Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

dziwne podejście do pieniędzy

Polecane posty

Gość gość

witam. potrzebuję się poradzić bo nie bardzo chciałabym się dzielić ze znajomymi takimi informacjami. jesteśmy w uk od kilku lat. na początku nie pracowałam i chłopak mnie utrzymywał. z czasem znalazlam prace i mielismy wspólne pieniądze. niestety ten system nie zadziałal w ogóle bo moj chłopak bardzo spontanicznie wydaje kasę zwłaszcza na swoje priorytetowe wydatki. zdarzylo sie kilka niemilych sytuacji i awantur. po wielkich klotniach i awanturach podzielilismy sie nastepujaco. ja 1/3 rachunkow (bez benzyny ubezpieczenia auta jego kart kredytowych i innych w zasadzie ze mna nie związanych spraw) on 2/3 plus swoje plus jedzenie i chemia. nie gotuje obiadów bo jemy w pracy tak ze niewiele tu wydajemy poza tym to on ma zachcianki ja zjem zawsze co jest. pasowało mi nawet udało mi sie uciulac kilka stowek. aha najwazniejsze. podzial 1/3 do 2/3 dlatego ze moj chlopak zarabia drugi raz tyle co ja a czasem i wiecej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a u mnie procentowo czyli 20% od tego co on zarabia ale -15% za jedzenie a paliwo to 3/4 z podatku dochodowego mojej mamy minus prowizja od ojca za sprzedaż domu. Są też koszty za przewalutowanie czyli trzeba odjąć jakieś 18% ale zawsze nam zostaje z 25%

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w prawdziwym związku nie ma "moje twoje" wy po prostu jesteście współlokatorami z opcją pieprzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kilka tygodni temu zaczal sie ze mna awanturowac ze wszystko powinno byc wspolne, ze ja dziele i inne nieprzyjemne argumenty a pozniej ze ostatecznie chociaż polowe sie powinnam dokładac do wszystkiego bo ze wszystkiego korzystam. odwozi mnie autem co rano do pracy bo ma po drodze i razem jezdzimy na zakupy a tak poza tym wszedzie jezdze autobusami. płace sobie za ten bilet sama i nie rozumiem czemu sie mam dokladac do ubezpieczenia paliwa napraw auta wycieraczek itp... - tak jak to bylo kiedys. swoj tel. oplacam sama. prad gaz i prezenty z okazji u znajomych czy wyjscia zawsze po pol sie zrzuxamy. co do jego dlugow to nawet nie wiem co on tam ma a co do kart kredytowych to jak je bral to sie mnie o zdanie nie pytal. kiedy nie mialam pracy często mi uświadamial ze jestem na jego utrzymaniu a pozniej czesto nawet w towarzystwie osmieszal moja prace ze ja tam grosiki zarabiam itp... nie chce tez uzywac takich argumentow ale kompletnie nic w domu nie robi chyba że po długim upraszaniu i z wielką łaska. jak wam się wydaje z tym budzetem. jestem skolowana bo on ciagle i tym dogaduje komentuje i juz sama nie wiem co mam myślec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
akurat ja mam "prawdziwe " malzenstwo i kase kazdy ma swoja. Dziala juz 7 lat i nie narzekam nie ma zadnych niedomówień. Co prawda duze wydatki samochod, krefy, wakacje kupuje maz ale codzienne sprawy kazdy ma swoje pieniadze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kiedy nie mialam pracy często mi uświadamial ze jestem na jego utrzymaniu a pozniej czesto nawet w towarzystwie osmieszal moja prace ze ja tam grosiki zarabiam itp... xxx i dalej z nim jesteś dziewucho bez honoru godności?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bardzo bym chciala miec wspolne pieniadze ale z nim naprawdę się nie da. zawsze byl najwazniejszy i jemu się bardziej należało bo on więcej zarabia. potrafił wszystko wydać nie płacąc jakiegoś rachunku. bardzo rzadko cokolwiek sobie kupowałam bo moje wydatki zawsze komentował jako drogie i po co mi to. zawsze były kłótnie o samochód. to jego konik. zawsze coś musi przy nim zrobić czy dokupić. nie ważne było że nie ma dla mnie na fryzjera już za to autko co sobotę musiało być na myjni. wiec żeby nie pracowac za darmo ze tak to ujme musiałam wymusic podział . po prostu nie dało się inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z tego co piszesz to Twoj chlopak to dresiarz - wiec masz za swoje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pracy nie mialam całe 2 miesiace i nie miało to związku z honorem no ludzie.... poza tym jemu tez sie zdarzylo kilka razy zmieniac prace i tez mial przestoj. to jego gadanie nie jest