Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Mam tzw zaradną rodzinę powiedzcie czy dla was to normalne

Polecane posty

Gość gość

Chodzi o mojego kuzyna, który jest zamożnym (nie bardzo, ale ma sporo pieniędzy) człowiekiem, mimo, że jest jeszcze młody (przed 30). Ma żonę, dwójkę dzieci, ładny dom, zero kredytu, jego żona nie pracuje, mają kasę na wszystko. Żyją na luzie, w rodzinie są uważani za super zaradnych, mądrych i tak dalej. Rzeczywiscie, z pozoru można uważać, ze są to ludzie z klasą, potrafią się zachować itd. ale czasem... :/ oni śmieją sięz 'frajerów' którzy harują za grosze, uczciwie i żyją biednie, zresztą jak całą moja rodzina. Uważają, ze pieniądze leżą na ulicy, ze uczciwie prawie nigdy nie da się dojść do niczego wiec trzeba kombinowac innymi drogami. Wiem, że on uczciwie nie działa, niby ma firmę, ale tak naprawdę jej nie ma, robi jakieś machloje... nie chcę się w to wgłębiać bo trochę się obawiam :/. Tylko frajerzy robią za 1500-2000, za tyle to w ogóle powinnam w swojej pracy tylko siedzieć i nawet palcem nie kwinąć bo to wyzysk - tak mi zawsze mówią. Wszystkie rady dookoła są mi podawane niby życzliwie w trosce o mnie wiecie o co chodzi, a ja i tak dzięki nim czuję się jak ostatnia sierota, która rzeczywiście robi za murzyna. Prawdą jest, ze w porównaniu do niego my z mężem i córką wyglądamy jak "dziady" żyjemy od wypłaty do wypłaty i ciułamy na wszystko, córka jeszcze bardzo malutka jest. Co wy o tym myślicie? Znacie takich ludzi? Uważacie, że to jest ok? Nieważne skad kasa, byle by była? Bo u mnie tak jest, mogłabym nawet ukraść (byle tylko mnie nie załapali) ale jakbym tym sposobem miała pieniądze to bym dostała od rodziny pochwałę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a moze mały donosik do skarbówki? ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiadomo ze zlodziej to zlodziej ale tez para ktora decyduje sie na dziecko nie majac kasy i zyjac od wyplaty do wyplaty to egoisci i nieodpowiedzialni ludzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie będe donosiła na rodzinę, bo bym sobie w oczy nie spojrzała :/. Oni przy mnie mówią o takich rzeczach bo chyba się nie spodziewają, że ja bym mogła komuś donieśc i mają rację. Jestem raczej spokojną osobą, czasem myślę, że nie pasuję do mojej rodziny. Dla moich rodziców to normalne i nie widzą nic nienormalnego wręcz przeciwnie, chwalą jego i wiem, ze chcieliby, żeby też była taka "zaradna", ale oni też raczej tak nie potrafią, biednie w dzieciństwie nie miałam, ale jestem jedynaczką a rodzice też nie są tacy cwani, tylko im ta cwaność imponuje i mnie motywują, zebym brała przykład z brata :/ (on jest dla mnie trochę jak brat, od dzieciństwa bo też jest jedynakiem). Męczy mnie to, że zawsze czuję sie gorsza... mój mąż też spokojny człowiek i nie zarabia dużo, ale pracuje uczciwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale to też nie jest tak, ze jesteśmy biedakami, no ludzie! Bo tak niektórzy myślą i własnie tutaj sypią się komentarze, że nie powinni sie decydować, jasne :/. Mamy razem ok. 3500 + kredyt spłacamy, staramy sie wszystko ogarniać i nie jesteśmy menelami jakimiś, córka nie wygląda gorzej niz inne dzieci, jest cieżko, ale takie są realia, mamy oboje pracę biurową!!! ale bardziej niż podwyżki dają nam obniżki i wiecznie słyszę u siebie w firmie, ze nie ma kasy i nie ma i nie ma i nic nie poradzę na to. Mówię, ze na tle kuzyna wyglądamy jak biedaki ;/.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest kilka rozwiązań: Ogranicz spotkania z nimi. Zacznij im odpowiadać, że wolisz żyć skromnie, ale uczciwie. Jak się będą przechwalali przekrętami to spytaj co na to skarbówka, bo chętnie byś się dowiedziała. Nie znoszę takich ludzi. Nawet nie dlatego, że kombinują, bo to potrafię zrozumieć, ale dlatego że poniżają innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciężko ograniczyć kontakty jak się mieszka w jednym mieście, jasne, ze nie spotykamy się ciągle, ale raz w miesiące, czasem dwa razy na weekendy zwłaszcza jak są jakieś okazje. On skarbówki się nie boi, zawsze mówi, że ona się takimi pie**łami nie zajmuje a zresztą jakby co to on się jakoś wykpi z tego bo twierdzi, że ma jak. A ja bym na pewno nie doniosła i on doskonale o tym wie. On niby nie odnosi się do mnie z pogardą tylko raczej twierdzi, ze jeszcze się życia nauczę, ze powinna spóbować czegoś innego a nie takiego życia i harowania za marne grosze i tak dalej albo, że mąż powinien coś popróbować a nie tak siedzieć i sie godzić na to co jest. Wiecie o co chodzi :/.