Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ja to ja to jasne

Problem z tesciowa.../

Polecane posty

Gość ja to ja to jasne

Chcialabym zeby ktos spojrzal na moja sytuacje z boku.Zeby ocenili to ludzie,ktorych tak naprawde nie znam.Bo kolezanka czy moja rodzina beda stali murem po mojej stronie,a rodzina bedzie stala murem po stronie mojego chlopaka.Bedzie to troche dlugie.Mam nadzieje,ze nie macie nic przeciwko.Wiec tak.Mieszkam w Anglii ze swoim chlopakiem i dwuletnim prawie synkiem.Prawie rok temu byla u nas tesciowa.Przyjechala na dluzszy okres czasu(trzy miesiace)poniewaz tak chcial moj chlopak...Ciagle gdzies widziala problem w tym jak karmie,kapie itp.Nie mowila mi tego w prost tylko chlopakowi,ktory chodzil za mna caly dzien i gderal.Zaczal sie mnie tez czepiac o inne rzeczy,ktore dotychczas mu nie przeszkadzaly.Jak np.paproch na dywanie albo nie starta szybka pryszniocowa.Arogancko sie do mnie odnosil.Przezkadzalo mu,ze podloda nie jest myta codziennie tylko raz w tygodniu(co zazwyczaj nie stanowilo zadnego problemu).Nagle zaczal zauwazac,ze zle odzywiam dziecko.Jesli chodzi o dziecko to tesciowa czesto wprostmi mowila.W koncu w wigilie doszlo do pierwszego starcia miedzy nimi,a mna.Poszam kapac dziecko.Po kapieli poszlam do pokoiku w celu wytarcia i ubrania malego i widze,ze nie ma spioszkow(zawsze chlopak szykowal wraz z mlekiem,zeby bylo od razu kiedy go juz ubiore).Krzyknelam do salonu gdzie sa spioszki,a tam cisza i slysze polglos tesciowej"no wiesz ja to sie nie chce wtracac ale ja przy swoich dzieciach to wszystko sama robilam".Udlam,ze nie slyszalam.Sama wyciagnelam sobie spioszki i zrobilam mleko dziecku,polozylam spac.Myslalam,ze posiedzimy jak rodzina w wieczor wigilijny ale sie mylilam.Zaraz ozanjmili mi,ze zmieniaja sobie jadlospis synka gdyz jest zle przeze mnie odzywiany.No i zaczela sie klotnia.Powiedzialam,ze po moim trupie.Moj chlopak probowal za wszelka cene postawic na swoim...nastepna sytuacja.Przyjezdza moj brat.Gowniaz nie wzial telefonu nawet.Mial przyjechac o tej i otej na bus station z lotniska wiec zostawilam malego pod opkieka tesciowej i poszlam po brata.Ale nie bylo go w tym autobusie wiec czekalam na nastepny.I tak cztery godziny tam przesiedzialam oczekuja na niego.Wrocilam do domu.oczywiscie dziele sie z tym tesciowa mowie,ze sie martwie o niego ,ze nawet gowniarz telefonu nie wzial!a ona na to:"oj,bo wy wszyscy tacy niedorobieni(czytaj moja cala rodzina...) przestan juz,bo zaraz cos Ci powiem,ze bedzie Ci przykro" A,ze mnie juz przykro sie zrobilo to mowie:"no to nich mama mowi ja slucham",a ona ze nie.Ja mowie"no tak lepiej pojsc do swojego drugiego syna i tam mnie obgadac,a pozniej przyjsc tutaj i obgadac dziewczyne swojego drugiego syna do nas..."i sie zaczelo:) Powiedziala,ze ze mnie zadna pani domu,ze sos z torebki knora robie,z edizecko jest niedozywione,ze syf w domu-dziecko paprochy zjada z dywanu,ona lodowke musiala myc(mala plamka po tlustym kotlecie),ze butelki ona czesto plucze,ze odkurzac tutaj musiala(o to ja akurat poprosilam).Wiec ja mowie,ze przesadza.Dom nie zarasta brudem i niejedna by chciala miec taki porzadek jaki jest u mnie w domu.Mowie tak:"niech mama nie plucze wiecej tych butelek,bo i tak zawsze mosze poprawiac gdyz smierdza,mleko modyfikowane trzeba zmywac plynem do mycia naczyn i gabka...".I ona do mnie:"TY MI MAMO NIE MOW JA TWOJA MATKA NIE JESTEM A WY SLUBU JESZCZE NIE MACIE!!!!".Normalnie dostalam w twarz:/Wiec w tej claej awanturze zaczelam walic jej na Ty.Bylam taka wsciekla,ze szok.A ona dziecko mi daje co siedzialo na jej kolanach i mowi,ze ona nie jest zadna nianka ani sprzatczka,a przyjechala tu w goscie,a jak ktos w goscie przyjezdza to gosciem trzeba sie zajac...:/ I mowi do mnie:"wynos sie do drugiego pokoju,bo ja nie chce na Ciebie patrzec"ja mowie,ze jestem u siebie,a noa do mnie:"no nie wiem czy tak u siebie...".A ja wtedy:"a co???U Ciebie????"Taka to byla awantura.Po wszystkim przeprosilam ja,ze walilam na Ty,bo w gruncie rzeczy jestem mlodsza i nie powinnam.Tymbardziej w takich sprzeczkach nie powinnam znizac sie do jej poziomu.Przeprosin nie przyjela i nawet do glowy jej nie