Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Lucyjka

topik dla mam z DEPRESJA POPORODOWA

Polecane posty

Zakladam topik dla mam z depresja poporodowa. Chcialabym, zebysmy mogly tutaj otwarcie pisac o swoich uczuciach, sposobach radzenia sobie z przygnebieniem, wspierac sie jakos. Wszystkie inne mamy zmagajace sie z dolkami macierzynstwa tez zapraszam. Chetnie poczytam wasze uwagi. Mam 5 miesieczna coreczke. Kocham ja bardzo, ale od porodu nie moge wygrzebac sie z dolka. Najpierw sadzilam, ze brak snu, wyczerpanie porodem i opieka nad niemowlakiem i brak odskoczni tak mnie przybija. Potem dotarlo do mnie, ze to nie wszystko. Nie odnajduje sie w nowym zyciu. Jestem na urlopie macierzynskim i wyobrazalam sobie, ze to bedzie cudowny okres ... A teraz jedyna mysl, ktora mi sie kolacze po glowie to \"kiedy to sie skoczny???\"... a przeciez nigdy sie nie skonczy. Juz zawsze bede mama. Czuje sie nieszczesliwa, uwieziona w domu. Staram sie jak moge byc dobra mama dla corki, ale to pochlania cala moja energie. Kiedy zbliza sie wieczor mysle tylko o tym, zeby polozyc dziecko spac i sama zaszyc sie pod koldra. Nic mnie nie cieszy. Brak mi czasu i ochoty na bliskosc z ukochanym mezem. Boje sie, ze to zniszczy nasz zwiazek. Moze ktoras z was czuje sie podobnie? Jak sobie radzicie? Czy warto isc do psychologa? Mnie proponowano wizyte, ale jakos nie mam przekonania. Branie lekow wydaje mi sie osobista porazka, a sama rozmowa? Wole porozmawiac z kobietami, ktore same tego doswiadczyly.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lucyjka tu nie znajdziesz pocieszenia, tu każda mama ma tylko dobre dni, a depresji nie odczuwa niegdy :O tak to już na tym forum jest,wszystkie są naj i nie ma prawa byc coś nie tak... co do Twojej sytuacji, nie będę cię pocieszac, natomiast napiszę, że w przypadku depresji poporodowej potrzebny jest psychiatra, gdyż takie coś leczy się niestety farmakologicznie a co za tym idzie, koniec karmienia piersią... ja depresji poporodowej jako takiej nie miałam, natomiast wiem co czujesz ponieważ sama często mam złe dni...wybrałam się więc do specjalisty ( tak tak psychiatry) :P i powiedział mi następującą rzecz: kup sobie magnez, łykaj codziennie i jakiś łagodny środek uspokajający z apteki, coś co poleci pani mgr jeśli to nie zadziała radzę wybrac się do lekarza, gdyż niezadowolona i nieszczęśliwa mama to także niezadowolone dziecko :) życzę dużo siły w tej codzienności która czasem przytłacza i powodzenia w zwalczaniu depresji :D 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieki Strasna Strzygo za posta. No wiem, na kafe sa w duzej wiekszosci szczesliwe i spelnione mamy. Kupie ten magnez. Co do tabletek na uspokojenie to chyba sobie daruje, bo juz bym chyba zasypiala na stojaco ;) Z reszta mnie nie biora nerwy, raczej smutek. Nie karmie piersia wiec farmakologia nie bylaby problemem... jednak wolalabym tego uniknac. Zadzwonie dzisiaj do poradni i popytam o tego psychologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej! Przechodziłam to samo z tym ze ja jeszcze przed ciążą cierpiałam na stany depresyjno lękowe. Również wzbraniałam się zawsze przed lekami. Ale u psychiatry bywałam... Poradziłam sobie z depresją poporodową myśle tylko dlatego, że już wczesniej radziłam sobie z takimi stanami. Jedyne co mogę Ci powiedziec, to MUSISZ COŚ Z TYM ZROBIĆ! Jesli nie chcesz leków, to musisz podjąć codzienną, aktywną i okropnie męczącą walke z tym cholerstwem albo brac leki bo takim przechodzeniem nad tym do porządku dziennego tylko pogarszasz sytuacje... Życze Ci z całego serca powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
