Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

nimfa blotno-bagienna

JA PRACUJE, ON W DOMU - CZY TAK BEDZIE ZAWSZE???

Polecane posty

witajcie, mamy po 40-tce i syna-nastolatka.jestesmy malzenstwem kilkanascie lat. pare lat temu zostawilam dobra prace i wyjechalam za granice do pracy. maz juz wtedy nie pracowal. stracil prace i nie mogl znalezc nic dla siebie. stad nasza wspolna decyzja o moim wyjezdzie. moim ze wzgledu na znajomosc jezyka. trwa to juz tak kilka ladnych lat a maz nadal nie ma pracy. w miedzyczasie doszla jego choroba, ktora w pewnym stopniu moze mu w pracy przeszkadzac, ale nie uniemozliwiac jej. maz zajmuje sie w domu wszystkim, musi, bo mnie tam nie ma. przyjezdzam do polski co miesiac. w miedzyczasie prosilam, grozilam, zeby szukal pracy, niby szukal, ale nie bylo efektow. plakalam co chwila, bo tesknie za synem i chce byc z nimi, ale maz byl jakby nieczuly na te moje objawy rozpaczy. mialam dola. kryzys. poznalam na czacie milego faceta, bardzo inteligentnego i, wydawalo mi sie wtedy, bardzo odpowiedzialnego. zaimponowal mi bardzo. prowadzilismy rozmowy do godzin rannych nierzadko. zakochalam sie, choc nie powiedzialam mu tego. moj maz nabral podejrzen (korzystal pare razy z mojego laptopa), wysledzil faceta i pobil go. okazalo sie, ze ten facet oklamal mnie co do swojego wieku. mial 28 lat. skontaktowal sie ze mna po 2 miesiacach i wyznal milosc, przepraszal mnie za to klamstwo i powiedzial, ze dopiero po tym zdarzeniu zdal sobie sprawe, ze to jest cos wiecej. od tego czasu namawial na wspolny wyjazd do usa (tam ma rodzine i tam sie urodzil). ja zrobilam sie ostrozniejsza, natomiast on zaczal snuc marzenia o naszym wspolnym zyciu. gdy przyjechal do polski, (zamieszkal tym razem w hotelu) moj maz jakims cudem sie o tym dowiedzial i wynajal detektywa. maz znow pobil go, ale o malo go tym razem nie zabil (wyladowal w szpitalu z polamana reka, zebrami i zadrutowana szczeka). od tego zdarzenia, a bylo to w kwietniu br. juz nie mialam z nim kontaktu. napisalam o tym zdarzeniu, zeby opisac co czuje teraz do meza. nie mam pretensji, ze sie tak zachowal. ale chyba go juz nie kocham. chyba. sama nie wiem co czuje, ale nie jest to milosc, ktora darzylam go jeszcze rok/dwa lata temu. wtedy kochalam go na zaboj, a on nie okazywal uczuc tak spontanicznie. obecnie jest dokladnie odwrotnie. po tym zdarzeniu maz stal sie wzorem kochajacego meza, posyla kwiaty za granice, robi mi drogie prezenty, tuli sie, caluje publicznie. mowi, ze zdal sobie sprawe z tego, ze szaleje za mna, w momencie gdy o malo mnie nie stracil. zawsze mielismy fantastyczny, bardzo urozmaicony seks a ja nigdy w zyciu mu nie odmowilam. obecnie, po tym zdarzeniu, nie bardzo mi sie chce, nie mam juz tej pasji. powiedzialam mezowi, ze musi cos zrobic, bo takie zycie (ja tam, oni w pl) nie moze trwac wiecznie, ale on nic nie robi w tym kierunku. w dodatku sa juz problemy z synem, maz nigdy nie zajmowal sie nim jak ojciec, zawsze oschly i opryskliwy. on chyba nikogo nie kocha oprocz mnie (a moze siebie?). strasznie zal mi syna, wiec jak jestem z nimi to staram sie mu wynagrodzic moja nieobecnosc i jestem dla niego dosyc poblazliwa, co wkurza z kolei meza. moj wyjazd mial byc tylko do czasu az maz znajdzie jakas prace, potem mialam wrocic i tez szukac pracy w pl. w tej sytuacji nie moge wrocic i zaczac znow pracowac za 1500/2000zl, bo sie nie utrzymamy i wrocimy do punktu wyjscia. i tak trwa to juz pare lat. dodam, ze za granica nie pracuje fizycznie, ale nie mam tez czasu dla siebie, jestem dyspozycyjna 24h/dobe. nie mam mozliwosci