Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zagubiona żona

czy mam zostawić przeszłość?

Polecane posty

Gość zagubiona żona

gryzę się przeszłością męża był żonaty, miał dwoje dzieci, z którymi po rozwodzie nie utrzymuje żadnego kontaktu próbował wszelkich sposobów przez kilka lat, potem dał spokój była zabraniała mu wszystkiego - nie odbierała paczek, nie puszczała dzieci na spotkania, zmieniała plany w ostatniej chwili, wymagała, żądała, grała dziećmi aż w końcu on postanowił, że dla ich dobra się odetnie (dzieci były świadkami ciągłych kłótni, szarpania, policzkowania itp.) kilka lat po rozwodzie poznał mnie, oświadczył się, wzięliśmy ślub, mamy własne dzieci, żyjemy bardzo dobrze, kochamy się, jest bardzo dobrym mężem i tatą, ale mnie to wszystko gryzie od początku wiedziałam jaka jest sytuacja, starałam się nie wtrącać, bo po każdej rozmowie na temat czy tęskni, czy chciałby coś zmienić była wielka awantura czytając tematy o kontaktach z byłymi i z dziećmi z poprzednich małżeństw wiem, że są to sytuacje bardzo trudne, często same kłopoty nie chcę mieć niczyjej byłej kobiety w swoim życiu, ale dzieci... czasem zastanawiam się, co będzie jak kiedyś zechcą go odnaleźć, albo jak powiem o tym wszystkim naszym dzieciom - dręczę się tym wszystkim, może niepotrzebnie? w końcu to nie moja przeszłość, nie moje błędy, nie ja powinnam się martwić tymi wszystkimi rzeczami pewnie powiecie, że się zadręczam, ale mam wrażenie, że coś nad nami wisi, myślę czasem, że nawet gdyby było nam trudniej z tą przeszłością, to przynajmniej wszystko byłoby klarowne może on też cierpi i dlatego nie chce o tym mówić? a może chce zapomniać o tym wszystkim, nie chce wracać, bo uważa to za porażkę? a może za parę lat sobie przypomni i będzie chciał wznowić kontak? chciałabym wiedzieć na czym stoję, nie chcę być za kilka lat zaskoczona tym, że on sobie nagle przypomni, że ma dzieci albo tym, że ktoś nagle zapuka do moich drzwi przewracając cały nasz świat do góry nogami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona żona
czy nikt z Was nie jest w podobnej sytuacji? wiem, że trudno jest radzić czasem, ale jeśli są tu osoby, których mężowie nie utrzymują kontaktu z dziećmi z poprzednich związków - nie gryzie Was czasem co powiecie swoim dzieciom o sytuacji jak dorosną? a co jeśli będą chciały się poznać? albo co jeśli tamte dzieci będa chciały odnaleźć ojca - nie chciałabym, żeby moje dzieci się dowiedziały w ten sposób o przeszłości taty, ale jak im mam powiedzieć? kiedy? jeśli on nie zdecyduje się wznawiać kontaktu, czy moje dzieci nie będą czuły zagrożenia, że je też kiedyś zostawi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość haniolek...........
z tego co piszesz zrozumialam, ze czujesz sie zle, tak jakbys odczuwala poczucie winy, tak?.... mysle, ze niepotrzebnie, to nie ty jestes winna temu, ze byla zona twojego meza oraz on nie potrafili dojsc do porozumienia... nie ma sensu osadzac - nie wiadomo jak bylo naprawde, ale skoro kontakt z dziecmi tamtymi zostal zerwany, to musialo to byc bardzo bolesne... na Twoim miejscu namowilam malzonka na wspolna sesje - rozmowe u psychoterapeuty wyspecjalizowanego w terapii dla par, moze warto abyscie wzajemnie uswiadomili sobie wlasne odczucia na temat tej sytuacji, byc moze twoj maz zdecyduje sie jednak odnalezc droge do swoich dzieci, domyslam sie ze teraz musi mu byc ciezko, byc moze jest to polaczenie uczucia tesknoty-straty z poczuciem winy... trudne, ale na pewno jest jakies rozwiazanie.... sciskam ciepo i zycze powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sama mamaa
Haniolek - fajna rada mądrej babki oby wiecej takich na Kafeterii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona żona
