Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Tak z ręką na sercu, jak wyglądają wasze małżeństwa?

Polecane posty

Gość gość

J. W. Czy namiętność w zwiazku jeszcze istnieje? Czy stanowicie sztame z mezem? My sie znamy ponad 10 lat, od 3 lat jesteśmy małżeństwem, mamy 3 miesięcznego synka. W liceum tworzylismy parę najlepszych przyjaciół na świecie. To on pierwszy zapalal do mnie miłością, dluga historia, z mojej strony byla tylko przyjazn. Weszlam jednak w ten zwiazek bo nie wierzylam ze ktoś inny mnie zechce i pokocha (jestem szpetna, komplexy i te sprawy). Nie zalowalam tego związku nigdy bo swietnie sie rozumielismy i dogafywalismy. Namiętności nie bylo jednak nigdy. Chemii tez nie. Seks- 2/10. Czuje ze teraz zabija nas codziennosc. Chlop ma dobre serce., ale nieraz meczy mnie jego obecność. Nie dadzilam ze wpdne w taka rutyne. Ja z nim. A kiedys mogliśmy konie kraść i kazdy zazdrościl nam tej. Przyjazni. A to dopiero 3lata po slubie. Piszcie co u was. Szczerze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja ci powiem tyle ze jestem juz po rozwodzie ponad 3 lata,ale nie przez rutyne tylko dlatego zenie tam wsadzal gdzie powinien. Po rozpadzie malzenstwa marzylam o normalnym zwiasku.... bla bla bla. Nie daje rady z kims kto jest "super przyjacielem" ... bez chemii nie ujdzie u mnie nic! Nie wyobrazam sobie pojsc z kims do lozka do kogo mnie nie ciagnie... ito przez lata?!?! Trzymam za was kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My jesteśmy 3 lata po slubie a 9 lat razem, mamy roczna córke. Na pewno nie ma juz tej namietnosci co na poczatku, codziennosc ją stłamsiła. Jednak nie narzekam. Caly czas dobrze sie dogadaujemy, jestesmy przyjaciólmi. Choc byly czasem gorsze momenty.... Jednak jest dobrze, chyba dobrze na siebie trafililsmy. Nie ma u nas czegos takiego jak " ciche dni" kłocimy sie w czasie kłotni intensywnie ale po godz jestesmy pogodzeni , wszystko wyjasnione :) Mamy podobne zainteresowania. Mysle ze tworzymy udany zwiazek. Jestem w tym zwiazku szczesliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jesteśmy razem od 12 lat z czego 7 po ślubie. zaczęło się właśnie od przyjaźni choć na początku zwyczajnie wpadlismy sobie w oko. jesteśmy bardzo szczęśliwi. namiętność jest, lubimy się wzajemnie nakręcac. Kochamy seks i jest cudownie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyszłam za mąż z Wielkiej miłości. Była chemia, była namiętność i była już rutyna, bo już miesiąc po tym jak się poznaliśmy zamieszkaliśmy razem. Dziś, kilka lat po ślubie jest tak samo. Kocham i czuję się kochana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i dodam, że jeśli chodzi o te czynniki: chemia, namiętność, rutyna i inne, to oczywiście proporcje się zmieniły. Jesteśmy rodziną a nie narzeczeństwem, więc nasz związek siłą rzeczy jest inny. Najważniejsze, że miłość wciąż jest na pierwszym miejscu. Jest naprawdę dobrze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
my małzeństwem nie jesteśmy, ale razem ponad 10lat i jeden syn 5letni "na stanie" :) Jest wciaż fajnie, chociaż zdarzaja sie dni, kiedy kłócimy się aż talerze lecą :) Namiętność jest do dzisiaj, seks 10/10. Potrafimy przegadać ze sobą pół nocy, lubimy ze sobą przebywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćforum123
to wychodzi na to, że tylko u nas jak na razie jest beznadziejnie, ze oddaliliśmy się od siebie i żadne z nas jakoś nie garnie się żeby to naprawić. Chyba wszystko nam już jedno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