tu szukac mieszkania (mam sluzbowe), pracy dla meza (on nie zna jezyka), organizowac mieszkania i szkoly dla syna. jestem klebkiem nerwow, boje sie przyszlosci z niezatrudnionym nigdzie mezem, przeraza mnie fakt, ze bedzie tak juz do konca zycia. czuje, ze zycie ucieka mi, ja tu nie mam czasu na zadne rozrywki, przez te kilka lat nie bylam w restauracji czy w kawiarni, nie mam tu znajomych, nie wychodze wieczorami nigdzie. zyje dopiero w polsce. ale ja nie chce takiego zycia! boze, co ja bym dala za to by znow byc nastolatka, by rodzice powiedzieli mi: masz zrobic to i to, bo tak jest dobrze i juz. no i jeszcze stale mysle o tamtym... czy ktos jeszcze tak ma? moze mial? czy jest ktos kto widzi rozwiazanie tej beznadziejnej sytuacji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaskadka
wiesz czemu twoj maz tak sie zmienil??Bo sie boi ze straci jedyne zrodlo utrzymania. Sorry za szczerosc ale tak jest. Ma fajne zycie, nie pracuje a pieniazki i tak leca. Ty jebiesz jak swinia a i tak nic z tego nie masz, nawet wlasnego zycia. Ja juz dawno kopnelabym go w dupe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
masz racje, wiem o tym, on na pewno tego sie boi, ale wiem tez, ze kocha mnie nad zycie. wlasnie gdyby nie kochal to nie byloby sprawy, odchodze i juz, a tak mam skrupuly. no i kilkanascie lat razem. i syn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaskadka
sorry ale gdyby cie kochal nad zycie jak piszesz, to nie do pomyslenia byloby dla niego ze on siedzi w pl a ty gdzies tam. Zrobilby wszystko by znalesc prace i sciagnac cie z powrotem do kraju. A on co? Jak piszesz prosilas, grozilas i nic. Gdzie tu milosc?? Nie oszukuj sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak tamten wyznal mi milosc, maz byl prawie pewiem, ze odejde, straszyl mnie, ze odbierze sobie i synowi zycie, tak strasznie balam sie o dziecko! a bylam tysiace km od nich! nic nie moglam zrobic. on plakal, blagal, grozil, prosil, wszystko na raz. boje sie, ze to mogloby sie powtorzyc. poza tym, nawet nie mam do kogo odejsc. zalosne to jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaskadka
to sie nazywa szantarz emocjonalny moja droga. Cwaniak z niego i tyle. Zbija baki w chacie, zona na niego zarabia to po co ma isc do pracy. Na twoim miejscu sciagnelabym syna do siebie a facetowi powiedziala zegnaj i tyle. A ze nie masz do kogo odejsc? Kobieto! Mloda jestes jeszcze cale zycie przed toba. Zastanow sie czy do konca zycia chcesz utrzymywac meza pasozyta? Bo emerytury on napewno nie dostanie bo z czego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i wlasnie tego sie boje, ze zapieprzam tu i teraz i nawet na starosc nie bedzie lzej bo on nie bedzie mial emerytury. pewnie skonczy/my w opiece. choc dobrze tu zarabiam to nie bylam w stanie nic odlozyc, bo jednak z tych pieniedzy trzeba utrzymac dom i nas troje. pomagam jeszcze mamie. szkoda gadac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolka ta od bolka
robi drogie prezenty, posyłą kwiaty za granice, jaki to ma sens??? Ty charujesz na lepsze zycie a on za Twoja kase robie takie niepodzianki. Powiedz ze albo znajdzie prace, albo koniec z Wami. A syna za wszelka cene sciagnij do siebie. Detektywa tez wynajał za TWOJE PIENIADZE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LOLKA TA OD BOLKA
właśnie ile on kasy wydaje za pierdoły, zamaist robic oszczednosci na czarna godzine, np Twjoa choroba to on wydaje na prawo i na lewo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byłam w podobnej syt
