raz miłość. Tak to czułam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Dziwne. Bo dopiero co umieralas z bolow porodowych a daj Ci malenkie dziecko i nie wiesz czy z rozwlona p***a ogarniesz opieke. Naprwde odpowiedzialność moze przygniesc. U mnie w torunskim szpitalu polozne po porodzie nie pomagaja ledow zwalasz sie z lozka bo do dziecka trzeba wstac. " Nie. To ja miałam inaczej. Pierwsze to był zachwyt jak na brzuchu położyli. Potem nadszedł moment przystawiania do piersi. Moment którego całe życie byłam w sumie ciekawa więc nie pozwoliłabym aby mnie ominęło to doświadczenie. A więc wpierw czułam się dziwnie. (byłam przekonana że mam puste piersi). Potem to karmienie przyprawiało mnie o niepokój, uczyłam się tego karmienia w sumie to przez wiele tygodni :O zanim faktycznie zaczęłam się nim cieszyć to nacierpiałam się. Po 1,5 miesiąca karmienia gdy bóle, guzy i pękające brodawki odeszły w zapomnienie to wreszcie się tym karmieniem mogłam autentycznie cieszyć i było tak cudownie jak sobie wyobrażałam. A to co opisujesz to u mnie nie pojawiło się wcale natychmiast po urodzeniu. Nie martwiłam się tym jak sobie poradzę z rozwaloną cipą bo mąż wciął urlop i rodzine też mogłam prosić o pomoc, chociaż wolałam sama ogarniać sytuacje i położne też ogólnie były wsparciem, nawet jeśli jakaś w czymś kręciła nosem to i tak pomagała jak poprosiłam, np. raz dzień przed wyjazdem postanowiłam ostatnią noc się wyspać solidnie bo wiedziałam że w domu już nie bede mieć takiej możliwości. Byłam ogólnie osłabiona. (z czego notabene potem się rozchorowałam dodatkowo) Babka nie była zachwycona ale dziecko wzięła. Natomiast miałam obawy innego rodzaju. Otóż nie umiałam zajmować się niemowlętami, zawsze był to dla mnie kosmos i czułam bezradność mimo że czytałam dużo lektur w ciązy na ten temat to nie mogłam się odnaleźć w tych poradnikach, dużo lania wody, a mało konkretów powiedzmy to sobie szczerze, a często i wręcz komplikowanie młodym niedoświadczonym matkom życia jak opisywano choćby banalne przewijanie to tak to opisywali że człowiek głupiał. Czułam się bezradna, nie wiedziałam jak się zachować a dodatkowo to dziecko było takie delikatne, maluteńkie jak kociątko więc dochodził strach by mu nieopatrzenie nie zrobić krzywdy. Jak przyszedł moment pierwszego przewijania to doskonale pamiętam taką wewnątrzną bezradność. Mąż mi robił zdjęcia a ja improwizowałam nie spiesząc się że niby wiem co dalej robić :D choć gówno wiedziałam ale na zdjęciach twardo pieluche zmieniałam :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×