Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Rozwaliłam auto, mąż jest wściekły.

Polecane posty

Gość gość

Nie pozwala mi teraz kompletnie jeździć. Jak to jest ze mój mąż juz mi nie pozwolić jechać mimo, że nie kupuje jakiś drogich aut. Jego kuzynka ma faceta, który kocha auta jego auta są warte kupe kasy, ona ostatnio porysowala i on jakoś specjalnie nie zareagował. Oddał auto do mechanika i tyle, mimo że auto jest warte może z 1/4 miliona, albo i więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Współczuje. My mamy 15 letni samochód a czasem słyszę " a ta rysa to juz była? Nie przerysowalas czasem gdzies? " żałuj***ardzo ze za panny nie dorobiłam sie swoich 4 kołek. Wracając do twego tematu jak by mi sie cos takiego przydarzyło to byłaby gigantyczna afera związana z późniejszym wypominaniem wyrzucaniem wszystkiego, gadania by było przez pol roku. Ostatnio byliśmy na stacji paliw maz tankuje zauważa ze zgubiła sie linka łącząca korek z bakiem zagłada do środka auta i drze mordę gdzie ta linka? 15 letnie auto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nasze Tez jest 15 letnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja się mężowi nie dziwię :O z resztą jak chcesz jeździć autem to kup sobie swoje i swoje rozbijaj niedojdo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a te jego to za czyje? :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale faceci zawsze mają jazdę na punkcie samochodu :-) mój też.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
auto,to rzecz,która służy do przemieszczania się lub też pracy jakby mi facet mył głowę o takie głupoty ,to bym go puknęła w łeb a ,że rozwaliłaś auto,zdarza się,ważne ,że Tobie nic się nie stało.,, i tak powinien zareagować mężczyzna,który kocha swoją kobietę,a nie telepać się nad byle ryską

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ojp i ja i moj maz uwazamy ze to tylko auto i nie placzemy nad kazda rysa, chociaz ani mi ani jemu nie zdarzylo sie juz dawnoooo nigdzie przyhaczyc, czasem wiadomo na parkingu ktos cos, czysty idealnie tez nie jest, to jst przedmiot uzytkowy, ktory ma jezdzic on jest dla nas a nie my dla niego. ja akurat jezdze naszym autem wiecej niz maz, woze dzieci i jakby mi zabronil jezdzic to chyba bym go smiechem zabila :D a nie tak jak maz szwagierki, jak jej auto sie zepsulo to swojego nie dal, a ona musiala z dzieckiem do lekarza jechac, no jpdole

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja raz wpadłam kołem do rowu cofajac z podjazdu i trochę przycharatałam zawieszenie. Mąż zareagował złością a potem przeprosił i powiedział że jego wina bo mógł mnie podszkolić przy zmianie samochodu z małego na duży

