Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość flofloflo

problemy w malzenstwie... co robic? ratowac czy nie?

Polecane posty

Gość flofloflo

Witajcie ... postanowilam napisac bo juz nie daje sobie rady w moim malzenstwie a nie chcialabym zeby sie rozpadlo i maz w sumie tez tego nie chce tyle ze ja juz nie mam sily zeby znocis jego zachowania. Napisze tak jestem strasznie spokojna osoba moj maz to straszny nerwus. Wlascie ktos by pomyslal ze jestesmy szczesliwa Rodzina, wybudowalismy dom, oboje b. dobrze zarabiamy, mamy sliczna corcie od roku... jednak moj maz jedna powazna wade jest potwornie czepialski i robi mi awantury z byle powodu... ciagle jest niezadolony z zycia. Czepia sie doslownie o wszystko, przyklady: nie zanioslam corci rzeczy do kosza z praniem - awantura i pretenzje, obiad byl niesmaczny (staram sie codziennie gotowac), nie posprzatalam tak jak on chcial, nie zrobilam surowki na obiad, wg niego powinnam oprocz tego co robie do tej pory czyli praca, zajmowania sie malucha, gotowania, prania jeszcze super wysprzatac w domu... a mi po prostu brakuje godzin w dobie... ok postaralam sie na obiad sa surowki staram sie sprzatac rzeczy tak aby nic nie lezalo na wierzchu...(on swoje moze rzucac) ale moj maz zawsze znajdzie inna rzecz zeby sie czepic... np ze za dlugo siedze przy kompie (zaczal sie czepiac za kazdym razem jak tylko siadam do komputera), ostatnio pojechalam na 24h do SPa i co maz ... jak wrocilam zrobil awanture tylko dlatego ze poprosilam go aby przygotowal obiad jak wroce ... ogolnie jest osoba strasznie ciezka , tak samo narzekaja na niego ludzie w pracy, rodzice siostra... tyle ze oni nie sa z nim na zawsze zwiazani, z Rodzicami widzi sie raz na 2 miesiace z siostra tez... a to ja znosze jego wszelkie humory,... doszlo do tego ze nabawilam sie nerwicy bo kazdego dnia stresuje sie o co tym razem sie czepi...i o co bedzie awantura czy dzis ma dobry humor i bedzie mily czy tez zly i beidze dla mnie niedobry :-( jestem strasznie zmeczona tym wszystkim bo maz jest wiecznie niezadwolony... a w awanturach strasznie na mnie krzyczy :-((... juz doszlo do tego ze ja oaza spokoju tez zaczelam od niedawna krzyczec... kolejny problem to taki e w przypadku moich jakichkolwiek problemow zdrowotnych nie mam kompletnie w nim wsparcia... jesli jestem chora niestety nie moge liczyc na szklanke wody w nocy... slysze tylko jak go probuje budzic niemile slowa i ze on nie moze spac.. tak bylo cala ciaza... a ponoc jest ona najpiekniejszym okresem w zyciu ... dla mnie byla straszna sama jezdzilam po lekarzach (mialam w ciazy problemy z sercem) maz tez szydzil ze mnie jak okazalo sie ze mam problemy z wyrostkiem w ciazy (nie wierzyl w to twierdzil ze sobie wymyslilam do czasu az wyladowalam na cesarce z tego powodu... nie wiem co robic ogolnie mam zal do niego wiem ze nie jest to czlowiek w ktorym mozna miec 100% wsparcie na dodatek boje sie go... :-(.. .sama nie moge w to uwierzyc ze trafilam na meza tyrana jesem osoba wyksztalcona, znam kilka jezykow mam dobra prace... a mimo to ... taki moj los... i nie umiem sie bronic to jest najgorsze... jestem juz strasznie zmeczona... czasami mysle o rozwodzie tyle ze jestem katoliczka i zawsze myslalam ze jeden maz do konca zycia a tu zycie przynioslo cos zupelnie innego... nie wiem czy wytrzymam tyranizowanie mnie o byle co.. i brak wsparcia w mezu... pozdrawiam rozpisalam sie... B.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adaskost
flofloflo nawet sie nie zastanawiaj...piszesz ze masz dobra prace pakuj sie bierz corcie.... i zostaw tyrana...... Nie mozna zyc z osoba w której nie ma sie wsparcia której czlowiek sie boi. Ja jestem facetem wytrzymalem tak 4 lata ze wszystkim sam bez pomocy z wiecznymi narzekaniami a to ze obiad za pozno a to ze cos tam ....obecnie odrzylem jestem sam sprawa rozwodowa w toku....nawet sie nie zastanawiaj tylko ucinaj to szybko nim twoj mezulek nie posunie sie do wiekszej agresji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość widziały gały co brały...
