Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Sytuacja zaraz po porodzie.Naprawdę nie da się obejść bez pomocy innej kobiety?

Polecane posty

Gość gość

Twierdzi, że pierwsze dwa tygodnie po urodzeniu to ciężki czas i żadna kobieta nie da rady bez pomocy matki (ona nie zaproponowała bo pracuje zawodowo). Twierdzi, że jak nie będę chciała by moja matka przyjechała na te dwa tygodnie pomagać mi, to na pewno dostanę depresji poporodowej bo na początku trzeba mieć pomoc itd. Mój mąż nie od razu weźmie 2 tyg.urlopu więc fakt że mogę być sama przez np.drugi tydzien po ciąży, ale u licha, dlaczego ona mierzy wszystkich swoją miarką? teściowa jest osobą, która aż do momentu śmierci jej rodziców, któ©a to nastąpiła jak ona miała lat 50 (!) była niesamodzielna, rodzice jej gotowali, sprzątali, dzieci tez rodzice praktycznie jej wychowali. Nigdy nie wyprowadziła się z domu rodzinnego, zawsze przy maminej spódnicy. Ja taka nie jestem. Taką samą jak ona, ma moja teściowa drugą synową (też wiecznie uwieszona na swojej matce, zależna od niej psychicznie i finansowo) i taką samą ma siostrzenicę. Czy naprawdę uważacie, że bez swojej matki nie dam rady nic ogarnąć przez te pierwsze tyogdnie? Nie ukrywam, że z moją matką niezbyt się dogaduję, jest to cholernie włądcza, apodyktyczna i denerwująca osoba, która wszystko wie lepiej i neguje każdy mój krok od kiedy pamiętam,. dlatego zaraz po liceum wyprowadziłam się na studia 400 km od domu. Czy naprawdę Wy też miałyście przez pierwsze 2 tyg.matkę przy sobie, albo inną kobietę? Znam przypadki że dziewczyny same dawały radę i szczerze, chciałabym zrobić jak one. Teściowa mężowi tez wyprała mózg i on mi mówi bym matkę swoją zaprosiła, bo jeszcze krwotoku dostanę czy coś, jeszcze się zdołuję że jestem niewyspana a on nie wie kiedy będzie mógł wziąć wolne itd. Doradźcie proszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nikogo nie miałam i jestem przeciwna takiej pomocy. Owszem mamy zaglądały i tylko mnie to wkurzało - mimo iż źle nie chciały, to ich komentarze i porady sprawiały, że czułam iż się nie nadaję na matkę. Poradzisz sobie doskonale sama czy też z udziałem męża - przynajmniej i on będzie miał okazję nauczyć się opieki nad maluchem. Mój był ze mną pierwszy tydzień i jakoś sami ogarnęliśmy kąpanie i inne te zawiłości;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
u mnie mąż wziął tydzień urlopu, z czego większość czasu go nie było bo ogarniał urzędy, zakupy itp, potem zostałam w domu sama, przeżyłam, dziecko też

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Toz dasz rade z pomoca meza. Odrazam matke tesciowa bo wlasnie od ich rad mozesz dosatc depresji poporodowej. Kiedys inaczj sie podchodzilo do opieki nad noworodkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ok dziewczyny, ale co w sytuacji, w której mąż nie będzie mógł wziąć całego tygodnia w pracy wolnego? Teraz u nich rusza tzw.nowy projekt, szeroko zakrojona sprawa, jego tygodniowa nieobecność może zaważyć na jego dalszych losach w firmie. Teściowa straszliwie mi głowę suszy, że bez matki nie wyrobię, że bez matki dostanę depresji...a ja znam swoją matkę, ona chyba nie bardzo i nie wie że ja z matką się nie przyjaźnię, a raczej całe życie tylko użerałam się z jej tekstami, wszystko co robię, zakładam na siebie i jem, jest złe wg niej. Z dzieckiem może być podobnie. Ja jestem szczupła ale nie wieszak, moja matka jest tłusta i uważa że jestem za chuda,. je paczkę rafaello ot na podwieczorek i mi mówi że ja jestem anorektyczką. Tak, 56 kg przy 168 cm to anoreksja. Chciałam tylko podać przykład, jaka jest moja matka. A teściowa mi wmawia, że bez matki sobie nie poradzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja jestem samotną matką i od samego początku byłam sama z synkiem. nie miałam nikogo do pomocy, ex przyjechał miesiąc po urodzeniu dziecka dopiero go zobaczyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podpisuje sie podnpowyzszym. Bylam sama i dalam rade. Po wizycie teściowej i matki tylko zaliczalam dola. Dalam rade chociaż nie mogłam siedziec i miałam traumę po trudnym porodzie. Dasz rade napewno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