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie jest odwrotnie. Mój mąż kupił auto rodzinne, duże, czteroletnie a ja mam mały samochód i za każdym razem jak on chce wypić np. u gości to każe mi jechać jego...a ja nie chce bo się boje, że coś się stanie i dopiero będzie...on tego nie rozumie i dalej nalega co i rusz, ale ja się nie daje :-P Mam swoje auto i jestem odpowiedzialna za swoje, jego się nie tykam, żeby nie było ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziwne jakies jestescie, mam nadzieje ze nie spotkamy sie na drodze :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
albo w rowie :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moj maz o wjechanie w brame i lekko przetarty zderzak zrobil mi awanture... Ale jak wpadlam w poslizg i mnie obrocilo mocno , a jechalam z synem, i musial mnie holowac, auto do naprawy, to juz widzial jaki to dla mnie stres i jeszcze mnie pocieszal...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak mozna wjechać w bramę czy zahaczyć o inne auto na parkingu? Dziwne jestescie, albo slepe albo mózg w domu zostawiacie :/ mozna walnąć w zwierze jak wyskoczy pod maskę, mozna walnąć kiedy ktoś inny wymusi pierwszeństwo i nie ma gdzie uciec ale brama? Stojący samochod :) jak by mój facet porysowal auto bo brama byla za wąską to bym sie wsciekla, jak nie potrafisz jezdzic to nie jezdz bo stwarzasz niebezpieczeństwo na drodze dla innych. Co innego poślizg a co innego porysować komus auto na parkingu... Pewnie jeszcze uciekacie :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kupujcie sobie własne samochody, a nie od facetów bierzecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kurcze chciałam bym mieć swoje auto,ale np facet kuzynki męża dał jej nowego astrona pod choinkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 25 lat za kółkiem i 0 strat
Ja też jeszcze raz chciałbym mieć forda mustanga, bo raz już chciałem:-) Uczyć się jeździć, zwłaszcza manewry parkingowe-zatoka i parkowanie tyłem, bo to podstawa. Jak to opanijecie drogie pipki, to świat czeka na Was otworem i nagle drogi same robią się szersze. I jeszcze lusterka, ale nie te w torebce, tylko to z prawej, lewej i u góry. Szerokości życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja przed slubem a bylo to dwa lata temu kupilan za swoje swoj samochof tez nie jakies cudo ale 5 letnie bmw. I po slubie tak wyszlo ze maz jezdzi moim a ja jego bo on ma dalekie trasy a ja tylko po miescie przeciez to jego bzyczek maly mi wystarczy. Ale to jego zdanie. Powiedzialam nu juz ze od maja mu zabieram i koniec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wcale nie dziwie sie Waszym/Naszym mezom,bo niestety 99% kobiet nie potrafi jezdzic. Widze to codziennie na drodze jak jade z mezem. A to jezdza pod prad,a to w ogole nie spojrza w druga strone jak wyjezdzaja z bramy,a to laduja sie na kraweznik z calej pary,albo panikuja i nie wiedza co maja zrobic,wiec staja na srodku skrzyzowania i gasnie im auto .. o parkowaniu nie wspomne,bo to jest dopiero katastrofa... i,zeby nie bylo- sama nie mam prawa jazdy. Stwierdzilam,ze skoro mam problem z opanowaniem jazdy na rowerze, to bez sensu podchodzic do prawka ,bo stanowilabym tylko zagrozenie na drodze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
baby nie umia jezdzic! a na rowerze a nie autem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 25 lat za kółkiem i 0 strat
Mam 2 koleżanki, które jeżdżą rewelacyjnie. Siadam, z którąś z nich i nie przejmuje się tym co na drodze. Jazda płynna bez szarpania, bieg zmieniają intuicyjnie w odpowiedniej chwili. Jedziesz z taką i zamiast zapierać się nogami i zamykać oczy, myślisz sobie czy sie goli na dole i czy woli ostro, czy bardziej uczuciowo. Bardzo przyjemnie z Nimi się jeździ :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja też mam 2 koleżanki super jeżdżą, ja nieskromnie przyznam, że tez się czuję dobrze za kółkiem, mam do tego smykałkę. Nie ma dla mnie znaczenia czym jeżdżę. A większość bab zaczyna się trząść jak ma się przesiąść z małego do większego auta :O Niestety o kobietach i starych dziadach na drodze najlepszego zdania nie mam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 25 lat za kółkiem i 0 strat
Może to te same? Jedna ruda a druga bląd? :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moj mąż tez kiedys sie czepial-- i tak, ja jeżdże idealnie:) nawet jak jedziemy na wakacje to woli ,zebym to ja prowadzila, ale nie bylo tak kiedys, gderal i si eczepial, a efekt byl taki,ze mial chyba juz z 5 stluczek, raz sam cofajac wjechal w stojacy traktor, 2 raz wjechal w kobiete, 3 raz niby ktos go porysowal, to dostawczak cofal...i sie skonczylo , ja mam prawko 9 lat i odpukac nawet nie porysowalam auta, mam teraz swoje autko, i w nosie mam go, to ja mu nie pozwalam mojego ruszac.ze swoim autem i motorem niech robi co chce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
08:19 hahaha faktycznie jedna ruda, druga blond :) ale wątpię w taki zbieg okoliczności :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mój mąż jest typowym przedstawicielem swojej płci.. tzn jest szowinistą w głębi duszy (na szczęście i tak mniejszym niż jego ojciec) Objawia się to tym, że swoje auto bez problemu i zbędnego gadania daje mi prowadzić jak jadę sama i wiozę go pijanego z imprezy. Jak z nim normalnie w ciągu dnia to czasem coś mruknie, że on wolałby prowadzić.. ale nie daj bozinko jak mam prowadzić jego auto, a w środku jest ktoś trzeci :O wtedy zaczyna pierniczyć: uważaj jak jedziesz, nie tak szybko, hamuj itp itd :O jak o tym myślę teraz to mam ochotę mu przypier.. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do goscia z 8:04 Co ro za wyraz UMIA?? ;)) To,ze macie po dwie kolezanki,ktore umieja jezdzic to nie znaczy,ze kobitki dobrze jezdza. Niestey tak mamy zbudowany mozg,ze jezdzimy gorzej od mezczyzn. Oczywiscie i u facetow zdarzaja sie antytalenty,ale u kobiet to plaga. Rozejrzyjcie sie jak baby jezdza i jak parkuja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nawet najlepszym kierowcom zdarzają się kolizje i nie ma co kogo krytykować. Ja zaraz po zdaniu prawka na clio zaczęłam jeździć kangoo mojego taty, później touranem i sama w prezencie od taty dostałam 4x4 i problemów nie miałam, mąż jako kawaler też przyplątał się dużym samochodem i później też zmienił na duże. I nigdy nic mi się nie zdarzyło a z kolei jak raz musiałam zrobić kilka km fabią mojej mamy to wrociłam mokra do domu bo nie mogłam ujechac tym samochodem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko ! Wyjdź za z faceta jego kuzynki !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hmm, samochód to rzecz nabyta, uszkodzenia mona zrobić z ubezpieczenia przecież :). Wy przynajmniej macie już starsze auta. Ja mam swoje też 'wiekowe" 12-letnie, mąż ma 5 - letniego suva. Postanowiliśmy zmienić moje na coś całkiem nowego. W końcu wybraliśmy, nowe auto (z salonu), średniej wielkości, ale wypasione (90 tys.) . Odebraliśmy je 2 tyg. temu, a tydzień temu jak wracaliśmy z "wycieczki" - mąż prowadził , wyskoczyła nam sarna z rowu :O :O :O . I tu można mówić o pechu, nieprawdaż? Oczywiście policja wezwana, ale powiedzieli, że nie ma szans na odzyskanie pieniędzy z koła łowieckiego (trzeba udowodnić, że sarna "należała" do tego obwodu łowieckiego) czy z zarządu dróg (mają "lukę" w przepisach i mimo tego, że nie było znaku ostrzegającego przed zwierzyną, bronią się "wypadkiem losowym"). Więc naprawa z AC. Wymiana błotnika, lusterka, drzwi przednich i tylnych.... w TYGODNIOWYM samochodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×