Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

wasz dzień z dzieckiem, czy to aż taki kierat?

Polecane posty

Gość gość

no sorry ja wiem ze dzieci są różne, ale czy Wy urodzilyscie crittersa czy dziecko? co takiego strasznego robią te wasze dzieci ze twierdzicie ze życie się kończy z pojawieniem się dziecka? jak wygląda ten wasz straszny dzień ze takie wykończone jesteście?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zwłaszcza jak jest tylko jedno dziecko.. też tego nie rozumiem. Jak ktoś ma trojaczki, to wiadomo że nie jest łatwo, ale jedno dziecko, cały dzień siedzenia w domu i ONA wykończona... nie pojmę tego. Żeby nie było - mam dwójkę z małą rożnicą wieku, i dałam radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja urodziłam dzieci, z mala różnica wieku i jakoś daje radę, ale moja siostra urodziła, jak to określiła autorka crittersa... Kto nie miał do czynienia z takim trudnym dzieckiem, hnb to nie wie o czym mówi...on ja wykańcza, nie daje z nim rady, mimo ze ona jest typem niemrawej mimozy. Niektóre dzieci sa bardzo ciężkie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam dwójkę - trzylatkę i ośmiolatka, dzieci jak dzieci - ani aniołki ani jakieś diabły straszne. Bywa ciężko i źle ale żeby nazywać to od razu "kieratem" i czuć się wykończoną to bez przesady :D Jestem lektorką i kiedyś miałam na zajęciach w przedszkolu dwóch chłopców z adhd, ale takim ciężkim, naprawdę ciężkim. Co dopiero ich matki mogły powiedzieć o swoim życiu? Ale takie czasy, matki są sfrustrowane i nieszczęśliwe, bo nie mają kiedy na paznokcie iść, to już jest powód do rozwodu z mężem i podziału majątku :D 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem z trzylatką w domu (nie dostała się do przedszkola a nie stać nas na prywatne) więc przedłużyłam wychowawczy i tak sobie siedzimy. Jest czasem wesoło, czasem nie do wytrzymania, bywa, że mam ochotę wyjść, trzasnąć drzwiami i nie wracać. Mimo to jak maż wraca z pracy i np często pyta "może jedź sobie gdzieś odpocząć, na zakupy czy na basen" albo w weekend komunikuje "to ja zabiorę małą a ty sobie odpocznij" to zawsze ale to zawsze, z automatu już odpowiadam "ale zmęczona czym???" :D I jak tak się zastanowię to zmęczona ewentualnie mogę być tylko hałasem, tym jazgotem, szumem dookoła w związku z dzieckiem. Ale nie aż do tego stopnia żeby tytułować to kieratem. Kierat wg mnie to ma moja siostra, która wychodzi o 6:30 do pracy a wraca z niej grubo po 18tej i na ogół dzieci widuje jak już są w łóżkach, czy to rano czy wieczorem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to bardziej chodzi o psychikę, a nie jakąś trudność, albo zmeczenie fizyczne. Dni są do siebie podobne, inne są tylko te gorsze. Jestem mamą 4latka, teraz w drugiej ciąży. Trochę czasu mi zajęło, zanim sie odważyłam na kolejne dziecko. Pierwsze 18mies wspominam jako koszmar. Mimo, że miałam zdrowe (miał wszyskie możliwe badania zrobione), śliczne, przesłodkie dziecko. Wyobraźcie sobie blond aniołka w loczkach, ślicznego, mówiącego od roku, który pieknie się usmiecha, wszystkich zaczepia, wszystkiego próbuje, każdy sie nim zachwyca. Był tylko jeden problem: on spał 7-8 godzin na dobę! Zeby nie było, oczywiście z przerwami, w cyklach po półtorej, 2 godziny, czasem po 15 minut. A ja chodziłam z zawrotami głowy, trzęsącymi sie dłońmi i łzami w occzach.