Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

czy to minie, czy to koniec mojego małżeństwa ?

Polecane posty

Gość gość

Jestem zamężna od kilku lat. Do te pory było wszystko dobrze. z moim mężem dogadywaliśmy się naprawdę dobrze. Nie kłóciliśmy się. Bardzo kocham męża. Czułam, że on też mnie kochał. Problem zaczął się gdy zaszłam w ciąże. Wtedy okazało się, że mój mąż niekoniecznie chce dziecka. Zaczął mnie obwiniać, że ciąże sobie zaplanowałam sama bez jego uzgodnienia. Miałam wielki żal do niego o to. Ale temat wkrótce przycichł. Problem zaczął się jak byłam w 4 miesiącu ciąży. Nagle okazało się, że jest ciąża zagrożona. Leżałam wiele tygodni w szpitalu. Urodziłam wcześniaka. Moja córcia miała bardzo małe szanse na przeżycie, ale póki co każdego dnia walczy. Jestem co dziennie u niej w szpitalu, siedzę u niej i modlę się, żeby była zdrowa. Za to z mężem kompletnie oddaliliśmy się od siebie. Ja całe dnie spędzam w szpitalu. On jest w domu. czasem odwiedzi małą, ale króciutko. Prawie w ogóle przestaliśmy ze sobą rozmawiać. Nie kłócimy się, ale zachowujemy się jak dwoje obcych osób. W naszym małżeństwie zrobiło się zimno, chłodno i ozięble. On nie próbuje nawet ocieplić tych naszych relacji. Ja jestem płaczliwa. Jestem przygnębiona zarówno stanem zdrowia córki, jak i sytuacją w domu. Czuję żal do niego, za jego zachowanie na przełomie tych ostatnich kilku miesięcy. W głębi duszy go obwiniam, że to jego wina, że tak wcześnie urodziłam, i nie donosiłam ciąży. Czasem mam ochotę mu to wykrzyczeć, ale coś mnie powstrzymuje. Nie wiem jak to się skończy. Chciałabym, żeby było tak jak kiedyś, w głębi serca kocham męża, ale boję się, że to może być początek końca naszego małżeństwa. Chyba zbyt wiele żalu z mojej strony jest, zbyt przykrych słów też padło. To, że on nie próbuje ze mną rozmawiać i jest taki chłodny wobec mnie potęguje to, że z każdym dniem jak się bardziej zamykam na niego. Proszę poradźcie mi coś. Czy myślicie, że jak mała wróci ze szpitala to wróci wszystko do normy ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ładnie się zachował, ale może jest w szoku i mu przejdzie. Najwyraźniej jest ułomny emocjonalnie :O Współczuję Ci i życzę siły :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A nie wydaje ci sie że to TY jesteś problemem tego małżeństwa? Dziecko w szpitalu i płaczliwa baba, która obwinia męża za wszystkie nieszczęścia. Toż tego nawet koń by nie zniósł!! Za jakąś robote byś sie wzięła!! Zamiast chlipać i strzelać focha!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zona1988
Współczuję ci naprawde i życzę żeby malutka szybko doszla do siebie a twój mąż to szkoda pisac nawet. Szok szokiem ok nie chcial dziecka tez ok ale te teksty ze sobie sama zaplanowałaś, pewnie pszczola cie zapyliła?? Jakiś idiota. Może niech poczyta co jest potrzebne żeby splodzic dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty powyżej to mocno upośledzona jesteś? Nie wiesz o tym że można sobie SAMEMU zaplanować i zrobić dziecko nie uzgadniając tego z nikim? A teraz uważaj, bo sie mocno zdziwisz: także facet może tak zrobić ;) Zaplanuje sobie i zrobi ci dzieciora, zanim sie spostrzeżesz :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zona1988
