Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zdołowana życiem

rozczarowanie zyciem

Polecane posty

Gość zdołowana życiem

Hej wszystkim.to nie żadna prowokacja, musze się po prostu komus wygadac a nie mam komu...tak tak, nie mam, nie mam przyjaciol. Bliscy tego nie zrozumieja, nawet mąż. Otóż majac 30lat czuje się przegrana w zyciu, mam jakiegos doła osobowosci. Może to kryzys ukonczonych 30lat a może rzeczywiscie mam powody do znudzenia albo inaczej: niezadowolenia... Od zawsze moja matka gnala mnie do nauki-patrz: czerwony pasek. Jestem tym pokoleniem kiedy czerwony pasek na swiadectwie był powodem do dumy..rodzicow... Nie jestem glupia, ale tez nie na tyle dobra, owszem pasek zawsze mialam, ale „nie czulam tego” – tzn nie czulam potrzeby jego posiadania. Im bardziej mama chciala tym bardziej ja nie, ale staralam się bo wiedzialam ze czeka mnie psychiczna męka, ciagle porownywanie ze inni maja a ja nie, ze musze być najlepsza. Uczylam się dla niej, zakuć zdać zapomniec. Niestety jestem humanistka i przedmioty scisle były dla mnie meczarnia-szczególnie w liceum. A tak naprawde nie jestem nikim szczegolnym. Mam zdolnosci manualne, lubie czytac, troche rysowalam, potrafie cos uszyc,chcialabym robic ladne zdjecia-jednak mój zapał jest zazwyczaj chwilowy-albo inaczej-po prostu nie mam czasu na swoje pasje i zainteresowania po studiach wyszlam zamaz, 2lata pozniej urodzilam dziecko, corka jest moja radoscia, ale tez pozeraczem calego mojego wolnego czasu.Maz duzo pracuje wiec o pomocy jakiejs konkretnej z jego strony mogę pomarzyc, a jak może to mu się nie chce...czuje się sfrustrowana tym malzenstwem iogolnie calym stanem rzeczy.nie mowcie mi o rozwodzie bo to jeszcze nie powod by się rozwodzic niemniej wszystko jest na mojej glowie, i powoli moje zwoje mózgowe się przepalają... czuje się zmeczona tym wszystkim, najzwyczajniej zmeczona. Do tego dochodzi ostatnio wlasnie rozczarowanie swoim zyciem i zal/tesknota za zyciem jakie ma wiekszosc moich znajomych.Urodzilam się w przecietnej polskiej ordzinie-ojciec kierowca, mama ekonomistka(nie ksiegowa), w latach 90tych poszli na rente i w domu nie przelewalo się. Nie było biedy ale nie było kokosów. Wiekszosc moich licealnych znajomych to dzieci bogatych, dobrze sytuaowanych rodzicow...pewne furtki mieli otwarte od swoich pierwszych dni zycia, ja do wszystkiego musze dążyc sama, nikt mi nic nie daje.wszystko co mam jest dzieki mojej i meza ciezkiej pracy i wyrzeczeniom. Niby mam to co zawsze chcialam, jest maz jest ukochana corka jest praca no i zdrowie. Ale czegos mi brakuje. Jak patrze na zycie moich znajomych to zal mi ze nie stac mnie na fajne podroze, nie mam super urzadzonego mieszkania, nie mam chociaz paroletniego samochodu tylko 15 letniego grata, nie stac mnie na fajne ciuchy bo wciąż musimy na cos odlozyc. Rzadko wychodzimy do knajpy czy do kina- albo brak czasu albo kasy...Na fejsbuku widac jak oni zyja- w dostatku, sa pogodni, radosni, zwiedzaja swiat-nie Polske, SWIAT! Skonczyli konkretne studia, maja dobra prac., wiekszosc wyjechala z mojego rodzinnego miasta...a najdziwniejsze jest to ze wielu z nich było przecietnymi uczniami i niczym nie wyrozniajacymi się osobami jeśli chodzi o charakter-zdolnosci... ale mieli kase, rodzicow którzy w nich zainwestowali, dali odpowiedni start... oni potrafili z tego skorzystac, no i dochodze do wniosku