Świat mi się rozmazywał, Bałam się prowadzić smochód, żeby nie spowodować wypadku. Brak snu jest okropną torturą, organizm staje się nieodporny i fizycznie i psychicznie. Z czasem syn zaczął spać więcej, w wieku 4 lat (!) zaczał nawet przesypiać noc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiście najwięcej mają do powiedzenia te których dzieci sa grzeczne i nie mają z nimi roboty. A więc tak od przyjścia z szpitala dzień rozpoczyna się o piątej. Mała wrzeszczy to ja noszę trochę znowu pospi mi na brzuchu znowu ja noszę bo wrzeszczy i tak do 10. Potem śpi 15 minut polezy z 10 i zaczyna wrzeszczeć przez kolejne 2 godziny. Znowu drzemka na 15 minut i tak do 17. Od 17 noszę ja cały czas do 23. Potem idzie spać w tym dwa karmienia. Nie pomaga nic ani wozek ani kolyska nie schodzi z tak i to moich bo i innych wrzeszczy. Była przebadane wszystko ok lekarka powiedziała i takie dzieci sa. A więc nie o powiadajcie głupot jak nie macie pojęcia jakie sa dzieci. Ja nie mam czasu się wykąpać a co dopiero zjeść. Od porodu schudłam już 8 kg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:37 Tracy Hogg próbowałaś? To nie jest normalne, żeby tak małe dziecko ciągle wrzeszczało, lekarz cię zbył i tyle. Owszem, to się zdarza, ale nic nie dzieje się bez przyczyny i to NIE JEST normalne. I nie wmawiaj z pretensją innym, że "Oczywiście najwięcej mają do powiedzenia te których dzieci sa grzeczne i nie mają z nimi roboty" bo TY masz problem (zaznaczam: TY , a nie dziecko, bo to TY nie możesz ogarnąć tematu). Inne matki ani nie mają dzieci super grzecznych ani takich z adhd - mają po prostu dzieci normalne, na które też czasem nie mają ochoty patrzeć, wyobraź sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam 3-latka, z ktorym mam urwanie glowy czasami. Nie jestem zmeczona fizycznie, a psychicznie. Za rok wysle go do przedszkola,bo to bardzo zywiolowe dziecko,a ja za nim juz nie nadazam. Moze dzieci w przedszkolu dotrzymaja mu kroku;) . Wiem, ze maly sie nudzi i brakuje mu towarzystwa, wiec przedszkole moze pomoc. Tak sie nieraz zastanawiami i chyba faktycznie cos w tym musi byc. Nie wiem tylko, gdzie lezy przyczyna, czy w jedzeniu,w ktorym teraz pelno chemii, slodyczach, czy moze teraz matki tak strasznie trzesa sie nad dziecmi, a moze to kwestia parcia na to, ze dziecko jest najwazniejsze i rodzice musza poswiecac mu mnostwo czasu, choc padaja na pysk, ale moi rodzice, babcia, tesciowa- oni wszyscy twierdza, ze dzieci teraz sa duzo gorsze niz kiedys. Cos w tym musi byc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlatego trzylatek JUŻ powinien być w przedszkolu. Włąśnie po to, żeby tam się uspokoił ale na inny sposób niż w domu: pracą, edukacyjną zabawą, socjalizowaniem się z grupą równieśników. Ja mam trzylatkę, również bardzo *****iwą i żywiołową i jak wraca z przedszkola popołudniu to dziękuję bogu, że mam możliwość posyłania ją tam, taka jest żywa :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z moja mała jest wszystko w porządku była u neurologa, pediatry po prostu takie dziecko i nie mów że nie ogarniam tematy bo nie masz pojęcia co znaczy mieć takie dziecko. Na rękach się uspokaja i dlatego trzeba ja nosić. Położna poleciła chustę ale to nie zmienia faktu ze nie odpoczniesz nawet na moment. Moje ciocia opowiadała że z dzieckiem całe noce przesiedziala a w dzień nie