Mam juz dwoje dzieci razem zaplanowanych. Z tego co autorka pisze to zabolało ja to a poza tym facet jak tak bardzo nie chce to niech sie zabezpiecza a nie oferma jakas teraz winę zwala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale to ona winę zwala! Chłopinie sie raz wyrwało, bo poczuł się pominięty. A ta chlipie i wqrwia ucho samą swoją obecnością - koń by sie kopnął w czoło!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zona1988
Ok pomijając zwalanie winy pozostaje jeszcze kwestia zabezpieczenia. Ja jezeli nie będę chciała zajść w ciążę np tak jak w tym momencie to sama dbam o to żeby wpadki nie bylo. Umiesz liczyć licz na siebie. Tak samo w druga stronę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trudno jest odpowiedzieć na pytanie.Myślę ,ze mąż był zdowolony z małżeństwa parę lat,bo byliście sami dla siebie.Nie wiem jakie życie małzeński prowadziliście .Pojawienie sie dziecka wszystko zmienia i to jest głównym powodem takiego zachowani twojego męza.Nie sądzę aby przestał Cię kochac.Nie wiem czy wczesniej rozmawialiście na temat powiekszenia rodziny,ale jeżeli on był przeciwny a Ty i tak zaszłaś w ciąże ,to ma prawo być zły.Mężczyźni są na ogół egoistami i będzie obwiniał ,tym bardziej ,że życie dziecka jest zagrozone.Myślę również ,że mąż poprostu boi się być przy dziecku w szpitalu bo jest słaby ,nie wie sam jak ma sie zachowac w tak ciężkiej dla niego chwili.Ja nie bronię męża ,tylko chcę naświetlic jak to moze wyglądac z jego strony.Ty musisz być silniejsza od niego,próbuj rozmawiać dlaczego tak się zachowuje ,być może takie rozmowy wyjaśnią wiele Twoich wątpliwości.Jeżeli to jest możliwe to najblizsza rodzina też nie rozmawia .Wszystko da sie uratować tylko trzeba mądrze postępowac czego Tobie i dzidzi zycze z całego serca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
OT, mądrego to i poczytać nie szkoda. A często jest tak że nieplanowane dziecko, po pierwszym szoku, jest oczkiem w głowie tatusia. Czego i tobie życzę ;) A ty od planowania i liczenia - weź sie i wykastruj. Będziesz 100% pewna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może porozmawiaj o tym z kimś z najbliższej rodziny, z kimś zaufanym, kto pomoze Ci dotrzec na nowo do męża. Wydaje mi sie, że zacząl Cie obwiniać ze zwykłego tchórzostwa, bo dziecko zmienia cały świat. Musisz przestać płakać i wziąść się za rozmowe z nim... Twoim najmocniejszym argumentem jest to, że zyje cie razem w malżeństwie i musicie się dogadać... Trzymam mocno za Ciebie kciuki i dużo, dużo zdrowia dla maleństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taa. Wciągnij w swoje schizy swoją mamusię, jego mamusię i sześciu kuzynów. Ci mąż podziękuje za kolejne upokorzenie! No i bez przesady - nikt tu za ciebie kciuków nie trzyma :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zona1988
Kobieta musi brać wszystko na swoj***arki. Nie dość ze siedzi w szpitalu, to jeszcze musi rozmawiać z mężem, tłumaczyć i ratować rodzinę. Nie za dużo? A w zamian tak jak autorka pisala żadnego wsparcia i minimalne zainteresowanie dzieckiem. To trwa kilka miesięcy wiec nie wiem czy tak łatwo można zapomnieć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A po kiego grzyba tam siedzi całe dnie? I jeszcze wymaga żeby mąż też całe dnie siedział? Po co? Pytam się: PO CO?? Bo musi pokazać, jaka to ona cierpiętnica skrzywdzona jest? Niech idzie do domu, ugotuje chłopu obiad i chałupe posprząta - bo jak dziecko wyjdzie ze szpitala to sie od kurzu udusi. Ze dwa kije na grzbiet i w pole wygnać do orania - zaraz by sie ogarnęła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a w czym problem bo chyba spoko wszystko jest tylko facet