nie masz w nim wsparcia doprowadzil Cie do nerwicy czepia się o wszystko sama mowisz ze jest tyranem....na cholere z nim jeszcze jestes? nie wyrabiasz z praca opieka nad dzieckiem i prowadzeniem domu ? a kto Ci kazał tylee obowiazkow na siebie brac? macie pieniadze jak sama napisalas dobrze zarabiacie jezdzisz sobie do SPA wiec do cholery jasnej co za problem ztrudnic gosposie ktora bedzie sprzatac prac i gotowac? a do opieki nad dzieckiem opiekunke? bedzie sie mogl wyzywac na kims innym Tobie juz nic nie zarzuci...mysl kobieto.... chociaz ja uwazam ze najlepsze wyjscie to po prostu rozwod i ukladanie sobie zycia na nowo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adaskost
sorki za błędy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość flofloflo
no tak sama jestem sobie winna, opiekunke mam do dziecka w czasie pracy, jesli chodzi o pomoc w domu to maz raczej nie bedzie chcial zeby ktos obcy nam gotowal... ja robie to wszystko bo glupia mysle ze przestanie sie czepiac i bedzie milszy... zmieni sie... boje sie rozwodu ze dopiero zrobi mi pieklo... juz robilam sztuczki typu sam sobie upierz ugotuj sobie sam ... dopiero mialam awantury... jestem na skraju wyczerpania ... wiem ze sobie dam rade .... ale sie panicznie boje rozwodu i tego piekla ktore rozpeta moj maz... moze sa jakies sposoby na facetow... zeby byli dobrzy dla swoich zon..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość flofloflo
jesli chodzi o SPA to byl jednorazowy i pierwszy wyjazd na 24h... dlatego zdziwila mnie awantura... ja cala kase wydaje na nas - dom, corcia (nie na mnie nie kupuje sobie ciuchow kosmetykow... ) raczej mozna powiedziec wyjade kase na meza... wtedy mam pare dni spokoju... bo maz sie cieszy i jest mily...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość flofloflo
moze masz racje jescze raz sprobuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem ale jesli nie dajesz rady to moze najlepszym wyjsciem bylaby separacja ale nie formalna tylko np. oswiadczasz ze wyjezdzasz do mamy albo dzwonisz juz po wyjezdzie i niech maz przez 2 tyg. radzi sobie z domem i opieka nad corka. Wtedy nie bedziesz skazana na awantury. A doraznie Mozesz np. zamknac sie w pokoju i zagluszyc krzyki tv albo walkmenem? Mozesz zaprosic przyjaciolke do siebie, mame, itd. Bedziesz musiala niezle kabinowac zeby sobie poradzic. To jest walka z kims i o kogos. Jesli nie umiesz, nie potrafisz, nie dasz rady to wtedy trzeba sie zastanowic nad wlasnym spokojem i spokojem dla dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość flofloflo
tyle ze ja corci nie zostawie... jedyna opcja wyjazd do Rodzicow z corcia niech sobie sam radzi..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adaskost
flofloflo ale z corcia nie mowie że masz ja zostawic....tak na poczatek mozesz do rodziców (nie wiem jakie sa wasze relacje ale jesli dobre to napewno ci pomoga)a pozniej sie usamodzielnisz....i napewno trafisz na facete ktory pokocha was obie i bedziesz mogla na niego liczyc...uwierz mi niewarto w tym trwac nie warto wybaczac pewnych spraw nie warto dawac w pewnych tematach szansy i wiary ze bedzie lepiej ...bo nie bedzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a myślałaś może nad wizytą u jakiegoś psycholga? tak dla