Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Viendee

Fragment mojej książki. Proszę o opinie.

Polecane posty

Gość Viendee

Spróbowałam i wyszło coś takiego. ;) To już ostatnia tabletka Ostatnia. Pomyślała z dziwną, prawie nie istniejącą ulgą, na wpół przepełnioną strasznym obrzydzeniem. Już nawet nie zastanawiała się, jak długo jeszcze będzie musiała sama, zupełnie sama, walczyć z tym cholernie nieznośnym bólem. Zapijając resztką wody okropny smak ostatniej tabletki, już prawie bez sił, bezszelestnie odsunęła się na podłogę. To już trzeci raz w ciągu czterech dni Zmęczenie nie opuszczało jej ani na chwilę. Ani na chwilę nie poczuła się dziecinnie szczęśliwa, nawet naiwna. Od czterech dni walczyła z przenikliwym uczuciem pełności, z tym naiwnie niepoważnym uzależnieniem. Teraz znowu bez sił leżała na środku pokoju, czując się jak ostatnia szmata. Przecież obiecała sobie Ubrana w czarna sukienkę odkrywającą i ramiona i kolana, czuła się wyjątkowo grubo. Nie miała siły wstać, aby doprowadzić się do porządku przed przyjściem matki. Doskonale zdawała sobie sprawę, że taki widok, wywołałby atak furii i żalu, przesadnie wylewającego się w słowach pretensji. Dla jej matki ona sama, była usposobieniem zła i całkowitej demoralizacji. Nawet nie próbowała tłumaczyć sobie dlaczego. Najważniejszą myślą, przewyższającą wszystkie inne była myśl, że jest ona w tej chwili niepotrzebna nikomu. Nie miała siły się podnieść. Tak naprawdę nawet nie chciała się podnosić. Bardzo usilnie postanowiła spróbować powstrzymać płacz. Jednak po chwili z jej nieobecnych, wręcz martwych oczu spływały strugi resztek czarnej kredki i tuszu do rzęs. Nawet to drażniło Jej spuchniete oczy wyjątkowo mocno. Czas mijał nieubłaganie długo. Każda sekunda, tak jakby niechętnie dłużyła się, przybierając kształt wieczności. Długie czarne włosy, wcześniej pięknie i majestatycznie upięte, teraz niedbale i chaotycznie opuszczone na ramiona, jeszcze bardziej dodawały jej dziwnego uroku. Jej uroda miała w sobie coś nietypowego, coś co pozostawało w pamięci. Duże, przejrzyście zielone oczy, zawsze podkreślone czarnym kolorem, prezentowały się ładnie z bardzo ciemnymi włosami, które zawsze miały w sobie delikatny odcień brązu. Kontrastu dodawała blada, porcelanowa cera, która czyniła ją czasami podobną do lalki. Jej sylwetka zawsze była zachwalana przez swoją zgrabność i proporcjonalność, zwłaszcza nogi, których prawie nigdy nie odkrywała. Ona sama nigdy tego nie dostrzegała. Dogłębnie utopiona w świecie kilogramów i centymetrów, zawsze w odbiciu widziała tylko dużą bezkształtną masę bez wartości. Nienawidziła wizualnie analizować siebie. Widziała w sobie tyko i wyłącznie dużo obrzydliwego tłuszczu i kilogramów. Zawsze porównywała się do innych kobiet. I zawsze według swojej oceny, wychodziła na ich tle fatalnie. Czuła się najzwyczajniej w świecie najgrubsza i najbrzydsza. I właśnie teraz to wszystko wylewało się w tych niechcianych piekących łzach. Cały ból. Cały olbrzymi żal spływał po zmęczonej już twarzy. - Cześć! Z jej półsnu obudziło ją codzienne powitanie brata. Już przyszłaś? Zdziwienie w jego głosie mieszało się z wyrzutem. I tak dobrze wiedział, że w ogóle nie wychodziła z domu. Znowu. - Tak. Skończyłam wcześniej. To kłamstwo, które już niemal automatycznie nasuwało jej się na usta. Nie wchodź do pokoju. Przebieram się. Skłamała po raz drugi. Ale przecież musiała jakoś