Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

jestem rok po ślubie i nie wiem ile mój mąż dokladnie zarabia.wy wiecie?

Polecane posty

Gość gość

Mamy osobne konta i nie wiem ile maz zarabia bo głupio mi go zapytać o to. On sam o tym nie mówil nigdy przed slubem i po slubie tez. Nie chce wyjsc na materialistkę poprostu. Czy wg was to dziwne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To prowo? Jak to głupio zapytać ile zarabia mąż. To nawet nie wiesz jaki macie budżet domowy na miesiąc ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokładnie? Nie wiem. Wiem ile mniej więcej. On z reszta chyba też nie wie ile ja zarabiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I jestescie po slubie? Bardzo dziwne, jak mozna zakladac rodzine nie znajac sytuacji finansowej i buzetu domowego, przeciez to jedna z podstaw. Ja wiedzialam bardzo wczesnie ile moj zarabia, jeszcze slubu nie mamy ale zyjemy juz jak malzenstwo, mam wstep do jego kont i wiem o kazdej sumie ktora wplywa i wyplywa z konta i kontroluje nasze wydatki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. Wiem ile mniej więcej zarabia ,ale nie ile dokładnie. Wiem ,że zarabia więcej niż 4 tysiące.Ja kupuje do domu wszystko ,a on placi rachunki i kredyt mieszkaniowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12;07 jestem po ślubie 7 lat i wiedzia il dokładnie zarabia mąż nie jest mi do niczego potrzebna. Budżet domowy? Wydatki nie przkeraczają dochodu i każde z nas ze swojej pensji odkłada . Dla mnie podstawą małżeństwa jest jednak coś innego. Tez mam dostęp do konta męża, ale jakoś przez tyle lat nie miałam potrzeby tam zgadlądać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja wiem ile narzeczony zarabia a on wie ile ja. Pozwala nam to na ocene naszej sytuacji materialnej. Ja mam rozne wahania pensji zalezy od miesiaca i od razu mowie ile dostalam wtedy wiemy czy w danym miesiacu mozemy poszalec, czy nie, albo co kupic wiekszego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mnie dziwi cos innego, jestes jego zona i wstydzisz sie zapytac???to twoj maz, druga polowka...jak mozna sie wtydzic zapytac o co kolwiek???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a wiem ile narzeczony zarabia a on wie ile ja. Pozwala nam to na ocene naszej sytuacji materialnej. Ja mam rozne wahania pensji zalezy od miesiaca i od razu mowie ile dostalam wtedy wiemy czy w danym miesiacu mozemy poszalec, czy nie, albo co kupic wiekszego. x Jak żyjecie na styk to faktycznie musiscie wiedziec ile zarabiacie i ile macie do wydania w danym miesiącu. U nas zarobki to x a wydatki 0,75x. Jak potrzebuję większej kasy to biorę z którejś lokaty - chyba ze z pensji mi wystarcza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja nie wyobrażam sobie być z kimś w zwiazku i WSTYDZIĆ się zapytać o takie rzeczy. Sory, ale to jest najbliższa osoba, najbliższy przyjaciel, powiernik itd. Za przeproszeniem, d**y to się wstydzić nie dajesz, ale zapytać o kasę już tak? x Ja wiem praktycznie od początku ile zarabia, on także znał moją sytuację finansową. Dla mnie to jest tak normalna sprawa, że nigdy nawet się nie zastanawiałam "czy głupio" czy "nie głupio". Planując wszelkie wydatki (także wieloletnie typu samochód, mieszkanie) nawet zarabiając nie wiadomo ile warto znać swoje oszczędności, swoje możliwości ich odkładania. A nie za 10lat się obudzić, że jednak nie ma się tyle ile by się chciało bo się "brało z lokaty jak brakło". Tak samo szczerze rozmawiamy o seksie (a był ostatnio temat, że się babka wstydzi), o naszych odczuciach, troskach, marzeniach..nie wyobrażam sobie być w związku gdzie nie ma się takiego nieskrępowanego porozumienia by móc porozmawiać dosłownie o wszystkim. x Już pomijam taki zwyczajny zdrowy rozsądek, że warto wiedzieć czy ktoś nie jest jakimś pozadłużanym kredytobiorcą, który może nas wpakować w kłopoty (szczególnie przy wspólności).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja wiem dokladnie, mamy wspolne konto, ktore glownie ja kontroluje. Rozdzielnosc majatkowa to mielismy przed slubem, wtedy raz na miesiac sumowalismy rachunki za zycie, dzielilismy na pol i kazde placilo za siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Planując wszelkie wydatki (także wieloletnie typu samochód, mieszkanie) nawet zarabiając nie wiadomo ile warto znać swoje oszczędności, swoje możliwości ich odkładania. A nie za 10lat się obudzić, że jednak nie ma się tyle ile by się chciało bo się "brało z lokaty jak brakło". x Chyba nie rozumiesz jednej rzeczy. To, że nie wiem ile dokładnie zarabia mąż nie oznacza, że nie wiem ile ok. mamy oszczędności. To raz. Dwa, ze guzik ci daje informacja ile ktoś zarabia skoro nie wiesz ile wydaje - no chyba, ze jak cerber strzeżesz konta i pilnujesz co ile i na co codziennie wydaje. Jeżeli wiem, ze zarabiamy ok. x a wydajemy ok 0.75 x (łącznie z wyjściami, przyjemnościami i innymi pierdołami) to resztę odkładamy. Stać mnie na to, żeby nie siedzieć z kartką i ołówkiem nad tabelką winien /ma. I to nie jest kwestia tego, że wstydzę się rozmawiać z mężem o czymś. Nie. Po prostu wiedza o tym ile zarobił w danym miesiącu nie jest mi do szczęscia potrzebna. Jemu chyba też, no chyba że sam na moim koncie sprawdza -w co wątpię. Tak jak ci napisałam, jak się żyje na styk to musisz wiedziec ile masz do dyspozycji. Jak się nie żyje na styk to nie ma już takiej potrzeby wiedzieć czy mąż zarobił x czy 1,5x - no chyba, że ciekawa jesteś. Inna sprawa, ze autorka jest trochę dziwna skoro ją to interesuje a wsydzi się zapytać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Już pomijam taki zwyczajny zdrowy rozsądek, że warto wiedzieć czy ktoś nie jest jakimś pozadłużanym kredytobiorcą, który może nas wpakować w kłopoty (szczególnie przy wspólności). x Akurat wiedza o zarobkach ma się nijak do stanu zadluzenia. I co z tego, ze wiesz, że facet zarabia dychę skoro nie powiedział ci o kredycie na 300.000