spoko nie ma sprawy :) mam pytanie, nie możesz czasem komuś podrzucic niuńki na trochę? choc na kilka godzin w tygodniu...zobaczysz, że jak gdzieś wyjdziesz to na trochę na pewno poczujesz się lepiej, przynajmniej ja tak mialam :) i łykaj magnez :) to działa też na zmęczenie :) a jeśli możesz to sypiaj z córcią w dzień, ja jak syno śpi w dzień kładę się razem z nim, bo w nocy ciągle muszę do niego wstawac, a na nogach jestem przeważnie już od 5 rano...więc siłą rzeczy, aby czuc się jakoś w miarę wypoczęta w dzień odsypiam sobie nocki :) no i witaminy, też pełnią ważną rolę, oprócz magnezu kup sobie jakiś zestaw, nie zaszkodzą na pewno, a teraz jak jest zmiana pogody to wręcz są wskazane po zimie :) i na koniec, spróbuj może nie myślec w kategoriach: kiedy to się skończy.., wiem że łatwo jest powiedziec, ale ja żeby wyjśc z psychicznego dołka,oprócz łykania magnezu, musiałam wyrobic w sobie pozytywne myślenie ;) także jak coś odzywaj się, jak będę miała chwilę to zawsze możemy pogadac :D słonecznego dnia życzę 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maliszenaaaa
Ja miałam podobnie i nawet pisałam tu na kafe ale zostałam zlinczowana:/ No ale powiem Ci tyle tylko, ze to minęło. No czasem tam wracaja gorsze dni, ale ogolnie ciesze sie ze mam Nikodemka. Niki ma teraz 2 latka. Moje złe samopoczucie po poodzie wynikało z tego, że : 1 czułam sie nieatrakcyjna- brzuch o porodzie, rozstepy... 2 zmeczona- bo niki mi nie spał w nocy do 5 m-ca, musiałam go nosic 3 byłam daleko od rodziny- bo wychodzac z a maz przeprowadziłam sie do innego miasta 4 ciagle kłotnnie z mezem- bo ten nie umiam sie odnalezc w roli ojca. Ze wszystkim sobie poradziłam. Zrozumiałam, ze musze, bo jestem potrzebna mezowi i dziecku. Jesli chcesz to napisz do mnie na poczte maliszenka@gmail.com to poradze ci w niektorych problemach, a raczej powiem jak ja sobie z nimi radziłam. Bo depreha to obszerny temat i nie wiem co cie konkretnie przygnebia. Ale dobrze Ci poradzili, jedz magnez, to odstresowywuje i w miare mozliwosci wyjdz czasem gdzies bez dziecka. POZDRAWIAM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maliszenaaaa
MOZE PODAM JEDEN PRZYKŁAD RADZENIA SOBIE Z JEDNYM PROBLEMEM. kŁOCIŁAM SIE Z MEZEM, bo on uwazał, ze go juz nie kocham i cała uwage poswiecam dziecku. Kochałam go, ale wkurzało mnie to, ze nie umiał zrozumiec ze jestem zmeczona. Porozmawiałam z nim. Zawsze najlepszym lekarstwem jest rozmowa. Ustalilismy ze on bedzie mi pomagał w miare mozlliwosci, a ja tez postaram sie znajdowac dla niego czas. Sttarałam sie w wolnej chwili chociaz buziaka mu dac, zeby czuł ze go kocham. Raz w m-cu zostawialismy dziecko u tesciów i chodzilismy na kabaraty. Nie miałam na to siły, ale mimo to po takim wyjsciu byłam bardziej wypoczeta niz zmeczona. Tłumaczyłam mezowi dlatego dziecko płacze. Bo wbrew naszym myslom, facet nie rozumie potrzeb dziecka. Tym bardziej ze maz całymi dniami pracował i zupełnie nie wiedział jaki to rodzaj płaczu. Maz zblizył sie do dziecka i przedewszystkim nauczył sie je usppakajac co dało mu wiele sił i poczuł sie kochanym przez dziecko. Pisze bez ładu i składu, bo na takim forum nie mozna wszystkiego pisac... Ale tak jak mowie napisz cos na mail to napewno odpisze:) POZDRAWIAM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dodam od siebie
