Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość asieńka 58

zycie wdowy

Polecane posty

Gość asieńka 58

witam miło wszystkie wdowy , pozdrawiam serdecznie JOANNA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość onija
witam:)ciekawe czy uda sie rozkrecic,chyba nie było jeszcze takiego temtu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niezbyt wesoła wdówka
A może się uda? Powolutku, powolutku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość onija
Jak dlugo u was?U mnie minęlo 7 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niezbyt wesoła wdówka
U mnie minęły 4 lata, ja mam 56

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niezbyt wesoła wdówka
A gdzie autorka topiku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ONA_49
Jaka szkoda,że temat się nie rozwinął.Jestem od dość dawna wdową i naprawdę niewiele jest miejsc gdzie można porozmawiać na ten temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam serdecznie , myśle że jest monotonne życie wdowy , ale jeśli się miało męża drania tak jak ja byłam szczęśliwa ze umarł teraz jest mi trudno zaufac facetowi , dobrze mi jest samej i cenie spokoj tyle że musiałam ciężko pracować by sama wychować trójke dzieci , ale dałam rade i jestem szczęśliwa bo mam wspaniałe dzieci sa dobre dla mnie i szanują mnie i kochają a ja kocham moje dzieci i razem do szczęścia nam niczego nie potrzeba . ASIEŃKA58