przyszlo,ze ona nie jest bez winy,a wrecz jest prowodyrka zaistnialej sytuacji.Niedlugo beda swieta.Moj chlopak kupil bilety do Polski.Powiedzial,ze MUSZE przeprosic jego matke...ja nie chce.Klocimy sie przez to.Bardzo mnie to wszystko boli,a on nie rozumie.Dlaczego on tego nie rozumie??Dodam,ze cala jego rodzina ma mnie teraz za nic.Ostatnio kiedy sie pokocilam z chlopakiem(ktory sie czepial,ze ja do pracy nie chodze i jestem darmozjad)wyrzucil mnie w pizami za drzwi.Poprostu mial zly poranek i posatnowil sie na mnie wyrzyc.Rzucilam w niego pierscionkiem zareczynowym bo juz nie wytrzymalam.Ja przeciez wlasnie pracy szukalam,skladalam od tygodnia swoje Cv w roznych miejscach...Zadzwonil do swojej ciotki(siostry swojej matki)i powiedzial,ze ja zerwalam zareczyny,ze ma mnie dosci,ze ja nic nierobie,ze do pracy nie chce isc...ze tak wyrzucil mnie za drzwi.A ciotka na to,ze bardzo dobrze i wogole to powinien zabrac dziecko i jedzenie z lodowki i zostawic mnie na kilka dni zebym przemyslala sobie swoje zachowanie!!!!!!szok!!!!!bardzo mnie to zabolalo.Okropnie.Ponoc dzwonil tam i wszystko odkrecal i mowil jak bylo naprawde zeby wszystko naprawic ale nie chce mi sie w to wierzyc...Co ja mam zrobic?Nie chce spedzac z jego rodzina swiat.Ale nie chce tez spedzac swiat bez niego.Culabym sie w ich towarzystwie jak jakies popychadlo.jak to wsyztko poodkrecac.Co ja mam robic przeciez nie jestem taka jak on mnie wiecznie w ich oczach przedstawia.jeszcze do tego takie relacje z tesciowa.On i ona w duecie to horror.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dla mnie dwa wyjścia: albo on zostawia swoją matkę i żyje z Tobą, albo Ty zostawiasz jego i żyjesz sama z dzieckiem. Po czymś takim, jak wyrzucenie za drzwi, ja bez wahania wybrałabym tą drugą opcję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wato nawet bardzo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magderina ma racje
Zabieraj dziecko i zostaw gnoja .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielona jagoda
Oj jak ja dobrze znam ten temat na własnej skórze...z moją teściową też było tyle awntur że masakra...ale raz pomyślałam : zapytam ją jak mam sprzątać żeby było dobrze jak zmywać naczynia żeby były czyste ( bo wg niej wszystko było źle) i robiłam tak jak mi pokazywała i przestała sie czepiać (przynajmniej narazie) może to jakiś pomysł...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kijowo owo
ty nie masz problemu z tesciowa, ty masz problem ze SWOIM FACETEM!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
typowy przyklad stuknietej mamuski,ktora zrobi wszystko,by odzyskac synka. Skad sie biora takie matki,co wtracaja sie w zycie swoich doroslych dzieci?? Szczerze Ci wspolczuje calej tej sytuacji,i jeszcze tego,ze nie masz wsparcia u faceta,bo jest on slepo wpatrzony w mamuske. Walcz z tym,poki mozesz. Tylko nie krzykiem,bo tym sie nic nie da zrobic,popros faceta o spokojna rozmowe,wyjasnij mu,co Ci sie nie podoba,a jesli i to nie skutkuje,postrasz go,ze odejdziesz,moze wtedy zrozumie co robi zle. Uswiadom mu,ze to wy macie razem dzielic zycie przez najblizszych X lat,a nie wy z jego mamusia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość racuuuszek
Dziewczyno, jak mozesz pozwalac na takie traktowanie Ciebie ?Przeciez ten facet Cie nie szanuje, Moim zdaniem wiekszym problem jest jego zachowanie wobec Ciebie a nie tesciowa....zastanow sie nad tym..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja to ja to jasne
dziekuje wam za szczere opinie.Lepiej zawsze zeby ktos spojrzal na cala sytuacje subiektywnie.Ja wiem,ze on mnie nie szanuje.Bardzo bym chciala ,zeby sie zmienil.Kiedy mu o tym mowie wprost to on do mnie,ze ja zawsze taka niby poszkodowana jestem...ze on mnie przecierz szanuje.Jak mial stala prace to mowil,ze ja go nie doceniam.Tymczasem to ja czulam sie niedoceniana przez niego(i to od momentu tego dlugiego pobytu jego matki u nas).Kiedys potrafil powiedziec mi jaka jestem wspaniala mama.Niedawno stracil prace.Owszem docenia to,ze ja poszlam do pracy ale pojawiaja sie znowu inne konflikty.On chce wracac do Polski ja sie boje,nie chce,bo co jesli oni tam beda na mnie