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, nie wiem o co chodzi. Ja już Twojego kuzyna nie lubię. Gdyby to był mój kuzyn też bym go nie lubiła. A jak kogoś nie lubię to się z nim.nie spotykam bo po co? Co to znaczy, że jak jest okazja to się spotykacie? Nie macie innych zajęć czy znajomych żeby się wykręcić? Nie rozumiem... :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Okazja tj. święta, rocznice, urodziny, komunia itd. To nie jest takie łatwe się wykrecic bo ja np. jadę się spotkać z rodzicami a on też tam jest, i jego rodzice, dziadek, mam niewielką rodzinę, oboje jesteśmy jedynakami. Mąż ma rodzinę zagranicą. Znajomi to znajomi, można sie umówić na kawę, ale każdy ciągnie do rodziny. Taką mam rodzinę i tyle, nie miałabym zbyt wielu wykretów żeby tak robić cały czas. Chyba każdy się z rodziną spotyka jak jest już dorosły a nie lata gdzie indziej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1-2 razy w miesiącu okazje do spotkań? Moim zdaniem to sporo. Poza tym, wybacz, ale ja nie rozumiem tego zwyczaju celebrowania wszystkich okazji z rodziną. Kurczę, rocznica ślubu, urodziny to można spędzić samemu z mężem, ewentualnie zaprosić rodziców a nie kuzynostwo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1-2 to niekoniecznie z nim, ale rodzice moi też nas tak nastawiają, zebyśmy się wzięli, zebyśmy coś "ze sobą" zrobili itd. a nie tak żyli i dziadowali... Ostatnio było sporo okazji, no mówię, nie odmówię przecież jak rodzice wyprawiaja jakieś przyjęcie a nie mam wpływu kogo zapraszają, albo jak chrzestna (jego matka) mnie zaprosi też. Poza tym robię to też dla dziecka, żeby nie siedziało wiecznie z rodzicami. Naprawdę wy sie ze znajomymi spotykacie w dorosłym życiu? Wśród moich to wszyscy ciągna do rodziny z rodzeństwem sie trzymają, czasu nie ma, ze znajomymi można gdzieś na piwo wyskoczyć czasem i tyle. Naprawdę, czasem się czuję jakbym żyła na innej planecie :/. Zresztą chodzi mi ogólnie o postawę mojej rodziny o tym jest temat a nie o tym kiedy mam sie z nimi spotykać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale czemu twoj maz tak malo zarabia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
;/ w naszym mieście to są normalne stawki, 2000-2500, on czasem zarobi ze 100 zł więcej, dadzą mu jakąś podwyżkę o kilka złotych czy coś. Wiesz, ze wielu ludzi tak zarabia, nie tylko mój mąż? :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cóż, ja odpisuję ogólnie. Moja rodzina postawę ma inną, ale nawet nie w tym rzecz, tylko w tym, że siedzisz trochę jak kołek podczas gdy kuzyn czy rodzice wciskają Ci że jesteś nieudacznikiem i powinnaś zacząć kombinować. Ja nie lubię takich ludzi. Nie pozwalam sobie na wciskanie kitu czy pomiatanie mną. I jeśli tylko mogę to takich ludzi unikam. I szczerze: Rodzicom bym kazała przestać się wtrącać, kuzyna pogoniła na drzewo i ograniczyła z nim kontakty. Po co się spotykać z kimś kogo się nie lubi? Bo rodzina? Wolne żarty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pewnie masz rację, aj jestem raczej spokojną osobą, próbuję się jakoś postawić, ale cieżko jest bo oni wtedy zawsze, że oj to przecież w dobrej wierze, chcemy żebyście mieli lepiej itd. martwimy się (rodzice) a kuzyn... no cóż, z nim to ja teraz widuję sie bardziej przy okazji a nie dla samego gadania z nim. Ale nasze dzieci na pewno bedą się widywały, mają wspólnego pradziadka itd. nie ma tutaj opcji innej, na święta, no nie chcę córki też odgraniczać od tej rodziny od dziadków. To wszystko się tak prosto mówi ogranicz kontakty, zerwij, a w praktyce inaczej wychodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie nawidze takich ludzi i rozumiem sytuację. My mamy taką sytuację, że małżeństwo z dwójka małych dzieci kupiło taki stary duży dom na naszej ulicy. W pół roku go odremontowali tak, że teraz wygląda jak posiadłość naszego celebryty. Dwie fury na podjeździe, oni do tego często w domu. Nasze domki wyglądają przy ich fortecy jak budy dla psa. No tylko szkoda, że koleś jest dealerem. Wiemy na 100 % jak i wszyscy na ulicy. Tylko dzieci będzie kiedyś szkoda jak w końcu mu psiarnia wpadnie na chatę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×