ze byli po prostu cwani i zaradniejsi ode mnie, uczyli się jak się uczyli, ale nie musieli przynosic piątek tylko uczyli się w jakims konkretnym kierunku, mieli tez takie umiejetnosci...ja ich nie mam... nikt za mną nigdy nie wstawiał się, nie kontynuowal moich pasji,nie zachecał. Chodzilam na haft, na malarstwo, tanczylam w zespole...dla rodzicow jakby to nic nie znaczylo...nie potrafili/nie chcieli mnie zachecic bym ktoras z tych zdolnosci kontynuowala..zawsze marzylam o szkole muzycznej...nie poszlam. Moi znajomi pracuja w telewizji, sa lekarzami, maja nawet wlasne firmy...ja pracuje od matury, jestem już zmeczona, ciagle na cos mi brakuje, jestem zdana na czyjes widzimisie-jak chce to mnie zwolni z dnia na dzien

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdołowana życiem
Chcialabym mieć cos SWOJEGO ale nawet nie mam pomyslu na konkretny wlasny biznes-o kasie nie wspomne...nie wiem co zrobic ze swoim zyciem, jak je zmienic żeby dostarczało mi radosci? Nawet praca która mam i wykonuje już kilka lat nie daje mi satysfakcji bo w zadnej z firm w ktorej bylam nie moglam się niczym wykazac, zazwyczaj były to male prywatne firmy. Gdzie się przychodzi robi i wychodzi-oczywiście bez finansowego szalenstwa, duzych firm się boje, a i tak nigdy nie udalo mi się w takiej znalezc pracy. Nie mam „pleców” dlatego nikt nigdy cieplej posadki mi nie zalatwił. Ech czuje się rozgoryczona i przegrana. Powiecie ze powinnam doceniac to co mam i tak jest-macie racje, doceniam, ale jest ten element niezadowolenia i żalu. Nidgy nie czułam się „lepsza” ale pragnelam osiagnac w zyciu cos szczegolnego i mi się to nie udalo. Matka ciagle suszyla mi glowe liceum, studiami, piatkami...a ja wiem ze dalabym sobie rade w zyciu bez tych studiow piątek i paskow na swiadectwach, Jestem zaradna ale czasami troche leniwa, troche nie wierząca w swoje sily i umiejetnosci. Za bardzo zdystansowana. Mam zdrowa piekna corke, mam ta prace-nie wazne już jaka, wystarcza mi od 1 do 1ego i czasem cos odkladamy, ale wciąż czuje ze to za malo. chcialabym cos robic z pasja. Chcialabym wygrac chociaz w jakims rmf-ie żeby spalcic kredyt bądź tez zalozyc jakis wlasny biznes – móc zaryzykować. Chcialabym od meza wiecej czulosci i zrozumienia, pomocy i troski. Bo czasami czuje się jak sluzaca która ma posprzatac, wyprasowac, ugotowac, wyprac, zajac się dzieckiem a wieczorem być w pelni sił i ochoty na łóżkowe igraszki... Czasem mysle o drugim dziecku ale powstrzymuja mnie dwie rzeczy – czy damy finansowo rade i to ze będę miala kolejny OBOWIAZEK na glowie. Zycie udowodnilo mi tez ze moja uroda może mi pomóc, ale tez czesto zaszkodzic. Jestem oceniana przez pryzmat tego jak wygladam, często nieslusznie, negatywnie, z gory dostaje łatkę osoby wynioslej i zarozumialej, mowia mi ludzie ze mysla ze skoro ladna to leniwa i zadyfana... Przepraszam ze tak was zanudziłam, pewnie posypią mi się gromy na glowe...trudno, dobijecie mnie tylko ale coz zrobic, może otworze oczy i mnie olsni? A może złapie wiekszego doła niż mam? A może znajdzie się ktos taki jak ja który ma poczucie ze cos mu w zyciu nie wyszlo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja Cię rozumiem. skończyłam nawet dobre studia , mam.swoje dzieci męża samochód mieszkanie a w środku czuje się pusta. nie mam pasji celów jako takich , nawet przeatalam czytać książki bo wieczorem trzeba naszykowac obiad na jutro albo pozmywac gary -masakra . wiem natomiast ze problem tkwi w nas a nie w tym jakie masz życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pan sponsor lat 38