było lepiej. Więc są różne dzieci i trzeba to przetrwać ale nie wymadrzaj się jak nie masz o tym pojęcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nigdy nie twierdziłam że dziecko to skaranie boskie i koniec mojego życia, no ludzie przecie sama świadomie chciałam zostać matką :) Ale potrafi wymęczyć i to mocno, szczególnie jak ktoś podchodzi mega powaznie do swojej roli rodzica. Ja do 3 roku życia dziecka byłam nim przez całe dnie od od pn-pt sama od rana często do 18, 19, pod ciągłym napięciem psychicznym że jest tylko pod moją opieką. To wykańcza każdego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:06 Odpowiedz na pytanie: próbowałaś tracy hogg? A Searsa? Czytałaś poradnik Zawitkowskiego o takich trudnych niemowlętach? Nie bądź niemiła, obydwie wiemy, że nie czytałaś i nie próbowałaś, najlepiej jest jęczeć. Ale oczywiście: tylko ty masz trudne dziecko, tylko ty wiesz co to znaczy i tylko ty masz pojęcie o tym, co to znaczy nie jeść i nie spać z niemowlakiem u boku :D No to cię zdziwię, księżniczko, bo ja ze swoim byłam 3 pierwsze miesiące w szpitalu (wcześniak) i to co wyprawiał tam pod koniec pobytu, a co potem miałam w domu przechodziło istne pojęcie. Schudłaś 8kg? A ja się omal nie rozstałam z mężem, w domu było TAK nie do zniesienia. Ale skonsultowałam się z ODPOWIEDZIALNYM pediatrą, który nie zbył mnie krótkim i wątłym "dzieci tak mają", tylko dał wskazówki, dał namiar do dobrej położnej środowiskowej. Trzeba się trochę wysilić, a nie czekać na cud, że ci dziecko nagle samo z siebie się uspokoi. Samo z siebie nie płacze, więc samo z siebie też płakać nie przestanie. Ale już nic więcej nie piszę, bo jeszcze zrujnuję ci światopogląd, jakobyś była jedyną umęczoną i doświadczoną w tym temacie matką wszechświata 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Położna poleciła chustę ale to nie zmienia faktu ze nie odpoczniesz nawet na moment. x wnioskuję, że jej nie kupiłaś? Lepiej narzekać, nie? Nosząc na chuście ugotujesz obiad, zjesz, umyjesz zęby, pójdziesz normalnie na spacer, posprzątasz w mieszkaniu, poskładasz pranie, ogarniesz i siebie i dom, a jednocześnie dziecko będzie spokojne i niepłaczące. Po twoich wypowiedziach (bardzo aroganckich zresztą) widać, że jesteś z tych, co będą miały 10 rozwiązań na tacy a i tak z żadnego nie skorzystają, bo już nie będą takie uciemiężone i nie będzie potrzeby się nad sobą litować. Ogarnij się kobieto :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kierat? Gdyby ktoś mnie wprzęgł do kieratu, to wystarczy że chodziłabym w kółko póki sił, zwolniona z innej aktywności. Nie, zapieprzanie przy dziecku to coś o wiele gorszego niż kierat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, dziecko nie POWINNO byc od 3 lat w przedszkolu. Powinno byc od 5-6, bo takie jest prawo. A wczesniej to tylko rodzicow decyzja, czy dadza dziecko do przedszkola, bo nie kazdy maluch jest na to gotowy. Kiedys dzieci nikt nie wysylal do przedszkoli w wieku 3 lat. Ale kiedys w jednym domu bylo wiecej dzieci, wiec nie dziwmy sie, ze nasze pociechy sa wymagajace skoro musimy im zastapic towarzystwo. Teraz gdzie nie spojrzec, tam przewaznie jedynaki. Nie namawiam do plodzenia dzieci, bo sama mam jedno i nie spieszno mi do drugiego, ale taka jest prawda. Moje i meza zdanie bylo takie, ze dajemy do przedszkola najwczesniej od 4 lat i nie