jakies hamskie. to raczej takie zarciki glupie ktore mnie totalnie wkurzaja. sama stwierdzilam ze dupa mu sie pali wiec teraz chce po rowno albo najlepiej wspolne. mysmy juz naprawde wszystko przerabiali. przeraza mnie ze musialabym to ogarnac wszystko. anawet nie wiem ile czego on tam ma. byl czas ze mialo byc ze ja zarzadzam a on mi daje swoje wyplaty. i tez nie dzialalo bo jakos bezpodstawnie nie za bardzo mial do mnie zaufanie ana koniec stwierdził ze on nie bedzie swojej ciezko zarobionej pensji oddawal. choc wtedy jakimś dziwnym cudem uzbieralam na wakacje dla nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie jest zadnym dresiarzem. nawet zgodni jesteśmy co do tego że on po prostu nie potrafi gospodarowac pieniedzmi. tak ma. od zawsze. i nie potrafi tego zmienic. mnie uklad 1/3 do 2/3 odpowiada najbardziej i chcialabym zeby tak zostalo. i zeby sie w koncu te klotnie skonczyly :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie by juz tam z nim nie było, b to nie wróży dobrze na przyszlość, ale rób jak chcesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sluchajcie. to nie jest kwestia charakteru ale raczej jakichs doswiadczen z przeszlosci i czesc z domu. z nim sie tak strasznie ciężko rozmawia o pieniadzach. dla niego to jest jakis drazliwy temat. chcialabym cos na to poradzic ale nie mam pomyslu. ja bym mu wszystko oddala ale to nie ma sensu. chce zmienic jego podejscie do wydatkow i zeby mi zaufal bardziej. ja nie jestem sknera ale jestem zwyczajnie oszczedna i pieniadze mnie nie swedza ze tak to ujme natomiast on ile ma tyle wyda plus jeszcze dopozyczy. troche sie tez zachlysnal ta Anglia ze wiecej sobie moze pozwolic ale do cholery sa jakies hamulce przecież.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A dlaczego nie gospodarujecie pieniędzmi 1 do 1?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak jesteś ładna to wracaj do Polski, ja cie utrzymam w 100%. :) Jak ktoś przykłada zbyt duża wagę do samochodu to jest dresiarzem;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co znaczy gospodarujecie pieniędzmi 1 do 1 ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hej. chyba wiem o co autorce chodzi. mój mąż był taki sam. miły ułożony kochany do rany przyłożyć za to do pieniędzy masakra. podobnie. ile miał tyle wydał i jeszcze ode mnie pożyczył. co prawda na rachunki zrzucalismy sie na pol ale podobnie zarabialismy. zycie nieco zweryfikowalo nam system budzetowy bo mamy dwie corki i przez jakis czas bylam na macierzynskim. wpierw przy pierwszym dziecku niby mieliśmy sie zrzucac itd... nie wyszlo bo ja nie mialam tej polowy bo skąd niby. potem dalam mu cala swoja kase i okazalo sie ze jestem bez pampersow dla dziecka bo tatus nie umie gospodarowac pieniędzmi. bylo kilka takich sytuacji gdzie sam sie przekonal ze nie potrafi i tyle. teraz oddaje mi pensje i zarzadzam ja. ustalamy budzet wspólnie. 1 do 1 to chyba tak jak u nas ze np w jednym miesiacu ty idziesz do fryzjera a w drugim on kupuje sobie wycieraczki albo o ile wam fundusze pozwalaja ze wspolnych pieniedzy macie co miesiac swoje kieszonkowe i kupujecie sobie z tego co chcecie. u nas działa. co prawda czasem cos mąż pomruczy czasem gorzej niz dzieciak sie zachowa ale wtedy mu mowie ze albo rodzina albo kawaler w tym przypadku rozwodnik. nie da sie miec coastka i zjesc ciastka. ale wiem jak trudno z taka osoba sie zyje na codzien gdy ja jestem oszczedna a on rozrzutny. jedno czego nie moge powiedziec to obdarowywal mnie bardzo czesto nawet dosyc drogimi prezentami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak czytam i czytam i dziękuję Bogu za mojego wspaniałego męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