nie obawiajcie sie psychiatry.PO pierwsze ten lekarz jest od tego aby pomagac, slyszal juz wiele "dziwnych " opowiesci od pacjentow, niczgo nie zdziwi.Po drugie, jesli sie wstydzicie, przeciez nie musicie sie chwalic przed calym swiatem , ze jestescie po wizycie u psychiatry.Po trzecie i najwazniejsze, trzeba walczyc z tym uporem i wstydem przed chodzeniem do psychiatry .Wizyta nie boli .Przepisze tabletki , minie kilka tyg i poczujecie sie lepiej. Chyba warto wybrac sie raz i czuc sie lepiej, niz ciagle sie bac , trwac w marazmie , patrzec jak wam dzieci rosna a Wy nie umiecie sie tym cieszyc.To nie wasza wina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna smutaska
A ten magnez to jak działa? Może też kupię. A ten Deprim? Warto kupić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieki wszystkim za rady. Zadzwonilam do poradni. .Mam wizyte u psychologa po wielkanocy. Zobaczymy co dalej. Rzesa dzieki. Strzyga - spanie w ciagu dnia u mnie odpada. Mala spi 2 razy dziennie po godzince. Probowalam, ale zanim zasnelam, to juz trzeba wstac, bo placze. W tym czasie ja musze zrobic zakupy, dom ogarnac itp. Tez mi niunka budzi sie czesto po nocach, choc ma juz 5 miesiecy. I wypoczeta o 5 rano - oczywiscie! Ufliczka, oczywiscie masz racje, ze trzeba zaakceptowac zycie z dzieckiem. Ja sie staram. Depresji sobie nie zamowilam z tej okazji. Chyba jestem \"meskim\" typem. Chetnie wychodzilabym do pracy, po poludniu bawila sie z mala i tyle :P Tak moze bedzie od jesieni jak mala pojdzie do zlobka, a ja wroce do pracy i szukania pracy :O Novite zakupie :) Maliszena, rozmawiam z mezem. Pomaga na 2-3 dni, a potem on znowu naburmuszony, a ja nadal zmeczona. Co do wyjscia bez malej. Ciezka sprawa. Raz na miesiac moze sie udac. Mieszkam za granica, z dala od mojej rodziny, a tesciowa nie rwie sie do opieki nad mala. Poza tym moj maz jest niepelnosprawny i sporo obowiazkow na mnie spada, a przy malutkim dziecku on znowu niezawiele moze mi pomoc. Przybija mnie niemoznosc wyjscia wlasnie z domu na dluzej bez stresu czy maz poradzi sobie z dzieckiem, brak znajomych i mojej rodziny do kontaktow na codzien. Fajnie, ze mi odpisujecie tutaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maliszenaaaa, jesli masz czas, to zerknij prosze na maila. Wyslalam ci jeszcze jednego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej dziewczyny! dopisuję się do tematu, bo i u mnie coś się zaczęło dziwnego dziać... mam już 7-miesięczną córeczkę i po porodzie oczywiście była 2-tgodniowa masakra, ale potem wszystko się ułożyło. mniej więcej miesiąc temu odstawiłam ją od piersi i mniej więcej od dwóch tygodni czuję się dziwnie i coraz gorzej. mam napady totalnego przygnębienia, płaczu i rozdrażnienia, jestem zmęczona i zła. do tego wypadające włosy, zawroty głowy, bóle podbrzusza... mam dwie teorie - albo hormony, bo jeszcze nie dostałam okresu od ciąży albo depresja poporodowa. postanowiłam dać szansę wersji z hormonami i idę najpierw do gina. zobaczymy co mi powie. poza ostatnimi jazdeami, to ja też nie wpisuję się w schemat 100% mamy w stylu kafeterii... co prawda zrezygnowałam z pracy, żeby być z dzieckiem, ale bardzo chętnie i bez większych wyrzutów sumienia korzystam ze wszystkich możliwości odpoczywania od dziecka. trochę zazdroszczę entuzjazmu tym mamom, które bez mrugnięcia okiem siedzą 3 lata kolkiem w domu, rezygnują z wyjazdów i bez reszty poświęcają się dziecku. ja potrzebują trochę czasu dla siebie, na ochłonięcie i nabranie energii do dalszej walki ;) Lucyjka - co do wysypiania się, to poczytaj sobie tę książkę: http://nasza-szkapa.idl.pl/czytadla/eBooks.PL-Kazde-dziecko-moze-nauczyc-sie-spac.pdf nie wszystko co tu piszą sprawdza się w 100% ale moja córcia po zastaosowaniu tych metod przesypia około 9 godzin w nocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poniekad... mysle, ze