z Twoją urodą mogłabyś sobie dorobić u mnie, ze 3-4 tys. miesięcznie piszesz się? ;):classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
słuchaj, no czas zrealizować się w jakiejś dziedzinie nie tylko jęczeć, weź się w garść, przemyśl w wolnej chwili, jakiej zapewne nie masz, ale może coś wyskrobiesz, co najbardziej chciałabyś robić, żeby być zadowolona nie wiem gdzie pracujesz, co robisz tam, wiec jak ci pomóc może coś się doucz, żeby móc awansować, zmienić pracę, zarabiać więcej i mieć na swoje wydatki i kupno tego czego chcesz, bo wbrew pozorom zakupy humor poprawiają może uprawiaj jakiś sport, endorfiny nas uszczęśliwiają musisz coś zmienić, ale to sama, sama na to wpaść co i w jaki sposób, zrobić coś co będzie dla ciebie frajdą i poprawi samopoczucie i poczucie własnej godności

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Za dobrze Ci po prostu. Zrozumiesz, gdy przyjdą prawdziwe problemy (nieszczęście, choroba) czego Ci nie życzę bynajmniej, ale niewielu to omija.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość maaaaaaaajka
Hmm doskonale Cie rozumiem. I czuje się bardzo podobnie, nawet mogłabym się podpisac pod wszystkim co napisalas, tak podobne jest moje zycie. Tez jestem zawiedziona i rozczarowana. Uczylam się zawsze bdb, ale ja lubiłam się uczyc i cieszyly mnie te świadectwa z paskiem. Pozniej poszlam na studia, ale nie dostałam się na wymarzona medycynę, wiec poszlam na cos innego. Studia były interesujące ale co z tego jak teraz pracy w zawodzie w naszym kraju nie ma. Pracowałam wiec w roznych miejscach i nigdzie nie mogłam się odnaleźć. Teraz siedze w domu z dzieckiem, bo ostatnia praca frustrowala mnie tak bardzo,ze w końcu się zwolniłam. Mam meza i dziecko. Maz dobrze zarabia, niczego nam nie brakuje. No może bez szaleństw, nie mamy jakiegoś wypasnego samochodu i willi za miastem. Ale to akurat mi nie przeszkadza. Najbardziej doluje mnie brak samorealizacji. Mam 32 lata. Myślę o kolejnym kierunku studiow. Może w przyszłym roku? Lubie robic zdjęcia, uczylam się tez na kursach fotograficznych, mysle o tym żeby dalej się w tym kierunku rozwijać. To jedyne co przynosi mi radość w zyciu. Nie wiem czy ty masz jakies pasje? Może warto czegos poszukać? Kiedys marzyłam ze będę lekarzem, będę mieć co najmniej dwoje dziec****iękny dom. Niestety żadne z moich marzen nie spelnilo się. W zasadzie ciagle odnoszę porażki. Los jakos mi nie sprzyja. Co ja robie zle? Nie wiem, może czas umówić się do psychologa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"najbardziej dołuje mnie brak realizacji" Tak to jest, jak ma się za dobrze i w tyłku się przewraca. Nie chodzi o to, by szczytem ambicji było mycie garów i niańczenie dzieci czy dobieranie firanek do dywanu ale na litość boską :o Piszecie o tym, jak o nieszczęściu życiowym, jak o porażce na równi z trzema rozwodami i utraceniem praw rodzicielskich :o :o :o Weźcie się w garść, przestańcie opowiadać o tych swoich niespełnionych ambicjach jak o katastrofie życiowej :o Jesteście zdrowe, macie zdrowe dzieci, macie dwie ręce, dwie nogi, głowę na karku - nic więcej wam nie trzeba, by zdobywać świat!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja uważam że masz bardzo dużo ale umiesz tego docenić. wciąż patrzysz w dal, na coś, na kogoś..... nie ma sensu. ciesz się dniem dzisiejszym. JEŚLI MAŁE RZECZY NIE BĘDĄ CIĘ CIESZYŁY TO I DUŻE NIGDY NIE UCIESZĄ!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdołowana życiem