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś A Ty ciągle "jak się żyje na styk". Nie - dla mnie obojętnie czy się żyje na styk, czy nie, taka wiedza jest oczywistą oczywistością. Przerabialiśmy różne sytuacje finansowe i w każdej jakoś mieliśmy pełną wiedzę. Tak samo jak wiemy do jakich dentystów chodzimy, jakie kursy do pracy potrzebujemy etc. Dopóki nie przeczytałam na kafe tego typu wątków nawet nie wiedziałam, że wykazujemy wobec siebie jakieś wybitne zainteresowanie naszymi zarobkami. A co do wydatków - nawet bank pokazuje ile wydaje się w danym miesiącu i porównuje to do innych miesięcy, więc to nie są czasy gdy trzeba było zbierać rachunki i wyliczać. I znając pensję i oszczędności raczej łatwo się domyślić ile kto wydaje. gość dziś Ja piszę ogólnie o znajomości sytuacji finansowej partnera/męża, i o zarobkach, i o długach i o wszystkim. A jak nie zna się zarobków, wstydzi się zapytać to raczej o niczym nie ma się pojęcia. Ciekawe jaki kredyt mąż spłaca - bo jak wspólny to jednak autorka powinna minimum wiedzy mieć i móc decydować czy lepiej spłacić kredyt szybciej etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tez tak mialam i dlatego moj m juz jest ex m

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A Ty ciągle "jak się żyje na styk". Nie - dla mnie obojętnie czy się żyje na styk, czy nie, taka wiedza jest oczywistą oczywistością. x A no widzisz. Dla ciebie ta wiedza jest oczywistą oczywistościa a dla mnie nie, ale zdaję sobie sprawę, ze takich jak ja jest mało. Napisałam o życiu na styk, bo odniosłam się do tego"Ja mam rozne wahania pensji zalezy od miesiaca i od razu mowie ile dostalam wtedy wiemy czy w danym miesiacu mozemy poszalec, czy nie, albo co kupic wiekszego." Poza tym jak się zarabia 10.000 i tyle samo wydaje to każde wachnięcie pensji jest istotne, jak zarabiasz 10 a wydajesz 7 to to czy zarobisz 8 czy 12 nie ma aż takiego znaczenia. I tylko o to chodziło mi w tekscie "zycie na styk"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też nie wiem ile dokładnie zarabia mój mąż, ale to raczej dlatego, że ma własną działalność. Nigdy (może na studiach) nie pracował na etacie. Ja zarabiam dość mało (przedszkole), więc robię zakupy. Mąż placi rachunki, kredyty, wakacje i wszystko do samochodów. Nie narzeka, czasami widzę wyciągi z kont, nie ma debetow. Nie ściga nas komornik, us, zus czy inni wierzyciele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam z mężem wspólne konto. Plus, że wiem wszystko o zarobkach. Minus, że nieraz piekli się jak zamówie jakieś drogie badziewie np.na Allegro. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×