siebie, dla wlasnego sampoczucia psychcznego, nie dla męza i ratowania związku. Jak dla mnie to najlepszym rozwiązaniem byłby rozwód. Musisz pomyśleć co sobie i córci. Co bedzie jak ona dorośnie i bedzie słyszala ciągle awantury miedzy mam a tatą. Bedzie widziala jak ty płaczesz i się meczysz a potem mzoe miec do ciebie prerenesje ze nie odeszlas od męza tyrana. Takie awantury tez maja wpływ na rozwój dziecka. A potem bedziesz miala do siebie pterensje ze mogłaś odejśc. Uciekaj od niego najprędzej, póki córcia jest mała bo potem z czasem moze być ci coraz trudniej odejśc od męża. A tak to zycie sobie jeszcze ułożysz. Masz dobra prace, jestes wykształcona. A twoj mąz raczej sie nie zmieni w dobrego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adaskost
calineczqa... tak psycholog czy jakas poradnia może pomóc tylko lepiej żeby sie mężulek nie dowiedział bo będzie autorce robił o to jazdy.... wg mnie najlepszy rozwod jak najszybciej...szkoda dziecka i autorki zeby sie meczyli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tyle ze ona go kocha i chodzi o zmiane. Ludzie maja rozne charaktery. Czesto sytuacja, nowe obowiazki, choroba parnera powoduje ze mozemy zauwazyc, docenic staranie drugiej strony. Tak jak mowilem wg. mnie nie da sie dwoch rzeczy zalatwic na raz. Uwazam ze warto powalczyc o zwiazek. Srodki, droga moga byc rozne. Ale konkretnie, jak facet zostanie sam to jakie obowiazki na niego spadna? Rzadne! Najwyzej po powrocie zastaniesz dom w nieladzie i nic sie nie zmieni. Sam bedzie nawet bardziej zadowolony. Musi byc jakas krytyka, odpowiedzialnosc za kogos, np. corke (jedzenie, szkola, oplaty, itd.), nie mozna tez ze wszystkim sie chowac. Mozna przeciez rozmawiac w rodzinie przy znajomych, mowic o zachowaniu meza otwarcie. itd. Na pewno poczucie wstydu tez moze cos srobic. Srodkow jest wiele, wiele jest skutecznych. Nawet rozmowa moze wiele dac jesli ludzie chca sie zrozumiec i zmienic. To co chce przekazac to ze potrzebna jest zmiana punktu widzenia. danie mozliwosci spojrzenia z innej strony. Wyjazd zony z corka to dla faceta doslownie wakacje, laba i mozliwosc duzej niezaleznosc a nie zaden klopot. Ja pisze o tym zeby On sie nauczyl, wzial odpowiedzialnosc a wy to pojmujecie odwrotnie, opacznie i chcecie Go tej odpowiedzialnosci pozbawic. Nie umiem nic wiecej doradzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość flofloflo
ja mam metlik w glowie... ale juz od dawna... w sumie to moj maz sam ostatnio stwierdzil ze rzeczywiscie za mily to dla mnie nie jest i jak chce mozemy pojsc na jakas terapie... tylko czy ktos potrafi w tej sytuacji pomoc i zmienic jego charakter a mi jakos pomoc zaakceptowac jego zachowanie..? niektorzy znajomi mowia ze jestem dla niego za dobra... na kazde zawolanie... niektorzy z kolei twierdza ze tak go sobie wychowalam i teraz mam ... mam nie narzekac ... moglam trafic gorzej alkoholik etc etc..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość flofloflo
