Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Usamodzielnienie problemy z matką.

Polecane posty

Gość gość

Nigdy nie przypuszczałam, że przyjdzie mi się zmierzyć z taką prawdą o mojej rodzinie i panujących w niej relacjach. Mam 30 lat i żyję w toksycznej rodzinie i osaczającą mnie, manipulującą, pozbawiającą pewności siebie oraz możliwości życia matką. Przez ten czas nie byłam w poważnym związku, nie pracowałam nigdy dłużej poza pracami dorywczymi i to by było chyba na tyle z tego czego nie osiągnęłam w swoim życiu. Zdałam maturę, poszłam na studia pierwsze , które zawaliłam z powodu braku większej wiedzy, potem poszłam na kolejne. Skończyłam i obroniłam się nawet na dobrą ocenę, ale po prawdzie nie chciałam ich kończyć już po 1 roku , ale wtedy matka mnie zaszantażowała, że jeżeli ich nie skończę to będę musiała oddać jej pieniądze z pierwsze i część drugich studiów. Po latach zrozumiałam, że mam toksyczną matkę. Dusze w sobie to na wszystkie możliwe sposoby, że przecież mnie "kocha", ale to co ona zrobiła z mojego życia razem z ojcem czasami doprowadza mnie do tego, że chciała bym zawisnąć na gałęzi niż takie życie dalej przy niej z nią mieć. Przez lata podstawówki gim lic trzymała mnie w domu. Jak miałam kolezanki to dla niej patologia albo margines. Faceci w których się zakochiwałam jej sie nie podobali to samo. Pato i margines. Nie zapisywała mnie na kursy czy jakieś kola zainteresowań. Do tego cale życie się o mnie bała , mieszkam na jakimś zadupiu z którego nigdy nie moglam jechać na miasto wieczorem bo nie było jak wrócić na noc. Prawa jazdy mieć nie mogę z przyczyn zdrowotnych. Tak o to w domu spędziłam 20 lat z przerwami. Nawet jak próbowałam się przy "pomocy jej wyrwać" to zawsze robiła tak, że dawała mi pieniądzy tylko tyle bym nie wykorzystała życia studenckiego czyli pokój i żarcie. Wychodzenie imprezy nie. Wyjechałam kiedyś to dała mi tylko tyle kasy bym jak coś mi nie wyszło zaraz wróciła do domu. I tak też się stało i dzialo przez cale moje lata życia dorosłego. Ona mi wygarniała, że jestem tępa, głupia, w domu nic mnie nie nauczyła . Do tej pory podaje mi jedzenie pod nos , robi pranie i inne rzeczy. Co mnie doprowadza do k***icy!!! Nigdy się przy niej nie rozwijałam, nigdy się nie uczyłam czegoś więcej, bo nie zle zrobisz, nie rob. I tak rosłam jak głupia koza przez całe życie pod jej dyktando. Pracowałam dorywczo, ale nigdy nie startowała na stanowisko kasjerki w sklepie bo ja wiem, że jestem słaba a matka jeszcze to dokoptowywała, że ty do żadnej pracy się nie nadajesz zamiast mnie wspierać czy motywować. A teraz tylko pretensje ma , że ja nie pracuję. Przez lata nigdzie nie chodziłam na rozmowy, byłam slaba, malo pewna siebie, ogarnięta do tej pory się boje bo nie mam doświadczenia i nie wiem co mam robić. Byłam na jakimś stażu śmiesznym, pracowalam jako pomoc fizyczna , sprzałam itd. ale to nic specjalnego. Moja matka z jednej str zawsze mi mówiła bym poszła do pracy, ale z 2 str robiła wszystko bym była tak słaba i do żadnej pracy nie szła. Utrzymywała mnie i do tej pory tak jest. Z tej samotności i wyalienowania poznałam faceta przez internet zauroczona nim byłam kilka lat ponad 8...no i nic z tego nie wyszło z uwagi też na fakt, że cale życie jestem pod opieką mojej matki i dla mężczyny starszego nie stanowię większej wartości niż "zabawa". nie nadaję sie na żonę. Jestem starą panną bez wartości, może nie brzydka, ale w głowie przez lata nic się mi nie zmieniło, mimo iż wiem, że ludzie w moim wieku są w związkach , mają dzieci rodziny żony czy mężów. Zaczęlo mnie zastanawiać teraz czemu ona nigdy nie powiedziala dziecko znajdz sobie faceta i założ rodzinę. Do tej pory mnie to zastanawia czemu ona nigdy tak nie mówi???? Ona ciągle mowi, że chce bym była szczęśliwa, ale to przeczy jej zachowaniu. Mam 30 lat i chce mi się płakać... ostatnie lata spędziłam sama