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodowa 42
Ja 11 lat jestem wdowa, zostalam z maly dzieckiem. Dzisiaj juz przyzwyczailam sie do zycia i pogodzial sie ze tak musi byc, choc bol, tesknota pozostaja w nas na zawsze. Bardzo bym chcial zeby ten temat sie rozwijal bo nie ma takoch tematow dla nas, a przeciez naprawde duzo musialysmy przejsc zeby dochodzic do jakiegos w miare dobrego stanu psychicznego. Pozdrawiam . Odzywajcie sie kobietki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie wdowy,jestem wdowa od 13 lat ,zostalam z malymi synkami ,teraz to juz faceci ,18 i 15,lat...wiecie co,,tak sobie mysle ze po tylu latach mozna byc jeszcze szczesliwym,od 3 lat jestemw zwiazku z facetem fakt ,nie kocham go az tak ale chce z nim byc bo szanuje mnie ii moje dzieci,dba o mnie a tego mi bardzo brakowalo ,np milego slowa ,usmiechu,ale zdarza sie ze sobie poplacze i mam zle dni ,brak mi mojego meza ,on byl mojamiloscia jedyna,aletak widocznie mosialo byc ,potracil go pijany kierowca jak maz moj wracal do nas do domku z pracy,tragedi nie zapomina sie ot tak ,ale zuyje nadal,zycie nabiera kolorow usmiecham sie tak jak kiedys i to mi daje sile,pozdrawiam was wdowy ,u was tez kiedys usmiechnie sie sloneczko,bede tu zagladac ,Basia38 lat ,lodz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zunie
Wdowa, czy rozwódka - jeden czort. Nie ma znaczenia. Ważne jesteśmy MY !!!! Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niezbyt wesoła wdówka
Tęsknota, tęsknota, tęsknota...brak mi tego, czego doświadczyłam w ponad 30 letnim związku - brak mi bliskości, brak zwykłych, codziennych rozmów... o wszystkim i o niczym... z nim już nigdy nie nie porozmawiam, ale zawsze jeszcze pytam... i gdzieś tam, w oddali słyszę jego głos... Uleńka ... zastanów się! Zastanawiam się... i o dziwo moje życie nie jest puste... Znalazłam sposób na życie wdowy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość becia50
witam wszystkich samotnych z woli losu .od 8 lat jestem już sama ,ale nie samotna mam dzieci i wnuki ,lecz mieszkam sama i nie lubię weekendów .W.dzień powszedni idę do wnuka pilnuje go i jakoś tydzień zleci no ale tak musi już być internet jest oknem na świat i tak zabijam nadmiar wolnego czasu .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aleale....
Jestem wdową 7 miesięcy.jest mi bardzo ciężko,czas nie goi moich ran tylko je zabliżnia i co chwilę są one rozdrapywane.Mam 59 lat ,syna ,synową i wnuka ,mieszkają razem ze mną.Mąż mój zmarł nagle,nie chorował tym bardziej to przeżywam,bo była to śmierć niespodziewana.Był wspaniałym człowiekiem,kochającym ojcem i dziadkiem.Niestety ,śmierć mi Go w tak okrutny sposób zabrała.Tak samo jak Wy drogie Panie nie lubię niedziel,świąt ,weekendów,bo samotność jest okropna i zamiast z dnia na dzień żałość powinna być lżejsza,to jest większa rozpacz,pytanie co dalej jak żyć i po co? W tym wieku już sama nie chcę nic planować,niczym się cieszyć ,bo z kim i dla kogo ,jego już nie ma.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mja mamaaaaaaaaaaaaaaa
Moj tato zmarl w lipcu i moja mama zostala sama ,ja mieszkam za granica i ta jej samotnosc jest podwojna, terazna 3 miesiace do mnie przyjedzie. ale co dalej. codzienne rozmowy na skypie nie pomagaja. a czas w tym przypadku nie goji ran tylko wzmaga bol. martwie sie o nia. codziennie jezdzi na cmentarz. i tez zauwazylam ze wekeendy sa u iej najgorsze. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aleale...
Nie wiem,co Ci poradzić jeżeli chodzi o Twoją mamę.Jedno jest pewne ,że jest w rozpaczy.Czas tu nie ma nic do rzeczy,to tylko mówią ludzie którzy nie przeżyli śmierci najbliższej osoby.Im dłuższy okres od śmierci tym rozpacz większa i przeogromna samotność,tego nie da się opisać.Ja w ciągu 2 miesięcy straciłam 7 osób,teściów,kuzyna,dziecko od brata,rodziców i kilkadziesiąt lat temu córkę, a 7 m-cy temu męża.Nie wolno porównywać ,która śmierć jest najboleśniejsza,ale każdą inaczej się przeżywa.Jestem bardzo samotną i zrozpaczoną osobą,też chodzę na cmentarz jak twoja mama i płaczę nad grobem,nikt nie jest w stanie ukoić mojej rozpaczy.Mama Twoja na pewno tak też przeżywa i bardzo cierpi,ona może ci nie powie,bo nie chce Cię smucić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja mamaaaaaaaa
Witaj Wiem ze bardzo cierpi , ona z ojcem to byla bardzo doprana para,,wszedzie razem,, bardzo ja denerwuje jak ktos jej mowi za pol roku ci ,,przejdzie,, co ma jej przejsc to nie choroba ale nie wszyscy to nie rozmumieja. U nas w rodzinie tez nie wesolo. w lipcu tata, w wrzesniu babcia a wczoraj brat od taty byl chowany . Bardzo ci wspolczuje .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aleale.....
Ja z mężem też zawsze byliśmy i chodziliśmy razem wszędzie.Ci ,którzy mówią mamie że za pół roku będzie lepiej są w błędzie ta rozpacz dopiero będzie do niej docierać,wszystkie święta,weekendy,radości innych ludzi jak razem spędzaja czas ,spacery,przytulenia itp.kochana nie wiem co mam ci poradzić jak masz zająć się mamą,bo to nie jest takie proste. Nie wiem czy chorował Twój tata i ile miał lat.Mój mąż miał 59 lat i nie chorował . niedzielę 19.04.o godz 14.pogłaskał mnie po głowie ,wyszedł z pokoju i zmarł na zator na oczach 11 letniego wnuka i moim.Reanimowałam go przez 15 minut choć juz nie żył ,tak strsznie krzyczałam ,prosiłam Boga żeby mi go nie zabierał ,nie mogę na razie pisać,bo łzy ciekną na klawiaturę .Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja mamaaaaaaaaaaaaaa
Masz straszne przezycia za soba, Moja tato poszedl sam na badania do szpitala bo od pewnego czasu nogi go bolaly no i nie bylo wiadomo co to jest ( mial tam byc 7 dni) potem sie okazalo ze cos z nerkami i byl przewieziony do innego szpitala na badania i tam dostal zawalu nikogo przy nim nie bylo zostal odratowany al z bardzo duzym niedotleniem. Potem z szpitala z Zabrza znowu doszpitala na Nefrologie i tam zmarl na co tak do konca nie wiadomo bo nie chcialysmy robic sekcji juz i tak swoje przecierpial. Wiesz najgorsze bylo to ze moj tato mial 3 rodzenstwa a moja mama z tym wszystkim byla sama nikogo do pomocy nie bylo a ja tez nie moglam tak od razu przujechac. Duzo by zmienilo stan psychiczny mamy gdyby moja odzinka byla inna.Mam nadzieje ze ty masz wsparcie. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aleale....
