Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

mąż fatalnie wychowuje dziecko

Polecane posty

Gość gość

Cześć. Być może zostanę źle odebrana, ale potrzebuję rady. Otóż córka niedługo kończy 2 lata. Jest dzieckiem raczej energicznym z tych co wszędzie ich pełno. Mąż ogólnie olewa kwestie uczenia jej czegokolwiek. Kiedy kupiłam małej książeczkę (uważam, że warto czytać tak małym dzieciom) to usłyszałam, że jestem zbyt ambitna. Mała interesowała się obrazkami, oczywiście była próba gryzienia, rozrywania... No cóż myślę, że to normalne bo dziecko w ten sposób poznaje świat. Mąż wściekał się, że zamiast jej zabrać te książeczki, to ja je tylko sklejam... Cóż efekt jest taki, że teraz jako prawie 2-latka córcia interesuje się książeczkami, uwielbia pokazywać i nazywać obrazki i oczywiście nauczyła się już, że nie należy niszczyć. O ile mąż przekonał się do książek (sam rzadko jej czyta bo jak zauważyłam nudzi go to), o tyle krytykuje każdą kolejną rzecz. Ostatnia zjechał mnie, że kupiłam małej kredki. On uważa, że to dla 3-4 latków. Dla mnie to jest chore bo przecież dziecko musi się uczyć nowych rzeczy i wiadomo, że nie przyjdzie to od razu tylko zaczyna się od "poznania" danej zabawki. Nie oczekuję, że moje dziecko będzie pięknie rysowało w wieku 2 lat, ale chcę żeby się oswoiła z tymi przedmiotami. Denerwuje mnie to strasznie bo mój mąż ciągle tylko krytykuje, nie dając nic od siebie. Jedyne jego zabawy z dzieckiem to podrzucanie, ganianie w domu i dosłownie "darcie japy". Nie mówię, że dziecku nie potrzeba takich wariactw zwyczajnych, ale mąż uczy ją przez to zachowywania się głośno... W ogóle wysławia się przy niej nieodpowiednio i dziecko podłapuje. Wiem, że brzmi jakbym chciała mieć w domu geniusza, ale nie o to chodzi. Chciałabym tylko, żeby mąż też zadbał chociaż trochę o rozwój dziecka. Najgorsza jest kwestia jedzenia... Bo ja uczę córkę, że siadamy do stołu razem, myjemy rączki itp. A mąż twierdzi, że mała brzydko je (jak to dziecko...) i powinna siedzieć osobno. Często podczas obiadu krzyczy na nią i zaczyna się jeden wielki ryk. Czasami mam wrażenie, że mąż czeka, aż niektóre umiejętności dziecka same przyjdą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Olej go i jego komentarze. Typowy facet, sam palcem nie kiwnie a do krytki pierwszy. Jestes super mama!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie rozumiem zachowania Twojego męża, serio. Powinniście chyba sobie pewne kwestie wyjaśnić i dojść do porozumienia. Nie może być tak, że podważacie swoje decyzje w obecności dziecka. Jeśli mąż uważa, że na niektóre rzeczy jest za wcześnie, to powinien Ci o tym powiedzieć na osobności. Gracie do wspólnej bramki, prawda? Dziecko musi mieć poczucie, że wzajemnie się wspieracie i jesteście tez dla niego podporą. Jeśli będziecie nadal kłócić się o takie rzeczy, to dziecko podświadomie opowie się po którejś ze stron (zapewne po tej, z którą bawi się głośniej i która nie daje zakazów, nakazów i reguł). Da to potem o sobie znać w czasie buntu nastoletniego. Pogadajcie i znajdźcie rozwiązanie. Ustalcie co i kiedy wprowadzicie do życia dziecka. Niech mąż też ma w to swój wkład. W małżeństwie warto rozmawiać :) Powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobrze postępujesz. Ja moim dzieciom też wszystko od najmłodszych lat, przed kredkami były farby i malowanie paluszkami, mąż też anty, bo bałagan, sprzątania tylko dużo, choć to ja sprzatałam. Dużo z dziećmi rozmawiałam, nie po dziecinnemu tylko często poważnie, wszystko tłumaczyłam. To wszystko procentuje. Dzieci na prawdę są dużo inteligentniejsze, dojrzalsze i bardziej rozgarnięte od swoich rówieśników. Córka w wieku przedszkolnym miała robione badania - testy przez studentkę pedagogiki i jej rozumowanie a także umiejętność wypowiedzenia się były na poziomie dziecka 3-4 lata starszego. Rób swoje, chłopem się nie przejmuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzięki za wsparcie dziewczyny, bo już myślałam, że serio chcę niektóre rzeczy zbyt szybko