gosc z 9:18 dokladnie, ja tez mam wiecznie cos do zrobienia, tu obiad, tam dziecko po calym dniu niewidzenia mnie blaga o chwile uwagi, tu rachunki, zakupy, spacer z psem... to gotowanie, sprzatanie, sterty prania...mam dosc, nawet gdybym chciala sie doszkolic-choc nie wiem w czym-to ten problem - to nie mam kiedy...serio nie mam czasu. kursy kosztuja przynajmniej te porządne wiec na chwile obecna musza poczekac. myslalam zeby zrobic kurs na rejestratorke medyczna i przynajmniej miec w miare pewna prace bo ludzie leczyc beda sie zawsze a i na wiek tych Pan sie tak nie patrzy jak na wiek sekretarki ktora jestem ja.... za kilka lat bede juz "nieatrakcyjna" bo bede miala za duzo lat...zostane z niczym albo bede marchewki na targu sprzedawac... Siedzi zatem we mnie taki zal, tesknota za czyms innym. Nawte przyznam ze czasem to mozna nazwac zazdroscia.Mam kolezanke ktora bardzo lubie i zycze jej dobrze, znajomy zalatwil jej prace gdzie ona wczesniej pracowala moze ze 2 lata, nie zna nawet angielskiego a ma swietna prace w ktorej sie realizuje, lubi, dobrze zarabia, stac ja samotnie na kupno mieszkania na kredyt ale mnie by stac nie bylo... druga wyjechala do USA ma partnera zdaje sie z Meksyku, zwiedzial pol swiata:Katraiby, San Francisco, Norwegie, Londyn, Meksyk, Brazylie, ogolnie kilka miejsc w USA... a ja jak mnie stac raz na pare lat na wakacje w chorwacji to sie ogromnie ciesze... ech...jeden kolega jest lekarzem-jak jego ojciec, inna koleznka ktora w podstawowce ledwo jechała na dopuszczajacych choc byla mila ma męża z Maroka, mieszkaja w Londynie, pracuja, zwiedzaja swiat, tera zurodzila dziecko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdołowana życiem
Jesteście zdrowe, macie zdrowe dzieci, macie dwie ręce, dwie nogi, głowę na karku - nic więcej wam nie trzeba, by zdobywać świat! tak masz racej, zdaje sobie z tego sprawe, wiem tez ze moze rzeczywiscie wybiegam w przyszlosc zamiast cieszyc sie co tu i teraz...ale ja sie ciesze(choc moja powyzsza wypowiedz temu pewnie przeczy) ale niedosyt jest... jesli chodzi o chorobe czy prawdziwe problemy to te akurat mnie w zyciu nie ominely... tak jak pisalam w zyciu nikt mi nic na tacy nie podał. ciagle o wszystko walcze, cos udowadniam , jestem po nowotworze ktorego pokonałam, mialam problem z zajsciem w ciaze. nie mialam lekko, ale wiem ze inni maja gorzej. ale czy tylko problemy maja sprawiac ze mamy doceniac to co mamay... nie cche stanac w miejscu, czuję jakbym sie cofała w rozwoju. kiedys chociaz mialam czas na ksiazke, teraz nie mam nawet kiedy przeczyatc kilku stron bo albo cos robie albo padam na pysk o 21ej wieczorem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdołowana życiem
