Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość arcyyp

90 procent ludzi samotnych mialo problemy w dzieciństwie

Polecane posty

Gość arcyyp

głównie za sprawą swoich rodziców to jest: -doświadczali przemocy rodzinnej -doświadczali nadużyć alkoholu prze rodziców -niespełnione ambicje rodziców wobec dzieci objawiające się krytyką w ich stronę (dzieci) -przemoc psychiczna,wyzwiska i tym podobne - przemoc fizyczna bicie cielesne w formie kary Poznałem ostatnio dużo ludzi w wieku 20-30 i większość która jest sama wiem że miała coś z tego w dzieciństwie. Według mnie tacy ludzie idą wyniesionym z dzieciństwa schematem myślenia; -miłość mi się nie należy -nie potrafię zaufać i się otworzyć -nie zasługuję na tę osobę, ona/on trafi na kogoś lepszego i tym podobne wbite w psychikę schematy myślenia.Ująć to można w jednym sformułowaniu: słabość kręgosłupa poczucia własnej wartości. Co o tym myślicie, czy znacie kogoś i macie podobne obserwacje oraz czy w ogóle da się to zmienić? W psychologii od dawien dawna wiadomo że dzieciństwo kształtuje nasze spojrzenie na większą część życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To dość oczywiste, że dzieci akceptowane przez swoich rodziców, rodzeństwo i innych ludzi towarzyszących im w dzieciństwie , wypracowują coś w rodzaju pewności siebie , samoakceptacji i to zostaje im do końca życia. Dobrze czują się właściwie w każdym towarzystwie , potrafią się odnaleźć w każdej sytuacji. Podobnie jest w odwrotnej sytuacji. Dzieci nieakceptowane, gnojone przez rodzeństwo i otoczenie nabierają cech, jakie im otoczenie narzuca i przypisuje, nawet jeśli w swoim dorosłym życiu znajdą się w środowisku ludzi normalnych i otwartych, bardzo długo uczą się tego, że mogą być akceptowane prze ludzi wokół, oraz tego , że otoczenie chce ich traktować jak ludzi. Zgadzam się z tym, że największe problemy w związku, a nawet brak możliwości wejścia w związek mają osoby nieakceptowane w rodzinie w dzieciństwie, a zwłaszcza kobiety, które nigdy nie miały dobrych relacji z matkami począwszy od lat dziecięcych. Miały głupie matki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
właśnie dlatego jestem sam i trudno jest to zmienić! Ciekawe czy kiedyś się uda :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety znam sporo takich osób, w tym siebie. Ciekawą zdaje się być kwestia ile takich osób podejmuje później naukę i pracę w służbie zdrowia psychicznego (podświadome szukanie pomocy dla samego siebie?). Czy da się zmienić? Hmm uciekałam przez kilka lat (chyba koło 10ciu, od czterech była znaczna poprawa, podyktowana świadomym dystansem wobec rodzicielki), emocje się wygaszały wzrastała wiara w siebie (przy zasługach dobrego chłopaka i uznania otoczenia) ale wystarczyło kilka dni, parę miesięcy temu i kolejna dawka ubzduranych oczekiwań (przy nieumiejętności komunikacji) żeby zabrać tak pożądany spokój, wzbudzić złość i reaktywować stan sprzed lat. I znów jestem wystraszoną nastolatką, która boi się życia. Obawiam się że bez terapii się nie obejdzie. Chore osoby wychowują chore dzieci - tak właśnie myślę, obawiam się że nigdy nie będę chciała stać się matką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To może już czas , by zdjąć z pleców plecak pełen problemów z dzieciństwa, i przestać narzekać, że plecy bolą od ciężaru. Tu i teraz, a potem do przodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak zapewne jest i ja też jestem przykładem tego schematu. Miałam dużo problemów w dzieciństwie, zarówno wynikających z sytuacji rodzinnej, jak i z traktowania w szkole. Jestem od kilku lat pełnoletnia, a nigdy nie byłam w związku. Nie wyobrażam sobie mieć chłopaka, o mężu czy dzieciach nie wspominając. Mam mnóstwo kompleksów. Dopiero niedawno zaczęło do mnie docierać, że jestem całkiem ładną dziewczyną (kilka osób powiedziało mi komplement i na początku zaczęłam się zastanawiać czy mówią prawdę czy kpią). Przez lata w lustrze widziałam potwora. Źle się czuję w towarzystwie rówieśników/osób, które mnie znają. Jeśli już jacyś ludzie wokół to obcy w sklepie/na ulicy. gość dziś "Dzieci nieakceptowane, gnojone przez rodzeństwo i otoczenie nabierają cech, jakie im otoczenie narzuca i przypisuje" No dokładnie... gość dziś "Ciekawą zdaje się być kwestia ile takich osób podejmuje później naukę i pracę w służbie zdrowia psychicznego (podświadome szukanie pomocy dla samego siebie?)" Brałam pod uwagę, by iść na psychologię, choć ostatecznie wybrałam inny kierunek. Żałuję. Jednak podejrzewam, że nie dałabym sobie rady na żadnych studiach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak to prawda. Ja pochodze