Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Planeta-66

Mąż nie akceptuje mojej chęci do nauki

Polecane posty

Gość Planeta-66

Nie wiem co mam robić, wszystko się wali i jest nie tak. Jestem z moim mężem od 13 lat po pierwszym nieudanym kompletnie. Wykształcenie jakoś nie było mi specjalnie kiedyś potrzebne, świadomość zarwanych weekendów mnie przerażała a i lenistwo swoje robiło. Tyle że do czasu. Cztery lata temu zachorowałam na nowotwór, leczyć go można tylko operacyjnie i tak też się stało, teraz pozostają tylko kontrole w CO i wiara że to nie wróci. Ale jakby coś mi sie odmieniło. W młodości matura jakoś nie była moim marzeniem, tak przeleciały te lata. Dwa lata temu szykując się do pracy usłyszałam reklamę LO uzupełniającego dla dorosłych, i bez myślenia o zarwanych weekendach, ograniczeniu czasu wolnego zapisałam się do tej szkoły. Moja córka zaakceptowała moją decyzję, wszyscy bliscy znajomi, rodzina - począwszy od rodziców. Wszyscy, tylko nie mój mąż. I prawdę mówiąc od tego zaczęła się sytuacja nie do wytrzymania. Popija za dużo i za często "bo mu się nudzi jak całą sobotę i niedzielę siedzi w domu". Najpierw szydził, że poco ja idę do tej szkoły jak i tak jej nie skończę. Pomylił się, już kończę. Teraz szydzi, że nie zdam matury, że to nie mój poziom, że człowiek nie jest w stanie się przez dwa lata nauczyć angielskiego na tyle by zdać maturę (też się myli bo próbna poszła mi na 50%). I że w ogóle to mi nie jest to potrzebne, bo po co? W tym wieku to głupota. A w ogóle jak już zdam, to będzie tak jakbym tę maturę kupiła na bazarze. Jak słyszy o studiach (bo mam takie plany) to już w ogóle jest w domu masakra. Córka też zdaje teraz maturę, z tych samych przedmiotów, w tym samym czasie, sporo sobie pomagamy, w domu to głównie ona mnie podtrzymuje na duchu i wspiera, twierdzi że lepiej sobie poradzę niż ona bo mam większą wiedzę. A mnie już coraz bardziej brakuje sił. Ja zamiast się skoncentrować na przygotowaniach to płaczę, nie wiem co robić. Nie potrafię tak żyć, z takim szyderstwem. Czemu on taki jest, czemu mnie nie wspiera, tylko kpi i szydzi. Proponowałam, by po zajęciach przyszedł pod szkołę, pójdziemy na miasto coś zjeść, na spacer, by jakoś nadrobić ten czas kiedy się nie widzimy. Nic z tego, o tym też nie chce słyszeć, na moje pytania czemu taki jest, czemu mnie nie wspiera, mówi że on nie jest od tego by mnie podtrzymywać na duchu. Nie wiem co robić, myślę by odejść, wyprowadzić się, nie mam już siły. Nie wiem. Wiem jedno, chcę się uczyć dalej a czy warto to zaprzepaścić dla faceta? Co jeśli się okaże że za 10 lat, jak już będę po pięćdziesiątce, właśnie przez brak papieru nie będę mogła znaleźć pracy, co będę miała robić do emerytury? Wiem że może myślę za bardzo na wyrost. Nie wiem, może źle myślę???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facetttttttttttttttttttt
