Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

macierzyństwo równa się depresja?

Polecane posty

Gość gość

Piszę chyba tylko po to, aby się wygadać. Trochę to chaotyczne ale piszę z doskoku. Jestem mamą na macierzyńskim. Mam dzieci rok po roku, dokładnie 1,5 roku różnicy. Mając pierwsze wydawało mi się dobrym pomysłem urodzić od razu drugie, ale teraz jestem chyba bliska załamania nerwowego, depresji. Zanim urodziłam byłam pracoholikiem, praktycznie praca-dom-praca, trochę odpoczynku w weekend. Praktycznie od początku pierwszej ciąży byłam na l4 i nie wiedziałam co ze sobą zrobić, nie byłam przyzwyczajona do takiej ilości wolnego czasu. Przez pierwsze dni cieszyłam się, że w końcu mogę się wysłać, poleniuchować, ale po mniej więcej tygodniu byłam już załamana. Nie byłam przyzwyczajona do takiego stylu życia. Miesiąc po odebraniu dyplomu miałam już pracę, po przeprowadzce do nowego miasta podobnie. Generalnie nie wyobrażam sobie nie pracować. A siedzę w domu z dwójką dzieci, które kocham nad życie ale doprowadzają mnie do szału. 2-latek niby jest w przedszkolu, ale przez ostatnie tygodnie chorował i nie chodził. 4-miesięczny jest bardzo spokojny i gdyby nie to, to już chyba dawno bym się załamała. Mój mąż mało co pomaga w domu, jak nie powiem, że trzeba śmieci wynieść to sam się nie domyśli, w ogóle nie sprząta, zawsze dla niego jest czysto, nawet kibelka po sobie nie wyczyści. Jedyna ulga to że robi zakupy. Przez ostatnie tygodnie w ogóle z domu nie wychodziłam, bo 2-latek chory, a nie mam kogo prosić o pomoc, aby np. z 4-miesięcznym ktoś wyszedł na spacer. Nie mam tu żadnej rodziny ani znajomych. Mam takiego dola, że nawet nie chce mi się rano wstać z łóżka, umyć się, ubrać, czasami cały dzień chodzę w piżamie. Nie chce mi się sprzątać, bo wystarczy że mąż przyjdzie z pracy a już jest bałagan (kurtka rzucona na kanapę, ogryzek na stole, paragony na szafce, buty gdzieś w przedpokoju, nie odniesiony talerz do kuchni, kubek itp). Z samym 2-latkiem jakoś sobie radziłam, ale tez było mi ciężko, czułam się zamknięta w domu, jakby uwięziona. Kiedy był w przedszkolu to i tak z młodszym nie chciało mi się wychodzić, wolałam poleżeć w łóżku i coś po oglądać niż wyjść czy coś w domu zrobić. Czasami nie mam już siły i dam starszemu klapsa, krzyczę a potem mam wyrzuty. Nie pamiętam kiedy byłam wyspana. Młodsze karmię piersią, starsze czasami jeszcze pije mleko modyfikowane w nocy. Najgorsze są dla mnie poranki, budzę się około 7, idę spać przed północą a i tak nie mogę zasnąć. Czasami już rano nie mogę doczekać się wieczora i kładzenia dzieci spać. Czasami mam takie dni, ze myślę ze decyzja o dzieciach była największym błędem. Może jestem jedna z tych osób która nie powinna ich mieć. Jeżeli o mnie chodzi to mogłabym wrócić już do pracy, ale pewnie czeka mnie perspektywa wychowawczego i już myślę jak pogodzić to z pracą w domu na umowę zlecenie czy coś w tym stylu (mam taki zawód ze mogę). Kiedy starszy był malutki to w ogóle nie brałam pod uwagę przedszkola, a teraz nie wyobrażam sobie jak można bez. Ostatnio mam coraz więcej takich dni, że zostaję w brudnym (młodszemu się ulewa) łóżku i oglądaj serial odcinek za odcinkiem. Mało co mnie to obchodzi, ale nie mam siły wstać i doprowadzić siebie i dziecko do porządku. Taka wegetacja. Kiedy wiem że muszę jestem w stanie zrobić w domu wszystko, posprzatac, ugotować, pranie zrobić i co tam jeszcze trzeba. Próbowała traktować to bycie na macierzyńskim i prowadzenie domu jako pracę, ale nie mam motywacji. Wszystko odkładam na później a życie leci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak- macierzyństwo to prze... sprawa. Co innego jak się rano podrzuca babci, a o17.00 wraca mąż i zajmie się dzieckiem. Tak to można żyć. Ale jak się jest samemu cały dzień to tylko się pochlastać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