w domu z rodzicami bez pracy i bez znajomych - bo i o czym mają ci znajomi ze mną rozmawiać jak całe życie mam na głowie matkę, która mnie ustawia, szantażuje, emocjonalnie degraduje , nie daje mi żyć własnym życiem, narzuca mi swoje zdanie itd. Jakiś czas temu zaczęlam przypadkowo spotykać się powiedzmy z facetem z moich okolic. Było do przewidzenia to, że jak matka trzymała mnie w domu bez ludzi, bez faceta to w końcu zacznie mi "odbijać palma". Nie jest to ideał, ani facet nadający się na dłuższy związek. Jest to coś z braku laku człowiek przytulił by się i do jeża. I tak go też traktuje. Moja matka zawsze jak się insertował mną jakiś facet wpadała w furię, zazdrość, robiła mi awantury. Teraz historia się powtarza - zabrania mi się z tym facetem spotykać, powiedziała, że pójdzie na policję jeśli będę się z im spotykać , albo, że mnie zabije ...lub jego. Zrobiła teatr przed ojcem , że spotykam się z marginesem społecznym ! Zaczęła plakać i wpadła w histerię ! Oboje zabronili mi się z nim spotykać bo stwierdzili, że nie mam prawa. Poskarzyła się mojej siostrze i jedynie co mi potrafiła powiedzieć to co ludzie powiedzą? Nie wiesz z jakiej ty rodziny pochodzisz? Z kim ty się zadajesz??? Ja mam 30 lat i nie mam prawa do własnego życia, zaintersowań, spotykania się z facetami- mam tylko im służyć w ich problemach życiowych , słuchać matki rozterek , narzekań i problemów. Podjęłam decyzję, że po wielu takich ciężkich latach awantur w domu, krzyków, mojej samotności braku pracy czas się wyprowadzić. Na co moja matka od razu sprzeciw , że ja za 1400 - 1700 zł się nie utrzymam. To przepraszam bardzo...jak ona myśli , że się usamodzielnię, znajdę pracę, zdobędę doświadczenie bez doświadczenia jak nie znajdę pracy za lepsze pieniądze po takim długim czasie w bezruchu w innym mieście. Nie chcę z nimi mieszkać dłużej i planuję znależć pracę i pokój w innym mieście. Na kupno mieszkania ich ani mnie nie stać, więc będę potrzebowała coś wynajać. Ona już z tego robi problem... A ja nie będę wiecznie młoda by kogoś poznać. Nie chce mieć związku powabnego z kimś w wieku dopiero 40 lat i dzieci też w tym wieku. Zrozumiałam, że ona / oni mnie nie kochają. Niszczy mnie swoimi zasadami, nakazami, zachowaiem. Cały czas mnie kontrolowali do tego stopnia, że ta toksyczność i kontrola uniemożliwia mi życie, poznawanie ludzi, rozwój uczenie się czego kol wiek. Ale o to wiecznie mają pretensje, że ja nic nie robię, a sami wszystkiego mi zabraniają podkopują, ze nie dam rady, że powinnam mieszkać z nimi. Po co ci duże miasto? Pewnie najlepiej bym mieszkała na wsi i grzebała w ziemii rękami wykopując ziemniaki. A ja umieram... dusze się w tym rodzinnym galimatiasie. Nie ma swojego życia, bo matka mi zabrania spotykania się z facetem jaki by nie był. Jak ona mnie kocha?// Jaka to jest troska...Mam ochotę od nich . niej uciec.... Opisałam tu relację z moją matką, bo to ona miała i ma na mnie największy wpływ mimo, że pozostali członkowie rodziny też święci nie są. Nikt w mojej obronie nie stanie - jestem sama z tym calkowicie i nie wiem co mam zrobić... Boję się a z drugiej strony mam do niej taki żal o to, że tak mną zawładnęła i nie potrafię, nie mogę mieć przy nich swojego życia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boję się a z drugiej strony mam do niej taki żal o to, że tak mną zawładnęła i nie potrafię, nie mogę mieć przy nich swojego życia... Nie chę tak żyć dalej. Nie mogę bo nabawiła mnie ta sytuacja do depresji przez lata. Jeśli mam tak żyć to chyba wolę wcale nie żyć... Ona kocha tylko siebie, bo co z niej zamatka która nie slucha swojej dosrosłej córki co ma do powiedzenia? Co z niej za matka która wszystkiego zabrania, a jak mam jakiś pomysł to robi wszystko i używa takich argumentów by mnie odwieżć od wyprowadzki, spotylania się z kimś...Co z niej za matka co mi wszystkiego zabrania, wpieprza