on ci zazdrości i tyle. Jakie on ma wykształcenie? nie przejmuj sie zakompleksionym dziadem, co ściąga ciebie w dół. Ucz się skoro tego pragniesz. to piekne i wartościowe. A on niech sie zesra:P a szydzi ciebie by ciebie zranic i dac ci poczucie niskiej wartości. liczy ze jak cię wyszydzi to zrezygnujesz z nauki. nie daj toksycznemu dziadowi tej satysfakcji. pozdrawiam i zycze duzo siły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Planeta-66
Ale wiesz jakie to smutne??? wyć się chce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Planeta-66
Ale bardzo ci dziękuję :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pewnie sam ma zawodówkę
albo tylko średnie bez matury i ci zazdrości, że on nie ma tyle samozaparcia. Zatracił sie tak w swoim lenistwie, ze mu przeszkadza jak koło niego nie chcodzisz. Ale sama sobie jesteś winna, przez tyle lat chodziłaś koło niego jak niewolnik - to przyzwyczaił sie. Poza tym pewnei boi sie, że jak sie wykształcisz to zobaczysz jaki z niego tuman i go zostawisz dla bardziej wykształconego chłopa. U mnie to byął taka sytuacja, że to tesciowie mówili mojemu męzowi, nie pozwól jej iśc do szkoły, bo za mądra będzie i cie zostawi, nie posłuchał ich i co jesteśmy dalej ze sobą. A z teściami już od kilku lat po tym numerze nie utrzymuje kontaktu. Nie jestem niczim niewolnikiem. To twoje życie, nawet jak jesteś męzatką, nie daj sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smarkata18
Jestem pełna podziwu jesli chodzi o Twój zapał! Wspaniała decyzja, mam nadzieje ze wytrwasz 🌻 . Masz widac tez fajną córke jak sie wspieracie:) a na mężach sie nie znam, jestem gówniara, ale nie powinnas chyba zwracac uwagi..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeeeeeeech
psy szczekają - karawana idzie dalej twoj maz sie zwyczajnie boi, ze bedziesz lepsza, a jak tak, to znajdziesz sobie lepsza prace (=wiecej kasy), albo poznasz fajniejszego faceta... nic sie nie przejmuj i rob swoje - sama jestes pania swojego zycia moim zdaniem powinnas spokojnie, ale dosadnie powiedziec mezowi - ze sobie nie zyczysz podcinania skrzydel i jakichkolwiek komentarzy na temat swojej nauki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Planeta-66
Nawet nie wiecie ile wasze słowa dają mi otuchy. Niby ja to wszystko wiem, ale potrzebowałam chyba słowa kogoś zupełnie obiektywnego. On ma tylko zawodówkę, generalnie nie jest głupi, wiele rzeczy go interesuje, sporo wie, ale może macie rację, że się boi. Ja też mam a raczej miałam tylko zawodówkę. W ten week mam ostatnie zajęcia i koniec szkoły, można powiedzieć średnie, ale przede mną jeszcze trochę. I powiem wam jedno, nie mam zamiaru się poddać, choćby to miało się skończyć rozwodem. Dzięki tym wszystkim bliskim mi osobom i wam. Mam ochotę sie poryczeć, tylko w pracy jestem i głupio by to wyglądało. (a w pracy nie wiedzą ani o moich kłopotach ani o szkole, uważam że to moja sprawa) Wielkie dzięki, jesteście kochani