witaj w klubie :-(. Tez tak się czuje i zachowuję, a mam jedno dziecko. Wcześniej chorowałam na nerwicę i jakoś z tego wyszlam. Teraz to paskudztwo wraca. nie mogę Ci nic doradzić. Mogę tylko współczuć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To brzmi jak depresja. Idź do lekarza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorka macierzyństwo równa
No właśnie od dłuższego czasu podejrzewam depresję albo baby blues. Zastanawiam się nad Deprim, ale nie znalazłam info czy można podczas karmienia piersią. W ogóle to karmienie chyba tak na mnie wpływa, czuję się taka "uwiązana". Niby wiem, że to lepsze niż mleko modyfikowane, ale i tak myślę o zmianie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To młodsze do żłobka poslij i wróć do pracy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdyby to było takie proste. Prywatny żłobek w moim mieście to ok. 1000 zł miesięcznie. Publiczny to kolejka z punktami i przyjęcia od września. Patrząc z zewnątrz może się wydawać, że są proste rozwiązania, w praktyce wygląda to trochę inaczej. Trudno jest być małżeństwem z małymi dziećmi. Burza hormonów nie kończy się wraz z porodem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak izolowalas meza i nie masz go podczas badan u ginekologa na fotelu i nie wspieral porody to nie ma wiezi miedzy wami.To izolacja takowa powoduje ze maz ma cie gdzies!Wazniejszy jest dla ciebie ginekolog bo meza sie wstydzisz ciemnota nie zdziwilabym sie gdyby cie zdradzal.To zacofanie polek krepujacych sie Swego meza przy badaniu ginekologicznym i porodzie do tej obecnosci mamy prawo bo zawsze decyduje Pacjent nie ginekolog.Ust 2008r art 21 Prawo pacjenta!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiem szczerze dziwi mnie że z twoją konstrukcją psychiczną pracocholika zgodziłaś się raz że na drugie dziecko a dwa że tak szybko. Nie wiem jak to rozumieć. Wygląda to tak że chciałaś to odfajkować za jednym zamachem jak jakąś brudną robote. To nie było dobre posunięcie a z drugiej strony rodząc pierwsze dziecko doświadczyłaś jak taka codzienność wygląda a jednak nie zwariowałaś i podjęłaś decyzje o drugim. Więc może po prostu masz jakiś chwilowy kryzys, który co jakiś czas ma wiele może nawet większość kobiet. Cóż, skoro tak ci ciężko to kontynuuj to co zaczęłaś, a może by tak dziecko do żłobka a ty do pracy ? Jeśli praca sprawiała że czułaś się psychicznie dobrze to może to by było lepsze dla was wszystkich niż jakbyś miała wyżywać sie na starszym dziecku klapsami? Oczywiście jeśli masz zaplanowany urlop wychowawczy to skłaniam się jednak ku temu że masz chwilowy kryzys. Więcej cierpliwości, bo te klapsy to zostają w pamięci dziecka nawet do wieku dorosłego. Tego możesz być pewna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Gdyby to było takie proste. Prywatny żłobek w moim mieście to ok. 1000 zł miesięcznie. Publiczny to kolejka z punktami i przyjęcia od września. " Ojej. To zapisuj na te kolejke do tego września a nie planujesz wychowawczy. Do siedzenia na urlopie wychowawczym to trzeba być z charakteru domatorem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Idź do lekarza. To może być po prostu depresja poporodowa, spotęgowana