wprowadzać. Mąż właśnie wkurza się, że bałagan, że coś tam brudne... Oczywiście nic mu do tego bo i tak ja to będę sprzątała. Ale kiedy słyszę "nie dawaj jej tego" "to jest zły pomysł" to normalnie mnie trzęsie. A za moment znów słyszę jak wydurnia się z nią i jeszcze mnie poucza, że małej takie właśnie zabawy trzeba fundować. Ostatnio ograniczyłam jej bajki, bo zauważyłam, że zbyt mocno się zawiesza na nich... Mąż wiedział o tym doskonale i co? Wracam do domu z zakupów, a tam mąż sobie odpoczywa, leży, a dziecko w telewizor zapatrzone jak w ołtarz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A dodam jeszcze, że nauka robienia na nocnik idzie tez w diabły bo ja systematycznie córkę sadzam, tłumacze... A kiedy tylko wychodzę i mąż z nią zostaje to oczywiście pielucha pełna i dziecko nawet raz nie zachęcone do siadania :-/ a jak ostatnio kuzynka pytała o naszą małą to mąż wielce tłumaczył jej jak to ja córki nie nauczyłam i że mała nie może ogarnąć nocnika (dziecko kuzynki w podobnym wieku, ale rozwinięte naprawdę dużo bardziej i mąż oczywiście obwinia o to mnie...)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój syn ma 2 lata i 2 miesiące i od okolo 7 miesięcy. Maluje farbami plakatowymi, oczywiście po swojemu, kredkami, mazakami, kolorowymi dlugopisami, ksiazeczek ma kilkanascie, z plastelina próbowalismy tez ale mu sie nie podovalo, regularnie kupuje mu tez na poczcie korowanki z naklejkami, gdzie trzeba odkleic naklejke i poszukac gdzie jezt taki sam obrazek i nakleic, wczoraj jak mu kupilam to w 15 sam cala zrobil, juz mu sie nudzi i chce wiecej. Twohedziecko normalnie sie rozwija

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój syn ma 2 lata i 2 miesiące i od okolo 7 miesięcy. Maluje farbami plakatowymi, oczywiście po swojemu, kredkami, mazakami, kolorowymi dlugopisami, ksiazeczek ma kilkanascie, z plastelina próbowalismy tez ale mu sie nie podovalo, regularnie kupuje mu tez na poczcie korowanki z naklejkami, gdzie trzeba odkleic naklejke i poszukac gdzie jezt taki sam obrazek i nakleic, wczoraj jak mu kupilam to w 15 sam cala zrobil, juz mu sie nudzi i chce wiecej. Twohedziecko normalnie sie rozwija

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No wiadomo ze dzieci się różnie rozwijają i jedno dziecko może w tym wieku mówić zdaniami, a inne kredki trzymać nie potrafi... Wiem to, ale staram się oswoić córkę ze wszystkim od małego. Teraz niedawno zrobiłam segregację zabawek i wyniosłam do garażu te, które są przeznaczone dla małych dzieci (jakieś gryzaki, grzechotki) okazało się, że córce zostały klocki, lalki i w sumie tyle z takich konkretnych. Zaproponowałam wiec kupno czegoś nowego, dostosowanego do wieku, co mogłoby rozwijać jakieś umiejętności i jednocześnie oczywiście sprawiać dziecku radość. Mój mąż stwierdził, że mała ma dużo zabawek i jej wystarczy bo wcale się nimi nie bawi... Na nic moje tłumaczenia, że starymi się nie bawi bo są dla niej już zbyt "proste"... Co taka 2-latka ma robić z misiem, który w kółko mówi kilka tych samych słów, a dziecko już dawno je opanowało? Zbliża się mikołaj, wiec wybraliśmy się do sklepu z zabawkami żeby znaleźć coś na prezent i co się okazało? Mąż jak małe dziecko poleciał do samochodów na baterie. Normalnie ręce opadają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie bronię twojego męża, ale z drugiej strony zobacz: zostaje sam z córką, bawi się z nią. A że po swojemu- trudno. Ważne, że spędza z nią czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tasmanska
nie jet az takim tragicznym ojcem , bez przesady. Poprstu twoj facet jest dosyc infatylnym ojcem, ale nie oznacza ze jest fatalnym. Ja cie w wiekszosci popieram, chociaz chlopa linczowc rowniez nie bede. No taki typ ,co zrobic. A te testy robione przez STUDETNKE PEDAGIKI, to mnie rozsmieszyly I to mone HEHEHEHE. Nie bierz tego pod uwage, prosze cie, nie szufladkuj wlasnego dziecka, bo obecna pedagogika lub wsadzac dzieci do zasegregoanego wra, a to blád. Kazde dziecko roziwja sie indywidulanie w swoim tempie. Wara od kategoryzowania dzieca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