z reka na sercu - wiadomo, ze nie jest juz tak, jak na poczatku - jak juz ktos wczesniej napisal proporcje sie zmienily, ale jest duzo czulosci, rozmow, lubimy razem spedzac czas, z tym ze ni tak jak na poczatku, nie ma spontanicznego seksu (przy 3 dzieci nie ma mowy o spontanie) ani godzin, gdzie lezelismy wtuleni w siebie..jest wiecej przyziemnych spraw, ktore razem robimy. Z perspektywy czasu stwierdzam, ze nic nie moze trwac wiecznie i euforia, ktora towarzyszy zwiazkowi przez pierwsze miesiace i lata mija na rzecz cierpliwej, dojrzalej milosci i to naturalna kolej rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W kazdym zwiazku po czasie zaczyna sie rutyna i namietnosc spada ale tylko z tego powodu sie rozwdzodzic ? autorko potrzebujesz wrazen a nie doceniasz tego co masz. Znajdziesz kogos nowego, kto za pare lat tez bedzie nudny,,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćforum123
Ale ja wiem co nas kiedyś łączyło tylko chyba nie da się ot tak poczuć tej chemii, namiętności co była kiedyś. Tu żaden psycholog, żadna terapia nie zdziała cudu bo przecież nikt na zawołanie nie sprawi, ze to "coś" na nowo poczuje. A co będzie z nami? podejrzewam, że pobujamy się jeszcze chwilę, jak długo to nikt nie wie aż w końcu ktoś nie wytrzyma i odważy się odejść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oj tam w każdym związku jest cos . Czasami sa takie c*****eee dni i trzeba to przeczekać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie najlepiej. Po ślubie 3.5 roku, od ponad dwóch lat kłótnia o to, że czas na dziecko, seks nie więcej niż 1-2 razy w miesiącu, mąż w czasie małżeństwa dwa razy tracił pracę, więc nie chce mieć dzieci bo uważa, że nas na nie nie stać. jesteśmy już po 30stce. Czasem myśle o rozwodzie, ale mimo tych wszystkich problemów kochamy się i jesteśmy dla siebie stworzeni, więc możliwe, że jest nam pisane życie razem - ale bez dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie jest jak mi się wydaję normalnie nie ma żadnych patologii raz jest lepiej raz jest gorzej, pojawiają się zgrzyty gółwinie z powodu mojej teściowej i jej niepochamowanej rządzy wtrącania się w nasze życie, ale zaraz się godzimy oczekujemy na dzidziusia naszego ktory za 4 miesiace, przyjdzie na śwait i jestesmy przeszczesliwi z tego powodu takze dla mnie nie ma jakiś anomalii i nie wyolbrzymiam nic ani nie idealizuje, żyjemy sobie spokojnie zupełnie i po naszemu mając w nosie co powiedzą sąsiedzi teściowie ect. szanujemy sie na wzajem tylko mamy problem żeby ze sobą rozmawiać ale jesli czegoś nie umiemy powiedzieć w oczy piszemy sobie smski i też się sprawę wyjasnia :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14 lat po ślubie, 17 lat razem. Jest tak jak ma być. W łóżku super, w życiu codziennym też tak jak być powinno. Oczywiście, że zdarzają się kłótnie, ale to normalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
6 lat po slubie, 8 lat razem 2 dzieci jest coraz lepiej, dojrzewamy emocjonalnie !! to bycia dla siebie parterem a jednoczesnie rodzicem. W lozku troche lepiej niz bylo, ale moglo by byc 10 razy lepiej. Mój mąz to dobry czlowiek, szanuje mnie, kocha nad zycie dzieci Wyksztalcony, zaradny, dobrze zarabiajacy a jednoczesnie bardzo normalny. Kiedys uwazalam go za cieple kluchy i wielki minus jego charakteru.Dopiero zaczynam doceniac , ze jego wady to naprawde zalety . CZepialam sie JEgo a ciezko bylo mi spojrzec na siebie, Bo prawda jest taka, że babom nikt nie dogodzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, nie masz racji, wlasnie terapia, rozmowy i wsluchanie się w siebie i druga osobe bardzo pomaga. Ja tez chcialam się rozwieść a teraz dziekuje losowi i mężowi a w szczególności moim rodzicom którzy pomogli mi to przetrawic i teraz jest jak dawniej. Popelnilabym największy blad mego życia i to niecale 2 lata po ślubie. Tylko powazna szczera rozmowa mizesz to naprawic ale tez i do konca zepsuć. Trzymam kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Weszlam jednak w ten zwiazek bo nie wierzylam ze ktoś inny mnie zechce i pokocha x prawda jest taka że 90% kobiet wychodzi za mąż z tego powodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10.22 chyba Ty tak zrobilas. Nie znam osoby- kobiety ktora by tak zrobila wiec chyba nie 90 procent