faktem, że twoje życie mocno się różni od tego co było przed dziećmi. Ja miałam podobnie i to bez dzieci. To trzeba leczyć - po co masz się męczyć? Deprim raczej nic nie da. Nie wiem jak stoicie finansowo, ale jeżeli stać was na to poszukaj opiekunki, nawet na dwa-trzy razy w tygodniu po kilka godzin - żebyś mogła wyjść, odparować i pobyć trochę sama. Traktowanie macierzyńskiego jak pracę to chybiony pomysł - będziesz się tylko bardziej spinać i jeszcze bardziej stresować jak czegoś nie zrobisz. Myśl o tym czym jest faktycznie - to jest URLOP macierzyński. Masz odpoczywać, rób w domu to co niezbędne a resztę czasu poświęć na to co ci sprawia przyjemność, tylko BEZ wyrzutów sumienia! Leżenie i oglądanie seriali, io ile cię to relaksuje - jest równie spoko jak cokolwiek innego. Wiem, że ciężko ci teraz zluzować, ale im bardziej będziesz się spinać, tym bardziej będziesz się spinać.. to jest błędne koło. Poszukaj dobrego psychiatry - i pogadaj z nim o tym wszystkim. A mąż? Troche mu odpuść - bo niepotrzebnie się stresujesz glupotami - a to co naprawdę istotne (paragony czy kubek to nie koniec świata) obgadaj. Bo teraz jest ci naprawdę potrzebne jego wsparcie. Pogadaj z nim w ogole o tym co się dzieje, w końcu to twój mąż!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Depresje sobie same zacofane kobiety zawdzieczacie i do tego ze maz zdradza i was w koncu zostawia.Powoduje depresje izolacjaprzed osoba najblizsza.Meza sie krepujecie i same chodzicie na badanie do ginekologa i porodu biorac caly stres i robicie sie wredne dla meza wiec sflustrowane jestescie gdy wszystko mija i depresja pewna!Ja zawsze mam meza podczas Kazdego badania u ginekologa na fotelu i wspieral porody czuwa nad nami najblizsza osoba maz i zmniejsza to wtedy stres!A wy kerpujecie sie meza a calkiem obcego faceta ginekologa nie ciemnota! A mamy Prawo Pacjenta ust 2008r art 21 ktore pozwala na obecnosc osoby bliskiej podczas badan i zabiegow Nawet w szpitalu bo decyduje pacjent o obecnosci nie lekarz!Wiem ze tu zboczony lekarz bo tacy wypraszaja osobe bliska niewygodnego swiadka badan i bedzie wysmiewac i sie wkurzac!Podszywajac sie pod mamusie by nie zabierac meza do badan to tylko taka ciemnota panuje w polsce i wstydza sie meza jak w takim razie zrobily dziecko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oddaj do żłobka... też i rada.... moze od razu do adopcji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
piszesz jak to bylaś aktywna, jak praca i życie w ruchu sprawiały ci radość.... a z drugiej strony osiadłaś w tym domu na własne życzenie, narzekasz na bałagan, to może posprzątaj. Bądź bardziej aktywna z dziećmi, zabierz na dłuższy spacer, spotkaj sie z koleżankami, wybierz sie na aerobic wieczorem jak mąż wróci. Bądź bardziej aktywna a nie narzekasz tylko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
idź do roboty na cały dzien a dzieci oddaj do adopcji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Od razu widać, że niektórzy lubią wypowiadać się bez czytania całego wątku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyna pisze, że wcześniej była superaktywna a teraz tak ją wgniotło, że nie może sie zebrać żeby z łóżka wstać, a wy albo jej jeszcze dowalacie albo dajecie rady typu "weź posprzątaj, wyjdź na spacer, idź na aerobik". Moja położna jak przyszła z wizyta pierwsza rzecz co powiedziała: "Kolejność jest taka: najważniejsza jest mama, potem dziecko a na końcu tata. Bo szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko". Zajmij się