dzięki, haniołku... wiesz, ja nie czuję się "winna", bardziej "zagubiona", bo dla mnie ta sytuacja rodzi całe mnóstwo komplikacji, takich zwykłych, codziennych poprostu zastanawiam się co powiedzieć moim dzieciom kiedyś, jak one to przyjmą, czy kiedyś ktoś nie będzie miał pretensji do nich (że tata był z nimi) albo do mnie (że był ze mną nie z matką tamtych dzieci), że nasza rodzina się utrzymała (mam nadzieję ;-)) no i o tym wszystkim myślę, bo wiążąc się z mężczyzną z dziećmi brałam pod uwagę to, że te dzieci będą w naszym życiu obecne, a tu zonk! i o ile się naczytałam i ponastawiałam, jak to jest kiedy są różne układy w rodzinie, różne dzieci (nie wiem czy bym dała radę, ale jakoś bym sobie mogła wszystko wytłumaczyć może, radzić z problemami które byłyby namacalne) to teraz nie ma nic a ja nie wiem jak się zachować - udawać, że ich nie ma, nie wspominać, bo mąż nie chce? a jeśli zdecyduję sie powiedzieć naszym dzieciom to polecą pytania, może również i do mnie i co wtedy? chyba jestem jakaś dziwna, bo się zamartwiam problemem którego jeszcze nie ma, ale wkurza mnie, że tak naprawdę to nie ja nabroiłam a wygląda na to, że mąż takich dylematów nie ma... nawet jeśli o tamtych dzieciach nie myśli i nie chce w ich życiu uczestniczyć, to przecież jest obecny jak najbardziej w życiu dzieci naszych - a one przecież też na tę wiadomość jakoś zareagują... :o chyba za dużo myślę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona żona
wiecie, inaczej się dorasta, jak wszystko jest jasne - tata ma dzieci z inna pania, ok, wiem o tym od dziecka, znam te dzieci, nie lubimy sie albo wiem o tym od zawsze, nie znamy się, ale trudno a jak nie ma tematu (nie można go zacząć), nie ma dzieci, to kiedy ja mam dziecim powiedzieć? jak skończą 15 lat i zaczną rozumieć? nie chcę mieć przed nimi tajemnic...chcę mieć ich zaufanie, ale też nie wyobrażam sobie takiej informacji przedstawić pięciolatkowi!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wiem jak u Ciebie
u mnie...też człowiek z przeszłością, z dwójka dzieci... Ma kontakt z dziećmi, ba on nawet z nimi mieszka od czasu do czasu... Wiem, że to trudno pojąć, ale zazdrość jest czymś okropnym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona żona
u mnie nie ma kontaktu, też wiem co to zazdrość, napewno miałabym dużo problemów z tym, oceniałabym jak trakruje tamte dzieci a jak nasze, porównywałabym - wiem, to chore, ale pewnie by tak było... no ale jak nie ma kontaktu, jak u mnie, to też można sobie znaleźć jakiś problem, wierz mi... :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
znam mężczyznę, ktory jako młody chłopak założył rodzinę; nie ułozyło im się; ale pozostała córeczka; on zamieszkał z rodzicami; poznał młodziutką dziewczynę; duzo młodszą od siebie; pannę; zakochali się; jej nie pasowało,że ma przeszłość - dziecko; nigdy wprost, ale często mimochodem dawała do zrozumienia mu to; potem panna zaszła w ciążę; slub; urodziny syna; o córce wszyscy zapomnieli ;i jego nowa żona i on sam; tak było wygodniej; nikogo nie kłuła ta dziewczynka w oczy; ich syn dopiero jako nastolatek dowiedział się, że ma przyrodnią siostrę; ten mężczyzna nie utrzymuje żadnego kontaktu z córką od dawna; był złym ojcem dla niej; był złym mężem dla swojej żony; nigdy o tym nie mówi, bo nie chce; wstydzi się; jest doskonałym ojcem dla swego syna; wzór ojca rzekłabym; ale do przeszłości - nie chce wracać; nie myśl za niego i nie martw się za niego; nadgorliwośc jest gorsza od faszyzmu; a wasze dzieci powinny wiedzieć, że mają rodzeństwo; powinny znać prawdę; i powinien to powiedzieć im ich ojciec, nie ty; ty mozesz go wspierać w tej chwili - milczeniem;

