Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jakie Waszym zdaniem obowiazki może mieć 12letnia dziewczyna?

Polecane posty

Gość gość

Poza wynoszeniem śmieci, ogarnianiem własnego pokoju, chodzeniem 2x dziennie na spacer z psem (popołudnia i wieczory są już ciemne, więc chodzimy my, dorośli). Mowa o mieszkaniu w bloku. Jak myślicie? Dodam, że mówimy o leniuchu, którego do wszystkiego trzeba zaganiać dziesięć razy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może rozładować zmywarkę, może pomagać w rozwieszaniu czy składaniu prania, proste prace typu obranie ziemniaków, posprzątanie łazienki raz w tygodniu (umycie wanny i umywalki np). Ja mam 10latkę i ma u siebie w pokoju tablicę z wypisanymi obowiązkami, codziennie poswięca na nie jakieś 10-15 minut. I jest tam m.in. podlewanie kwiatów, odkurzenie swojego pokoju, umycie łazienki właśnie (to w sobotę), i takie inne drobnostki, oczywiście jak potrzebuję na bieżąco pomocy to też ją o nią proszę (nakrycie do stołu przed jedzeniem, wyjęcie naczyń ze zmywarki, czy coś). Jestem zdania, że dzieci nie mogą mieć dwóch lewych rąk, poza tym w domu mieszkamy wszyscy razem i wszyscy razem dbamy o to, żeby było w nim miło, czysto i schludnie. Oczywiście nie wygląda to tak, że ja sobie z kawką i gazetką siedzę na kanapie i pokazuję jej tylko palcem co ma zrobić. Ustaliliśmy wszyscy (włącznie z trzylatką, która sprząta np swoje zabawki i wyciera kurze mokrą ściereczką na swoich półeczkach - z czystą radością zresztą :D ) swoje obowiązki i każdy mniej więcej się ich trzyma ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
3 latka wyciera na swoich meblach kurze???? I ty jej pozwalasz trzymać w rękach te mokre ściereczki???? Brawo..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cały błąd w tym, że rozumiecie obowiązki domowe jako coś wyznaczonego, przymusowego, a chodzi o to żeby pewne rzeczy "mieć we krwi". Chodzi o to żeby robienie pewnych rzeczy było naturalne, np. sprzątanie po sobie, ale nie tylko np.jak się idzie z salonu do kuchni to wynosisz nie tylko swoje naczynia, ale wszystkie... To tylko taki przykład oczywiście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Żeby mieć we krwi, to trzeba tego nauczyć. 7latek nie będzie miał we krwi sprzątnięcia po wszystkich po obiedzie, bo nie będziesz tego od niego wymagała. Żeby robił to 3 czy 4 lata później, musisz go tego nauczyć, pokazać mu to. A natura dzieci jest taka, że się raczej migają od tego, czego nie muszą, więc to ty musisz im pokazać, przypomnieć, upomnieć, poprosić. Piszesz gościu wyżej tak, jakby w każdym domu obowiązki były czymś superprzyjemnym dla dzieci, bo mają to "we krwi" :D No tak pięknie, to jeszcze nie jest :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W moim domu jedynym obowiązkiem jaki mają dzieci (6,8 i 13 lat) jest nauka. I tak było od zawsze, na sprzątanie, gotowanie i robienie przy sobie jeszcze przyjdzie czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maaamam3latka
14:12 Zgadzam się. Z tym 3latkiem to szkoda, że na tym etapie dzieci są tak chętne do pomocy a później im mija ;) Mój (też 3 lata) uwielbia ścierać fronty dolnych szafek. Daję mu spray z płynem uniwersalnym i ściereczkę, szafki błyszczą tylko powódź jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No pewnie, że zapał im mija, a więcej trzeba potem sprzątać po tym ich sprzątaniu niż przed nim :D Ale chodzi o wyrobienie nawyku, pokazanie, że to żaden kamieniołom tylko zwyczajna rzecz do zrobienia, tak jak odniesienie kubka do kuchni czy wypłukanie zębów po ich umyciu ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też uważam że od początku uczy się dziecko obowiązkowości. Bez sensu jak się nagle wyznacza mu konkretne zajęcia, wtedy one ciążą bardziej i dziecko się buntuje i wszystko jest starsznym OBOWIĄZKIEM (czyt. karą).