obchodzi nas, co inni o tym mysla. To ja mam urwanie glwoy z moim dzieckiem,nie kafeterianki, wiec wiem na co sie decyduje. Nikt go za mnie nie wychowa i nie obarczam nikogo tym. Wiec mam prawo podejmowac odnosnie mego dziecka takie, a nie inne decyzje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje dziecko budzi się w nocy co dwie godziny, a w dzień ma tylko jedną drzemkę. Tak, jestem zmęczona, tak, nie mam na nic siły, całe szczęście, że mam normalnego męża i po powrocie z pracy zajmuje się małym, a ja mogę się przekimać 2-3 godziny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest wspaniały temat żeby sobie poczytać o tym, jak matki z normalnymi dziećmi, które płaczą, budzą się w nocy, nie chcą jeść, są szalone, rozbiegane, rozwrzeszczane, stękają i jęczą, że padają na twarz mówiąc, że są zmęczone i nie mają siły na życie, a co dopiero drugie dziecko ;) XXI wiek - witamy! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:23 POWINNO w wieku 3 lat, bo od tego momentu dziecko POWINNO zacząć się socjalizować i uczyć życia w grupie, wśród rówieśników (to nie moje widzimisię tylko opinia specjalistów psychologów, pedagogów i pediatrów). Oczywiście, że nic się nie stanie jak pójdzie do przedszkola później. Jeśli wolisz za nim biegać, skakać i ganiać z wywieszonym językiem na brodzie to to jest tylko i wyłącznie twoja i twojego męża sprawa, owszem :) Ale takich rzeczy, jakie robią trzylatki w przedszkolu nie nauczysz go sama w domu. Ale to także twoja sprawa ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam roczne dziecko i od urodzenia jest bardzo ciężko. Pierwsze 3 miesiące non stop na rękach, nawet do wc z nim na rękach chodziłam bo był ryk taki że aż się dusił. Dzień i noc był non stop ma rękach. Robiliśmy z mężem dyżury przy nim. Po 3 miesiącach było lepiej, aż do 5 mc gdy nauczył się pełzać. Pełzał po całym domu więc trzeba było pilnować bo uderzał się często w głowę, zrzucał różne rzeczy, nie usiedział w miejscu nawet 30 sekund. Gdy zaczął raczkować i wstawać (8miesięcy) to wszystko się nasiliło, nie byłam w stanie nawet śniadania zjeść bo on albo na siebie zrzucił suszarkę z praniem, albo wspinał się po psie, wchodził na schody, na kanapę, albo coś innego broił. Potem lęk separacyjny i nagła chę bycia ciągle na rękach, ryk gdy mnie tracił z oczu. Gdy zaczął chodzić było trochę łatwiej, ale też lekko nie jest. łatwiej zaczęło być po 1,5 roku, ale oczekuję z niepokojem buntu 2 latka. Po całym dniu z nim padam na twarz ledwo żywa, na ogarnięcie domu i gotowanie już sił nie mam, robi to mąż. Aha, w nocy pobudki co 2-3h do czasu aż skończył roczek, pobudka o 5-6, w dzień dwie drzemki po 30 min od kiedy skończył 3 miesiące.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale czego oczekiwałaś? Że nie będzie pełzał? Że nie będzie raczkował? Że nie będzie ciekawy świata? Przecież wy narzekacie na najzwyczajniejsze w świecie, prawidłowe, zdrowe zachowanie dziecka :o :o :o Już totalnie na łeb upadłyście :o Trzeba było sobie chomika kupić, co jak za bardzo będzie się szwendał po mieszkaniu, to go sobie w klatce zamkniecie :o 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Półtora roczne miało być, słownik w tel mi uciął

