Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Małżeństwo bez dziecka to nie rodzina...

Polecane posty

Gość gość

Takie słowa usłyszałam ostatnio od mojej kuzynki. Zastanawiam się czy wszystkie matki myślą w ten sposób. Czy faktycznie małżeństwa bez dzieci nie traktujecie jak rodzinę? To jest jakby mniej poważny związek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wkladaj kija w mrowisko//zleca sie zaraz lochy i beda co wciskac ze tylko tak z dzidziusiami iinaczej nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ... troszkę prawdy jest no ale nie każdy chce mieć dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ona pewnie ma dziecko i dlatego tak mówi.. Jak ktoś nie chcę dziecka to znaczy że gorszy? Są pary które nie mogą mieć dzieci to wtedy też są gorsze? Nie każdy musi mieć dzieci.. nie kazdego stać itd..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rodzina a związek to inne pojęcia. W książkowym pojęciu rodziny większość autorów odwołuje się do dzieci i więzy krwi, mniejsza część uznaje małżeństwo za rodzinę, to pewnie odzwierciedla pojmowanie w społeczeństwie. W katolickich naukach o rodzinie też gadają, że rodzina to małżeństwo dążące do posiadania potomstwa :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś rozsądna wypowiedź. To rzeczywiście różne pojęcia, ale mi prywatnie bardzo podoba się zdanie: "przyjaciele to rodzina, którą wybieramy sobie sami". Olej definicję. Oprócz krwi jest i serce. Nie w definicji sens tylko w postępowaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oprócz krwi jest i serce. xxx Widzisz, czyli sama możesz zdecydować o tym czy jesteście rodziną czy nie :) Tym bardziej, że adoptowane dzieci są uznawane za rodzinę, więc czemu mąż miałby nią nie być? Może to po prostu najmniejsza odmiana rodziny. Co do tych definicji, to zgodnie z prawdą głoszą też, że człowiek najczęściej ma kilka rodzin (np. rodzina pochodzenia, rodzina do której wstępujesz poprzez związek, rodzina, którą zakładasz sama). Generalnie i tak nie o deficjencje chodzi, tylko o akceptację jakiegoś modelu życia, twoja kuzynka jak widać nie akceptuje. Według mnie chłopak+dziewczyna+pies mogą być rodziną ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla mnie dwoje kochających się, bliskich sobie osób to jest rodzina. Staram się nie przejmować jej słowami, ale zastanawiałam się właśnie, czy inne matki też myślą tak jak ona. Zdaję sobie sprawę, że w kościele katolickim rodziną jest małżeństwo dążące do posiadania potomstwa, ale co, jeśli szanse na to są znikome.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to zdanie o przyjaciołach i rodzinie też kiedyś mi się spodobało ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję za Wasze wpisy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pewnie spora część mam jest skłonna myśleć podobnie, ja nie mam męża i dzieci, więc się nie mogę wypowiedzieć ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale problem jest w czym innym, że ty pojęcia "rodziny" a "związku" traktujesz jak lepsze czy gorsze. Może dlatego ta kobieta tak celnie uderzyła i ty się przejęłaś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość t5r4e3
To po prostu inny związek, być może "mniej poważny" przez to, że chociażby wymaga mniejszej odpowiedzialności, co nie znaczy, że to uwłacza jego jakości. Nie bierz takich stwierdzeń do siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie przejmuj się. Widzisz... to co prezentuje kuzynka wpisuje się w nurt rzeczy, które trzeba mieć. Np. trzeba mieć męża, bo bez papierka to nie mąż (a samemu to zgryzota i dziurawa kapota), trzeba mieć telewizor, pralkę, mały fiat, no i dzieci trzeba mieć. Ale tak naprawdę to jest jej myślenie. Nie musi być Twoim. Ja to czasem żałuję, że w tym kanonie "must have" nie ma: trzeba mieć zasady moralne w praktyce nie na pokaz, trzeba być wolnym od hipokryzji, trzeba czytać min. 20 książek na poziomie rocznie, trzeba być zaangażowanym lokalnie itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co do roznych definicji. Mnie niedawno na psychologii rodziny uczono, ze raczej to szersze pojecie zaczyna byc czesciej używane ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli człowiek nie może mieć dzieci to automatycznie może się włączyć poczucie niższej wartości i poczucie wybrakowania. Dlatego to uderzyło tak mocno. I tu nie pomogę, choć tulam.... Z pewnymi rzeczami trzeba żyć i już. Ludzie bez nogi mają się zabijać bo jak można być wybrakowanym? To może bez palca, albo z krzywym nosem? Każdy ma jakiś brak. Brak dziecka jest bardzo odczuwalny i dotkliwy, ale nie oznacza brak szczęścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co do roznych definicji. Mnie niedawno na psychologii rodziny uczono, ze raczej to szersze pojecie zaczyna byc czesciej używane oczko.gif xxx Miło z ich strony ;) tzn. tych wszystkich znawców kreujących definicje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Świadoma praw i obowiązków wynikających z założenia RODZINY uroczyście oświadczam, że wstępuje w związek małżeński z ... i przyrzekam, że uczynię wszystko aby nasze małżeństwo, było zgodne, szczęśliwe i trwałe." Czyli co, jak podpisujesz dokumenty w USC to od razu po wyjściu z niego pojawia się przy świeżo poślubionych co najmniej 1 dziecko? Z urzędu je jakoś nadają czy jak? no bo skoro "założenie rodziny", a rodzina to tylko z dzieckiem... :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miło/niemiło, ale musza dostosowywać teorię do realiów. Jeśli chcą być wciąż naukowcami a nie bajkopisarzami. A realia sa takie, że jest mnóstwo patchworkowych rodzin, że sporo osób spędza święta w towarzystwie przyjaciół (a nie rodziców czy rodzeństwa) i te trendy narastają. Tak samo w starych książkach o relacjach intymnych mąż i zona to jedyne nazewnictwo. Teraz występuje parter/partnerka/partnerzy. Ale nei każdy człowiek to akceptuje/toleruje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety prawda. Jak dwoje młodych nie ma dziecka to coś jest nie tak..