spokojnie dasz sobie rade, nawet lepiej niz bys miala miec kogos do pomocy, sama sobie ustalisz wasz rytm dnia, nie bedziesz pod nikogo nic robic, bedziesz mogal chodzic ubrana jak chcesz itp. Lepiej jest samemu, ja mam 24 lata i nie potrzebowalam zadnej pomocy, maz byl za granica poniewaz nie mogl wziac wolnego a syn urodził sie przed terminem i przed jego urlopem i w sumie to sie cieszylam ze tak wyszlo a nawet powiem Ci wiecej sama troche wczesniej wywoalalam tego mojego synunia na swiat :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlatego też nie zamierzam zapraszać sama z siebie swojej matki, a jeśli matka same będzie chciała, to mooooże się zastanowię, ale na pewno nie pozwolę na dwa tygodnie jej siedzenia tutaj. Więcej mi ona szkody narobi niż pożytku, wiem jaka jest zaborcza do dzieci i pewne będzie chciała narzygać tęczą i będzie ciągle ciuciać moje dziecko. Szkoda że jej ciucianie kończy się jak dzieci mają x lat i potem ma w d...pie je i ich problemy. Np. moja matka właśnie klei się do noworodków, jak któregoś gdzieś zobaczy to ma chyba mokro, natomiast jak my z bratem weszliśmy w okres dojrzewania, nie rozmawiano z nami, nie dawano poczucia miłości i zrozumienia, tylko były wrzaski i zakazy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No dobra, ale dlaczego teściowa rozporządza twoim życiem? A czy twoja mama zaoferowała pomoc? A jeżeli ona nie chce? Skoro masz taką sytuację, to postaraj się na to przygotować - większe zakupy na zapas, może przygotuj kilka obiadów zamrożonych itp. Jeżeli się boisz- a może masz jakąś bliską koleżankę z dzieckiem, która mogłaby w razie czego podtrzymać cię na duchu? Ja po drugim dziecku byłam sama, bo też mój mąż nie mógł wziąć wolnego. Przeżyliśmy, mąż jak wracał to coś gotował, robił zakupy, chociaż tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz toksyczna matke-mam podobna wszystko zle za chuda jestm itd wiec trzymaj sie od niej z daleka szczegolnie w tak delikatnycm i szczegolnym czasie jak po porodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też nikogo nie chciałam do pomocy, sądziłam, że sama dam radę. Okazało się , że musiało być cc i pomoc była potrzebna. Moja mama była ze mną przez tydzień i było super. Po drugim porodzie, była ze mną 2 tygodnie i pomagała przy pierwszym dziecku bo miałam drugie cięcie i nie mogłam dźwigać. Nie wiem jak jest po porodzie sn ale po cc pomoc bardzo mi się przydała. A też się zaklinałam, że nikogo nie potrzebuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:19 trafiłaś w punkt, zawsze uważałam że jest toksyczna. Do tego najchętniej widziałaby mnie latającą na mszę jak najczęściej i dewociejącą przy książkach dla miłośniczek Radia Maryja. A teściowa? Wkurza mnie to, że ona nie rozumie że ja nie mam takiej matki jaką ona miała, jej mama akcpetowała jej wybory a nawet jej wymysły dość oryginalne. Mnie nic nie wolno było. Moja teściowa myśli, że jestem jak ona i nie dam rady bez matki. Nie rozumie, że ja właśnie dlatego od matki uciekłam, bo nie dało się z nią żyć. Moja matka odkąd nie mieszkam w domu, szuka kontaktu ze mną, pisze smsy codziennie, ja tez czasem napiszę ale głęboko w środku czuję, że nigdy nie będziemy przyjaciółkami. Może dla mojej teściowej to jest nie do pojęcia, że matka może nie być dla córki oparciem i przyjacielem,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak się okaże zatem że mam cc to zastanowię się, ale jak będę miała poród naturalny to raczej nie wezmę tu matki. Nie wiem czy to by się dobrze skonczyło. Wiem, że ona chętnie by przyjechała bo uwielbia się wtrącać. Raz zaprosiliśmy rodziców na weekend to ona nie potrafi nic innego robić tylko mi zaczęła rzeczy przestawiać i układać w szafkach, zbierać pranie z balkonu choć mówiłam że sama to zrobię. T jest taki człowiek. Nadgorliwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiscie ze dasz sama radę. Moj maz tez wzial urlop jakos dwa tygodnie po urodzeniu malej. Z tym ze on ma taki system pracy ze dobe jest w domu a dobe na dyzurze i przez te kilka dni po porodzie zostawalam z mala zupelnie sama. Wiadomo ze moze byc ciezko ale chyba tylko jakas nieogarnieta sierota nie poradzi sobie z wlasnym dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