z patologicznej rodziny i nie potrafie funkcjonowac w tym swiecie. Moja wartosc siebie jest ponizej zero, nienawidze siebie. Rodzice całe dzieciństwo mieli do mnie żal, że nie udało się im dokonać aborcji, jako dziewczynka strasznie to przeżywałam. Udało mi się iść na "swoje" chociaż w sumie zostałam wyrzucona z domu... Nie mam ŻADNYCH znajomych. Kiedyś leczyłam się u psychologa, ale to nie pomogło. Jestem po kilku próbach samobójczych i jestem zawieszona pomiędzy życiem a śmierciom, dodatkowo zachorowałam na stwardnienie rozsiane :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety potwierdzam :( Poza tym jest to również kwestia tego, że takie osoby nie zaznając miłości w dzieciństwie, tak naprawdę jej nie znają, więc również do niej nie dążą i jej nie szukają.. Są po prostu jakby "wyalienowane" z otoczenia..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przytulam wszystkich którzy mieli trudne dzieciństwo :) Trzymajmy się i próbujmy poznawać się i zmieniać na lepsze. Pamiętajmy że jak my widzimy siebie tak i inni nas postrzegają. Głowa do góry, jesteśmy tacy sami tylko myślimy nieco inaczej ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja też Was przytulam :) Nie wiem czy jesteście wierzące, ale mnie wiara w Boga podnosi na duchu i oddala od myśli samobójczych. Do niedawna byłam niepraktykująca i słabej wiary i muszę przyznać, że było ze mną gorzej. No ale to już indywidualna sprawa każdej z nas. Trzymajcie się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Tak to prawda. Ja pochodze z patologicznej rodziny i nie potrafie funkcjonowac w tym swiecie. Moja wartosc siebie jest ponizej zero, nienawidze siebie. Rodzice całe dzieciństwo mieli do mnie żal, że nie udało się im dokonać aborcji, jako dziewczynka strasznie to przeżywałam. Udało mi się iść na "swoje" chociaż w sumie zostałam wyrzucona z domu... Nie mam ŻADNYCH znajomych. X Smutne, u mnie też nie ciekawie. Mogę zostać Twoim przyjacielem, internetowym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam tak samo, ciągle wyśmiewany, wszystko co robiłem było krytykowane, xAsami w żartach ale ja już brałem je na powaznie. Nawet na studniówce dziewczyny chciały mi dokuczyć ale naszczescie sie rozmyslily. Nigdy nie miałem dziewczyny a mam 33 lata. Mam myśli że lepiej jakbym się nigdy nie urodził albo zamienił z bratem który zginął młodo, nie wiem po co żyję i się mecze. Mam już dosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale jestem ograniczony że takie teksty piszesz. A youtube 90% to z czego wynika? Z twojego widzimisię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To prawda , nieszczęśliwość emocjonalną to widać od dziecka, jaki kto jest ogarnięty, jak kto sobie jak radzi i co na kogo stać w życiu. Chodź nie zawsze , ale przeważnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A i jeszcze być nieszczęśliwy emocjonalnie to najgorsze dla mnie co może być, bo jesteś nieszczęśliwy losowo czy psychicznie, wiadomo życie, ale człowiek jest zdrowy , a tu nie ma akceptacji znajomych, brak drugiej połówki, tragedia, to nie życie, a najgorsze, że człowiek po prostu nie umie z tego wyjść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś 13:49 Opowiedz X Komu mam odpowiedzieć ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja znam akurat osoby, których bezproblemowe dzieciństwo okazało się przyczyną nieszczęścia. Rodzice spełniali wszelkie zachcianki, tego samego się później oczekuje od innych. Taki spaskudzony i rozpieszczony człowiek jest bardzo trudny w obsłudze, nie da się z nim wytrzymać najczęściej. Powiedz coś, z czym się nie zgadza i już jest źle. Narzuca swoją wolę i poglądy, nie pójdzie na kompromis, widzi tylko czubek własnego nosa. Nadęty i obrażalski, co związek to klapa, z przyjaźniami też nie wychodzi. Co chwilę nowi znajomi, kto pozna bliżej, nie chce kontynuować znajomości z kimś takim, kto obraża się o wszystko, co mu nie pasuje i wywołuje tylko zamieszanie i konflikty wszędzie, w każdej sytuacji i otoczeniu. Dlatego sam się skazuje na samotność. Znam takie osoby i nie zawsze są jedynakami. Często rodzice rozpuszczają jedno dziecko, a pozostałe są normalniejsze i złe na to, któremu wszystko wolno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba źle zrobiłam, właśnie obsmarowałam brata :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Potwierdzam :( Tak bylo u mnie. I nikogo nie przytulam bo nie lubie dotykac obcych ludzi. W mojej rodzinie nikt sie nie tulil. Funcjonuje w miare normalnie ale nigdy nie mialam, nie mam i pewnie nie bede miec zadnych przyjacoil choc byl czas ze stawalam na glowie zeby to