wiem wlasnie najbardziej sie martwie o corcie na razie patrzy z duzymi oczami jak sie klocimy... a co bedzie jak bedzie starsza? on sam dorastal w takim domu... gdzie ja mialam oczy... to wszystko potem przechodzi na kolejne pokolenia... :-( > a myślałaś może nad wizytą u jakiegoś psycholga? tak dla siebie, dla > wlasnego sampoczucia psychcznego, nie dla męza i ratowania > związku. Jak dla mnie to najlepszym rozwiązaniem byłby rozwód. Musisz pomyśleć co sobie i córci. Co bedzie jak ona dorośnie i bedzie słyszala ciągle awantury miedzy mam a tatą. Bedzie widziala jak ty płaczesz i się meczysz a potem mzoe miec do ciebie prerenesje ze nie odeszlas od męza tyrana. Takie awantury tez maja wpływ na rozwój dziecka. A potem bedziesz miala do siebie pterensje ze mogłaś odejśc. Uciekaj od niego najprędzej, póki córcia jest mała bo potem z czasem moze być ci coraz trudniej odejśc od męża. A tak to zycie sobie jeszcze ułożysz. Masz dobra prace, jestes wykształcona. A twoj mąz raczej sie nie zmieni w dobrego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciocia kari
od 20 lat ....zyje z mezem nerwusem i cholerykiem...z początku ustępowałam ...potem walczyłam..teraz ignoruje...i to jest własnie sztuka komprpmisu.....zycie pod jednym dachem z drugim człowiekiem to trudna lekcja życiowa.....Aha na zakonczenie dodam ze od choleryka nie tak łatwo sie uwolnic..pozatym pod tym grubianstwem kryją sie prawdziwe pokłady dobra ...no chyba ze sie trafiło na psychpoate lub socjopate ale to juz inna bajka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć, Wtrącę się z moim przypadkiem...można? Jestem trochępo 30-tce. W związku się nie klei praktycznie od urodzenia pierwszego dziecka (9 lat temu dokładnie to było). Ciągnę ten wózek z nadzieją na cud... Problem główny, to ten że nie mam ochoty na ostry seks 24/dobę i 7 dni w tygodniu - z tego tez powodu mam uwagi praktycznie non stop - ostatnio nawet przy towarzystwie... głupio mi z tym ale twierdzę jednak że nie jest to normalne. Nie wiem jak inne kobiety w długich stażem związkch mają się z tą wieczną ochota na seks i czy jest to faktycznie istotą ich życia... Na moje odpowiedzi, że nie mam aż takiej potrzeby aby robić to bez przerwy usłyszłam już różne mało sympatyczne uwagi - że lesba jestem, że pewnie mam kochanków itp. itd. A ja po prostu nie czuję aż tak silnej mięty do mojego męża żeby non stop mieć go między nogami w ten czy inny sposób. Czy ktoś z forumowiczów mógłby mi trochę rozjaśnić w głowie - czy to ja jestem nienormalna czy może ten męski mojego męża świat oszalał. Z góry dzięki za parę słów prawdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogalaga
nie sprecyzowałaś jak rzadko masz ochotę na seks, jeśli naprawdę rzadko to rada którą Ci dam jest taka: porozmawiaj otwarcie z mężem powiedz ze nie masz ochoty i że chciała byś to zmienić. Koniecznie zaznacz by nie brał tego do siebie, poproś go o pomoc w rozwiązaniu tego problemu. niech się postara, być może wprowadzi coś nowego, zastosuje rożnego rodzaju sztuczki by zachęcić Cię do zbliżenia. wytłumacz ze wymaga to wkładu obojga. Jeśli zaś to mąż jest takim seksowym maniakiem to nie ma problemu w Tobie i nie masz się co martwić, ale w tym przypadku również powinnaś z nim porozmawiać, powiedzieć ze tak często nie masz ochoty i ze chciała byś to zmienić a przede wszystkim poproś by nie robił Ci głupich uwag z tym związanych anie nie złościł się na Ciebie ponieważ przykro Ci z tego powodu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to czytam to widzę