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziewczyny malzenstwo to nie więzienie, moim zdaniem można zachowac chemię i namiętność tylko każde musi miec trochę wlasnego życia swoich znajomych, pielęgnowanie swojej pasji ect a niebo po slubie bo dziecko to już 24h/7 siedziec razem i popadać w rutynę. Ja wiem ze łatow powiedziec ale my tak własnie robimy dom, dziecko, praca, ale w tym wszystkim odnajdujemy chwilę dla siebie razemi i chwie dla siebie osobno na nasze pasje. jesteśmy po ślubie 12 lat wczesniej bylismy razem rok. Nadal jest chemia i jest namietnośc czasem są zgrzyty i awantury że pół osiedla nas słyszy ale to są takiech typowe momenty rozladowywania jakiegos napięcia nie ma rękoczynow ani nic z tych rzeczy a nastenego dnia juz jestesmu pogodzeni i dalej trwamy przy sobie omijając rutynę bokiem...może kiedyś a raczej napewno sie to zmieni. Zastanawia mnie tylko jedno po co niektore z was wiązały się z kimś do kogo czuły tylko przyjaźń zrozsądku? czy macie i mialyście na prawdę tak niskie poczucie własnej wartości? Zanim poznalam mojego męża byłm z przyjacielem i wiecie co potem nie miałam ani przyjaciela ani faceta bo milości z mojej strony nie było i po prostu nie zmuszalam się do b ycia znim z rozpadem zwiazku upadla przyjaźn bo on był mega zakochany a ja czylam jedynie sympatię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My jesteśmy już 12 lat razem, mamy 4 letniego synka i różnie to bywa. Najgorzej było jak ciężko zachorował nasz syn. Wtedy to o mały włos do rozwodu by nie doszło. Nie radziliśmy sobie z emocjami i każde z nas wyładowywało się na drugiej osobie. Każde z nas stworzyło swój własny świat. Przestaliśmy ze sobą rozmawiać (wcześniej mogliśmy gadać godzinami - w nieskończoność). Teraz pomalutku próbujemy wyjść na prostą i udaje się. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie będzie to samo co było na początku ale... namiętność powoli wraca. wierze że będzie już tylko lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćforum123
tylko ja się tak zastanawiam jak można wzniecić namiętność skoro mnie np. wkurza jego dotyk? ja wszystko rozumiem, rozmowy, pasje, wspólne spędzanie czasu ale jak przeskoczyć te kwestie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wiewiórka3131
My jesteśmy z mężem 11 lat po ślubie. Po bardzo krótkiej znajomości wzięliśmy ślub, spodziewaliśmy się dziecka.Była namiętność itd ale po 2 latach wkradła się rutyna ale również inny mężczyzna. Już myśleliśmy że to koniec związku, było bardzo źle, mąż mnie denerwował bo byłam zafascynowana inny, ale bardzo walczył o nas i na szczęście udało się. Rok później zaszłam w drugą ciążę. Patrząc na to z perspektywy czasu biorąc ślub byłam bardzo młoda (miałam 20 lat) dziś mam 31 jesteśmy szczęśliwi jest chemia, namiętność, ogromna przyjaźń myślę, że bez tego niestety nie da się być szczęśliwym:):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A u mnie jak to w malzenstwie roznie bywa,fakt ta chemia ktora kiedys nas laczyla chyba gdzies sie wypalila namietnosc tez jakos przygasla bardziej z mojej strony raczej.No ale tak to juz jest ta cala otoczka wokol milosci pozadania i namietnosci jest troche przereklamowana.Dla mnie najwazniejsze jest to ,ze sie szanujemy,nie mamy zadnych tajemnic