w ogole to dziekuje wam za te kilka slow ktore nie zrownaly mnie z ziemią jak to tu zazwyczaj ma miejsce... myslalam ze tylko ja tak mam. znam osoby ktore nic nie robia tylko zajmuja sie domem i dziecmi i chyba dobrze im z tym choc to tez byloby dla mnie za monotonne wiec ciesze sie ze chociaz mam prace i jakies malutkie pasje... ale jakos chyba brak mi wsparcia ze strony bliskich, im to obojetne. niby mam to o czym wielu biedniejszych ode mnie marzy a jednak ciagle czuje niedosyt, i nie chodzi tu o dobra materialne wylacznie, zwyczajnie złapałam doła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, nie poczuj się obrażona, ale napiszę ci wprost - nigdy nie będziesz szczęśliwa póki będziesz zazdrościć innym. Z twojego pierwszego posta przebija właśnie olbrzymia zazdrość i rozgoryczenie - bo inni mieli łatwiej, mieli znajomości itd. No i co z tego? Tak naprawdę to mało kto ma wspaniałą satysfakcjonująca pracę, w której się realizuje i codziennie rozwija. Masz pracę, rodzinę, zdrowie. Pokonałaś straszna chorobę, dostałaś druga szansę na życie, więc nie zmarnuj go. A właśnie marnowaniem życia jest twoje spoglądanie na życie innych i grzebanie się w przeszłości. Połowę twojego pierwszego postu zajął opis nauki i problemów z mama. Doskonale cie rozumiem, moja mama była podobna, ale to było dawno. Należy zamknąć ten etap, było minęło. Ktoś wyżej dobrze napisał - nigdy nie będziesz szczęśliwa, jeżeli nie nauczysz się cieszyć z rzeczy małych. Wsiądź na rower, wsadź dziecko do fotelika i wyrusz na wyprawę. Lubisz fotografować, uchwyć nadchodzącą jesień - jest taka piękna. Krok po kroku nauczyć się cieszyć z drobnych rzeczy - udanego zdjęcia, wypadu obfitującego w znalezione kasztany, pierwszego szronu na liściach. W tej chwili jestes przemęczona obowiązkami domowymi, ale te lata miną, nawet nie wiesz kiedy. I choć potem będzie ci łatwiej, do zawsze będziesz tęsknic do lat wczesnego dzieciństwa twojej córki. A kiedyś w wieku starczym uświadomisz sobie, że zmarnowałaś życie tęskniąc za... No właśnie, za czym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdołowana zyciem
dziekuje za ostatnia-madra jakze-wypowiedz..nie obrazam sie, bo w tym wszystkim mam swiadomosc tego o czym tu jest napisane... Wiem ze powinnam docenic co mam, jak wspomnialam wyzej doceniam. Ciesze sie z tej drugiej szansy ktora dostalam od losu, ciesze sie ze mam upragnione dziecko zdrowe i fajne, mam męza mzoe niezbyt pomagajacego ale dobregow gruncie rzeczy.wiem ze powinnam zamknac pewien etap w zyciu(mama.szkola itd), dotad byl zamknity ale w zwiazku z ta frustracja ktora mnie dopadla pprzeszlosc wrocila. staram sie sobie wytlumaczyc skad sie wziela tak nagle. nie chce nikogo oskarzac bo to my jestesmy kowalami wlasnego losu, niemniej czasem od innych nasze zyciowe drogi tez zależa i pierwszymi takimi osobami sa rodzice. dziekuje rodzicom za wszystko co dla mnie zrobili i robia ale wydaje mi sie ze pewne rzeczy przegapili, zlekcewazyli... teraz ze wszystkim sie borykam-takie mam odczucia, ze choc docieram zazwyczaj do wyznaczonych celów to jest to okupione ciezka praca, to zazwyczaj dluga droga. stad tez moze ta moja "zazdrosc" - do ktorej nie wstydze sie przyznac...To zazdrosc ktora nie ma takiego stricte ngatywnego znaczenia. ale zropzumcie - ja chcialabym zeby w koncu cos w zyciu przyszlo mi latwiej szybciej... jestem zmeczona, nerwowa. nigdy nie zazdroscilam ludziom ale teraz patrzac na swoje zycie chcialabym czegos wiecej. jestem taka mieszanką uczuc - bo z jednej strony opanowalo mnie to rozgoryczenie a z drugiej strony robiac rachunek z zycia wiem ze jestem szczesciara majac to wszystko co mam. czuje sie rozdarta przez to. dziekuje za kazde slowo. w koncu ktos cos madrze napisal a nie jak zawsze z jadem i zlosliwosciami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takbywa