trochę podobieństwa w swoim małżeństwie, ale tylko trochę. Sytuacja jest bardzo trudna, wymaga wielkiego uporu i konsekwencji w zachowaniu. Sprawa o tyle trudniejsza że jak sama napisałaś boisz się swojego męża, który za pewne bazuje na twoim lęku i uległości bo pewnie świetnie te emocje u ciebie wyczuwa. Przy czym musisz się starać właśnie nie okazywac lęku a być jednocześnie upartą. Za każdym razem jak sie bedzie czepiał bałaganu to odpowiadać że on też ma dwie ręce i ma obowiązek ci pomagać. Ale odpowiadać nie raz czy dwa tylko setki, tysiące razy. Za każdym razem jak bedzie narzekał że surówki nie ma że tamto sramto to komentować żeby nie marudził, albo że jak się nie podoba to nie musi jeść. I tak za każdym razem! Za każdym. W ogóle to powinnać całkowicie ignorować jego narzekania lub komentować je w taki sposób które by to narzekanie jego bagatelizowało, w sensie że to co on mówi to nie jest ważne. A tak ogólnie to powinnaś usiąść z mężem na kanapie i poważnie porozmawiać na temat jego zachowania, najwyższy czas powiedzieć mu że nie podoba ci się jego zachowanie względem ciebie i że wymagasz od niego. Tak! WYMAGASZ! Zmiany tego zachowania, że nie życzysz sobie więcej narzekania tylko współpracy w prowadzeniu domu, że niszczy twoje zdrowie psychiczne a jeśli nie wykaże chęci kompromisu to powiedzieć że w takim razie wyjeżdżasz, zabierasz dziecko, aby przemyśleć wasze małżeństwo. Chodzi o to żeby on wyczuł że jesteś zdolna do odejścia. Typowy manipulator który wyczuł że się go boisz i to stanowi jego siłę. Ty nie możesz okazywać lęku tylko walczyć o swoje prawa, bo jak tak dalej będzie to za kilka lat on może z ciebie zrobić emocjonalny wrak nie zdolny do działania czy do posiadania własnego zdania. Jeszcze bym zrozumiała twoją trudną sytuację gdybyś była bez środków do życia uzależniona od niego finansowo, ale przecież nie jesteś, więc skąd ten strach ? Jesteś niezależna. Jesteś wolna więc w czym problem ? Jeśli chodzi o to że jesteś katoliczką to możesz np. iść do księdza czy do poradni małżeńskiej i powiedzieć o swoich problemach z mężem, zapytać co mogłabyś w tej sytuacji robić aby naprawić te relacje. Pamiętaj że tu chodzi o twoje zdrowie psychiczne a i przyszłe zdrowie psychiczne twojej córki bo ona też uczestniczy w waszym życiu, jest biernym widzem waszych wzajemnych relacji a w przyszłości może nieświadomie naśladować twoje wzorce zachowań. W razie jakby sytuacja była już nie do naprawienia to w religii katolickiej dopuszcza się separację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość manduca
Klasyczny przypadek znęcania się psychicznego. Nie jestem psychologiem, więc radzić nie powinnam, ale powiem ci z doświadczenia własnego i mojej mamy (mój ojciec to choleryk), że najlepszy sposób to IGNOROWAĆ takie zachowania. Wiem, że w środku aż się gotuje, zwłąszcza że sama piszesz, że się go boisz. Problem w tym, że tacy faceci karmią się tym strachem. Moja mama im bardziej się bała, im więcej płakała, tym ojciec był gorszy i sprawiało mu to zastraszanie jej więcej przyjemności. I czuł, że ma włądzę - bo o to moim zdaniem tu chodzi - pokazać, kto jest silniejszy. Skoro przy każdej awanturze ty zaczynasz chodzić jak w zegarku, to on nie ma powodu, żeby coś z tym zachowaniem zrobić. Gorzej - to go nakręca coraz bardziej. WIele