sobą, daj sobie przyzwolenie na zmęczenie i rozmamłanie. Idź do lekarza - może to depresja, może gospodarka hormonalna c***adła, może masz niedobory czegoś. Nie zaopiekujesz się dobrze dziećmi, jeśli nie umiesz zaopiekować się sobą, więc od tego zacznij. Pozdrawiam ciepło i powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzięki za te poważne odpowiedzi, porady. Nie będę się poniżać komentując badania ginekologiczne w obecności męża czy domniemane zdrady. Szybka decyzja o drugim dziecku wynikała raczej z mojego wieku. Nie mam już 20 czy nawet 30 lat, a na zebrania w szkole nie chcę chodzić z balkonikiem ;-) Kiedyś chciałam mieć trójkę dzieci, ale w tym momencie już wiem, że postaram się być najlepszą mamą jaką mogę dla tej dwójki co mam. Dziecko do żłobka zapisane, ale sądząc po ilości punktów nie mamy szans. Za przedszkole starszego dziecka płacimy ok. 600 zł i na razie nie stać nas na prywatny żłobek. Myślałam ze na wychowawczym spróbuje poszukać nowej pracy (bo do starej nie mam co wracać - z różnych powodów), jak coś się już wyklaruje to wtedy dziecko pójdzie do żłobka na cały dzień. Na razie zastanawiam się jak "dotrwać" do tego czasu. To nie jest tak że katuję męża jakimiś d**erelami. Chodzi mi o to aby nie traktował mnie jak służąca. Co z tego ze posprzatam w domu, jak on przyjdzie z pracy i przez 3 godziny zrobi bałagan ze kolacji nie ma gdzie zrobić i jej zjeść bo wszędzie cos się wala. Np po obiedzie on chce jeszcze cos zjeść i wyciąga z lodówki jakieś rzeczy do kanapek i potem ich nie chowa, mogą tak stać do kolacji. Jak się pytam czy będzie jeszcze jadł to mówi ze może tak ale nie wie ale i tak zaraz będzie kolacja wiec nie ma sensu chować. I takie zaraz trwa 2-3 godziny. Nawet nie chce mu się włożyć talerza po obiedzie do zmywarki, potrafi stać na stole do wieczora albo i rana dopóki ja go nie sprzątne. Chodzi mi o to aby maz szanował moja prace a nie traktował mnie jak służąca tylko dlatego ze jestem na macierzyńskim. Poza tym jaki to przykład dla dzieci, obecnie najbardziej dla starszego. Mamy małe mieszkanie wiec kwestia porządku nie jest moim wymysłem tylko koniecznością. Może trochę przesadzam z niektórymi rzeczami, ale tak jest kiedy cały dzień wycieram gile, wymioty, zmieniamy pieluchy dzieciom, a po mężu czyszczą kibelek. Może życie w takich warunkach nie będzie mi przeszkadzać kiedy będę pracować i nie będzie mnie po prostu w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No coz zwykla memeja z Ciebie i tyle. Ja jestem zorganizowana i zaradna i daje rade z dwojka dzieci. Meza nie ma caly dzien. Mam czas na fryzjera, kosmetyczke. Nie mam zmywarki i jakos brudne gary sie nie walaja. Kupuje sobie nowe ciuchy, kosmetyki. Tez non stop w pracy siedzialam. Dziecko zapisalam do zlobka. Starsze w szkole. Aha moj synek urodzil sie wada, jestesmy juz po operacji. Teraz go pielegnuje. Więc przestań chrzanic. Masz dwoje zdrowych dzieci. Jestes lajza i tyle. Tez nie mam w promieniu 300 km rodziny. Sama zajmuje sie domem, zakupy, gotowanie. We wrzesniu wracam do pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak masz męza flejtucha to Twoj problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do gość dziś - Good for you. Może się podzielisz swoim sekretem jak to robisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciesz sie, ze masz dzieci zdrowe i sama masz dwie sprawne raczki. Nie szukaj problemow na sile. skoro aka swiatowa pracoholiczka z Ciebie, to po co ci te dzieciaki byly? Do tego nie dziwie sie, ze Twoj maz pracuje tak