Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

dewka2

jak się otrząsnąć, jak zapomnieć

Polecane posty

Spotkaliśmy się w wieku dojrzałym, kobieta z przeszłością i mężczyzna po przejściach, oboje po dwóch nieudanych związkach - ja wolnych gdzie z pierwszego mam dziecko, on rozwiedziony, nie wyszedł mu powrót do kochanki, bezdzietny. Teraz oboje dobrze po czterdziestce. Zamieszkaliśmy razem po 2 latach znajomości, wydawało się, ze jest dobrze - dogadują się z moim nastoletnim synem, dla mnie jest dobry, czuły, opiekuńczy mimo, ze ja silna osobowość, nauczona życiem samodzielności. Przy nim czułam się kobietą. Nie wiem co sie stało po 3 latach razem. To co było moją zaletą stało się wadą, on emeryt dorabiał w weekendy, więc się pogodziłam z samotnymi sobotnimi wieczorami, gdzie ja pracowałam cały tydzień. Nagle zaczął być zazdrosny o syna, pod przykrywką właściwego wychowania i pobudzania ambicji dołował chłopaka kształtując w nim poczucie nieudolności zyciowej. Również w stosunku do mnie stał się zimny, odsunął się w łóżku i w życiu. O mnie też był (jest) diabelnie zazdrosny. Nagle wszystko dotąd \"nasze\" stało się \"jego\" a ja i syn powinnismy mu być wdzięczni bo podniosła się nasza stopa życiowa. Nie ważne, że ja zarabiałam więcej niż on, nie ważne, że syn ma rentę w wysokości średniej pensji.... Odeszłam, radzę sobie świetnie finansowo, syn jest dojrzałym odpowiedzialnym, dorosłym juz mężczyzną, nigdy nie sprawiał mi kłopotów, jest samodzielny. A ja tęsknię... cholernie tęsknię za nim... nadal go kocham. Próbowaliśmy się dogadać, ja zbyt rozemocjonowana, on ciągle widział przeszkodę w mojej nadopiekuńczości (!?) chciał wyeliminować syna z naszego zycia - to był jego warunek ewentualnego powrotu. Próbował siłą mi wtłoczyć do świadomości swoje racje, krzyczał jak tylko próbowałam wyrazić swoją opinię, posunął się nawet do uderzenia mnie. Wtedy powiedziałam - dość! Nie umiem sobie poradzić z tęsknotą, nadal czuję nasz związek i zobowiązania wobec siebie, chociaż nigdy nie przyjedzie do mnie czy po mnie, jego zdaniem jak chcę to mam sama tam przyjechać, albo nawet wrócić. syn ma mnie tam zawieźć jednocześnie nie można synowi tam wejść, on go nie chce widzieć. Jak zapomnieć? Rozsądek jedno a serce woła swoje.... Praca ponad siły, szukanie zapełnienia czasu by nie myśleć, sukcesy w pracy, robienie sobie przyjemności, spokój w domu... a ja wciąż lecę myślami do niego....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iksinski
pewnie jest jak piszesz ale ciekawe jak to wyglada z jego perspektywy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość będzie bardzo ciężko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lamella
żeby się z czegoś wyzwolić, trzeba gruntownie to przeanalizować. Nie tylko to, co się zawaliło w związku, przede wszystkim trzeba przemyśleć co tak naprawdę ciągnie cię do kogoś, kto ci do pięt nie dorasta. Dlaczego stawiasz się w roli ofiary? dlaczego nadal cię pociąga ktoś, kto jest takim egoistą, kto oczekuje, że ślepo podporządkujesz się jego wizji życia, zapomnisz o swoich potrzebach? z jednej strony - oceniasz racjonalnie, z drugiej - nie możesz się wyzwolić. Nie możesz, czy nie chcesz? przecież ten związek cię tylko rani, dla ciebie jest toksyczny, niesie ci nerwy i poczucie krzywdy. Twoja tęsknota bazuje na wspomnieniach, trzeba zdać sobie sprawę, że tęsknisz za swoim wyobrażeniem o tym facecie, a nie za nim - takim jakim jest naprawdę. nie piszesz ile minęło od rozstania, ale daj sobie czas. Może pomógłby terapeuta, żebyś mogła uporać się z emocjami, wyrzucić to z siebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyprowadziłam się od niego półtora roku temu, przez ten czas spotykaliśmy się by się dogadać, a wychodziły tylko