córka jak miała 1.5 roku dostała kredki, ksiażki duuużo wcześniej, ok 2 roku życia wprowadzone farby i ciastolina pod kontrolą. Miała 2lata 4 m jak umiała namalowac juz literki (podstawowe) M jak Mama, T jak Tata, I jak Igła. No nie oczekuj, że ci ostatnią wieczerzę namaluje, to raczej masakra na kartce, ale umie trzymać pędzel, maczać go w wodzie, rozumie zasady niewychodzenia za linię - choc oczywiscie wyjdzie 1000 razy. Ale to od ciebie zależy jak szybko ogarnie pewne rzeczy. Dzieci w tym wieku szybko załapują. Syn mojej koleżanki starszy od mojej o ponad pół roku nie potrafił tego co ona, ale nie dlatego, że z nim nie pracowała, ale dlatego, że go to nie interesowało. Natomiast moja córka zaczęła mówić pełnymi zdaniami (prostymi) jak miała 2. 2 , a syn innej koleżanki ten sam etap miał w wieku 1.5 roku. Po prostu szybciej ogarniał inne umiejętności. to często zależy od indywidualnych umiejętności dzieci, ale trzeba im podsuwać rózne mozliwości, zabawy itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W zasadzie to ojcowie są właśnie od tych wygłupów i zwariowanych zabaw. ALE jednocześnie twój mąż powinien docenić to co robisz dla córki, bo moim zdaniem proponujesz zajęcia stosowne do wieku, a nie krytykować cię. Mój mąż też głównie bawi się w jakieś przepychanki i inne głupoty z synem i nie ma kompletnie pomysłu ani cierpliwości do np. zabaw plastycznych. Ale generalnie trzymamy jeden front, tylko każde z nas ma dwoje role do spełnienia. Spróbuj porozmawiać z mężem, bo teraz jednak trochę inaczej wychowuje się dzieci - warto poświęcić czas wszechstronnemu rozwojowi, bo współczesne dzieciaki są często tak rozgarnięte, że szok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
twój mąż to idiota i prostak i tak samo chce po prostacku chować dziecko :O moja córka mając 2 lata ma wszystko - puzzle, układanki, farby, pisaki, kredki, masę książek, ciastolinę Z zabaw które lubi- gotowanie na mini kuchni, wózek z lalką U ciebie pewnie jest tak, że siedzisz z dzieckiem w domu, nie zarabiasz a stary kontroluje kasę i masz G do gadania :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz męża palanta i tyle. Przyszłości wam szczęśliwej nie wróżę, bo życie z prostakiem nie ma prawa się udać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie no, nie jest tak ze on trzyma kasę. Tu nie o kasę chodzi w kupowaniu zabawek, ale o jego podejście. Ciesze się kiedy się bawią. Serio. Ale przykro mi, że wszystko według niego jest ZA SZYBKO. A to co on robi jest NAJ... Nawet jak czasami moja mama kupi coś dla dziecka to potrafi skrytykować, że to chyba nie jest dla niej odpowiednie... mimo, że przeważnie chodzi o coś normalnego dostosowanego do wieku, ale JEMU SIE TO NIE PODOBA. Mam wrażenie, że jakby sam miał ją wychowywać to mała byłaby takim małym głupkiem mówiąc brzydko. Myślę, że takie prostactwo mu wychodzi trochę i macie rację. Wiem, że w domu zawsze u niego nie było zabawek za dużo, bo kasy było szkoda. Rodzice ogólnie mieli go w d***e mówiąc brzydko... Szkoda ze wychodzi to dopiero teraz przy wychowywaniu dziecka :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę, że może rzeczywiście temat nieco okrutnie brzmi... Ale ja już nie daje rady tłumaczyć mężowi niektórych rzeczy. Nie chce być nadgorliwą matką, która wychowuje dziecko książkowo. Nie chcę mieć w domu Einsteina. Chcę kształtować podstawowe rzeczy... Przecież samo nie nauczy się rysować, jeść czy nawet budować z klocków. Wszystko trzeba pokazać... A nawet jeśli coś co zaproponuję dziecku okaże się nietrafione to przecież świat się nie zawali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jardin