dlugo-ktos Was utrzymac musi. Chcesz sie ze mna zamienic? Mam 2 dzieci, w tym jedno niepelnosprawne. Synek ma 2 lata-nie chodzi, nie mowi, zle widzi. Wynik za pozno przeprowadzonej cesarki i glebokie niedotlenienie mozgu dziecka. Latam po lekarzach, rehabilitacjach, ciesze sie z kazdego postepu synka (obecnie jest on na etapie rozwoju 11 miesiecznego dziecka). Jest mi ciezko, jest trudno, starszy syn chodzi do szkoly, wiec wszystko trzeba zgrac. Ale ciesze sie, ze mamy za co zyc, ciesze sie z kazdego postepu mlodszego dziecka i sie nie poddaje ! Miewam gorsze dni, ale nie lamie sie -dla dzieci. Moj maz wyjezdza rano, wraca czesto dopiero kolo 17-20 i co? Zarabia, rehabilitacje, leki, wszystko kosztuje. Mimo to jestesmy bardzo szczesliwi, wspieramy sie. Mam na glowie caly dom, dwojke dzieci i sobie radze. Docen, to co masz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To wyznacz mezowi obowiazki i zaszczep w nim odruch sprzatania po sobie, a nie zwalasz wszystko na macierzynstwo !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jesteś w tym sama , ja też tak mam i wiele innych matek . Mąż jak nie posprzątał po sobie po jedzeniu to nie dostał na drugi dzień obiadu , jak rozwala ciuchy to biorę i wyrzucam ze schodów do piwnicy - taka wredna jestem ;) A jak dopadają mnie takie depresyjne dni to biorę się właśnie za sprzątanie i mi przechodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
myślisz że jak wrocisz do roboty to bedzie lepiej? napewno nie. bedzie gorzej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wera33
Bo masz dwójkę naprawde małych dzieci Ja mam 4 latka i różnica miedzy nim a jak był dwulatkiem to niebo a ziemia. Wczesniej nic nie kumał a teraz? Sam bierze sobie picie sam sie wysika przebierze. Teraz jest drugie w drodze ale w życiu bym nie chciała tego drugiego jakby tamten miał 2 latka.Mam koleżankę z taka roznica wieku. Ale ona ma meza co ma robotę ze moze byc non stop w domu. I wiecie jak to wyglada ? Ze ona zajmuje sie jednym a on drugim dzieckiem. To praktycznie jak blizniaki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Współczuje Ci.Przerabiałam to samo z jednym dzieckiem.Nie miałam pomocy od nikogo,przez niemal 4 lata zapomniałam co to życie towarzyskie,jedyną rozrywką były zakupy i wyjście na plac zabaw.Teraz moja córka ma 7 lat i już zapomniałam o tym co było kiedyś,ale nie wyobrażam sobie teraz mieć drugie dziecko.Podejrzewam,że nigdy na to się nie zdecyduję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My mamyt po poltora roku dzieci i maz mnie pomagal od poczatku przy badaniu jak tu pisze babka i porodach bo on tez jest Ojcem wiec ma prawo byc przy nas.Wciagniecie meza do wlasnie tych badan by widzial jak to jest i porod wspomagal.A nie odseparujesz bo ty sama dasz rade a on z kolesiami pije poiwo i ma w d***e nawey nie czuje ze jest ojcem boi ty glupia sama sie meczysz podczas porodu.A on mysli ze porod to tak jakbys poszla zrobic kupe.Moj widzial to wie ze to nie takie prostw dlatego czesto niedosypial by mnie pomagac we wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jeżeli mówicie osobie w depresji ze ma cieszyć się tym co ma to widać ze w ogóle nie rozumiecie o co w tym wszystkim chodzi. wyrządzacie tylko jeszcze większą krzywde. depresja to nie zły nastrój czy lenistwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do gość 2015.05.16 co Ty z tym ginekologiem jakis Twój fetysz ? za przeproszeniem jak s-rać idziesz to też męża zabierasz ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×