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś troooololooolo lolo loloolo troooololooolo lolo loloolo troooololooolo lolo loloolo troooololooolo lolo loloolo troooololooolo lolo loloolo troooololooolo lolo loloolo troooololooolo lolo loloolo troooololooolo lolo loloolo troooololooolo lolo loloolo troooololooolo lolo loloolo troooololooolo lolo loloolo troooololooolo lolo loloolo troooololooolo lolo loloolo troooololooolo lolo loloolo troooololooolo lolo loloolo troooololooolo lolo loloolo troooololooolo lolo loloolo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odkąd są z nami dzieci (a wcześniej jedno dziecko) rzeczywiście coś się zmieniło. Nawet bardzo. Po prostu jest, jakby to rzec... bardziej rodzinnie właśnie :) Inaczej się funkcjonuje, świat się zmienia. Ale co Ty się czyimś gadaniem przejmujesz? Jestescie małzeństwem, a więc jesteście rodziną. Rodzina to Wy jako małżeństwo, Wasi rodzice, Wasze rodzeństwo itd. Wasze ewentualne dzieci to byliby kolejni członkowie rodziny. A tak na marginesie, nie chcecie, czy nie możecie, bo zastanawiam się, czy Twoja kuzynka jest suką ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiele lat temu, kiedy jeszcze byłam nastolatką, byłam na mszy, gdzie ksiądż powiedział to samo, że rodzina musi posiadać dziecko, bo inaczej to nie jest rodzina. Tłumaczył to tym, że pojęcie "rodzina" jest nierozerwalnie związane ze słowem "rodzić". Sama byłam wtedy daleka od planów małżeńskich, bo nawet nie miałam jeszcze chłopaka, ale byłam tym strasznie zbulwersowana. Chyba dlatego po tylu latach wciąż tkwi mi to gdzieś z tyłu głowy. Wyobraziłam sobie wtedy, jak na tej mszy musiały się czuć osoby, które bezskutecznie starały się o ciążę lub mają dziecko adoptowane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś A ciekawe, jak ten ksiądz wytłumaczy to "nierozerwalne powiązanie" w przypadku innych języków, gdzie takowy związek ni czorta nie istnieje? :D Taka "family" czy "famille" wywodzi się od łacińskiego "familia" oznaczającego wszystkich domowników, z wliczeniem służby (i od służby to słowo pochodzi: "famulus" to był sługa, niewolnik). A i tak daleko nie trzeba szukać, bo i w rosyjskim to słowo obejmowało też wszelką "czeladź".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I jeszcze, bo mnie zaciekawiło: "Początkowo bowiem Słowianie nie znali jeszcze łacińskiego nascor, a nawet nie posiadali odpowiedników takich dzisiejszych wyrażeń, jak ród, poród czy rodzić. Języki starosłowiańskie nazwą „ród” oznaczały szczęśliwy traf, powodzenie, przyrost, jak również samego bożka szczęścia i losu. Dopiero dzięki średniowiecznej łacinie zaczęto łączyć „ród” z pomnażaniem liczby członków rodziny." (to samo pisze Bruckner w słowniku etymologicznym)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Definicja definicją. Rodziną jest to co sami stworzymi. Moja przyjaciółka jest moją siostrą. Nie biologiczną ale taką jest dla mnie. Mąż ja i pies jesteśmy rodziną. Pies jest członkiem naszej rodziny i ma taki sam status ważności jak my. Rodzina może być dalsza która wygląda tylko dobrze na zdjęciach jaki bliższa gdzie wszyscy dbają o utrzymywanie kontaktów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Definicja ma znaczenie bo jak ktoś swietnie tu pokazal jezyk to nie jest sztuczny twor. Jezyk i slownictwo odpowiada pojeciom, schematom czy ideom ktore my kreujemy (dane spoleczenstwo). Sztuczne narzucanie tej definicji wychodzi tak jsk u księdza. Rodzina to ten schemat ktory uaktywniamy myslac o tym. w wiekszosci przypadkow myslimy wtedy o tych ktorych kochamy - analiza tego czy te osoby sa z nami spokrewnione, powiazane w jakiś sposob to rzecz wtorna. Instynktownie nie bierzemy pod uwage czy mamy slub z partnerem, czy nasza przyjaciolka nie jest siostra, czy wlasnie nawet czy nasz domownik jest człowiekiem ;) po prostu przychodzą nam do glowy kochani przez nas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko większość matek polek uważa, że małżenstwo + jedno dziecko to nie rodzina, więc to jest dopiero :D ja mam jedynaka, więcej nie planuję i jak ktoś pyta, to mówię wprost, wiesz ile już teorii się nasłuchałam, zwłaszcza od ludzi mających po troje i więcej dzieci :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam dziecko, ale uwazam ze rodzina ludzie sie staja dla siebie gdy sie bardzo kochaja i sa wsparciem, dziecko to kolejny czlonek malej rodziny...bzura jest myslenie inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem pod wrażeniem grzeczności tego tematu, żeby każdy na kafe miał możliwość przedstawienia zdania w ten sposób bez żadnych trollów. Podbijam temat, może ktoś jeszcze powie coś ciekawego, nawet jeśli przeciwnego tego, co napisano do tej pory. Autorka dodała wątek po 23.00, więc spora część mam już spała :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×