A mąż jest/był może wojskowym, albo coś w ten deseń? ;) Sorry, nie obraź się. Palant, burak i tyle, który szuka sobie kozła ofiarnego. Jak dziecko podrośnie, to jeśli pojawi się drugie to jedno będzie takim popychadłem, albo ty. Tu nie ma wytłumaczenia dla darcia japy na takie małe dziecko, bo coś robi w mniemaniu "samca alfa" źle. Ja to radzę wyjaśnić z mężem i wytłuścić mu jakie konsekwencje takie traktowanie i poniżanie przyniesie na niekorzyść dla córki teraz, ale przede wszystkim w PRZYSZŁOŚCI. Prawdopodobnie zrobi się nieśmiała, wycofana, nie będzie w siebie wierzyć, nie będzie aktywna w szkole itd. Dziecka nie mam, ale od dziecka sama zmagam się z podobnym ojcem. Agresja, wyśmiewanie, wytykanie nie ważne kim bym była, co skończyła, co zrobiła i osiągnęła od małego. W niczym mi to nie pomogło. Mam 25 lat i dopiero odcinam się od jego zj******h komentarzy i nie czuję totalnie nic, ale jeszcze kilka lat temu bardzo bolało mnie takie traktowanie. Ojciec jest, bo jest, ale szacunku u mnie nie ma i go nie odzyska. Nawet uczuć do niego nie mam. Mama z kolei jest normalna i zawsze mnie wspierała. Myślisz, że jej lamenty od X lat w sprawie głupiego wychowywania i poniżania dzieci pomogły (bo mam jeszcze starszego brata, którego też nie oszczędzał)? A z twoich wypowiedzi wynika, że czujesz się winna, że organizujesz córce jakieś zajęcia. Ty robisz dobrze, to on psuje wszystko. I tu masz rację co do "małego głupka". Ja żałuję, że nie mam charakteru po mamie, tylko więcej cech mam po ojcu, chociaż wiem, że nie chcę i nie będę taką cytryną jak on. Dlatego lepiej zapobiegać niż leczyć. Może coś trafi do łba. Ale on pewnie nie zrozumie do grobowej deski.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo Ci współczuję, że tak w życiu miałaś :-( oczywiście nie chcę żeby moje dziecko tak się czuło. Mój mąż - owszem w ogóle nie ma cierpliwości do dziecka. Oczywiście nie krzyczy ciągle na dziecko, ale widać że woli ją opieprzyć, że np. Brzydko je, zamiast pokazać i wytłumaczyć. U niego w domu wszystko było załatwiane takim sposobem właśnie z tego co opowiadał. A wczoraj nawet kolacje jadł w salonie sam, bo "nie będzie jadł z dzieckiem, któremu z buzi wylatuje jedzenie "... No normalnie szlag mnie trafia :-/ jeszcze żeby sam był mega kulturalny to rozumiem. Eh... Masz rację, że odbija się to na mnie bo ja się czuje winna - on tak stawia sprawę właśnie, że JA SOBIE WYMYŚLAM, ŻE DZIECKO JE Z NAMI. Dla mnie to normalne, kurde a gdzie ma jeść :-/ doszło do tego, że nie mówię mężowi o tym czym mała się bawiła bo rzygać mi się chce od jego pouczeń na tematy, o których sam nie ma pojęcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jardin
To niedobrze, że tak się odcina. Ktoś musiałby wyjaśnić mu jakie to może mieć konsekwencje :/. Bo moim zdaniem czy mała będzie mieć 5 lat czy 15 i nie będzie już brudziła przy jedzeniu to taki typ znajdzie sobie kolejną rzecz do czepiania się jak mój tatulek. A ostatecznie i tak wini mamę za różne moje "zachowania" i jej niby bezstresowe wychowanie, co oczywiście prawdą nie jest, bo matki to do dzisiaj boję się jak ognia ;). On nie jest złym człowiekiem (zawsze zrobi, kupi, sprezentuje), tak jak twój mąż pewnie, ale głupio postępuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokładnie tak jak piszesz. Ale jak przemówić do niego to już nie wiem :-( rozmawiać próbowałam, ale kończy się na niczym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jardin
Co ty. Taki typ, jak ktoś już tutaj pisał "infantylny". Z tym, że mojemu ojcu różne osoby z rodziny zwracały uwagę jak nas traktował i nic to nie zmieniło. Prędzej osiwiejesz niż zmienisz takiego człowieka, bo jakoś nie chce mi się wierzyć w to, że jak córka podrośnie to nie będzie miał znowu jakiegoś "ale"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jemu też osoby z rodziny zwracają uwagę, bo on uwielbia przy kimś komentować jak to JA nie wychowałam córki... Ciekawe gdzie on jest wtedy jak dziecko trzeba wychowywać. Macie rację, że on jest dziecinny i tyle. Widzi poza tym wady wszystkich prócz swoich :-( On jest taki suuuuper, a inni nie potrafią dzieckiem się zająć. Eh jestem bezradna. Nigdy nie podejrzewałam, że on tak będzie się zachowywał bo wcześniej takich akcji nie było :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×