u ciebie to moga byc hormony. Szczegolnie, ze jak piszesz, odstawilas malucha od piersi, a organizm jeszcze nie wrocil do normalnego cyklu. Bylam u psychologa. Fajnie bylo sie wygadac, ale praktycznej pomocy nie otrzymalam. Ta psycholog tez podejrzewala, ze u mnie jeszcze sa zaburzenia hormonalne po ciazy i porodzie. Zaraz po pologu zaczelam brac pigulki i zastanawiam sie czy nie powinnam ich zmienic, choc przed ciaza nie mialam z nimi problemu. Ksiazke, \"kazde dziecko moze nauczyc sie spac\" przeczytalam. Prowalam stosowac niektore rady, ale nie widzialam poprawy. Mala jak ma dobra noc to potrafi przespac 9 godzin. Ale jest roznie. Ostatnio ida jej zeby i nie mam sily sluchac jej krzykow przez godzine w nocy tylko dlatego, zeby ja oduczyc usypiania ze smoczkiem. Wieczorem zasypia bez niego, w dzien roznie... ale to juz inny temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no coz moze ja tez sie dopisze do tematu :) u mnie od poczatku bylo dobzre, chociaz bylam i jestem ciagle zmeczona, po porodzie bylo mi cholernie przykro ze ciagle jestem sama, nie mam rodziny ktora mi pomaga, a maz ciagle pracuje.. z czasem sie przyzwyczailam i ciesze sie malenstwem, ale coraz bardziej mnie to przytlacza, brakuje mi kontaktu z ludzmi, wymyslam preteksty niemal codziennie by gdzies jechac i sie spotkac z ludzmi, jezdze do mojej pracy, na zakupy itd.. nie umiem wysiedziec w domu :( chcialam wrocic do pracy ale wg prawa nei moge i teraz czuje sie jak w wiezieniu odliczam dni do konca macierzynskiego, ale tez nie wiem czy powrtot do pracy cos zmieni :/ kocham mojego szkraba, lubie byc z nim ale zarazem jest mi zle :( maz mi malo pomaga, ale sie stara.. nawet wczoraj mnie wywalil specjalnie z domu zebym na kilka godzin gdzies sobei poszla cos kupila zeby mi sie lepiej zrobilo bo juz zdazyl zauwazyc ze ciagle jestem smutna i zmeczona, niestety to mi nie pomoglo bo jak poszlam do sklepu to i tak ogladalam zabawki i ciuszki dla dziecka, po prostu nie umialam sie uwolnic od myslenia o dziecku, a jak sie pzremoglam to dopiero narobilam sobie klopotu emocjonalnego bo jak chcialam sobie kupic ciucha okazalo sie ze mam 46rozmiar i we wsztkim wygladam jak wieloryb jezeli juz cokolwiek znajde w tym rozmiazre, poplakalam sie w przymierzalni i tyle, staram sie jak moge schudnac i mi nie wychodzi, tez mnie to dobija, po prostu nie bardzo umiem sie przystosowac do nowego zycia.. nie wiem moze tez powinnam brac jakies prochy? szybko sie wkurzam na wszystko i obwiniam sie za wszystko, staram sie zeby wszystko bylo super a tu niewiele z tegio wychodzi, jak widze ze moje dziecko sie usmiecha do meza a do mnie nei to mi sie plakac chce, ale synek chyba wyczuwa ze skoro ja sie nie umiem do niego usmiechnac to i on sie nei usmiecha :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myszszo, wychodz z domu kiedy tylko mozesz. To pomaga, choc na chwile. Ja tez czesto mysle o dziecku, nawet w tych niewielu chwilach wolnych. To chyba normalne, zwlaszcza przy pierwszym dziecku ;) Ja tez \"ciesze\" sie na powrot do pracy. Chociaz przed porodem malo nie parsknelam smiechem do szefowej jak mnie przekonywala, ze z radoscia zaczne prace po macierzynskim. Wtedy wydawalo mi sie, ze wspaniale bedzie byc w domu. A jednak miala racje. Choc martwie sie tez jak zdaze po pracy z wszystkim tym co robie teraz w ciagu dnia bedac w domu??? Moze kwestia lepszej organizacji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kukartka
lepiej niech was facet do roboty pogoni,a nie sobie wmawiacie jakies chore rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam podobnie...