szwagierka moja miała poród naturalny a i tak wzięła matkę i ta matka z nimi po prostu mieszkała. Nie ogarniam takich dziewczyn, co, nie wytrzyma bez obiadku jeden dzien bo nie ma kiedy ugotować? można zjeść zapiekankę kanapka z serem roztopionym plus tunczyk z puszki, a nie robić z siebie kaleki. Co sie stanie jak dwa tygodnie nie będzie pieczonej kurki lub zupek? niektóre laski mnie osłabiają... no ale szwagierka jest załkiem inna niz ja. ze swoją matką mają tematy do rozmów, mają więź, ale też są nieodpępowione bo mamusia jej nawet meble do pokoju wybiera i ustawia im życie i wygląd mieszkania, a szwagier się na to godzi. by jego teściowa ustawiała im życie. Dla mnie to jakaś abstrakcja, nie umiałabym żyć bez autonomii, odrębności, bez powiedzenia mamusi "jestem już samodzielna".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I wlasnie takie toksyczne osoby wpedzaja w depresje. Moja matka jest toksyczna i tez nie utrzymuje z nia kontaktu. Nigdy nie bede jej przyjaciolka. Jest egoistaka urodziala mnie zebym sie nia zajela na starosc a ja sie wypne. W razie co to oplace opiekunke ale nie bede sobie zycia marnowac na opike nad nia. Ona mnie nie wychowywala tylko babci ktora nie zyje wiec nic nie jestem jej winna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:31 właśnie moja szwageirka to taka nieogarnięta sierota. jedynaczka, obchuchana, po ciąży wielka trauma, w ciąży mimo braku ciąży zagrożonej nigdzie z domu nie wyszła, nigdzie nie pojechała bo słuchała durackich porad teściowej i matki, że pospacerować nie wolno, poćwiczyć nie wolno, pojechac nad morze nie wolno. Za to leżeć i jeść wolno. Typowo polskie pojęcie o ciąży że ciąża to jest choroba. Nie rozumiałam tego i teraz gdy ja sama jestem w ciąży w ogóle nie zachowuję się jak jakaś księżniczka i ciężko mi pojąć co to jest za filozofia przebrać i nakarmic wlasne dziecko bez pomocy starszych "doradzaczek".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mieszkam blisko swojej mamy, ale nie powiedziałabym, że będę mieć ją jakoś przy sobie ciągle. A partner w pracy normalnie. Na urlop idzie parę tygodni po moim porodzie. Mama wpadnie może na godzinkę, dwie i tyle, ale opiekować małą będę się ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No włąśnie. Moja teściowa nie zna tak naprawdę mojej matki, tyle co z wesela i poprawin ją zna, bo mieszkam od matki 400 km tak że teściowa też nie bardzo matkę widuje, a teściowa mieszka 30 km ode mnie w tej chwili. Teściowa poznała moją matkę po pozorach a uwierzcie mi że moja matka między ludźmi to cud miód i orzeszki, wszyscy myślą jaka ona cudna, jaka serdeczna, życzliwa, jaka kochana. A w domu jakby ją w akcji widzieli to już by mi się nie dziwiła teściowa czy szwageirka że nie chcę tu matki po moim porodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam 3 dzieci i mój mąż za każdym razem brał urlop,tydzień lub dwa.Nikogo nie miałam do pomocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