co Ty droga Autorko z jednym wyjątkiem: bez dziecka i sporo młodsza Pojechałam z moim ukochanym za granicę do pracy. Chcieliśmy zarobić, odłożyć jakieś pieniążki na mieszkanie, ogólnie sporo zaoszczędzić. Ja bardzo szybko znalazłam pracę, początkowo fizyczną, ale po jakiś 3 tygodniach zmieniłam na biurową, która bardzo mi się podobała. Dobrze płatna, mogłam pracować ile tylko chciałam, to samo tyczyło się nadgodzin. Mój chłopak szukał pracy. Znalazł. Ale po tygodniu zrezygnował. Później następną znalazł, ale po 2-3 dniach odwidziało mu się. I tak cały czas. Pracy było do wyboru do koloru, ale on nie miał chęci do tego, by zacząć zarabiać. Ja pracowałam, on sprzątał, gotował, był na moim utrzymaniu. Musiałam siebie utrzymać, jego, zapłacić rachunki, jedzenie kupić, ubrania, wszystko. po kilku miesiącach powiedziałam dosyć. wróciłam do kraju razem z nim rzuciłam dupka w depresję przez niego wpadłam wyglądałam jak trup pomimo 23 lat byłam wrakiem człowieka potrzebowałam pomocy specjalistów, żeby wrócić do normalności do dnia dzisiejszego to wszystko i tak siedzi we mnie bojaźliwa jestem, nerwowa, łatwo się irytuję, ogólnie to już nie jestem dawna JA :O dobrze się zastanów czy chcesz żyć w tym pasożytniczym związku.. póki co nie jest za późno na podjęcie decyzji..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
handluje w internecie i ma z tego calkiem niezly grosz, ale nieregularny i niepewny. na prezenty, kwiaty i detektywa nie wydal z naszych pieniedzy. nad tym mam kontrole. obie macie racje, a ja podaje argumenty przeciwko wam, bo chyba chce uslyszec wiecej argumentow przeciwko niemu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poza ty, ja sie chyba boje przyszlosci bez niego. bylismy razem kilkanascie lat. nie wiem tez jak syn to przezyje. maz nie jest zlym czlowiekiem, ale przejrzalam na oczy dopiero po tym moim internetowym romansie. skoro 28-latek sie we mnie zakochal to chyba nie jest ze mna jeszcze tak zle? wiem, ze jestem zadbana, chyba atrakcyjna kobieta (niestety mam nadwage...), czesto widze spojrzenia mezczyzn na sobie, ale kocham go, a moze to juz tylko przyzwyczajenie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
musisz miec odłozona kase, skoro on zarabia niezle, Ty tez to do licha na co wydajecie kase? 3 osoby to nie tak duzo.Masa ludzi zyje za 2 tysiace, czasem 3 czy 4 osoby i radza sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byłam w podobnej syt
Wiem, że ciężko Ci podjąć tak znaczącą decyzję jak odejście od męża. Sama bardzo przeżywałam zerwanie z chłopakiem, czułam się winna, bardzo go kochałam, ale nie widziałam z nim przyszłości. Nie chciałam, aby moje dzieci miały takiego ojca. Nie chciałam.. Ja bym postawiła ultimatum: ma dwa miesiące na znalezienie pracy. Jak nie to sajonara :O A Twój syn na tym skorzysta. Będzie miał Ciebie przy sobie, będziesz mu swój czas poświęcała, nie jesteś opryskliwa jak Twój mąż. Sama mówisz, że Twoje dziecko ma średni kontakt z ojcem. Dlatego mówię: syn na niczym nie straci, jedynie zyska. A jeśli jest to kilkunastoletni chłopak, to radzę Ci się nim zająć, różne pomysły przychodzą takim dzieciom do głowy. Nie ma wsparcia u ojca, więc ma kolegów. A jacy Ci koledzy? Nic nie wiesz.. może być niby okej, a wcale tak nie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
---> lilia on nie zarabia regularnie. czasem ma dochod, czesciej nie ma. nazwijmy to jego kieszonkowym. sporo podrozujemy, chodzimy do restauracji, kina, na basen czy wyjezdzamy na weekend.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a nie lepiej troche przystopowac z takim stylem zycia i odłozyc na bok. Zobacz w razie TWwojej choroby wypadku zostjecie bez środków do zycia. Dla mnie nie ma sensu takie życie daleko od siebie, a jak sie spotykacie to szalejesz z kasa. Wolaąłbym nizszy standard ale byc razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