wszyscy najezdzac,ustawiac itp.Bylo juz pelno sytuacji,ze pakowalam walizki.Tylko mamy dziecko.On je bardzo kocha,jest dobrym ojcem,opiekuje sie nim.Maly bardzo jest do niego przywiazany.Ja ciagle jeszcze mam nadzieje,z eon sie zmieni,bo nie chce zabierac ojca dziecku.Ja mialam ojczyma kiedys sobie przyzeklam jeszcze jako dziecko,ze moje dzieci beda mialy swojego prawdziwego ojca.I okazuje sie,ze w praktyce to wszystko nie jest takie proste.Wczoraj rozmawialm z nim na temat tych swiat.Powiedzialam,ze matki nieprzeprosze,bo juz raz wyciaglam reke.Tymbardziej,ze ona byla prowodyrka.On do mnie,ze jak tak to on z malym na swieta pojedzie,a ja nie musze...jesli on mnie tu na swieta sama zosatwi to ja wykorzystam ten czas na rozstanie,na przeprowadzke na zalatwienie formalnosci w counsillu.Tylko to tez wszystko nie jest takie proste.Beda chcieli,zeby on potwierdzil nasze rozstanie...a jego nie bedzie.Po drugie bedzie mi utridnial odejscie.Musialabym sie najpierw od niego z dzieckiem wyprowadzic.Nie mam zabardzo gdzie,a wynajecie pokoju tez kosztuje,nianka kosztuje,a w momencie kiedy zmieniamy swoje dane i mowimy,ze nie jestesmy juz para to na przyznanie mi benefitow z powrotem bede musiala czekac jakis czas.Trudno mi bedzie ale z drugiej strony tak zyc nie chce.Chcialabym zeby mnie ktos kochal,szanowal,liczyl sie z moim zdaniem.Trudno bedzie to osiagnac,bo tego samego bede oczekiwac dla mojego dziecka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fvdvfvfvf
przeprowadź sie do teśiowej:) dobrze zrobilaś że ją pojechałaś niech sie nie wtrąca stara franca, współczuje narzeczonego, bo synek mamusi co ona powie on zrobi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pantomina
Nie licz na to, że on się zmieni. Mamuśka ci życie w piekło zamieni, a on się dołoży. Faceci się nie zmieniają - doświadczenie. Uciekaj, póki masz siłę. Uważaj, żeby ci dzieciaka nie zabrał. Zabierze do Polski i już nie wróci. Chce do mamusi - niech jedzie sam, ty spędź je z rodziną - twoim dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Matkooo ;] Zabieraj dziecko i spieprzaj od tych ludzi!! A tej babie to bym przypierdoliła, naprawdę, dostałaby w pysk aż miło ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie ma zlotych rad....
Dla Ciebie wydaja sie takie rady : zostaw go - zbyt drastyczne, ludzisz sie, ze pewnego dnia zmieni sie doceniajac Ciebie pod kazda postacia. Z jednej strony uczucie robi swoje tuszujac mankamenty ogromnego kalibru co do jego zachowania. Obwiniasz jego matke a nie dostrzegasz , ze gdyby mu bardziej zalezalo na Tobie to by zwrocil jej uwage i nie pozwolil aby tak duza ingerencja na wasze relacje i codziennosc byla z jej strony. .. Twoje zycie i Twoja decyzja i tylko Ty wiesz jak postapic mimo wielu podobnych historii. Ja mam za soba taki uklad zycia w trojkacie niby bermudzkim , gdzie to mnie zniszczono bo pozwolilam na to z milosci do niego i z naiwnosci, ze 40 letni facet sie zmieni i dostrzeze mnie jako kobiete z ktora chce zyc. Dzis jestem szczesliwa bez niego chodz przyjaznie sie z nim, przyjaznie sie z jego corka, jednak jego matki nie chce widziec na oczy i nawet nie wiem jaka bylaby moja reakcja na nia.... bo zranila mnie bardzo ... Paradoks polega na tym, wszyscy troje(on, jego corka, i jego matka) mnie bardzo zranili jednak, wybaczylam mu, z jego corka teraz spedzilam i z nim 2 m-ce widujac sie codziennie , ale nie potrafie wybaczyc jego matce dlatego, ze to ona osaczyla swego doroslego syna i chce przezyc za niego zycie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Syfiasta sprawa... Tak to jest jak sie mamusia wtrąca i próbuje swoje mądrosci wrażać w zycie młodych. Nie twierdze że tych mądrości nie ma ale za cholere nie pojmę dlaczego taki synek zawsze obstaje po stronie mamusi skoro wcześniej było dobrze bez niej. Ja to już rozwód prawie ze swoim brałam z dokładnie takiego samego powodu. Na szczescie opamietał się i zrozumiał że to ja jestem jego żoną a nie mama. Teraz widujemy tesciową przy okazji rodzinych spotkań i jest dobrze ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale sram, na cieplo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×