jest prawdy w słowach, że najbardziej zawsze krzywdzi się najbliższych. Im człowiek bardziej obcy i obojętny, tym większy dystans i mniejsze poczucie, na co można sobie pozwolić. A ty niestety nie stawiasz granic, tylko sama mu na to pozwalasz, a wręcz zachęcasz :( Musisz chyba nauczyć się ignorowac go. Jeżeli pokażesz, że te jego wybuchy nie robią na tobie wrażenia, to może mu się odechce. Wiem, jakie to trudne, walczyć ze strachem przed kimś bliskim. Ale im mniej go okażesz, tym lepiej, a może z biegiem czasu nauczysz się nad tym panować. Moja mama po 30 latach małżenstwa zobojętniała na zachowania ojca. WIem, ile ją to kosztwało i ile przez tego chama wycierpiała i wypłakała, bo uwielbiał na przyład poniżać ją i obrażać przy rodzinie, znajomych. Nie wiem czemu się z nim nie rozwiodła, bo ja sama marzyłąm jako dziecko, żeby go wyrzuciła z domu. Pewnie wychowanie w religijnej rodzinie i myśli "co ludzie powiedzą". Ale cieszę się, że chociaż teraz już przez niego nie placze. On nie ma pożywki w postaci jej strachu, i podczas kiedy wiele lat temu urządziłby awanturę o nieumyty kubek, teraz po prostu nie odzywa się przez jakiś czas. A mama ma święty spokój. Nie wiem, czemu chcesz z nim nadal być, ja nie wyobrażam sobie sytuacji, że boję się własnego męża. Miłość to nie wszystko, a najważniejsze powinno być dla ciebie dobro dziecka i twoje. A ty zepchnęłaś to na dalszy plan, żeby jemu dogodzić. Nie wiem po co, skoro on tego nie docenia. A nawet im więcej się starasz, tym jest gorzej. Może faktycznie powinnaś iść do psychologa. Najpierw sama, dla siebie. Powinnaś nauczyć się myśleć o sobie jako najwazniejszej osobie i zwiększyć wiarę w siebie. Bo na razie udało się twojemu mężowi zrobić z ciebie pracującą na dwa etaty służącą i popychadło. CIekawa jestem, czy tak samo odzywałby się do gosposi - po pierwszej próbie gosposia poszłaby w cholerę. A ty jesteś i może on myśli, że to ci się podoba? Przeproaszam za długość. Po prostu podchodzę do tego typu spraw emocjonalnie, bo mój ojciec zafundował mi niezłe dzieciństwo. Gorzej, mam troszkę żalu do mamy, że nie odeszła od niego, kiedy to się zaczęło. Jeżeli nie potrafisz myśleć o sobie, pomyśl o córce. Bo jej zrobisz największą krzywdę, pozwalając na takie zachowania w swoim domu. Ona ma tylko jedno życie i jedno dzieciństwo i to, co ty próbujesz sobie racjonalnie tłumaczyć, dla niej będzie tylko wielką tragedią. Nie ma dla dziecka gorszego losu, niż przemoc w rodzinie - czy to psychiczna, czy fizyczna. Niestety, dla wielu nieważne jaka, ważne że pełna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qwertyui
niestety mam takiego samego kutafona w domu, ale na razie nie moge odejsc bo nie mam gdzie i nie mam pracy...boje sie go, ciagle krzyczy, ciagle jest niezadowolony, ostatnio nawet mnie uderzyl...nie wiem co robic...jestem sama na tym swiecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmęczona30