---> bylam w podobnej syt juz stawialam takie ultimatum nie raz, przeszlo, minelo. mnie bedzie naprawde ciezko zrobic ten pierwszy krok. on juz wtedy powiedzial, ze dziecka mi nie da, ze wniesie sprawe do sadu o pozbawienie praw rodz. na podstawie tego, ze mnie w polsce nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
---> lilia jestem dobrze ubezpieczona w razie powaznego wypadku, ale masz racje, taki argument tez mu podawalam. kiedys chcial mnie nauczyc jezdzic na nartach... nie zgodzilam sie, bo co bedzie jak zlamie reke lub noge? ile mozna zyc z ubezpieczenia? przeciez to nie sposob na zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem, ze to jest niemoralne, ale przegladalam zagraniczne serwisy randkowe z nadzieje, ze znajde kogos odpowiedniego i bedzie mi latwiej zostawic meza.niestety moj maz po raz kolejny wykorzystal swoje znajomosci z jakims hackerem i znalazl mnie tam. byl wsciekly (nie dziwie sie). od tego czasu juz w takie miejsca nie 'chodze'.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To bardzo trudna sytuacja, kilkanascie lat razemi syn to duże argumenty, ale moim zdaniem fakt, że groził i to nie tylko tym,ze zabije siebie a i syna, przeważa wszystko. Piszesz, że bałaś się o własne dziecko.... jak możesz mówić, że boisz się zycia bez niego. Nawet gdybyś była sama z dzieckiem, to zycie Twoje wyglądałoby dużo lepiej niż teraz. Rzuciłabym go w te pędy, a jeśli jest taki dobry to chyba tylko ostateczność zmusi go do działania. Nie musisz palić mostów, ale on musi tak myśleć. Powiedz sobie w duchu, że jeśli po rozstaniu a nawet rozwodzie, będzie mu zależało, to znajdzie Was nawet na końcu świata już z praą i ofertą lepszego życia. A jeśli tego nie zrobi to nie wart będzie nawet wspomnień. To drań, i nei rozumiem dlaczego on za Tobą nie pojechał za granice, chociażby by na budowie belki podawać. Do tego jeszcze straszy odebraniem życia dziecka. Masakra. Chroń siebie i dziecko i zacznij żyć bo stac Cię na to a jego póki co nie. :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masz kilka wyjść
1. wszystko zostaje po staremu 2. sprowadzasz syna do siebie i odchodzisz od męża 3. wracasz do kraju, podejmujesz pracę za dużo mniejszą kasę więc mąż musi podjąc pracę, jeśłi nie to ciągle możesz się rozwieźć, w kraju z otrzymaniem opieką nad synem problemów mieć nie powinnaś, tym bardziej, jeśli mąż nie miałby pracy a może załóż drugie konto i odkładaj troche na czarną godzinę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
---> jasa masz racje z ta jego grozba. on sie tlumaczyl, ze to bylo w akcie rozpaczy (histeryzowal wtedy, plakal). nie bronie go, ale stan zdrowia nie pozwala mu pracowac na budowie ani fizycznie. nie jest leniem, bo jak prace mial to poswiecal sie jej do konca. ale on ma wymagania. praca byla ambitna, wiec chyba nie chce juz spuscic z tonu i imac sie byle czego,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A jeszcze fakt, że pobił tamtego chłopaka to już wogóle bym się go bała. Co za kretyn, Z pięściami się wyrywa a utrzymać rodziny nie potrafi. Wielki mi facet... i co to za przykład dla dziecka... A ten chłopak pobity to powinien sprawe mu założyć... co to za dżungla tak z pięściami wyskakiwać, chyba do Ciebie powinien mieć pretensje a nie do obcego faceta:/ A tak szczerze mówiąc to najwieksze pretensje może mieć do siebie samego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To parodia małżeństwa