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moze pomagać we wszystkim, robieniu obiadu (np. obrać ziemniaki itd), odkurzać całe mieszkanie, robić codzienne zakupy typu pieczywo i mleko. Na pewno powinna sprzątać u siebie i po sobie (umycie wanny czy naczyń). Chore, że niektórzy uważają, że dzieci nic nie muszą. A potem 18-letnie dzieci mają 2 lewe ręce do prac domowych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:19 Masz jakiś problem z logicznym rozumowaniem... Piszę "we krwi" i logiczne, że oznacza to wpajanie dziecku pewnych rzeczy od początku a nie nagłe wymyślanie mu obowiązków. P.S. Myślenie nie boli :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Też uważam że od początku uczy się dziecko obowiązkowości. Bez sensu jak się nagle wyznacza mu konkretne zajęcia, wtedy one ciążą bardziej i dziecko się buntuje i wszystko jest starsznym OBOWIĄZKIEM (czyt. karą). x Aha, czyli skoro autorka popełniła błąd i nie nauczyła córki tego od małego, tzn że teraz nie powinna w ogóle nakładać na nią żadnych obowiązków, bo będą na niej tylko "ciążyć"? :D I ktoś tu ma czelność pisać o tym, ze myślenie nie boli? :D :D Cała kafeteria: pieprzyć o du/pie maryni pierwsze, ale żeby dać konkretną, rzeczową i merytoryczną radę kiedy mleko się już rozlało - nie ma komu. No, ale chociaż sobie humor poprawiłyście, nie? ;) (to ja od postu z 14:12. I też mam to za sobą, bo przez 7 lat byłam samotną matką i nie chciałam obarczać dziecka obowiązkami bo uważałam, że już wystarczająco dużo ma na swoich barkach jako dziecko bez żadnej rodziny poza matką. Na tamten moment uważałam, że robię słusznie).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:20 ja mam 4 dzieci i oni też poza nauką nie mają żadnych obowiązków.Najstarszy ma 9 lat i często sam bierze ścierkę i wyciera kurze-tłumacze mu,że jeszcze sie w życiu nasprząta :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do tych, co nie uczą dzieci żadnych obowiązków - módlcie się, żebyście nagle nie znalazły się w takiej sytuacji życiowej, w której dzieci nagle będą musiały sobie zrobić/podgrzać obiad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gon corke do prac donowych kariery zadnej nie zrobi to chociaz bedzie dobra gospodynia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mnie śmieszy jak u niektórych matki każą po sobie sprzątać i dają tak małym dzieciom obowiazki .jeśli się garnie to ok ale jeśli nie to się jeszcze narobi . Ja od dziecka miałam to wpajane właśnie i niestety jestem nienaturalne pedantyczna .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Swój pokój- zabawki, kurze, odkurzanie, ścielenie łóżka. Szkoła- lekcje, dbanie o książki, zeszyty, samodzielne pakowanie, informowanie rodzica o potrzebnych rzeczach. Posiłki- szykowanie sobie kanapek (na śniadanie, kolację czy do szkoły), wynoszenie naczyń do kuchni, wyjmowanie naczyń ze zmywarki Ubrania- samodzielne pranie swoich ubrań (tzn. wkładanie do pralki, wieszanie, zdejmowanie, wkładanie do szafy), wymiana poszewek, prześcieradła Zakupy- chodzenie na zakupy do pobliskich sklepów. Dom- odkurzanie, np, raz lub dwa razy w tygodniu, podlewanie kwiatów, karmienie zwierząt

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jedyny obowiązek to nauka, a potem taka niemota życiowa nawet herbaty zrobic nie potrafi i szuka służących dookoła, bo całe życie matka wszystko robiła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kiedy ja miałam 12 lat, w domu było jeszcze dwoje mojego rodzeństwa- dwa lata starsze i rok młodsze. Jakoś w głowie mi się nie mieści że mama (czy oboje rodzice) mieliby oporządzać troje silnych,sprawnych nastolatków... Każdy miał obowiązki domowe na miarę czasu i możliwości. Odnoszenie po sobie talerzyka czy kubka to jest taka oczywistość, podobnie jak wrzucanie brudnych ubrań do kosza na pranie czy zdejmowanie butów po przyjściu do domu, nie wyobrażam sobie przydzielać tego dziecku jako "obowiązku" domowego. Sama jako dwunastolatka dbałam o swój pokój, na zmianę z rodzeństwem sprzątałam łazienkę (z myciem wanny, umywali,muszli), schody, kuchnię- z myciem frontów, blatów, kuchenki, karmiłam psa, czesałam go, robiłam drobne zakupy, nastawiałam/wieszałam pranie, pomagałam przy robieniu obiadu (np. panierowałam kotlety czy tarłam/kroiłam warzywa), myłam naczynia. Dzieliliśmy się tym wszystkim więc nikt nie był nadmiernie