Ja też mam podobną sytuację z mężem i też dobrą pracę. Do tego robię doktorat i dorabiam przy dwójce małych (5 i 2 lata) dzieci. Mój mąż też jest wciąż niezadowolony, a największe pretensje ma o seks, a raczej jego brak. To prawda, że rzadko się kochamy, ale zazwyczaj po pracy i popołudniu z dziećmi i sprzątaniem, mam dość i zasypiam po prostu. I już awantura gotowa. Ciągle wszystkiego szuka, twierdzi, że to ja zgubiłam i żąda, żeby natychmiast się znalazło. Nie wie co to pranie, prasowanie, bo czyści piec raz na 3 tygodnie a 2 lata temu wyszpachlował i pomalował cały dom - to jego wytłumaczenia. W weekendy potrafi całe dnie przesiedzieć przy komputerze a jak gra, to wszystko i wszyscy łącznie z dziećmi mu przeszkadzają. Wtedy potrafi mi powiedzieć, że mam trochę myśleć i zająć się dziećmi. Tylko, że ja to robię od 7 rana, a on wstaje o 12. I jeszcze życzy sobie śniadania. Nawet jeżeli mam choć trochę siły na seks wieczorem, to po kilku jego takich "milutkich" zachowaniach raczej czuję niechęć do niego a nie ochotę na zbliżenie. i tak to się kręci. W końcu wybucha awantura, zwłaszcza jak przy tym komputerze wypije ze 2 mocne piwa i poproszę go żeby zajął się dziećmi, bo jest np. gorący piekarnik a ja robię coś innego. To mi każe zastawić piekarnik krzesłem byle tylko nie odkleić się od komputera. Wtedy ja nie wytrzymuję, awantura się rozkręca, zaczynają padać wyzwiska, ja chcę wyjść z domu, on mnie szarpie za włosy, wciąga do środka itd. Ze 3 razy zdarzyło się, że się biliśmy, przy tym ja jestem bez szans. I były siniaki, on co najwyżej podrapany. Ogólnie nie mogę powiedzieć, że jest najgorszym mężem i pewnie ma swoje racje. Ma ciężką pracę i rzeczywiście dużo zrobił w naszym domu, ale czy to upoważnia go do takich zachowań??? Na byle co reaguje agresją, a na mnie agresja budzi tylko niechęć do niego i obrzydzenie. Po takiej jednej awanturze, potrzebowałabym miesiąc spokoju i odbudowywania relacji. Nie mam ochoty na zbliżenie i znowu awantura gotowa. Co raz częściej myślę, że nie ma już dla nas szans, tylko szkoda mi tego co razem osiągnęliśmy. Dwójka wspaniałych dzieci (chociaż przynajmniej córka jest już obciążona psychicznie przez nasze kłótnie), mały ale śliczny domek, który kosztował nas dużo pracy. No i w końcu nie wszystkie chwile są takie złe, bo przecież póki co jesteśmy zdrowi, mamy pewne zatrudnienie. Gdyby nie ta jego agresja o byle co mogłoby być naprawdę pięknie. Chociaż on twierdzi, że to ze mną jest coś nie tak!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nataska
widze, ze nie jestem sama...tez mam męża choleryka. Ciagle mam nadzieje, ze cos sie zmieni, ale to tylko moje pragnienie lepszego jutra.Najczesciej kloci sie ze mna o byle co, ze kurtki nie powiesilam od razu do szafy, ze szklanka nie stoi na podkladce, ze lubie balagan (sprzatam srednio co drugi dzien, jak nie codziennie...). Ale czego tu wymagac nie ma go kilka dni w domu (delegacyjna praca) to mysli ze ciagle leze albo siedze i nic nie robie. Aha no i zeby nie bylo-tylko on ma prawo byc zmeczony, cos tam ma prawo go bolec i tylko on moze narzekac i pokazywac calemu swiatu jaki to on jest ,,biedny i pokrzywdzony". Juz nie wspomne o tym, ze nie zapyta co u mnie; gada tylko o sobie i swojej pracy. Zeby jeszcze bylo malo jak gdzies wychodzimy on sie pindruje dluzej ode mnie i jeszcze cala rodzina musi mu 4 razy powiedziec ,ze super wyglada... paranoja. I pod zadnym pozorem nie mozna zrobic czegos wbrew jego woli-odrazu sie obraza. zaczynam zalowac ze za niego wyszlam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Abbey
