Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

28 naiwna

co ja mam zrobić-może ktoś jest w podobnej sytuacji?

Polecane posty

cześć mam nadzieję na porady zaznaczam mądre bo już nie wiem co mam dalej robić.zacznę może od tego że jestem mężatką z dwójką wspaniałych dzieci!! i one są jedynym moim światem!!!! męża nienawidzę i chciałabym się od niego uwolnić ale nie bardzo wiem co mam zrobić bo tak naprawdę nie mam gdzie iść!!!!gdybym była sama poszłabym pod most ale mam dwoje dzieci których nie mogę skazać na taki los!pomóżcie co ja mogę zrobić!!!!!!!!??????????????mam dość ciągłego poniżania,traktowania jak śmiecia ,wyzywania bicia choć to ostatnie miało miejsce jakieś dwa lata temu!! ale ja mam już tego dość!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 569659995
jakby mąż tobą nie pomiatał to pewnie zakładałabyś topiki "chce zdradzić męża" albo "zdradziłam". a tak masz przynajmniej czyste sumienie;) kobiety tylko dzieci rodzić umieją. a zarobić na własne mieszkanie to już gorzej. wybacz, ale jak trzeba być głupim żeby zupełnie zdać się na łaskę drugiej osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 28 naiwna moze wnies sprawe
o rozowd i przeprowadz sie do rodzicow? zacznij szukac pracy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeśli uważasz że nie zarobiłam na mieszkanie to się mylisz mamy mieszkanie w zasadzie tylko dzięki mnie i mojemu uporowi więc może zanim się wypowiesz to dowiesz się więcej na temat na który chcesz się wypowiedzieć!!!!!co do dzieci to ja je chciałam mieć i bardzo się cieszę że je mam! i jeśli to cię obchodzi to nie tylko umiemy rodzić dzieci!! z twojej wypowiedzi wnioskuję że albo jesteś dzieckiem albo zostałeś skrzywdzony przez kobietę więc daruj sobie takie teksty bo może ty również potrzebujesz pomocy!!!proponuję ci też założyć topik