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam 2latkę i 8l. Syna Mój dzień 8.00 pobudka -przygotowane śniadania 8.30-10 kłótnia-zabawy dziec****isk (" ona mi rusza zeszyt!!!" "nie ruszaj" "pić!" "siku"! "oddaj mi lale!" Aaaa! Itp) ja im tłumacze a w międzyczasie biorę prysznic 10.00- szykowanie drugiego śniadania do szkoły 10.15- " mamo zapomniałem ci powiedzieć, , że potrzebuje piórka i ziarna słoneczniku na plastykę!" 10.20- ubieramy się i idziemy do sklepu 11.00-wracamy bierzemy plecak i śniadanie,córka chce drugie śniadanie daje jej do ręki bułkę z szynką i biegniemy do szkoły 11.20- syn już w szkole :) 11.20-13 spacer i zakupy 13.15- wracamy ,gotuje obiad lub odgrzewam 14.00 obiad 14.20- sprzątanie po obiedzie ,mycie podłogi,córcia wylała zupę pomidorową z ryżem 15-15.30 "mamo nuda" zabawa z córką 16 -mąż wraca z pracy idzie po syna do szkoły 16.30-18.30 odrabiamy lekcje ,uczymy się modlitw na komunie św 19-21 zabawa- kłótnia dzieci 21-kąpanie ,bajka,dzieci- Spać :) 22. Relaks dla rodziców 23 padam na twarz! 24 córka woła eeeee! Siku!wstaje :/ 24.30 zasypia- padam na twarz... To był mój wczorajszy dzień i myślę, że był w miarę możliwości dobry :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie to często po tym okresie niemowlęcym początkowym, gdy się organizm przestawia na tryb dziecko ;)...jest w duzej mierze zmęczenie psychiczne, które jest mylone z dużym zmęczeniem fizycznym, rutyna powoduje takie jakby ogólne osłabienie...jakie było moje zdziwienie ze jak dziecko miało 2lata ja jednak znalazłam siły na fitness wieczorem i biegłam tam jak na skrzydłach :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Owszem dzieci raczkują i pełzają i trzeba je pilnować, ale większość kobiet jakie znam są w stanie w tym czasie np. ugotować obiad, wstawić pranie itd. Przy moim dziecku nie było szans. Pranie wieszałam czasem 2h w 10 partiach. Problemem było nawet oderwanie się od niego i przygotowanie mu posiłku czy też umycie butelki. Kto tego nie przeżył ten nie zrozumie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja robię pranie jak mąż wraca z pracy i wspólnie wywieszamy,mycie podłogi też po jego powrocie ,on odkurza ,ja myje dziecko na zmianę na rękach 30min i po kłopocie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
11:30, ja mam nieco inne zdanie. Teraz o wszystkim decyduja psycholodzy i eksperci roznej masy. A mam wrazenie, ze jest to po prostu mowione po to, by napedzac kase roznym instytucjom... Od wszystkiego teraz sa specjalisci,masa instytucji, a ktos to musi utrzymac, wiec wmawia sie ludziom, ze eksperci lub naukowcy tak stwierdzili. Czym sie roznia dzieci, ktore szkole, zerowke zaczynaly w wieku lat 5 od tych, ktore dzisiaj w wieku 3 lat chodza do przedszkola? Ja tam roznicy nie widze. Albo czego nauczy sie moj 3-latek w przedszkolu, czego to nie bedzie mogl robic jako 4latek? Nie przesadzajcie. Wmowiono Wam,ze dziecko od malutkiego musi byc w przedszkolu, a Wy wszystko lykacie. Kazda mata wie, co jest dobre dla jej dziecka, nie zaden ekspert. Moze by tak zaczac zyc po swojemu, a nie tak, jak radza specjalisci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przy moim dziecku nie było szans. Pranie wieszałam czasem 2h w 10 partiach. Problemem było nawet oderwanie się od niego i przygotowanie mu posiłku czy też umycie butelki. c Słyszałaś o czymś takim jak kojec? Albo łóżeczko turystyczne? Płacze? Co z tego? Nie umrze, jeśli postawisz obok suszarki z praniem takiego kojca, wsadzisz