Tak czytam ten topik i zastanawiam sie czy jestes nieszczesliwa na wlasna prosbe? I dlaczego dajesz tak soba pomiatac? Chyba czas nauczyc tego Supermana troszeczke rozumu. No ale z tym to chyba juz za dlugo czekalas. Ja obecnie siedze w domu z dzieckiem, wiec piore, troche sprzatam i staram sie gotowac. Ostatnio zauwazylam ze moje obiadki nie bardzo smakowaly (moj maz nic nie powiedzial tylko dyskretnie dokarmil smietnik). Powiedzialam ze jak mu nie smakuje to nie gotuje. Dwa razy sam sobie ugotowal i tera sie bardziej pilnuje. Ale to czepianie sie?!!! Jesli oboje pracujecie to gdzie jest powiedzilane ze tylko ty masz sie zajmowac dzieckiem i calym domem? Te czasy juz chyba minely, choc jak widac nie do konca. Zacznij si ecenic, bo chyba tego nie robisz. A jesli ty sie nie cenisz i maz cenic ciebie nie bedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ostatni
Zawsze warto powalczyć. Uparci wygrywają, tym bardziej że są dzieci. Forumowe porady to tylko rozwód i rozwód jak leczenie kataru antybiotykiem - bez wysiłku. Warto zapoznać się z spotkaniamalzenskie.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość darmoweporadypsychologiczne@in
darmoweporadypsychologiczne@interia.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meryluiz
Moim zdaniem konieczna jest asertywność i konsekwencja. Tłumacz temu idiocie, że nie jest arabem. Jak to nic nie da to może mocny strzał czyli: koniec z Twoją kasą. osobne konto, rób zakupy tylko dla dziecka, sama zjedz na mieście, żądaj opłacania połowy pensji opiekunki, połowy kosztów rachunków i przestań się nim przejmować. Jęsli jest wredny to możesz to po prostu olać. Jak nie chcesz się rozwodzić i dać mu czas na opamiętanie to po prostu olewaj go całkowicie. Jak zaczyna się czepiać to olewaj to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jeszcze po katolicku
piszę to jako do wierzącej katoliczki..bo wspomniałaś że to dla ciebie jest istotne ale, ale....przecież ty jako katoliczka masz obowiązek nie pozwolić mężowi na krzywdzenie się.......bo krzywdzenie żony jest wielkim grzechem , a ty jako sakramentalna żona masz obowiązek zadbać o zbawienie wieczne męża i nie stwarzać mu możliwości do popełniania grzechu krzywdzenia ciebie...bo przecież bierzesz w tym grzechu udział poprzez pozwalanie na krzywdzenie.....nawet twoim obowiązkiem religijnym wobec Boga...jest przejście do faktycznej separacji jeśli tylko takie rozwiązanie uniemożliwia grzech krzywdzenia ale najpierw powinnaś zrobić wszystko...zakreślić granice ...aby uniemożliwić mężowi krzywdzenie ciebie....a kiedy jest ta krzywda,? ,,.wtedy gdy czujesz się skrzywdzona bo krzywda boli To co on robi...krzywdzi ciebie....czyli on popełnia poważny grzech..............musisz mu to uzmysłowić i zastosować twardą miłość ...zgodnie z zamysłem Boga wobec małżeństwa Będzie trudno...bo masz do czynienia z wpływem szatana na twego męża oczywiście ratować małżeństwo...twardo i konsekwentnie....ślubowałaś na dobre i na złe...teraz jest to złe.... chociaż mąż jeszcze nie widzi swego udziału.........a twoje ślubowanie stawia cię w świetle prawdy i zobowiązuje do naprostowania męża poprzez zastosowanie twardej miłości więc nie lękaj się bo wspiera cię sakrament jeśli jesteś wierząca to rozumiesz o czym piszę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×