tylko pewnie ma kogos na boku 333 www.youtube.com/watch?v=GuszCNR-5Lo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to znowu ja. Przeczytałam Wasze wypowiedzi i dziękuję za komentarze. Dużo macie racji w temacie. Co do Ciąży to jak braliśmy z mężem ślub to zawsze było założenie że będzie dziecko. Nie było powiedziane kiedy ale z założenia było powiedziane, że chcemy mieć wspólne dziecko. Mąż jest sporo starszy ode mnie i jak się okazało, że jestem w ciąży. Zaczęła się panika z jego strony, że on jest za stary na dzieci . Dopiero wtedy zorientowałam się, że on dzieci nie chce, a to co wcześniej mówił, było tylko takim gadaniem - w sumie nie wiadomo po co. Później niby się już zaczął trochę cieszyć, ale to wszystko takie nienaturalne było dla mnie. Od tego momentu właściwie zaczęłam go trochę inaczej postrzegać. Miałam żal do niego, ale wiele osób mi mówiło, że jak się urodzi dziecko to on zmieni zdanie. Może i tak będzie . Na razie trudno mi to ocenić, bo dziecko leży w Szpitalu i póki co nawet nie ma szans nawiązać z małą jakichkolwiek więzi. Martwi mnie bardziej że między nami się popsuło. My się od siebie oddaliliśmy. Nie rozmawiamy tak jak kiedyś, nie przytulamy się. Właściwie nasze tematy są jakby służbowe - co zjesz na obiad, śniadanie, wrócę ze szpitala o tej godz. ... itd. Na tym się kończą rozmowy między nami. Jest mi teraz dosyć ciężko ze względu na stan zdrowia małej. Na dniach czeka ją mała operacja. Bardzo się martwię czy wszystko się uda. Przydałoby mi się wsparcie męża, taki zwykły życzliwy gest z jego strony. Na początku naszego kryzysu jeszcze próbowałam się przytulić do niego i jakoś rozpocząć rozmowę, ale teraz zauważyłam, że już mi się nie chce. Nie potrafię już wykonać sama pierwsza kroku w jego stronę. Po prostu zamknęłam się totalnie na jego osobę i jestem totalnie skupiona tylko na małej i tym co mam ewentualnie zrobić. On - tylko mnie drażni, w każdym geście i każdym słowie. Nie wie dlaczego mi się tak w głowie poprzewracało ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pewnie że wie. Hormony. Musisz wiedzieć, że ty nie jesteś człowiekiem w potocznym rozumieniu tego słowa. Ty jesteś takim automatem działającym na hormony: jak ci sie wleje troche testosteronu, to ci wąsy wyrosną. Jak innej piochtaniny - to dajesz mleko. A jak ci sie miesiączka zatrzyma - to trza sp..lać. A jak cie nikt nie wydyma przez 3 miesiące - to ratuj sie kto może ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I co najgorsze, to nie jesteś w stanie niczego z tym zrobić. Jak taki pies profesora Pawłowa. Biedne zwierzątko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak, coś w tym jest. Burza hormonów, do tego brak wsparcia ze strony męża i brak zainteresowania. I już załamanie nerwowe gotowe :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i wracamy do punktu wyjścia: czyja wina? Męża wina!! Bo przecież mąż ma rozum, a żona hormony. A co na to równouprawnienie i feministki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja ci powiem tak są faceci którzy nigdy ale to nigdy nie powinni mieć dzieci z prostego powodu. Mianowicie nie potrafią znieść że jest ktoś równie ważny jak oni sami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ŻADEN facet nie może tego znieść! Na początku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tyle że temu nie przechodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo ma durną babę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Być