do niego dziecko i kilka zabawek i będziesz ciągle na jego widoku. Jak sobie wychowujesz, tak będziesz miała, pamiętaj o tym. Ja mam trójkę dzieci, w tym niemal dwulatkę. Gdybym miała przejmować się tym, ile razy płacze, marudzi, chce akurat coś, czego w danej chwili nie jestem w stanie jej dać - musiałabym sobie gosposię zatrudnić, żeby ogarnąć resztę domu i towarzystwa, bo mąż pracuje do późna. Ale nauczyłam ją (i to uczyłam właśnie od maleńkiego), że jestem w zasięgu ręki, możemy rozmawiać, śpiewać, ale jak muszę przez 5 minut zająć sie czymś innym to po prostu muszę i koniec. Efekt jest taki, że mam 2latkę, która bez najmniejszego problemu zajmuje się klockami, puzzlami, książeczkami, organkami przez 5-10 czy 15 minut, kiedy ja muszę odkurzyć, wstawić obiad, zmyć naczynia czy coś tam ogarnąć. Co to znaczy "z moim dzieckiem się nie da"? Staje na parapecie i grozi samobójstwem, że się nie da?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też uważam że 3-latek co najwyżej może, ale na pewno nie że powinien iść do przedszkola. Pamiętajmy że mówimy też np. o 3-latkach z końca roku i często w porównaniu do tego rocznikowego 3-latka początku roku, to jest przepaść w rozwoju, to normalne. Ale uważam też że dzieci, które nie chodziły do przedszkola, no teraz bodajże od 5 roku życia muszą iść...kiedyś sporo dzieci szło od razu do zerówki w wieku 6 lat i często było im ciężko w tej zerowce, bywa że zanim się odnalazły to i już 3 klasa była...a te które chodziły do przedszkola choćby od 4 roku życia, to dużo lżej przechodziły. No ale wiadomo to jest kwestia indywidualna zależna od dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czym sie roznia dzieci, ktore szkole, zerowke zaczynaly w wieku lat 5 od tych, ktore dzisiaj w wieku 3 lat chodza do przedszkola? Ja tam roznicy nie widze. Albo czego nauczy sie moj 3-latek w przedszkolu, czego to nie bedzie mogl robic jako 4latek? x Oczywiście, że nauczy się wszystkiego później, nie umrze od tego i będzie sobie zdrowo i radośnie żył. Ale wg mnie (każdy ma swoje zdanie :) ) to rok totalnie przesiedziany w domu, jak dla mnie - zmarnowany. Moje dziecko ogromnie garnie się do dzieci - czy na spacerze czy na placu zabaw, w rodzinie też mamy sporo maluchów, widzę jaki ma z nimi fajny kontakt. Posłałam go jako 3-latka, chodzi (odpukać: zdrowy) do przedszkola od sierpnia i jak dla mnie to jest 100% zalet. Nauczył się samodzielnie myć zęby, zaczął się pięknie dzielić zabawkami (miał z tym problem), sam je (wcześniej potrafił ale wolał, żeby mama go wyręczała), sprząta po sobie cały dumny (mówiąc przy tym, że jest dużym przedszkolakiem i tylko maluchy zostawiają bałagan po zabawie), mogłabym tak wymieniać bez końca. Otworzył się, stał się bardziej śmiały, odważniejszy, przestał się bać (albo raczej wstydzić) dorosłych (ze względu na to, że do przedszkola przychodzą inni nauczyciele od zajęć dodatkowych). Ciągle się uczy, codziennie przychodzi do domu z odkrytą nową Ameryką. Jestem na 100% pewna, że nie nauczyłabym go tego wszystkiego w domu, po prostu fizycznie nie dałabym rady, bo w domu czy na placu zabaw nie ma ku temu warunków. Ale w jednym się zgadzamy - każdy wie, co dla jego dziecka jest najlepsze, mam nadzieję, że Wam także ten rok upłynie na odkrywania świata, tylko po swojemu, inaczej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×