wstać. Wspólny pokój całkowicie odbierał jej upragnioną i potrzebną jej w tej chwili prywatność. Młodszy brat nie mógł znowu zobaczyć jej w takim stanie. Z wielkim wyrzutem odczuwała, że nie jest dobrą siostrą. Czuła, że powinna mu dawać chociaż namiastkę jakiegoś przykładu z życia tych prawie już dorosłych lat, tymczasem ona nie była żadnym przykładem. Opierając się z całej siły o brzeg łóżka, z wielkim bólem w dolnych okolicach brzucha, powoli i bardzo boleśnie podjęła próbę podniesienia się z podłogi. Udało się. Sięgając po małe lusterko leżące na jej biurku, próbowała w miarę obiektywnie ocenić swój stan wizualny. Ostatecznie stwierdziła, że najlepiej będzie zarzucić na siebie dziwnie zieloną, za dużą o 2 rozmiary bluzę miotającą się wraz z innymi rzeczami pod biurkiem. Nigdy nie nosiła bluz z przyjemności, czy też z upodobania. To zupełnie kłóciło się z jej romantycznym, nieco eleganckim, poważnym i odrobinę psychodelicznym stylem. Jednak można było znaleźć w jej szafie pare zupełnie różniących się od siebie bluz. Traktowała je jak ochrona, niewidzialny płaszcz zasłaniający jej ciało. Najczęściej zakładała je po napadach bulimicznych. Ogromna ilość pochłoniętego pokarmu objętościowo zwiększała jej brzuch przynajmniej o osiem centymetrów. Nienawidziła na niego patrzeć, czasami po prostu się bała. - Mogę wejść?! Zaraz idę na boisko! W zniecierpliwionym głosie Maxa było już słychać złość. On też jako dorastający 12 latek potrzebował prywatności. Czy zwyczajnie swojego własnego pokoju. Czasami bardzo nie lubił dzielić go ze swoją 17 letnią siostrą, której zachowanie często bywa złośliwie irytujące. - Poczekaj jeszcze chwilę. Upinając szybko włosy w prowizoryczny kucyk, wzrokiem szukała jeszcze chusteczek, papieru, czegokolwiek czym mogłaby usunąć z twarzy łzy zmieszane z rozmazaną kreską i tuszem. Znalazła. - Nie musisz tak krzyczeć. Przecież koledzy Ci nie uciekną. Wychodząc spuściła głowę, udając, że poprawia kaptur. - Wiem, ale Kamil czeka na dole. Odburknął tonem już prawie obrażonym. Zarzucając swój sportowy plecak z piłką w ręku, zajrzał jeszcze na chwilę do kuchni. Jest coś do jedzenia? - Tak. Przecież znowu nie zjadłeś rano śniadania. Schowałam je do lodówki. Była wściekła, że o to zapytał. Owszem, w lodówce była kanapka. Ale rano były jeszcze cztery. Podczas napadu, chorobliwie chłonęła wszystko. 4 jogurty czekoladowe, 2 rogaliki z czekoladą, 4 kromki chleba z żółtym serem, 1/3 garnka zupy pomidorowej, 3 kiszone ogórki, resztka sałatki i 3 niezjedzone przez Maxa kanapki z kremem orzechowym. Tak wyglądało jej poranne „śniadanie. Nie zwróciła go. Coraz rzadziej decydowała się na wymiotowanie. Już nie potrafiła patrzeć na niestrawione, najczęściej nie przeżute dokładnie resztki spływające przed jej oczyma. Jej sposobem na przywrócenie objętości brzucha i pozbycie się pokarmu były herbatki przeczyszczające, lub właśnie tabletki. Poimimo ich okropnego smaku i zapachu, decydowała się na nie. Zażywanie ich traktowała jako karę za napady, czasami przy przymusowemu przełykaniu herbatek wymiotowała. To był dla niej koszmar, który musiała przezywać co 2 dni. Dziś 3 raz w ciągu czterech dni. Psychicznie traciła siły i bladła, ale w ogóle nie chudła. Wciąż ważyła 62 kg przy wzroście 170. Te liczby traktowała jak wyrok, jak naturalną karę. - To ja idę. Przeżuwając kanapkę, prawie rzucił się w stronę drzwi wyjściowych. Z obładowanym plecakiem na