Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ZbytWrazliwa

Rozwod porazka nie radze sobie

Polecane posty

Gość ZbytWrazliwa

Witajcie. Jestem na etapie rozwodu. Wczesniej kilka lat separacji, nie chcialam tego. Uwazam, ze to porazka zycia i nie ma nowego zycia po rozwodzie. Czy sa jeszcze osoby, ktore czujs podobnie. Nie jestem tu po to by robic z siebie cierpietnice. Ale mnie tak boli ta sytuacja, ze nie moge ruszyc z miejsca. ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, ja jestem na etapie separacji od niedawna, ale coraz bardziej myślę ze skończy się tak jak u Ciebie. Tez nie wyobrażam sobie na to chwile nowego życia,chociaż odnoszę jakieś tam sukcesy wcale mnie to nie cieszy i myślę tylko o wiadomo czym. Wszyscy i tak we mnie chyba juz zwątpili no i ja zaczynam wątpić czy walka z życiem ma dalszy sens..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z życiem wcale nie trzeba walczyć. Życiem można sobie płynąć. Z prądem... A płynie się bardzo fajnie bez obciążenia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja jestem na etapie załatwiania separacji ( dopiero zaczynam ) . Maz jest alkoholikiem. Bardzo się tego wszystkiego boje. :( a najgorsze jest to, ze nadal kocham meza. Maz "tylko" pije , nie ma zadnych awantur, bicia itd. Zachowuje się jak normalny maz tylko ma problem z piciem. Mam nadzieje , ze otzrezwieje w końcu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Separacją go będziesz trzeźwić? Masz pomysły..., masz....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZbytWrazliwa
Wyszlo jak wyszlo. Zdecydowal o rozwodzie. Zeby dac mu rozwod, odpisalam na pozew bez orzekania o winie. Ze nas juz nic nie laczy i nie kochamy sie. Z mojej strony jest inaczej. Ale to nic nie zmieni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty niue jesteś ZbytWrażliwa, tylko ZbytGłupia! Ale teraz to już sama to wiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mozesz jeszcze walczyc i powiedziec prawde na rozprawie. Nic straconego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niech zgadnę - to twój pierwszy facet w życiu? rozwód to nie koniec życia, a początek nowego życia, na które dajesz sobie szansę. Parę lat separacji to dość, żeby zdać sobie sprawę, że nic z tego nie będzie. jak mówi piosenka kocha się raz, potem drugi i trzeci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZbytWrazliwa
Nie, nie pierwszy. Przed mezem bylam w kilku zwiazkach, jeden 2 - letni. Aczkolwiek straty i rozpad takich zwiazkoo nawet nie porownuje do malzenstwa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZbytWrazliwa
moze to dla innych szansa na lepsze zycie. Kwestia charakteru i podejscia. Ale smuto mi stwierdzic, ze malojest ludzi, ktorzy mysla podobnie jak ja. To jest przeciez poza, bo potem juz nic nie jest takie samo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nowa ja

Witam jestem w trakcie rozwodu( ja złożyłam pozew) mąż nie nie kocha i mówi o tym otwarcie , uwaza ze sama na to pracowałam , ( siedzialam w domu z dwójką małych dzieci , zajmowalam sie domem i podwórkkiem- koszenie trawy itp.) mąż w wolnej chwili zajmowal sie swoim hobby , malo pomagal przy dzieciach uważał że teraz jest mój czas na wychowanie jego będzie za parę lat... proponowalam mężowi terapię ale on  nie chce, u nas jest bardziej o finanse ,on nie rozumie ze dzieci kosztuja , uwaza ze ja go oradam na kase. Kocham go ale nie wiem czy moge coś jeszcze zrobic skoro powiedział ,,nie,, biore wine na siebie i cierpię , nie wiem jak sobie z tym poradzić ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aga
1 godzinę temu, Gość Nowa ja napisał:

Witam jestem w trakcie rozwodu( ja złożyłam pozew) mąż nie nie kocha i mówi o tym otwarcie , uwaza ze sama na to pracowałam , ( siedzialam w domu z dwójką małych dzieci , zajmowalam sie domem i podwórkkiem- koszenie trawy itp.) mąż w wolnej chwili zajmowal sie swoim hobby , malo pomagal przy dzieciach uważał że teraz jest mój czas na wychowanie jego będzie za parę lat... proponowalam mężowi terapię ale on  nie chce, u nas jest bardziej o finanse ,on nie rozumie ze dzieci kosztuja , uwaza ze ja go oradam na kase. Kocham go ale nie wiem czy moge coś jeszcze zrobic skoro powiedział ,,nie,, biore wine na siebie i cierpię , nie wiem jak sobie z tym poradzić ?

Twój mąż to świnia i tyle. Obarcza Cię winą a gdzie on był w tym czasie? Jest żałosny, założę się że jest ktoś inny a Ciebie wpędza w poczucie winy.  Nie daj się kobieto, bo skoro mu taki układ nie pasował to mógł albo nie starać się o kolejne dziecko albo otwarcie Ci powiedzieć żebyś poszła do pracy a sam przejąć część obowiązków nad dziećmi. Nie zrobił tego, czemu? To są tylko wymówki. Gdybyś pracowała to by Ci powiedział, że za mało się dziećmi zajmowałaś i sobie zapracowałaś na brak miłości. Nie widzisz tego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie pewna.

Czy ze mną jest cos nie tak bo juz nie wiem...jestem mężatką od 11 lat mamy dwoje mych dzieci w wieku przedszkolnym ,złożyłam pozew o rozwód choc teraz tego żalujee bardzo mnie boli myśl że zostanę sama  , nie mam rodziny , teściów ,żadnej pomocy jestem tylko z nim on jest moim życiem boje się, ze sobie nie poradzę gdy on odejdzie ( złożyłam pozew w złości i żalu , miałam juz dość sluchania ,ze jestem nie udolna, ze mnie nie kocha wszystko robię źle chodź bym sobie flaki wyparowała to slyszalam ze jestem brudas i syfiara i ze jak wyremontuje sobie mieszkanie to on złoży pozew jeszcze mieszkamy razem ( domek jednorodzinny)bo stwierdził ze wyprowadzi się jak wyrontuje sobie mieszkanie w blokach które odziedziczył po ojcu. Boje sie że sobie nie poradzę w codziennością , juz nie wiem czy tak będzie czy on po prostu juz nakładl mi to do głowy, powiedział ze zobaczę co straciłam , wiem że nie bedzie łatwo bo wielu meskich zadan tym bardziej nieszkajac w domku nie potrafie zrobic. Plakalam ,Porsilam męża zebysmy dali sobie jeszcze szanse ale on nie chcę, traktuje mnie oschle , nie rozmawia ze mną  nie spie po nocach , nie mogę sobie z tym poradzić , nie wyobrażam sobie zycia bez niego nie wiem czy to strach przed zyciem, a nie znam innego zycia bo od zawsze byl tylko on, czy miłość...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×