zmienic. Teraz machnelam reka. Zwierzaki mnie lubia i to mi wystarcza. Idzie mi w ziciu lepiej odkad w koncu odcielam sie od toksycznej rodzinki ale to niesie ze soba tez stek problemow i komplikacji. Bo kazdy z gory zaklada ze cos z Toba nie tak o ile nie utzymujesz kontaktow z rodzicami a jak zaczniesz wyjasniac co i jak to jeszcze gorzej. Dlatego w ramach uproszczonego zycia radze klamac w zaparte. Wymyslic sobie historyjke i sie jej trzymac - albo udawac okazjonalne kontakty z rodzina albo ich "usmiercic" w wypadku czy cos w tym stylu. To ogromnie ulatwia zycie w codziennych kontaktach ale nie da sie na tym zbudowac dobrej relacji. Bo co, bedziesz meza oklamywac ze jestes sierota? No i tak sie bimbam. Mam prace, dobre zarobki, wygladam w miare, zeby wyleczylam :) (bo w dziecinstwie nikt nie wpadl na niesamowity pomysl kupienia mi szczoteczki do zebow) i jakos to leci. Wytargalam sie o wlasnych silach z wielkiego gowna :) Skonczylam studia, znam pare obcych jezykow prawie jak swoj wlasny ;), jestem wysportowana, interesuje mnie wiele rzeczy, widzialam duzo swiata, kasy mi nie brakuje i w zasadzie na wszystko moge sobie obecnie pozwolic. Nieraz jak wydam ponad 2tys. zl na jakas ciekawa butelke wina to mysle, ze to nierealne ze wyroslam na chlebie z musztarda albo smalcem. Dobrze pamietam te czasy. Ale miedzy mna a innymi jest przepasc i teraz juz wiem ze jej nigdy nie przeskocze. Widze jak inni sie poznaja, przyjaznia...ja tego po prostu nie umiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Patologiczny kłamca też zamyka sobie drogę do szczęścia. Jedna z moich koleżanek ze studiów wymyśliła historię, której się trzymała. Wstydziła się za swoją rodzinę, prostą i prymitywną, zerwała z nimi kontakt. Czuła się bezpiecznie, mieszkała daleko od rodziny, ale w końcu ktoś się nie dał nabrać i ją ośmieszył. Prawda wyszła przypadkiem, tak, że nie radzę. Ja akurat szanuję osoby, którym udało się wyrwać z takiej byle jakiej rodziny i coś osiągnąć, kto kłamie, nie nadaje się nawet, żeby się z nim przyjaźnić. Zwykły oszust. Często jeszcze zryta psychika i krzywdzi w pracy innych, kiedy awansuje w jakimś korpo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
taaa. Lepiej jest tlumaczyc sie z patologii w ktorej sie wyroslo a potem i tak ci ci wyrosli w normalnych rodzinach nigdy nie zrozumieja tylko beda mieli pozywke do plotek a na dodatek przypna latke ze "no wlasnie patologia tak ma" i potem kazde zachowanie beda sobie tak tlumaczyc :O O jakich krzywdach tu mowa? Chyba masz urojenia jakies. Korpo dzialaja dla zysku. W zadnym korpo nie utrzyma sie Jas bo maxwuka Zenka. To sie zwyczjnie nie oplaca. Pracujesz efektywnie, masz efekty, motywujesz innych, przynosisz zysk to idziesz do przodu. Nie to nie i tyle a temacie. Z jakimis wyimaginowanymi krzywdami nie ma to nic wspolnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
normalni ludzie nie plotkują i nie obchodzi ich mój prywatny życiorys, tylko zawodowy. Z niczego się nie musiałam tłumaczyć. Zawsze się do czegoś przyczepią, tym z rodzin uważanych za bezproblemowe zarzuca się, że mieli w życiu łatwiej. Skąd masz to czy tamto, zawsze źle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yordskott
Miałam wszystkie wymienione zaszłości w dzieciństwie. Nie potrafię się związać z nikim, bo jestem oziębła emocjonalnie. Nie potrafię pokochać nikogo. Interesują mnie tylko faceci totalnie dla mnie niedostępni, których mogę kochać z daleka. W normalnej relacji nie umiem się odnaleźć, jestem nieszczęśliwa i uciekam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak jest ale po co to roztrzasac? Dziecinstwa sie nie zmieni i czasu nie cofnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To prawda. Całe życie byłam sama, po trzydziestce poszłam na terapię dda, pod koniec terapii poznałam mojego obecnego partnera, jesteśmy razem już prawie dwa lata i jest ok :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo ciekawe na kręgosłup zlecenia oferuje Dr Wojciech Orczyk.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to jest prawda i koniec kropka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wszystko zależy od charakteru danej osoby. Ja też miałam bardzo trudne dzieciństwo i dorastanie. Jest jakiś żal do rodziców, że takie piekło swoim dzieciom sprawili ale z drugiej strony jestem dość silnym i elastycznym czlowiekiem. Do szczęścia nie wiele mi potrzeba i doceniam to co mam, choć nie zawsze tak bylo. Są dwa rodzaje ludzi z takich rodzin albo samotni albo wiecznie nie samotni, jedni i drudzy mają problemy w budowaniu zwiazku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×