może osobiście, znam koleżankę (przyjaciółką mogłabym ją nawet nazwać, ale nie nadużywam tego słowa, bo mam dwie) która już była po 30 i chciała mieć dziecko, jej mąż młodszy nie chciał. Rozstała, się co z mężem, taki powód i wzięła z nim rozwód. Miotała się 5 lat, on też, aż doszedł po 5 latach, że to Ona jedyna. I zaczął za nią biegać, dziś mają już wspólne dziecko i są po ślubie ponownym, na którym ja byłam świadkiem:P Dziś najlepszy ojciec i mąż:P Znam osoby, które nie chcą dzieci i to dla nich szacun.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zawiodłaś się na nim - i nie chce cię martwić, ale od tego nie ma już odwrotu. Juz nigdy nie zaufasz mu tak samo, bo już wiesz, że nie masz w nim oparcia, że nie możesz na niego liczyć. Nawet jeśli nie pragnął dziecka tak samo jak ty - gdyby cię kochał, to ze względu na ciebie powinien być dla ciebie oparciem, widząc co przeżywasz. Takie rzeczy można wybaczyć jak się bardzo kocha - ale zapomnieć się tego nie da.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak macie dużo racji w tym co piszecie. Zawiodłam się na nim. Mam żal do niego. Mam mu to ochotę wykrzyczeć, wygarnąć. Mam żal, że mnie oszukał. Jak bym wiedziała, że ma inne plany na życie, nie związałabym się z nim. Uważam, że jak obie osoby nie idą w jednym kierunku to nie potrzebnie się wiążą. Każdy ma prawo do swoich marzeń. Ja chciałam mieć rodzinę, dziecko ... Potem jak już ciąża stała się faktem były małe kłótnie, wyrzuty i tu też mam żal do niego. Zabrał mi całą radość z oczekiwania na moje maleństwo. Nie otoczył mnie opieką. I teraz w tej chwili. Widzi jak przeżywam to, że mała jest wcześniakiem, choruje. Nie umie mnie wesprzeć, przytulić, powiedzieć jakieś dobre słowo. Tak mi tego potrzeba. Skutecznie mnie zniechęca ku sobie. Jak długo to udźwignę. Kocham go jeszcze, ale boję się, że któregoś dnia pęknie coś i całkowicie się zniechęcę do niego. I to będzie nasz definitywny koniec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zastanów się czy chcesz z takim człowiekiem spędzić życie. Olewa własną, chorą córkę, nie daje Ci wsparcia psychicznego, ja bym kolesia olała, zresztą sam pewnie odejdzie jezeli okaże się, że córce potrzebna jest np. żmudna rehabilitacja. Te które popierają Twojego męża to albo zgorzkniałe stare panny dla których byle jakie portki są cudem i niespełnionym marzeniem, albo żonki na utrzymaniu męża, całkowicie od niego uzależnione.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyno uciekaj bo to cię zje od środka. Na siłę nikogo do dziecka nie przekonasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
heh wygodnie mu bylo tyle lat i nagle sie skonczylo. pojawil sie malutki czlowiek, ktory nie dosc, ze zabral cala uwage zony to bedzie wymagal juz zawsze opieki, czasu, dodatkowych wydatkow...twojemu mezowi to sie nie podoba i nie moze sie z tym pogodzic. dziewczyno, co by nie myslec, twoj maz nie zdal egzaminu. nie dal Ci najmniejszego wsparcia, zamknal sie w sobie bo tylko o sobie mysli. moze i za jakis czas pokocha coreczke, ale byc moze twoj zal za to jak bardzo Cie zawiodl juz nigdy nie minie i mimo prob i checi nie pozwoli wam juz wrocic do relacjii sprzed ciazy. zawsze bedzie tylko pozornie dobrze, a w sercach lód... droga autorko, pisze tak dosc mocno, ale to tylko dlatego, ze przezylam to samo, czytajac twoj post mialam wrazenie ze to ktos opisuje moje zycie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×