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pewnie sam na zawodówkę
nie daj sie głupim ludziom, sam wiesz i czujesz co jest dla ciebie dobre

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmhmhmmh
a ile masz lat? jesli można spytać oczywiście

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Planeta-66
42, jak na maturzystkę to dość wyrośnięta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facetttttttttttttttttttt
wytrwaj w nauce - nigdy nie jest za późno!!!!!! zrób coś dla siebie, za długo byłas na jego skinienie, ciesze sie ze są takie kobiety jak ty. nie daj z siebie drwić i szydzic, on sie zwyczajnie boi ze bedziesz miała srednie, zazdrości tobie, bo nie wierzył ze skończysz, liczył ze ci sie znudzi a tu prosze, jest zawiedziony,. co to za maz,. powinien cie wspierać i cieszyc sie z sukcesów - kobieto nie poddaj się - twoje zycie w twoich rekach. gratuluje cudownej córy;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Allergowicz
Mąż który nie wspiera swojej żony w jej poczynaniach-to żaden mąż. Jak widzę jesteś silną kobietą i wierzę że sobie ze wszystkim poradzisz. A jego głupich tekstów-po prostu nie słuchaj. Szkoda na nie Twojego czasu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmhmhmmh
to w takim razie podziwiam cię i twó zapał do nauki, wiem, jak silny może być głód wiedzy, rób swoje, nie słuchaj męża, czasami w życiu trzeba uodpornić się na takie wampiry energetyczne, życzę powodzenia i dużo samozaparcia! 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie poddawaj się
Ja miałam bardzo podobnie. Mąż po zawodówce, ja średnie z maturą. Poszłam na studia w wieku 32 lat, gdy dzieci były juz trochę większe. Miałam ten luksus, że pracowałam na zmiany i na nockach miałam mozliwość uczenia się. Nie miałam lekko, nie miałam żadnego wsparcia ze strony męża. Nie chcę pisać jak byłam wyśmiewana przez niego. Twierdził, że to są tylko moje fanaberie. Studia skończyłam z bardzo dobrymi wynikami. I wiesz co ... gdy wróciłam z obrony pracy mgr (obroniłam na 5), złożył mi gratulacje! Teraz naszym dzieciom sam mówi, że mają się uczyć, że żałuje że jemu się w swoim czasie nie chciało ... Głowa do góry! Będzie dobrze! Skoro ja dałam radę, to Ty też dasz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Planeta-66
To że dam radę to wiem, gorzej z sytuacją domową. On ostentacyjnie nie pomoże mi w niczym totalnie. Nie przyniesie zakupów, nie podszykuje obiadu, żeby lustro przywiesił w przedpokoju czekałam dwa miesiące. Jak mam szkołę to proszę by coś tam zrobił to mi odpowiada, że ma w weekend to on odpoczywa, albo że nie jest gosposią. Chcę się uczyć to proszę bardzo, ale w domu ma być wszystko zrobione. Nie da rady tak zrobić, córka mi dużo pomaga, ale też ma maturę i przede wszystkim to ona ma się uczyć. A on twierdzi że nawet nie ma co w domu jeść, a do zamrażarki już nawet palca nie ma gdzie włożyć. Dziwne że córka jakoś nie głoduje a on ostentacyjnie tak. Tego nie mogę wytrzymać i prawdę mówiąc nie wiem jak długo wytrzymam, te ciągłe nerwy. I coraz bardziej popija, łatwiej się wtedy szydzi :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pewnie sam na zawodówkę
kobieto te twoje studia to dla niego raj, dobra wymówka, zeby nic w domu nie zrobic, myślisz, że jakbyś nie studiowała to by robił w domu to co ty robisz? Zapomnij ( celowo nie uzywam tu słowa "pomagac w domu", bo to słowo powinno już sie wykreślić dawno). To jest tylko dobra wymówka dla niego. Czy studiujesz czy nie, on nie przejmie twoich obowiązków w domu, nie pomyśli o tym, bo to pokolenie facetów- pasożytów,takich jak mój ojciec , teść i rzesze wujków. Oni uważają, że robota w domu, to babska robota. Próbują to jeszcze robic ich synkowie, bo niestety mamuśki utrawalają te tradycje, ale dzisiajsze kobiety już sa mądrzejsze i mocniej trzymają za mordy swoich facetów i nie dadzą z siebie kucht zrobic i jakieś podziały na babskie i męskie roboty. U ciebie będzie jes\zcze tak, że jak przyjdą egzaminy i siłą rzeczy poprostu będziesz musiała trochę zaniedbac dom, niestety doba ma 24 godziny, to on ci dopiero będzie truł, co z ciebie za żona i matka, i gospodyni. Będzie spraszał znajomych do domu, a oni będa mu za twoimi plecami przytakiwać, ze on ma rację. NIby bęą ciebie popierac w tej twojej nauce, ale swoje będa mówić. Kobieto nie daj sie. Większość facetów nie wspiera swoich partnerek, zon w ty, żeby szły w góre, oni tylko o tym mowią, a prawda jest całkiem inna. Oni gdy masz doła i wszystkiego dość powiedzą " to zostaw to, daj sobie spokój to cie wykańcza" Czasami też dodadzą ( wersja okrutna) " ty sie do tego nie nadajesz, to nie na twoją głowę, po co sie tak męczysz" itd, zamiast powiedzieć" głowa do góry, dasz radę, jestes najlepsza" itd. Moj mąż nie stanął po stronie teściów i nie zabronił mi sie kształcić, ale też nie wspierał mnie, otoczenie też nie, wszedzie widziano i mówiono, że mam brudno w domu, zadniedbuje dziecko, męza, on tez nieszczęśliwy. Ile razy słyszałam " zrezygnuj,przecież damy radę bez twojego wykształcenia, utrzymam nas" NIe rozumiał, że je chciałam coś sama osiągnąć, a nie wspierac sie na nim. Zresztą to wsparcie jest opaczne... Nie daj sie, dużo przeciwności przed tobą, ale zrob coś dla siebie, bo inaczej będziesz czuła sie jak śmiec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Planeta-66
Nie miałaś lekko, no ja mam chociaż już dorosłą córkę to umorusana nie lata, liceum już kończy to i opieka szkolna mi odpada. Ale ostatnie dwa lata lekkie nie były. Ale co z małżeństwem, jak wytrwać w domu w którym nie ma miłości? Tu mnie też córka wspiera, to jest mój drugi mąż, i przez ostatnie lata sobie totalnie u młodej przechlapał. Jakoś nie mam szczęścia do facetów. Jak są jacyś normalni (a są) to jak raz ani jeden mój