Mam 4 miesiecznego synka. Dobija mnie to że jestem uwięziona we włanym domu. Ciągle to samo, pieluchy - cyc. Brakuje mi tej swobody która miałam wcześniej, brakuje mi kontaktów z ludźmi. Dziecko planowaliśmy, ale nie wiem czy drugi raz bym postapiła tak samo. Chyba bym sie wstrzymała jeszcze kilka lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam podobnie...
miało być - mam 4 tygodniowego synka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
byłam u gina i faktycznie chyba chodzi o hormony.. można przyjmować je w tabletkach, ale postanowiłam spróbować bez.. jak dostanę jakiejś totalnej wścieklizny to pewnie się zdecyduje także u mnie depresji jako takiej nie ma, a jak czytam Wasze wpisy to też mi się wydaje, że w grę wchodzą hormony i zmęczenie myszsza - musisz wyłazić jak najwięcej i musisz nauczyć się nie myśleć o maleństwie jak masz te kilka chwil dla siebie. ja wiem, że to nie jest łatwe (ani nie jest politycznie poprawne), ale to jedyna metoda na złapanie oddechu i powrót do domu w lepszym nastroju :) dla pocieszeia ci powiem, że dzieci wychowywane przez samych ojców, którzy są z natury bardziej olewczy są zdecydowanie bardziej samodzielne i wcale nie mniej kochają ojców, niż te dzieci, które mają mamy na zawołanie 24/7 Lucyjko, a kto bedzie sie opiekować malenstwem, jak bedziesz w pracy? moze ten ktos moglby ci pomóc w codziennych obowiązkach? przynajmniej tych związanych z dzieckiem... poza tym skoro toje doły są takie głębokie, to może powinnaś się spotkać z psychiatrą? jeśli to faktycznie deprecha, to im szybciej ktoś sensowny to zdjagnozuje tym lepiej dla ciebie i da maluszka. osoboiście nie mam zaufania do psychologów, a na pewno nie w takich poważnych kwestiach..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poniekad, to dobrze, ze u ciebie to hormony. Moze wkrotce samo sie ustabilizuje. Czekam na wiadomosc ze zlobka. Mam nadzieje, ze od polowy sierpnia dostane miejsce dla malej (bedzie miec wtedy 10 miesiecy). No wlasnie, problem w tym, ze nie ma mi kto pomagac regularnie. Tesciowa tylko od czasu do czasu. Maz daje rade max. 1,5 godziny z mala posiedziec. A mnie i tak sciska w dolku, ze pewnie mala juz ryczy w domu :O Troche syndrom \"niezastapionej mamusi\" ;) Psycholog uwaza, ze mi potrzeba tylko sie wyspac i wyjsc z domu, zeby wrocic do rownowagi. Narazie to niezbyt osiagalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kacha112
Dziewczyny! Sluchjcie, przede wszystkim Ty myszaa.Po urodzeniu coreczki jakies 2 tyg. mialam to samo - ciagle mi sie plakac chcialo, czulam sie uwieziona w 4 scianach i myslalam ze moje zycie bedzie tak wygladac:tylko karmienie i przewijanie.I wiecie co : przemoglam sie- na spacerach zagadywalam inne mamy, troche to glupie wiem,prosilam o ich numer tel.I wiecie co : dzisiaj mam 4 dobre kolezanki z dziecmi i chodzimy na spacery, odwiedzamy sie.Jak sie spotkam z ktoras, wypije kawke, poplotkuje to od razu jest lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzieki za dobre slowa, na razie ratuje mnie kafeteria, wirtualnie ale zawsze mozna pogadac:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poradzicie sobie napewno:) Poczatki sa trudne każdy się przestawia jak potrafi często faceci równiez mają "głupawke" ale oni inaczej to znosza maja chociaż relaks w pracy a my caly dzien w domu z dziecmi. Przy pierwszym dziecku tez mialam podobnie jak wy - caly czas prawie narzekalam i bylo mi zle, chociaz dzidzius był bardzo spokojny ale ta nowa sytuacja jednak nie dawala mi spokoju w domu kłótnie itd trwało to jakis miesiąc a później było już z górki - mi chyba najbardziej pomógł w szczesciu wspaniały seksik:P po 6 tyg no i uśmiech mojego malutkiego: pewnego dnia nawet nie chcialam go nakarmic bo tak mialam dośc, nachylilam sie nad łóżkiem a on się uśmiechnął :))) miał 5 tyg - odrazu mi przeszły wszystkie żale nerwy stres dosłownie jak ręką odjął :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja nie mam odwagi zagadywać innych babeczek :) raz się do jednej uśmiechnęłam, to zrobiła taką minę jakbym jej chciała dzieciaka buchnąć, ale może źle trafiłam... i w ogole mam wrażenie, że na spacerach panuje taki \'konkurs piękności...\' wszyscy sobie zaglądają do wózków... moje paranoje... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×