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lamella
dzieciom powiedz jak nadarzy się okazja. Na szczęście małe dzieci takie informacje przyjmują ot, tak po prostu, to dorosli dorabiają do tego atmosferę skandalu. Taką okazją może być bajka, film w telewizji, ćwiczenie w szkole na temat pochodzenia i rodziny. im wcześniej, tym lepiej - mniejsze dzieci z taką informacją łatwiej się oswajają, bo rozumieć i tak nie zrozumieją - nawet jak będą starsze. wyrzutów sumienia nie powinnaś mieć, nie miałaś na to żadnego wpływu, tak się ułożyło życie i tyle. Mąż pewnie nie chce o tym rozmawiać, bo to boli. Mam kolegę w takiej sytuacji, on tez się wycofał na wyraźnie żądanie dzieci. Są sytuacje, kiedy głową muru nie przebijesz. Nie wiem ile lat mają tamte dzieci, może warto spróbować ponownie? choćby po to, żeby im powiedzieć, że ojciec o nich pamięta, nawet jeśli one teraz nie chcą mieć z nim do czynienia - warto żeby wiedziały, że on czeka, że jeśli kiedyś będą go potrzebowały, to drzwi są otwarte

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona żona
dziękuję Wam bardzo, dziewczyny ja myślę, że się wycofam poprostu, pomyślę jak to załatwić z naszymi dziećmi, żeby nie czuły się oszukiwane, ale przeszłość poprostu zostawię, bo co mogę zrobić mam wrażenie, że mąż nie chce pamiętać, czasem zachowuje się tak, jakby tamten okres przespał a teraz sie dopiero obudził kiedy zadawałam mu jakieś pytania o rozwój czy wychowanie dzieci, kiedy urodziły się nasze (jak się przewija, co to jest trzydniówka) to nigdy nie wiedział, nie pamiętał - najpierw myślałam, że udaje,, że tak tylko mówi, żeby mi nie zrobić jakoś przykrości, że on juz to przechodził ale wiecie co, kiedy wybieralismy imie dla naszego synka, on nagle zaproponował takie samo, jak ma na drugie jego syn z tamtego związku - ja zrobiłam smutną minę, nie wiedziałam co myśeć a on się dopytywał czy mi się to imię z kims kojarzy kiedy w końcu wybuchłam i powiedziałam, że nie będę powtarzać imion, które on już raz nadał innym dzieciom - on zrobił się blady, oczy mu wyszły na wierzch i bardzo mnie przeprosił, mówiąc, że nie pamiętał, zapomniał... dla mnie to strasznie dziwne, ale jestem pewna, że nie kłamał, bo reakcja była naprawdę szczera wiecie, on wtedy dużo pracował, prawie nie było go w domu, nie jeździli na żadne wycieczki, nie był z dziećmi nawet nigdy w zoo... z nami jest prawie cały czas, ciągle gdzieś jeździmy, zwiedzamy, kupuje dzieciom prezenty (malutkie, jakies książeczki) często mówi, że je kocha ja mam wrażenie, że on się dopiero uczy przy mnie, jak być ojcem, czasem czuję się, jakby obserwował co robię ja i powtarzał to samo - na przykład nazywa dzieci takimi samymi zdrobnieniami jak ja, mówi śmiesznym głosem, jak ja w tamtym związku żona na niego cały czas fukała, wszystko robił nie tak, jak już coś zrobił z dzieckiem to było albo za krótko albo niedobrze i dzieci powtarzały mu tak samo, a to chyba nie jest szczyt marzeń usłyszeć od kilkulatki "tato, czemu ty żresz cały czas" albo "tato, czemu jesteś taki gruby" - ojcowie są chyba bardziej próżni niż matki, chcą być przykładem dla dzieci, a nie pośmiewiskiem, może on się czuł w tamtej rodzinie poprostu źle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×