Apokalipsa w drodze ze sklepu

Wracałam sobie ze sklepu jakieś pół godziny temu. Siedziałam w domu kilka dni bo byłam chora. Nie wiem czy to dlatego że nie ruszałam się zbytnio, ale strasznie przycisnęło mnie jak wysiadłam z autobusu i przeszłam ze 100m. Normalnie myślałam że eksploduję, a tu do mieszkania jeszcze dobre 500 m. Też tak kiedyś miałyście? Chyba ten krótki spacer przyspieszył trawienie.

zwyczajnie bolca ci potrzeba

Ja kiedyś nad morzem byłam na pizzy, wszystko pyszne, dopieczone jak trzeba, wracając jeszcze do chłopaka powiedziałam żebyśmy poszli okrężną drogą kupić jakieś napoje i przekąski na wieczór, jak mnie przycisneło w któryms momencie tak myślałam że nie wytrzymam. Słowa z siebie nie mogłam wydusić bo sie bałam ze popuszcze. I z 5 minut tak wytrzymałam, szczęście nie samowite jak usiadłam w końcu na kiblu

Nie wiem co ja bym zrobiła jakbym obok siebie miała chłopaka. Chyba bym zaczęła biec , zrobiła to w krzakach i jakby nigdy nic wróciła.

W ogóle jak sobie radzicie dziewczyny jak was przyciśnie a jesteście akurat na spacerze z chłopakiem? Biegiem w krzaki czy jakaś wymówka i biegiem do domu do toalety?

A jaki problem powiedzieć że muszę do kibelka?Co wy wszystkie takie ą,ę?

No to on sie zniesmaczy chyba. Mam mówić że idę na tzw. dwójkę?

to księżniczki, a przecież wiadomo, że takie piękności nie srają

Jak powiem że idę "srać' to on sobie wyobrazi jak sram, a ja tego nie chcę