Poniekąd mam podobnie, choć chyba bardziej jak ---gość maaaajka---, odezwij się jeszcze :) Ja również bym ci radziła przestać tak analizować życie innych, odetnij się od facebooka ;). Nie zapominaj, że to nie jest realny świat, to jest portal gdzie w dużym stopniu ludzie się idealizują, dla nie których jest to wręcz forma terapii na niedowartościowanie, jak wrzucą zdjęcie z wakacji i 50 osób, to polubi... Mam znajomą, której małżeństwo od dawna się sypie, ale ona wrzuca zdjęcia ze świąt całą rodzinę, zdjęcia z wyjazdów, pokazuje sielankę...ktoś wnioskujący o jej życiu tylko z tych zdjęć by powiedział o jaka super rodzina, jak jej się udało, a w realu jej męża całe dnie nie ma, praca wyjazdowa, a w weekendy też sam wyjeżdża, bo musi się odstresować... To że mało interesująca praca może frustrować, to zrozumiałe i sporo ludzi tak ma, jak ma się potencjał i świadomość, to nie ma co sobie na siłę wmawiać, że mam pracę jest wspaniale...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja myslę, że skoro robisz taki rachunek sumienia, to już 1 krok by coś zmienić. Zatem nie łam się tylko działaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takbywa
To że chcesz czegoś więcej, to świadczy o inteligenci i świadomym przeżywaniu życia ;), a nie o mechanicznym podejściu bezrefleksyjnym... Mimo że jestem optymistką uważam, że w życiu nie można mieć tak wszystkie na 100 %. Jak masz udane życie rodzinne, to z pracą niezbyt, inni rodzina i praca ok, ale zdrowie szwankuje... Jednak trzeba sobie zdać sprawę, co dla mnie jest najważniejsze...realizować się można poza pracą...co ci po super pracy, jak czekają cię operację...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdołowana zyciem
tak bywa wiem ze czesto ludzie sie idealizuja, sama znam przypadek ze malzenstwo nie jestw najlepszej kondycji a na wspomnianym fb "sielanka' na kazdym zdjeciu..ok dlatego wszystko to co widze mnoze raz 5 i dziele przez 10. tyle tylko ze czuje sie przygnieciona, moze to minie za jakis czas,moze jak corka podrosnie bede miala wiecej czasu dla siebie. teraz chce sie zabrac za studiowanie ksiazek o fotografii by moc robic zdjecia swojej rodzinie, glownie dziecku, marzy mi sie maly remont, dlatego zcazynamy z mezem oszczedzac. pewnie nie pojedziemy na urlop w przyszlym roku ale zrobie sobie w koncu kuchnie bo moja juz swoje lata ma... ech musze sie pozbierac. moze czesciej gdzies wyjsc, moze jakies zakupy, tyle ze domowy budzet nie pozwala na szalenstwa skoro w planach potrzebny remont. auto tez w sredniej kondycji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdołowana zyciem
ja jestem straszna realistka, moze dlatego tak przezywam zycie ;) hehe ale duzo we mnie pesymizmu i moze stad moja melancholia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, zawsze są takie gorsze dni, kiedy jesteśmy zdołowani i wszystko widzimy w czarnych barwach. :) Może nie musiałam az tak ciężko na wszystko pracować, ale tez czasami chciałabym dostać coś od życia całkiem za darmo. A potem sobie myślę, ze dostałam za darmo zdrowie, życie, syna :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość w szoku
ooo matko. w końcu jakiś normalny temat i mądre wypowiedzi. :O to na pewno kafeteria? :O :O :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pewnie zaraz zjawi sie jakas frustratka i zwyzywa wszystkich od idiotek. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takbywa