obciążony. Rodzice zastępowali tego kto był chory czy nieobecny. Pakowanie swojego plecaka, pilnowanie lekcji, robienie sobie rano śniadania- to była taka "oczywista oczywistość" i nie wyobrażam sobie również jakiegoś nadzoru mamy czy taty w tej kwestii. Mój pięciolatek sprząta swój pokój, tzn. zbiera zabawki, wyrzuca śmieci czy stare rysunki, myje stolik po zabawach plastycznych, czasami zamiata u siebie albo odkurza, i- nie jest zmuszany, ale proszony o pomoc- potrafi nastawić pranie (posegregować, włożyć, włączyć program), rozpakować zmywarkę. Robi sobie też coraz częściej sam kolacje, zanosi wyprane, poskładane ubranka i je rozdziela w szufladzie, uczy się składać. Wynosi ze mną śmieci, dostaje worek z papierem i folią więc mu lekko, jeżeli ma specjalne życzenia obiadowo- deserowe to też ma pomagać, ale to akurat wyjątkowo chętnie robi. Na pewno dam mu trochę luzu (miałam straszną dyscyplinę,ojciec potrafił siedzieć nade mną jak myłam podłogę i palcem pokazywać gdzie niedokładnie), jeśli będzie chciał dalej tak się brać za gotowanie, to się tym zajmie, a ja np. po tym posprzątam. Grunt żeby potrafił robić wszystko, ale można się zawsze dogadać, z mężem też dzielimy się obowiązkami bo są czynności których ja nie znoszę, i takie od których jemu cierpnie skóra. Więc dziecka też nie będę zmuszać do robienia wszystkiego- ale musi brać udział w życiu domowym i w miarę jak będzie starszy to ten udział będzie coraz większy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie takie biedne! Ja to musiałam Zapieprzac i cala górę sprzątać.. Odkurzanie całej góry a jest ogromna ( 4 pokoje 4x7 i salon łazienka) odkurzac myć podłogi, ścierac kurze, kwiaty podlewać, szorowac dywany, łazienka co sobota jeszcze liście zarabiać w ogrodzie) i tak co tydzień tata w pracy mama też.. Obiad gotowała jak wróciła i była babcia z którą siedziałam i mnie pilnowala. Nie było zmiłuj trzeba było Zapieprzac od 11 roku życia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Dokładnie! Miałam taką ofiarę za sąsiadkę na stancji. Przywoziła od mamusi nawet ugotowane ziemniaki, bo sama nie potrafiła ich obrać i ugotować! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gosciu 22:18 brawo! U mnie tak samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Phi, ja należę do tych, których jednym obowiązkiem była nauka. Ziemniaki obrałam po raz pierwszy w życiu gdy miałam 29 lat. Teraz mam czterdziestkę. Co trzeba, to zrobię, chyba że odłożę na ciągle przesuwane później i całkiem dobrze mi się żyje. W domu najwięcej robi mąż. Córki też nie gonię do żadnych obowiązków. Jej obowiązek to nauka. Jeśli to kogoś boli, to jego problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Czyli albo cię było stać na służbę, albo sprowadziłaś matkę do roli służącej. W tym pierwszym przypadku gratuluję, oczywiście jeśli kogoś obierającego te ziemniaki za ciebie opłacałaś jako nastolatka i studentka sama. A w drugim... no cóż, twoja matka chyba widziała, co "wychowuje" więc współczuć jej nie będę specjalnie. Mnie by zwyczajnie wstyd było, jakby mi ktoś z rodziny niemal dvpę podcierał do X lat życia, ale widać nie każdy musi szanować dom, męża i rodziców....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Właśnie to mnie zastanawia- że osoby piszące że ich dzieci miały za jedyny obowiązek naukę, albo sami tak mieli w dzieciństwie, nie widzą drugiej strony. Tego że rodzic wraca po 8 godz pracy- czyli nieraz 10 godzinach nieobecności, bierze się za pranie, prasowanie, gotowanie obiadu, potem nieraz ten obiad nałoży na talerz, po obiedzie sprzątnie, powyrzuca resztki, wstawi naczynia do mycia. Zadba o to żeby dziecko które ma na głowie "aż" naukę, miało czyste ubrania w szufladzie, wyczyszczone buty, bułeczki na śniadanie. Ba, jeszcze zawiezie i przywiezie z zajęć dodatkowych, bo czemu 10-latek miałby jeździć komunikacją miejską, jeszcze o zgrozo czasami po ciemku. A dziecko siedzi i ma czas na dowolną ilość rozrywek. Dzieci i tak żyją w dziecięcym świecie- i tak ma być. Ich rolą nie jest przejmowanie odpowiedzialności za dom. Nie myślą o zarabianiu, oni