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pewnie sam na zawodówkę
jeżeli po tym twoim kształceniu tez mu sie nie odmieni, zmień na inny model, bo im będzie starszy tym gorszy, a tak to zazwyczaj jest, że kto z kim przytaje takim sie staje. Jak zostaniesz z takim facetem co ściąga cie w dół, albo nie wspiera w rozwoju, to staniesz w miejscu. Ja własnie jestem na takim etapie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie poddawaj się
Popieram w 100% przedmówczynię :) Mój mąż też należy do tego pokolenia z podziałem obowiązków na damskie i męskie. Nie ważne, że pracuję na pełnym etacie i niejednokrotnie zarabiam więcej od niego. Kiedyś przebrał się kielich goryczy i zagroziłam rozwodem. To na niego podziałało jak kubeł zimnej wody. Może nie zawsze taka taktyka jest skuteczna, ale u mnie podziałała. Widocznie temu mojemu jednak na mnie zależało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość idź dalej
Podziwiam cię, wspieram i idź tak dalej. Facet to rzecz nabyta. Twój się zwyczajnie boi. A Ty nie bój nowych wyzwań, jesteś od niego lepsza i silniejsza. Pamiętaj - tak naprawdę to możesz liczyć tylko na córkę. Widze że jest wspanialą dziewczyną.I on nigdy nie odejdzie.A życie mozna zaczynać kilka razy. Wiem coś o tym. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Planeta-66
Boże dlaczego to musi być takie pokręcone, czy nie można żyć, kochać się , wspierać bez szarpania się??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość idź dalej
Można, ale trzeba najpierw dużo przejść, żeby dojść do tego. Walcz o siebie bo życie masz tylko jedno i ono należy do Ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pewnei sam ma zawodówkę
nie, bo musza sie zmienic pokolenia facetów zanim zrozumieją, zarówno kobiety i mężczyźni, że kobieta to odrębny organizm. Odrębny, który ma prawo i obowiązek do samorealizacji, do własnego rozwoju, a dom jest miejscem wspólnym dwóch osób, które zdecydowały się mieszkać razem i te dwie osoby mją taki sam obowiązek dbac o ten dom, a nie tylko kobieta. Najlepsze jest to: Najpierw, gdy jest poczatek małżeństwa, mężczyzna wpędza kobietę delikanie w rolę kuchty, matki i gospodyni, delikatnie zabija w niej chęc samorealizacji, powoduje, że ona zapomnia o sobie, nie rozwijąc się, jest też w gorszej sytuacji od tego faceta, na lepszą pracę i jest na jego utrzymaniu. Po latch facetowi sie odmienia i nazywa ją kulą u nogi, zawadą, klatką. Nie widza tego, ze sami sobie przypieli ta kulę u nogi, bo tak im wtedy pasowało. Pisze to widząc moje kolezanki, matke, ciotki. Wszędzie tak samo. Prawdziwych facetów, którzy wspierają swoje żony, kobiety, brak. Oni zawsze chcą miec wygodniej, tylko wsłowach sa odwrotni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz niestety niewątpliwą rację. Mam jednych znajomych, gdzie moja koleżanka jest prawie w takiej samej sytuacji. Prawie, gdyż ja ją namówiłam by poszła do szkoły, a jej mąż ją do tego zachęca i podtrzymuje na duchu, przywozi, odwozi, pomaga. Druga moja koleżanka: dopiero właśnie skończyła studia, przez ten czas to albo jej mama przywiozła ugotowany obiad to chłopaki (mąż i dwóch synów) zjedli, jak nie to sobie gotowali makaron albo ryż z sosem i nie robili tragedii. Jak wracała zmęczona to syn jej stopy masował. Przed egzaminami robili wszystko by miała spokój. Gdybym nie widziała tego na własne oczy może bym nie uwierzyła. A co najgorsze jej mąż i mój to koledzy jeszcze ze szkoły (my zresztą też). Tylko smutny wniosek z tego wypływa - to właśnie wyjątki potwierdzają regułę. smutne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pewnie sam ma zawodówkę
to naprawde wyjątki, ja takich nie znam, nawet mój mąz burzył sie, ze nagle mu obiadów codziennych zabrakło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale przecież jak się ludzie kochają, to taka rzecz przyziemna jak obiad nie powinna zaważać na szczęściu. Szczęściem powinno być wzajemne wspieranie się, pomaganie sobie, tak powinien wyglądać szczęśliwy związek. Jak jakiś kotlet może być ważniejszy od dobra najbliższej osoby? Skoro miłość=kotlet schabowy to mam wątpliwości czy takie uczucie w ogóle istnieje :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kochanie! walcz! Twoj maz okzauje sie pieprzonym egoista! wazniejszy dla niego jest obiad od Twojego szczescia?! paranoja! jak on smie Ci powiedziec, ze nie jest od wspierania Ciebie?! wiec po co jest z Toba? - niech sprobuje odpowiedziec... pewnie zamknie gebe, bo nie przejdzie mu przez gardlo \"bo z Toba jest mi wygodnie\" :-O zostaw tego smiecia! realizuj swoje plany! podejrzewam, ze nie raz dal Ci w kosc takimi glupimi uwagami zrob mature, wybierz studia, a pomiedzy tym zloz wniosek o rozwod! powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czasem myślałam że może mi się we łbie poprzewracało, ale widzę że nie jestem osamotniona w swoich poglądach. Potrzebna mi była taka dawka optymizmu, choć mnie nigdy nie opuszczał, ale wczoraj znowu była draka i miałam dzisiaj doła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×