powiem ci tak. nigdy nie będziesz szczęśliwa z kimś kto nie traktuje cie na równi sobie. niestety mnie się sprawdziło. też miałam takiego chłopaka który wydawał się cudowny a kiedy zamieszkalismy razem zaczęły się jazdy. był jedynakiem i egoista z tej racji pewno ale nie miałam pojęcia że aż takim. w ogóle przez mamusie wychowany jako 8my cud świata klekajcie narody. w każdym razie cóż z tego, ze mieliśmy wspólne pieniądze kiedy on sobie je swobodnie wydawał na co chciał. bo w końcu zarabia to mu się należy. ja zawsze z 3 razy się zastanowilam zanim kupilam a on leciał jak popadnie. ale jakoś to znosiłam. było sporo kłótni ale uznałam ze cóż ze u nas w zwiazku to on ma wieksze wymagania od zycia niz ja. jestem dosc skromna i znam biede z domu rodzinnego dlatego z zasady nawet nie umiem sobie czasem czegos kupic mimo nawet ze mnie stac. niepotrzebnie mu zaufałam. okazało sie ze narobil długów a przez jego nieudolne gospodarowanie nie pojechałam na pogrzeb mamy bo nie mielismy za co i nie mial kto nam nawet pożyczyć bo okazalo sie ze kazdemu cis jest juz winny. do tej pory mnie to dreczy i dreczyc bedzie pewno do konca zycia :( z niektorymi po prostu się nie da. pobylam z nim jeszcze troche ale nie dalam rady. u niego po prostu jest co twoje to moje comoje to nie rusz. nie da się tak żyć :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
musisz nauczyć się być egoistka. chodzi mi o taki zdrowy egoizm. poza tym trzymaj się wersji 1/3 do 2/3 jeśli co to odpowiada. współczuję ci tylko co będzie jeśli z powodu choroby lub straty pracy bedziesz musiała znów być na jego utrzymaniu i nie omieszka ci z tym dogadac. takiego człowieka raczej nie zmienisz. mam takiego ojca niestety to wiem. moja mam juz od 30 paru lat z nim się szarpie i nic to nie daje. ona biedna zawsze sobie musiała odmawiać fryzjera ciuchów nawet jakichś droższych sprzętów domowych bo ojciec miał zawsze inne priorytety własne a przecież trzeba było dbać o dzieci. a wcale nie było tak że ojciec zarabiał kokosy bo zarabiali po rowno w tamtych czasach a mama dodatkowo czesto brala jakies fuchy a i tak ojciec był ważniejszy. zawsze. okropne to jest ale myślę że to wina wychowania synkow. dziewczynki są bardziej skłonne żeby się podzielić albo zrobić coś dla ogolnego dobra. facet to głowa rodziny tzw. tyle że teraz jest to źle rozumiane pojęcie bo wymaga szacunku i obsługi z racji samego istnienia. dodatkowo w domu nic nie zrobi taki tylko mowi ze on jest od meskich spraw w domu. niby od czego? bo moj ojciec nigdy nic w domu nie naprawil mama zawsze wzywala kogos remonty to samo a gwozdzievsama przybijala. za to zeby umyc naczynia to by im zylka w d***e pekla. zal mi strasznie mamy bo jest tak strasznie styrana i zmęczona zyciem podczas gdy moj ojciec tryska energia i sypie nieprzyzwoitymi zarcikami. mam okropna traume z dziecinstwa przez to i nie potrafię stworzyć normalnego zwiazku. a mam 35lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dodam jeszcze ze moj brat to wykapany ojciec i w swojej rodzinie tez sie w taki sposob zachowuje i nie raz mi sie jego żona żalila.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym się zastanowiła nad facetem, który mnie traktuje jako gorszą tylko dlatego, że zarabiam mniej. Ale to już twoja sprawa. Co do tematu - najlepszy dla was wydaje mi się taki podział: to, z czego korzystacie wspólnie, czyli rachunki, jedzenie, jakieś rzeczy do sprzątania domu itp. opłacacie dzieląc się po połowie. Ze swojej pensji on płaci za rzeczy, których ty nie używasz i tak samo ty ze swoich za to, czego nie używa on.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jako facet nie wyobrazam sobie zeby moja zona decydowala o moich pieniadzach. oczywiscie jako facet musze utrzymac dom ale zeby zona decydowala o moich pieniadzach to w zyciu - mialbym nudne zycie. Pokrywam okolo 80 % wydatkow domowych a reszta jest moja i nic nikomu do tego, nie wtracam sie tez co 8na robi ze swoimi. Przez okres jak siedziala w domu z dzieckiem pokrywalem wydatki domowe i jeszcze jej dawalem mimo iz na macierz5nskim brala calkiem dobra pensje. ale nie wyobrazam sobie wspolnego budżetu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Ja bym się zastanowiła nad facetem, który mnie traktuje jako gorszą tylko dlatego, że zarabiam mniej. Ale to już twoja sprawa. Co do tematu - najlepszy dla was wydaje mi się taki podział: to, z czego korzystacie wspólnie, czyli rachunki, jedzenie, jakieś rzeczy do sprzątania domu itp. opłacacie dzieląc się po połowie. Ze swojej pensji on płaci za rzeczy, których ty nie używasz i tak samo ty ze swoich za to, czego nie używa on. xxx a co w przypadku kiedy urodzi się dziecko? na każdą pieluchę będą się składać? a jak ona po porodzie nie będzie pracowała to co? będzie się u niego zadłużać