plecach, jedną piłką w ręce i kanapką w drugiej wyglądał na starszego chłopca. Zawsze był bardzo szczupły, chłopięcego uroku dodawały mu blond włosy, które nieudolnie próbował zapuścić. Z natury bardzo gęste, nie chciały układać się tak, jak on chciał , dlatego co jakiś czas niechętnie zasiadał na fotelu fryzjerskim. - Czekaj! Kiedy wrócisz? Zapytała świadoma, że nie ma przy sobie telefonu. Oczywiście zgubił, tak jak pare innych rzeczy. - Nie wiem. - Powiedz. To ja muszę tłumaczyć się przed mamą. Powiedziała z lekkim wyrzutem. - Za 2, 3 godziny. Będę na boisku. Odpowiedział niechętnie Zamknij za sobą drzwi. Zdążył jeszcze dodać, po czym drzwi zatrzasnęły się z potrójną siłą wywołaną przeciągiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość za dłuugie
nie chce mi się tego czytać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Viendee
Źle zapisały się dialogi. Bez myślników. Ale to nic. ;) Sens taki sam. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asdasdasdas
jak dla mnie grafomańskie.... Płytkie, a zarazem bardzo górnolotne słowa. Nie kupilabym czegoś takiego czytając wstęp w księgarni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a logiczna interpunkcja???
Powiedz. To ja muszę tłumaczyć się przed mamą. Powiedziała z lekkim wyrzutem. - Za 2, 3 godziny. Będę na boisku. Odpowiedział niechętnie Zamknij za sobą drzwi. Zdążył jeszcze dodać Jak dla mnie banalne a sformułowania mocno pretensjonalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem jak to okreslic, ale chyba przedobrzylas. dla mnie za ciezkie i za bardzo skomasowane... gdyby tak troche poodejmowac pompatycznych slow moglo by byc niezle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Viendee
Tekst został wklejony, uciekły niektóre znaki interpunkcyjne. Pierwszy dłuższy napisany tekst przez ze mnie od długiego czasu. Dziękuję za krytykę. Nie będę poprawiać, bo napisałam od tak. Oparte na faktach prawdziwych. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oparte na FAKTACH.... nie na prawdziwych, czy autentycznych... ta blad frazeologiczny!! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Viendee
Oczywiście. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Viendee
Sens treści rzeczywiście może być odrzucający i niezrozumiały. Ale jest to w pewnym sensie ukazanie bólu dziewczyn z zaburzeniami odżywiania, tematem głównym całej treści (nie fragmentu) jest bulimia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sabrina czarownica czary mary
Bardzo ciężko się to czyta. Niektóre słowa się powtarzają i tak co zdanie np "To już ostatnia tabletka Ostatnia." Po czym za chwilę czytamy " jak długo jeszcze będzie musiała sama, zupełnie sama" i po czym za chwilę znowu " Zmęczenie nie opuszczało jej ani na chwilę. Ani na chwilę nie poczuła się dziecinnie szczęśliwa" Dodatkowo bardzo ubogie słownictwo. Są książki, które czyta się jednym tchem, to co Ty tutaj napisałąś, to po prostu gniot.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniamamamama
Bardzo ciężko się czyta i jest to męczące... Dużo zdań posklejanych bez sensu... Nie zachęciłabyś mnie do przeczytania dalszej części. np. "(...)Przecież obiecała sobie Ubrana w czarna sukienkę odkrywającą i ramiona i kolana, czuła się wyjątkowo grubo.(...)" Co ma to, że sobie obiecała do jej ubioru, a następnie do jej odczuć estetycznych? Całkowicie bez sensu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×