MOj mąż nie raz mówił mi ,że bolą Go nogi.Jak zmarł to lekarz stwierdził.że to zator płucno-sercowy,nie zawał,po prostu w kończynach dolnych tworzy się zakrzep i on powoduje zator/płuca rozrywają się/po Twoim opisie wygląda ,że zmarł na tę samą chorobę co mój mąż.Mąż miał w trumnie bardzo chude nogi,a klatkę piersiową rozdetą,bo to wszystko doszło do serca.Nieraz myślę,że mógł iść z tym bólem nóg do lekarzato może by żył?Ale po tym co mi napisałaś,to by nic nie dało,takie było jego przeznaczenie,tylkoBOg zna godzinę naszej śmierci.Zbliża się godz.14 muszę skończyć pisać ,bo to godz,śmierci mojego męża odezwę się póżniej .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja mamaaaaaaaaaaa
Moj tato dostal zawal i go odratowali ale za pozno bo bylo juz niedotlenienie mozgu. A co do nog to masz racje moj tato mial miazdzyce to wykrylo jakies badanie. I mimo ze byl TATERNIKIEM I GOPROWCEM i prowadzil zdrowy tryb zycia lacznie z regularnymi badaniami to nic nie pomoglo. Moj Wujek polozyl sie spac a rano juz nie zyl. Zawsze powtarzam mamie ze tata jest z nami i wnukami i nam pomaga tak jak zawsze, a kiedys wszyscy sie tam spotkamy i mimo ze jestem katoliczka ale niepraktykujaca to w to gleboko wierze. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja mamaaaaaaaaaaaaa
Moj tato mial 63 lata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość becia1965
Ja również utraciłam ukochaną osobę, chora na raka płuc.Mija 5 miesiąc od smierci, a rospacz coraz wieksza.Czekam,że ON wróci i znów bedzie z nami.W domu czuje JEGO zapach , wszystko mi GO przypomina.Przyznam sie ,że nie moge patrzec na szczęśliwe małżeństwa, serce mi pęka z tęsknoty.Mam nadzieje ,że mnie rozumiecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aleale...
Pytasz,czy mam jakieś wsparcie,mam rodzeństwo 4 braci,każdy ma swoją rodzinę ,odwiedzają mnie sporadycznie,męzczyżni nie okazują wspólczucia ,tak jak kobiety.Mam też siostrę też wdowę,więc często do mnie przyjeżdzai razem wspominamy i płaczemy nad naszym losem.Mąż jak żył mieliśmy dużo znajomych,przyjeżdzali na grilla ,po warzywa,owoce zawsze byli ugoszczeni przez nas.W dniu pogrzebu "przyjaciele"obiecywali,że nie zostawią mnie samą i będziemy się spotykać.Rzeczywistość okazała się inna,nieraz ktoś zadzwoni zapyta czy już doszłam do siebie /pytanie nie z tej ziemi/.Jedna powiedziała mi ,że trudno takie jest życie i wszystkich to czeka.tylko że ona ma męża w wieku 65lat iżyje ,a mój miał 59 lat.Uważam,że jeśli ktoś nie przeżył śmierci swojego męża,to nie powinien się w ten sposób wypowiadać.,bo sprawia tylko ból jak nie wierz co powiedzieć wdowie,to lepiej nie mów nic.Zaznaczam,że to byli moi znajomi nie męża,niektóre może boją się o swoich mężów?bo jak sobie to tłumaczyć.Teściowa całe życie mi mówiła,że wdowa jest nikomu nie potrzebna i kto może to nią poniewiera miała rację/też była wdową/teraz doświadczam tego na własnej skórze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pocieszę Was
A jednak czas goi rany, sama się o tym przekonałam... Jestem wdową od 4 lat, pierwszy rok był najtrudniejszy, stopniowo musiałam pogodzić się, że jestem sama. Na co dzień zupełnie sama. Cała moja najbliższa rodzina mieszka od lat za granicą[córki, wnuki, siostry, brat z rodzinami]. Ale stopniowo wszystko zaczęło się układać, tęsknota pozostała, ale już tak nie boli. Trzeba nauczyć się żyć na nowo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aleale...
Widzę,że nie bardzo chcą samotne osoby/wdowy/rozmawiać o swojej samotności,szkoda...........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pocieszę Was
Ja, chociaż jestem sama, nie czuję samotności. Teraz robię to, na co kiedyś nie miałam czasu. Odkurzyłam rower, wyciągnęłam kijki, zarzuciłam na szyję aparat fotograficzny, odnowiłam stare znajomości. Okazało się, że sporo osób z mojego otoczenia jest w podobnej sytuacji a razem jest weselej. Jeszcze jest Uniwersytet Trzeciego Wieku, uczę się i zwiedzam, na razie najbliższe okolice. Czasami łapię się na tym, że brakuje mi na wszystko czasu... Życie wdowy, nawet samotne wcale nie musi być smutne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pocieszę Was
Na początek proponuję zmienić nieco tok myślenia... Zamiast płakać nad tym co straciliśmy, nad tym co bezpowrotnie minęło, radzę pomyśleć nad tym co dane nam było przeżyć. Naszym udziałem było życie u boku ukochanej osoby, przypomnijmy sobie szczęśliwe chwile - nie każdy może poszczycić się ponad 30 letnim stażem małżeńskim w miłości i zgodzie. Tych cudownych chwil nam nikt nie zabierze... aleale... - ściskam Cię serdecznie, a jeśli masz ochotę pogadać podaję Ci moje gg 4424136

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam panie! Ja nie jestem wdową, ale mó kuzyn tak... Historia bardzo smutna... Z pozoru niegroźny wypadek... Niestety niesumienność lekarzy dporowadziłą do śmierci młodą matkę... żonę... przyjaciółkę... :( To był ogromny szok dla wszystkich, zostawiła męża po 2,5 roku małżeństwa oraz swojego ukochanego synka tydzień przed jego drugimi urodzinami... To było straszne... Przeżyłam to głęboko, bo była moją przyjaciółką poza tym mam synka w jej wieku... :( W tym roku, w kwietniu minie 3 lata od jej śmierci... Jej mąż czuje się już gotowy na nowy związek, tak mi powiedział, ale jak tu znaleźć kobietę, która pokocha jego i syneczka... Chciałabym mu pomóc w tym, ale nie wiem jak... Nie chcę się bawić w swatkę, tym bardziej wtrącać, ale sam twierdzi, że nawet nie ma okazji żeby kogoś poznać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×