na siebie i połowę dziecka? będzie mu potem musiała za ten okres oddać? wy w ogóle nie rozumiecie co to jest związek i rodzina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziwne... Ile macie lat, ludzie? wiem, rozumiem, każdy jest inny... Znałam parę, tu gdzie mieszkam czyli Szkocja, MIELI DZIECKO, byli razem z 6 lat i nadal kasę dzielili na "moje i twoje", on płacił czynsz , ona prąd gaz council tax i internet, każdy za swoje telefony i jakieś fitness i takie. jedzenie raz on raz ona kupowała. jak ona kupila sobie jakis mega wypasiony aparat , profesjonalny, to miesiąc jadła tylko kanapki i warzywa a on i dziecko normalne obiady :O jak on mial ochotę na wycieczkę z kumplami, to w drugą stronę, tylko że on jadł śmieci typu gotowe mrożonki czy sausage rolls, a ona gotowala dla siebie i dziecka. masakra. Ja w chwili obecnej zarabiam sporo, bo mam nadgodziny latem - (czerwiec-wrzesień). tzn mam z tych nadgodzin jakoś 400 funtów miesięcznie więcej niz zwykle. te pieniądze z mężem odkładamy, razem do naszych oszczędności. mąż zarabia więcej niż ja, ale ja jestem też więcej w domu z dzieckiem (małe), bo dziecko jest w prywatnym przedszkolu ale tylko 3 dni , nie 5 . zakupy robimy różnie, częsciej ja ale maż często przelewa mi kasę, jak trzeba z jego konta, znam swoje PINy, swoje hasła do online banking...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tu autorka. do gościa kilka wpisów wyżej. piszesz ze nie wyobrazasz sobie by kobieta zarzadzala twoimi pieniedzmi ale tez uyrzymujesz dom. a to sa różne kwestie i to jest nawet więcej niż ok. ja piszę o kimś kto daje czesc na oplaty zakupy itd... i to z wielkim bolem a reszte przepuszcza na swoje wydatki. do innych wpisów. raczej dzieci z tego zwiazku nie planuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to po jakiego ch..... siedzisz w tym żałosnym "związku" i marnujesz czas i pieniądze, co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja utrzymuje żone już 9ty rok, tyle że mamy dzieci i żona się nimi zajmuje oraz domem. Przedtem ona pracowała 3 lata, ja zajmowałem się dzieckiem i pracowałem na część etatu gdy ona wracała. Teraz ja pracuje i wszystko utrzymuje, budżet jest robiony co miesiąc, stała kwota np. jedzenie itd. i w tym się żona musi zmieścić jak robi zakupy. Inne wydatki pozabudżetowe decyzje podejmuje głównie ja. Oszczędności muszą być robione miesięcznie, docelowo rezerwa 6-12 miesięcy podstawowych wydatków. Są też rezerwy na ew. nieprzewidziane wydatki typu naprawa aut, dentysta, itp. Używamy bardzo mało kredytu, większość wydatki gotówkowe. System działa ale wymaga nauki dyscypliny i nie rozwalanie kasy tylko przemyślane wydatki. Plusem jest to że z jednej wypłaty dajemy rade się utrzymać i żona może być matka dla dzieci, zamiast nianki i inne wychowywać nasze dzieci. Lepiej żyć skromniej ale mieć prawdziwą rodzine.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
miło ze wypowiadają się też faceci. no już dobrze... powiem. dzieci nie będzie bo być tak czy siak nie może. ze wzgl. zdrowotnych nie ma to zwiazku z pieniędzmi. poza tym będę sie upierać by jedna osoba zarządzała kasą. bo tak się nie da. tak dla obserwacji. ja miesiąc on miesiac i podsumowanie kto się bardziej nadaje. ja tu nie mowie o wydzielaniu pieniedzy czy o jedzeniu miesiąc chleba z masłem. dla czytających ze zrozumieniem chodzi o rozwalanie kasy. no i gosc powyzej. no wszystko cudnie. bym chciała tak ale jak mam nauczyć swojego mężczyznę tej dyscypliny? jak trafić do niego? ja nie jestem jakaś pazera. poza tym tez przeciez zarabiam. chcialabym razem planowac wydatki no. typu wakacje i aby sie6 udawało spełnić. takie zwykłe sprawy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak mam nauczyć swojego mężczyznę tej dyscypliny? jak trafić do niego? xxx on nie wykazuje chęci "nauczenia się" TWOJEJ dyscypliny on uważa, że jego pieniądze są jego a ty masz płacić za siebie - bo jak nie to masz publiczne wypomniane, że jesteś na jego utrzymaniu dla mnie jesteś żałosna siedząc w tym "związku" a skoro nie możesz mieć dzieci to nie angażuj się się zbytnio ani uczuciowo, ani finansowo - zostaniesz szybko wymieniona na inną, zdrową, jak tylko się taka trafi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×