"sporo podrozujemy, chodzimy do restauracji, kina, na basen czy wyjezdzamy na weekend." A zamiast tych przyjemności to nie lepiej znaleźć pracę w Polsce? Dobra zarabiać mniej ,ale być razem. Twój mąż zachowuje się jak Ferdynand Kiepski z serialu i wciąż twierdzi, że"dla ludzi z moim wykształceniem nie ma pracy" Leń i tyle, tak mu wygodnie, bo jakby chciał to by znalazł pracę.Ofert dla facetów właśnie jest mnóstwo.Gorzej z kobietami, ale i tak sie coś znajdzie po paru miesiącach(w najgorszym wypadku(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to mógłby na tasmie produkcyjnej pracować, pakować coś do torebek... ambicja ? ależ ambitne zajęcie, siedzenie na garnuszku żony :| A skoro taki ambitny to czemu przez ten czas jak Ty za granicą jesteś on nei uczył sie jezyka. Pozatym wybacz ale musze stwierdzić, że Tobie chyba poniekąd ta sytuacja odpowiada. Myślisz o randkach by potwierdzić swoją atrakcyjność i nie być sama. Możesz sobie na to pozwolić bo mieszkasz sama, a nie z synem, za którego musiałabyś być odpowiedzialna na codzień. Mimo ciężkiej pracy masz trochę tegobeztroskiego życia singielki jak wiele kobiet pracujących za granicą. Myślę, że czas się zdecydować. Wnioskuję, ze najwłaściwsze byłoby ściągniecie syna za granicę i zostawienie męża. I dopiero jak sobie te sprawy poukładasz zajęcie się portalami randkowymi, Nie można wszystkiego na raz....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
---> jasa nie doczytalas chyba do konca - nie prowadze zycia singielki, nie mam czasu na nic, nawet na wyjscie wieczorem na kawe. na nic. wytlumaczylabym sytuacje, ale maz nawet tu mnie moze znalezc, nie chce podawac zbyt wiele szczegolow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zaczal uczyc sie jezyka - zrezygnowal robil prawo jazdy kat. c - nie dal rady nauczyc sie testow pracy za granica nie znajdzie bo nie zna jezyka w polsce szukal ofert pracy za granica - nie ma szans bo za stary i chory jego argumenty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak jak mówiłam nie twierdze, że to prosta sytuacja, nie znam szczegółów, ale juz z tego co opisujesz można wywnioskować, że y go nei kochasz (myślisz o randkach i innym życiu) i wcale Ci sie nie dziwię. Pozatym czy nie chcesz spędzić reszty życia w stanie w jakim ono sie znajduje. Co innego możesz zrobić. A argumentów do odejścia masz chyba dość. Jemu tez to może na dobre wyjdzie bo się facet będzie musial siłą rzeczy zmobilizować do zabrania za własne życie. W tym wszystkim jest jeszcze Twój syn, wynika z tego, że lepiej byłoby mu z Tobą, Naście lat to jeszcze nie tak wiele by się przestawić. Tylko nei skupiałabym się na innych facetach a najpierw rozwiązała trudną sytuację w której sie znajdujesz... nowy facet to może być nowy problem. Podejmij ecyzję co do swojej rodziny, nei wiele masz tu do wyboru. Ściągnij koniecznie syna a reszta się wyklaruje. Sama zobaczysz czy Twój mąż się otrząśnie, zrobi kroki na przód by Was odzyskać, jeśli nie to się zaczniesz umawiac i napewno ułożysz sobie życie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
---> jasa jestes bardzo madra i doswiadczona kobieta, czytajac cie, wszystko wydaje sie takie proste i oczywiste. najwiekszym problemem bedzie sciagnac syna, maz go nie pusci, nie z milosci do niego, tylko aby miec karte przetargowa. jest ciagle w domu, wszedzie jezdzimy razem, jak tu nagle spakowac dziecko i wyjechac niepostrzezenie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×