teściowa niech się zajmie sobą a nie mierzy wszystkich swoją miarą albo drugiej synowej swoej którą opisałaś.to że one są melepety i nieudacznice uwieszone na maminej spodnicy nie znaczy ze ty taka jestes. tesciowa jak nie ma gdzie nosa wepchac to niech wepcha do ula. Nos do ula - tak się mowi jak ktos sie wtraca w nie swoje sprawy. niech sobie tesciowa pogada a ty jej potakuj dla św.spokoju a potem rob jak uwazasz, ja tak robie i sobie chwale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mojej teściowej nie przygadasz. Tłumaczyłam jej, że nie chcę by mama tu była po moim porodzie, bo sama dam radę, że znam wiele osób, które dały radę, a ta w kółko jak zdarta płyta że zaszkodzę sobie tym, depresji dostanę itd. Nie rozumie, że ja prędzej depresji dostanę jak moja matka mi tu zacznie w domu wszystko przestawiać i uczyć mnie jak mam własne dziecko trzymać, karmić i przewijać. Brrr...na samą myśl się wzdragam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pierwsze 4 doby byłam w szpitalu (dziecko miało infekcję), i tam maiłam towarzystwo męża (spa z nami) i pomoc pielęgniarek noworodkowych, w 5 popołudniu wychodziłam i od tego dnia przez 2-3 dni harowałam z domu żeby go ogarnąć, bo dopiera po przyjściu do domu wzięliśmy się za składanie/ ustawianie łóżeczka, szykowanie wyprawki, itp. W dzień wyjścia byliśmy w mieście oddalonym o 20 km po …wanienkę, następnego dnia oprócz tego, że prałam, prasowałam i tp., byłam na spacerze z dzieckiem i moją mamą, następnego dnia poszłam sama z wózeczkiem na w sumie 5 km spacer do firmy męża, żyliśmy normalnie, ten okres w sumie jest najłatwiejszy, bo dziecko je i śpi .;..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tzn. ja teściowej nie powiedziałam, że nie mam z matką dobrej więzi. Jakoś nigdy nie miałam do niej na tyle zaufania. Bo moja teściowa na początku też nieźle dawała popalić, teraz jest lepiej, ale niesmak pozostał. Też nam się wtrącała do wszystkiego. Ja po prostu nie mam szczęścia ani do fajnej matki, ani super teściowej. Tylko ciocie miałam fajne i nauczycielki w szkole, pamiętam jak nasza pani po trzeciej klasie podstawówki pożegnała się z nami bo wiadomo, od czwartej klasy ma się już inną wychowawczynię. Tak ją kochałam że tydzien płakałam po niej. Wolałam chodzić do szkoły, tam był mój dom, nie u mnie, nie z matką. Teściową mam tez upierdliwą, nie wiem, może przyciągam takie osoby, ale przynajmniej moja teściowa nie jest zdewociała i nie ma tak ograniczonych horyzontów myślowych jak moja mama, dla której całym światem jest obiad, jedzenie i kościół. I sprzątanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
powiedziałam tylko teściowej że nie chcę pomocy od mamy bo sama dam radę i uważam, że to niepotrzebne ceregiele. Ale to do niej nie trafia. Myślicie, że powinnam jej powiedzieć prawdę dlaczego nie chcę tu matki po moim porodzie? Zwierzyć się? Czy nie warto? Może wtedy zrozumie że ja naprawdę nie chcę pomocy od mamy. I że zdrowiej dla mnie będzie jak sama zajmę się dzieckiem, a mąż pomoże na ile da radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja urodziłam blizniaki i dałam radę, mąż miał 3 tyg. urlopu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mialam pomocy po porodzie naturalnym przy pierwszym dziecku jak i po cc przy drugim dziecku a w domu jeszcze 2latek.... mąz nawet nie wzial tacierzynskiego. Po cc szybciej doszlam do siebie. Jak bedziesz chciala to dasz rade ale to zalezy od ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:41 jak nikogo skoro mąż brał urlop? ja mogę mówić, że byłam sama z dzieckiem bo byłam 24h na dobę sama przez pierwszy miesiąc dziecka a nie Ty bo mąż był jak piszesz więc miałaś pomoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja mama zaproponowala mi, zebym zaraz po porodzie przyjechala do niej na 2 tygodnie, zamieszkala tam (bez meza :)), i ze ona bedzie mi pomagac :). Byla bardzo zdziwiona, jak jej odmowilam, bo przeciez ona tak zrobila, bedac mloda matka:). Mnie jej rady denerwowaly, bo byly przestarzale, z lat 70/80 tych, a czasy sie juz dawno zmienily. Poradzilam sobie sama z mezem, do tego przez pierwsze pare tygodni przychodzila do nas regularnie polozna, ktorej bardziej ufalam niz matce. Teraz znowu jestem z drugim dzieckiem w ciazy, i znowu zdecyduje sie na polozna. Nie bardzo wiem, jak by ta pomoc matki mialaby wygladac? Dziecko na poczatku i tak tylko albo wisi przy piersi, albo spi, albo placze. Ugotowac i sprzatnac moze maz, od tego tez jest, zeby wspierac w tym czasie rodzine.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×