się w każdą sprawę, zabrania mi poznawania facetów. ale gada mi, że chciała by być babcią. Ranu ja nie chce być sama przez całe życie przez moją chorą matkę...;(.. Nie mam do niej siły , żyję z nią bo żyję, ale zaraz ją znienawidzę, że tak mnie kontroluje i manipuluje mną być nie miala własnego życia. Jestem zrozpaczona... nie wiem czy mam iść do psychologa czy do jakiegoś ośrodka po pomoc przecież to jest toksyczna relacja , a ja nie ogę patrzeć stać w miejscu jak mi lata idą przez palce. Jest mi wstyd za nich , za nią i za siebie przed całym światem i znajomymi, że przez matkę nie mam swojego życia bo ona wie lepiej, ona jest idealna, a ja jestem taka beznadziejna, ze mnie żaden facet nie zechce, a po co mam sobie rodzinę zakladać skoro taka jestem. Jestem taka jaką mnie stworzyła , a nie potrafiła mnie wychować, zawsze mnie demotywowala do rzeczy które chcialam zrobić. Teraz nawet boje się wyprowadzić bo nie wiem czy ja w ogole się sama utrzymam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lusi21
Masz rację ,powinnaś przeciąć tą pępowinę i usamodzielnić się,inaczej rzeczywiście skończysz jako stara panna bez pracy i szansy na normalne życie. Zacząć należy od tego ,że nie jesteś jeszcze starą panną.Skończyłaś studia i to jednak zawdzięczasz matce ,ale już dosyć tego,musisz odejść z domu i nie szukaj pracy jako kasjerka,po studiach stać cię na więcej. Nie mów rodzinie o swoich planach ,bo cię wykończą.Szukaj pracy i pokoju,potem będziesz szukać czegoś lepszego. Stać cię na to i na pewno jeszcze wiele osiągniesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ona mowi ze je skończyłam dzieki niej. Skonczylam je dzięki swojemu uporowi chociaz bylo mi ciężko. Ona mi nawet ich nie sfinansowała. Dostałam dofinansowanie. Dzieki jej "gadaniu" ze ich nie skończę nigdy bo trochę obronę odciagnelam w czasie. Ale nie dzięki niej, tylko sobie. Ona za to nic ze swoim życiem nie zrobiła kreatywnego i najchętniej by sobie przypisala ten fakt. Ale ja nie mam do niczego prawa i ze wszystkiego mam się jej im tłumaczyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ktos cos???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dasz rade tylko próbuj
mój kolega szuka żony, wydajesz się spoko dziewczyna, podaj jakiś kontakt i poznajcie się, trzeba zaryzykować i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lusi21
Sama pisałaś,że nie byłaś zadowolona ze studiów i chętnie rzuciłabyś je ,ale matka zagroziła,że ci ich nie sfinansuje i jeszcze każe ci zwrócić za ten poprzedni rok a więc choć ci się to nie podoba to jednak dzięki tym groźbom skończyłaś jednak studia .Jasne ,że uczyć się musiałaś sama. Ja nie bronię twojej matki,bo z tego co piszesz to nie można o niej powiedzieć nic dobrego , ja jestem po twojej stronie. Popatrz ,ktoś proponuje ci poznanie faceta .To przecież do niczego nie zobowiązuje ,podaj jakieś namiary i nic ci nie ubędzie jak popiszecie sobie i umówicie się na kawę ,ale na Boga ,nie informuj o wszystkim matki ,bo ona szybko zrobi cię taką malutką.To twoje życie i sama decyduj o tym co robisz ,nie musisz już nikomu się z tego tłumaczyć. Jeśli boisz się podać tu swój adres mailowy to ja mogę podać mój adres a wy oboje wyślecie swoje kontakty na mój adres ,potem ja was skontaktuję.Wykorzystaj to ,nigdy nie wiadomo co może z tego wyniknąć. Dziewczyno ,miej odwagę , próbuj ,wyzwól się spod "opieki" matki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lusi21
Popatrz ,jak ty chcesz uwolnić się od swojej matki jak ty nawet nie masz odwagi skorzystać z tak prostego rozwiązania jakie samo ci przychodzi.Drugi raz taka okazja może się nie zdarzyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
za długi tekst. tego się nie da czytać. Najpierw ogarnij się, sprecyzuj problem, a nie pisz użalających się nad tobą elaboratów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×