kłótnie, które kończyły się pretensjami o syna. Przyjeżdżał po mnie, bo tylko u niego mogliśmy rozmawiać, nigdy nie chciał się spotkac na neutralnym gruncie. Przez te półtora roku nigdy nie czułam radości ze spotkania po spotkaniu, jedynie przed. Miałam nadzieję, że zrozumie, ze nie wyrzeknę się syna, że nie zerwę wszelkich kontaktów z synem, bo taki jest warunek bycia z nim. Dążyłam do kompromisu, on stawiał coraz wyżej poprzeczkę. Masz rację, chyba tęsknię za tym mężczyzną, którym był przed kryzysem. A jaki jest naprawdę? Wierzę, że taki jakim go znałam, ale wiele wskazuje, że się mylę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Iksińskiego - prawda lezy po środku. Podam Ci tylko jeden przykład z jego zachowania wobec mnie i syna. Dojeżdżam do pracy 30 km autem, stad nie ma dojazdu autobusem, chyba ze się pójdzie ok 5 km na przystanek. Czasem jechałam do pracy na godz 10, a ze względu na dojazd syna do szkoły woziłam go codziennie, więc w te dni kiedy później zaczynałam pracę, jeździłam wcześniej by syn zdążył do szkoły a ja w tym czasie robiłam potrzebne zakupy. Zabronił mi tego - syn miał iść pieszo do autobusu w te dni, a ja dwie godziny później jechałam autem w tym samym kierunku. Nie wspomnę, że jazda autobusem to dodatkowe koszty. Mieliśmy dwa auta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O to chodzi, że nie potrafię, nie myślę o innych mężczyznach, kazdego porównuję z nim, za nim tęsknię... jak zapomnieć, jak się z tego wyzwolić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeju jaki psychol
"zabronił mi" o żesz kurwa.... Kobieto otrząśnij się!!!!!! Jeszcze dupek jakies warunk stawia, manipulant cholerny, uzaleznil babę od siebie i pokazuje na co go stac i ciągnię tę linę, ile jeszcze się napręży, na ile jeszcze sobie mogę pozwolić. Weź, użyj rozumu na odmianę, kobieto!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawa doświadczeń
up up up up ciekawe jak sobie radzisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przecież to czub
Powinien do pierdla trafić:P.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaccaranda
Rozumiem Cię Dewka...i nie rozumiem. Tydzien temu w nie do konca jasnych okolicznlosciach, rozpadl sie moj zwiazek. Trwal 5 lat. Jemu przestalo zalezec, chyba przestal mnie kochac...Ale nigdy nie dowiedzialam sie tego, nigdy nie powiedzial wprost. Wiec to chyba ja musze \"dopelnic formalnosci\". Faktem jest, ze przestalam moc miec wlasne zdanie. Pytanie o to jak w pracy to \"przepytywanie\", pytanie gdzie byl to \"kontrolowanie\", a pytanie kiedy wreszcie rozwiedzie sie ze swoja zona, z ktora nie mieszka od 6 lat to \"naciskanie\"... Nie moglam juz niczego chciec, o nic prosic, niczego wymagac. Mimo to tesknie za nim, za jego cialem, za jego zapachem...Traktuje to jednak jako uzaleznienie jak od papierosow. Pierwsza rzecz- wykreslilam jego telefon z komorki. Zebym z przyzwyczajenia nie wybrala \"J\" i przy okazji jego numeru. Dewka bedzie Ci trudno, ale ten Twoj naprawde wyglada beznadziejnie. Zakaz Ci wozic syna??To jakz Ty jestes niezalezna? On juz Cie nie kocha, bez wzgledu na to co mowi. Czlowiek ktory kocha tak nie postepuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość on jest po prostu
zazdrosny o Twojego syna, sam nie ma dzieci i nie rozumie jakie więźi łączą rodzica z dzieckiem - zapomnij i tak z tego nic nie wyjdzie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jaccaranda, no własnie, widzę zbiezność w tym co piszesz z moja sytuacją. Nie wolno mi było chcieć - naciskanie, kontrolowanie itd Nie napisałam o tym, ale tak było. Czy zazdrość o syna pojawiła się nagle, po tylu latach? a wcześniej, byli kumplami to ukrywał się ze swoimi prawdziwymi uczuciami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×