w szkole jak mają słabszy dzień, odpuszczą i najwyżej będzie,o zgrozo, jedynka, jak zachorują, dochodzą do siebie w ciepłym łóżeczku, z herbatą pod nosem. Rodzic sobie nie odpuści w pracy bo akurat ma zły nastrój, to rodzic myśli o kupieniu/wymianie samochodu, o tym jaki, kiedy i za ile remont trzeba zrobić, o tym że trzeba kupić składniki na obiad, ile ten obiad będzie się gotował, o tym że trzeba kupić nowe ubrania bo dziecko ze starych wyrasta, i że cała trójka potrzebuje nowych butów. O tym że kota trzeba odrobaczyć, a pies potrzebuje zabiegu u weterynarza. Dlatego mi ręce opadają jak widzę dzieciaki które są inteligentne, energia je rozpiera, a rodzice wokół nich skaczą. I tak to rodzice o wszystkim myślą, wszystko organizują, na wszystko zarabiają- a korzystanie z tego wykonując drobne codzienne obowiązki to tylko wprawka do późniejszego, samodzielnego życia. Ta 12-latka autorki za 7 lat może wyjedzie z domu na studia i nie będzie wymówki że jest leniuchem- i tak pewnie mama i taka będą finansować, ale... pranie do mamy przywiezie? Obiady spakuje w słoikach? Teraz można dziecko nauczyć korzystać z gotowego, potem samo będzie wiedziało czego trzeba. Mój mąż był takim dzieckiem którego jedynym obowiązkiem przez 18 lat była nauka. Ja pomagałam w domu, ale np. nie gotowałam samodzielnie. Ja miałam świadomość tego co potrzeba np. do konkretnego dania, ile się gotuje, resztę sobie wypracowałam- mąż nie wiedział jakie są ceny w poszczególnych sklepach, co gdzie kupić, z czego się robi dokładnie obiad, ile i jak co gotować. Ok, mamy internet, wszystkiego można się nauczyć. Tyle że zamiast fundować dziecku terapię szokową, można mu zapewnić płynne wejście w dorosłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moim jedynym obowiązkiem w domu była nauka , mama tez zawsze powtarzała jeszcze się nasprzątasz, nagotujesz itp co z tego ze miałam wolne gdy moje koleżanki sprzątały. Później musiałam się wszystkiego nagle nauczyć bo byłam zyciową niedorajdą, teraz gdy mam dzieci wychowuje je zupełnie inaczej, mają swoje obowiązki ale dzięki temu syn 11 letni umie więcej niż ja w wieku lat 20

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćno
22;03 jesteś nienormalna! Może dodasz że twoje dziecko ma zarobić na jedzenie? Powinni Ci zabrać dzieci! To co piszesz,to są Twoje obowiązki a nie dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj W moim domu jedynym obowiązkiem jaki mają dzieci (6,8 i 13 lat) jest nauka. I tak było od zawsze, na sprzątanie, gotowanie i robienie przy sobie jeszcze przyjdzie czas. x x własnie wyszłam za takiego lewusa, co to mamusia wszystko za niego robiła,on mial sie tylko uczyć zycie z takim czlowiekiem tio mordęga, mamusie wychowują synków bez wymagan i obowiązków,potem oczekują że żona przejmie ich pałeczkę i bedzie synusiowi dogadzać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Moim jedynym obowiązkiem w domu była nauka , mama tez zawsze powtarzała jeszcze się nasprzątasz, nagotujesz itp co z tego ze miałam wolne gdy moje koleżanki sprzątały. Później musiałam się wszystkiego nagle nauczyć bo byłam zyciową niedorajdą, teraz gdy mam dzieci wychowuje je zupełnie inaczej, mają swoje obowiązki ale dzięki temu syn 11 letni umie więcej niż ja w wieku lat 20 x x ooo i o to chodzi, przynajmiej twoja synowa nie bedzie niańką dla twojego syna jak ja dla swojego meża ludzie nawet rachunki oplacic to dla niego wielki wysiłek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babcia już
Jestem już po 50, wychowalam się na wsi w tamtych latach dzieci miały duzo obowiazków i nikogo to nie dziwiło Byl czas na zabawe i na pracę tak tez uczyłam swoje dzieci, dziś córka umie posługiwać się maszyną do szycia jak i wiertarką czy szlifierką, syn pomaga synowej we wszysttkim, umie ugotować i zmienia pieluchy od urodzenia dzieci. Nie wymagając od dzieci niczego poza nauką, wychowujemy niedorajdy życiowe.Dzieci przyzwyczajaja sie do wygody,do tego że niczego nie muszą i potem tragedia , bo zakladają rodzinę i zona czy mąż czegoś wymagają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×