Jak tak masz niedługo, to pewnie chwilowy kryzys...Jak to było napisane wyżej zmień coś w życiu :). A ile ma twoja córka? Ja to właściwie jestem bardziej na siebie zła, że jakoś mobilizacji nie mam żeby się na dobre realizować, że to zwykłe szare życie zżera czas, siły...a jak też mam ciągle wizję siebie że robię coś wyjątkowo, taki dysonans czuję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rozumiem cie co masz na mysli z ta zazdroscia. u mnie tez tak było ze ci "przecietni" osiagneli wiecej w zyciu niz ci ktorzy na swiadectwach mieli piątki....ot przekorność losu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdołowana zyciem
tak bywa no ja tez wlasnie chyba mam w sobie za malo mobilizacji, checi sa ale gorzej z wykonaniem, bo ciagle zmeczenie i brak czasu nie zacheca do niczego. corka ma 2,5 roku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niekoniecznie piątki w szkole przekładając się na sukces w pracy. Do wielu zawodów i stanowisk trzeba mieć to "coś" i nawet wygranie olimpiad przedmiotowych tego nie zapewni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takbywa
Dużo w życiu zależy też od przypadku...mój mąż wtedy jeszcze chłopak dostał dobrą pierwszą pracę, bo mu pani w bibliotece na wydziale na studiach wcisnęła ulotkę z ogłoszeniem :D, po czym leżało to u niego na biurko ze 3 tyg. zanim zdecydował się wysłać CV :D, totalnie od niechcenia... i prawdziwa jest też stara maksyma, żeby się za mocno o coś nie starać ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdołowana zyciem
gosc wlasnie. mi brakuje tego CZEGOŚ... dlatego w zyciu nie mam z górki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takbywa
ja mam syna prawie 3 lata :), z życia rodzinnego jestem zadowolona. takiego jakiegoś lenia mam...a wiem że jestem kreatywna, od wielu ludzi do słyszałam, dużo osób było/ jest pod wrażeniem moich pomysłów...tylko że ja jestem raczej typem wynalazcy, osoby która rzuca pomysły, a ktoś to inny realizuje...no wiem że mam potencjał, tylko to się teraz nie przekłada na konkretne działanie i to mnie dołuje, bo gdzieś tam w głębi czuję, że się marnuję...heh...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jezu myślałam że tu jakiś ciekawy topik, jakieś ciekawe filozoficzne spostrzeżenia na temat życia, a tu znowu żal nad tym że sie ma jakieś przebłyski zainteresowań ale sie jest zbyt leniwym aby je realizować (najlepiej by było mieć te pasje ale żeby sie same realizowały na boku), znowu niby jakieś niespełnione ambicje, w rzeczywistości klasyczne kafeteryjne banały typu podróże, splenodorowy samochód/dom i drogie szmaty. Ja żadnych z tych rzeczy nie mam, drogich szmat nie potrzebuje bo mogę się ubrać w równie ładne rzeczy po normalnej cenie, pluć na sztuczny, absurdalny i karykaturalny snobizm, a to że mnie nie stać na podróże (które mnie osobiście męczą) i na drogi samochód i dom to mam świadomość że to jest tylko i wyłącznie wynik mojego lenistwa, nie wyobrażam sobie zakładać topików i zatruwać innych takimi pierdołami. Tymczasem tu na kafe jest to już klasyka. Nudna klasyka Acha i nie próbuj nawet pisać że za tym wszystkim stoi dziecko. Tutaj setki takich jak ty nie ma dziecka a tak samo smęci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×