przed soba,stanowimy niezly duet.Sa chwile kiedy maz mnie drazni wkurza mnie poprostu,pewnie on takie dni tez miewa kiedy ja go wkurzam,sa dni kiedy sie posprzeczamy,ale nigdy sobie ie ublizamy nie ponizamy siebie wzajemnie i w sumie dobrze,ze do tych sprzeczek dochodzi,bo potem fajnie jest sie godzic ;) No i bez nich to tak jakos nudno by bylo :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja jestem mezatka od 25 lat prawie swojego meza tak naprawde nigdy nie kochalam,natomiast wciaz kocham kogos z dawnych lat :( Taka utracona mlodziencza milosc,nieosiagalna juz dla mnie.Ktos moze sobie pomyslec ze wydaje mi sie ze to na pewno nie milosc itd.Ale ja wiem co czuje przez te wszystkie lata nie bylo dnia kiedy bym o nim nie myslala,a gdy ktoregos dnia zaprosil mnie do znajomych na FB myslalam,ze mi serce wyskoczy.Nikt nigdy nie dowie sie o moich uczuciach.Tu o tym napisalam bo nikt mnie tu nie zna.Meczy mnie to bardzo bo tak naprawde nigdy juz nie bede szczesliwa i odkad go stracilam nigdy nie bylam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co wy takie cierpietnice, trwacie w zwiazku mimo, ze kochacie innego albo wychodzcie za maz ze strachu, ze nikt juz was nie zechce? Szkoda, ze nie pomyslalyscie, ze marnujac swoje zycie marnujecie je rowniez swojemu mezowi :s

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteśmy małżeństwem 4 lata, znamy się od prawie 8 lat. Mamy 8 miesięcznego synka. U nas też troszkę wdarła się rutyna po pojawieniu się dziecka. Kochamy go oboje nad życie ale półki co pewnych spontanicznych rzeczy które robiliśmy już nie możemy. Nie ma wyjśc do kina czy o teatru bo częściowo nie ma z kim dziecka zostawić a częściowa jesteśmy zmęczeni i wolimy zostać w domu. Namiętność hmmm... Moje ciało (brzuch) po ciąży nie wygląda najlepiej i jeszcze sie troche hamuje w łóżku. Mąż bardzo lubi seks i ja też chociaż teraz nie czuję się atrakcyjna i jest mi trudniej. Walczę z kompleksem na bieżni i wierzę, że ochota wróci gdy znowu spodobam się sobie. Jest inaczej. Ale jego dotyk mnie nie denrwuje, nawet gdy się zamykam w sobie potrafi mnie "nakręcić" i zapominam o kompleksach:) Z orgazmami bywa różnie ale sam sex jest mega przyjemny a mąż, potrafi i lubi długo mnie pieścić więc go uwielbiam:) Myślę otatnio nad jakąś niespodzianką, żeby wyjść z rutyny. Oboje się kochamy a dziecko umocniło nasz związek. A namiętność powróci gdy dziecko podrośnie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mysle, ze sie juz nastawilas na rozwod i tylko czekasz na dobry moment zeby miec dobry argument i wykorzystac go jako powod do rozwodu. Smutne. Bo ladna historie napisalas, kryzysy przychodza do kazdego zwiazku i w niektorych wygladaja tak jak u Ciebie, w innych maja postac zdrady albo naglego picia, hazardu. Moja kolezanka po 7miu latach ma wlasnie taki kryzys, nuda, rutyna, brak czasu dla siebie, zero wspolnych tematow, klotnie o nic.. powiedziala do meza, zeby sie wyprowadzil i tak juz miesiac poszedl gdzies w swiat. Jak jej przeszly wszystkie zlosci i znudzenia tak teraz teskni za nim jak szalona. Chce by wrocil. Ja patrze na moich rodzicow, ktorzy sa juz razem ponad 30 lat i marze, zeby byc w takim samym malrzenstwie, poki co mamy maly staz bo raptem niecale 4 lata i dzidzie mamy w drodze i wiemy, ze kryzys przyjdzie kiedys ale stawimy mu czolo i nie damy sie mu bo wiemy jak sie kochamy, jak jestesmy szczesliwi kiedy jest dobrze, nawet jak sie klocimy to gdyby nie bylo milosci to nie byloby klotni:-) terapia, szczera rozmowa i zrob wszystko co w Twojej mocy zanim zdecydujesz sie na wypowiedzenie 'rozwod' bo kiedys mozesz sobie za to bardzo pluc w brode.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×