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 569659995
naiwna: mnie się podoba jak mnie opieprzasz. poważnie, bez ironii. wyczuwam ten wdzięk w twoim gniewie. ale to nie zmienia faktu że coś jest z tobą nie tak jeśli nie zdołałaś wyczuć faceta. i o to mam w sumie pretensje do kobiet: że notorycznie wybierają złych mężczyzn, a potem koło 30tki, z dziećmi i bagażem doświadczeń szukają porządnych facetów, którzy są już albo zgorzkniali albo zajęci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość enta
jeśli mieszkanie jest dzięki Tobie, tzn. że masz do niego pełne prawo. Tak mi się zdaje. Ja na Twoim miejscu poszłabym do sądu, najpierw ogłosić separację, a na policję zgłosiłabym, że mąż Cię poniża, że bił. Jeżeli pracujesz, czyli zarabiasz na utrzymanie domu, to podaj męża o alimenty i wyprowadź się do rodziców, lub nawet wynajmij gdzieś pokój, tak tymczasowo. Wiem, wiem, łatwo doradzać. Ja wyszłam z domu z 5zł w kieszeni, bo matka postępowała tak jak Twój mąż. Niestety u niej przemoc fizyczna, była jak śniadanie - obowiązkowa. Dziś mam męża, dziecko, mieszkanie. Nie obyło się bez problemów, szczególnie finansowych, ale dziś cieszę się, że kilka lat temu zaryzykowałam i dziś mogę godnie żyć. Dodam tylko, że gdy wyprowadziłam się z domu, to moja matka robiła najazdy na miejsce do którego się wyprowadziłam, a gdy poszłam do pracy to była tak fajna, że zadzwoniła tam i powiedziała, że biorę narkotyki i że się puszczam za kasę. Nawet jeżeli Twój mąż jest tak głupi jak moja matka, to napewno masz jakiś przyjaciół i rodzinę, którzy (mam taką nadzieję) Ci pomogą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie zazdroszcze Ci, mam mniej doswiadczenia od Ciebie ale, twoja sytuacja przypomina mi sytuacje moich rodzicow... tylko, w ich przypadku to moja mama poniza mojego tate... obydwoje maja okresy ze sie nie nawidza i sa ze soba tylko dla wspolnych interesow... dom, samochod, kasa, takie tam..moja rada.. dla dobra dzieci skacz ten zwiazek... glupia nie jestes... prace znajdziesz (albo juz ja masz)....nieznam szczegolow...jak masz gdzie isc to sie wyprowadz a jak nie to walcz o to mieszkanie , niech on z niego wyjdzie....trzymam kciuki... musi byc jakies wyjscie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
może pare wyjaśnień: do rodziców nie mogę się wprowadzić, wynająć nic nie mogę bo za mało kasy,mieszkanie jest wspólne ale głównym najemcą jest mój mąż ale mamy do niego takie samo prawo,na policji zażądają dowodów bicia a ja byłam głupia i wierzyłam że on się zmieni i nie robiłam obdukcji a szkoda bo miałabym ich całąteczkę,teraz dopero zauważyłam że miłość jest naprawdę ślepa!!! kochałam go bardzo,wierzyłam w jego zapewnienia że się zmieni,w jego przeprosiny!!! poprostu jestem naiwna i głupia byłam zaślepiona i teraz za to pokutuję ale chcę to zmienić bo nie mogę patrzeć jak to odbija się na moich aniołeczkach! ja i tak już nie ufam facetom i poprostu się ich boję to już chyba padło na moją psychikę !! a teraz do jak się domyślam do jedynego faceta na tym topiku- czemu cię to tak ekscytuje że cię ochrzaniłam ??? ile ty masz właściwie lat że tak się wypowiadasz???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę, że przede wszystkim powinnas porozmawiać z mężem, powiedziec mu o tym co ciebie boli, co tobie sie nie podoba ... (oczywiscie spokojnie, bo agresja budzi agresję) Przeciez jednyna metodą rozwiazania problemow jest wyjście sobie naprzeciw: wzajemne zrozumienie i wysłuchanie drugiej osoby. Mimo różnic warto szukac tego co dobre, co łączy, by móc znaleźć satysfakcjonujacy kompromis. Każde związki przechodzą kryzysy, macie dzieci i może warto odbudować wasze małżeństwo dla dobra waszej rodziny ... na rozstanie zawsze jest czas, to ostateczność, zło konieczne, pozdrawiam :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wl- jesteś mądrą osobą to dobra rada ale niestety ja ją już stosowałam . wszystko było ok przez tydzień góra dwa tygodnie i koszmar zaczynał się od nowa! ale dzięki widzę że trochę wiesz o tych sparawach. dzię kuję wszystkim którzy znaleźli chwilkę by poradzić mi! serdeczne dzięki! mam nadzieję że moze ktoś jeszcze miał takie doświadczenie jak ja i mógł by się ze mną podzielić nimi z góry dziękuję!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeżeli uważasz że
rozmowa nic nie da, to musisz znaleźć sobie pracę. Bedziesz niezalezna od męża, to nie raz dla faceta jest takim jakby zwrotem na lepsze . Potem jak w dalszym ciagu bedziesz uwazać, że lepiej dla waszej rodziny się rozstac to przeciez mozesz uzgodnic z mężem, żeby się wyprowadzil, placił alimenty, niech z domu weźmie co chce ..., a wam zostawi mieszkanie. Musisz pamietać, że to jest decyzja nieodwracalna. Często jest tak, że doceniamy kogoś jak go stracimy. Nienawiść to mocne słowo, przeciez kiedyś sie kochaliście. To ojciec waszych dzieci i pamietaj, że ma prawo kontaktu z nimi ... Pozdrawiam, :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mozna kochać a z biegiem czasu to przeradza się w nienawiśc za sprawą wielu powodów. Cały szacunek dla drugiej osoby pryska jak banka mydlana i nie pamiętam juz tych miłych chwil spędzonych wspólnie a tylko gorycz i rozczarowanie . Jednak my nie bylismy małżenstwem gdyż nie przyjęłam zareczyn bo juz wystarczająco wiedziałam, że pewni ludzie mimo obietnic i chwilowych staran nie zmienia sie na stałe ku lepszemu. W tedy posunął sie do stwierdzenia, że mnie zgwałci abym tylko urodziła i oddała mu dziecko a w tedy moge sobie juz odejść. Brak mi słow ....... Musisz uzbroic się w siłę i zacząc uwalniac się od męza pod każda postacia... Czy rozmawiałas z nim na temat rozwodu? jak by to sie odbyło i jakie konsekwencje mogło by nieść dla Was(Ciebie i dzieci) chodzi mi o strone prawną :podział majatku . Czy Ty pracujesz, vzy tylko mąz jest jednym żywicielem rodziny? Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do ANI...
Piszesz, że miłość moze przerodzić się w nienawiść. Nie wiem bywa pewnie i tak. Ja jednak uważam, że zawsze należy szukać tego co łaczy, a nie to co dzieli. Zawsze trzeba pamiętać te dobre cudowne chwile, natomiast te złe staram się wyrzucić z pamięci. Po co sobie zatruwać życie, po co mam być osoba zgorzkniałą pielęgnujacą to co jest niedobre, złe ... Co to komu da... Wracając do tematu topiku, autorka ma dzieci i trudno tutaj nienawidzieć ojca ich dzieci.( Czas jest najlepszym lekarzem, czas leczy rany i na pewno po latach inaczej patrzy się na te same sprawy.) Dzieci potrzebują obojga rodziców. A dzieci, chcą mieć matke zgorzkniałą, pełną nienawiści i co nie daj Boże nastawiającą dzieci wrogo do ojca? ... Trudno takie jest zycie, uczucie było, minęło (?), po co oskarżać ..., kazdy popełnia błędy, po prostu nie udalo się i teraz trzeba tak rozwiązać sytuację, żeby wszyscy jak najmniej na tym ucierpieli, a szczególnie dzieci, które nie są niczemu winne. Pozdrawiam :-D Miła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie byłam dokładnie w takiej
sytuacji jak Ty bo nie mam dzieci ale byłam w związku gdzie mój facet rózwnierz mnie poniżał i bił tkwiłamw tym 2 lata bo tez nie miałam pracy i nie miałam dokąd pójść...ale jak mnie w piżamie na mróz wystawił w styczniu to juz było mi wszystko jedno...spakowałam sie w jedną torbe wziełam psa i pojechałm do mamy....która pierwsze co to zapytała....a gdzie telewizor? gdzie meble gdzie pralka która pomogłam wam kupic.....miałam to w dupie opowiedziałam co sie działo i skonczyły sie gadki o meblach...nie, rodzina mi nie pomogła...miałam farta bo p-o 3 dniach dostałam prace ale nie ejst różowo nadal...ale tamtego kroku nie załuję, pewnie inaczej jest jak sa dzieci może przynajmniej nikt Cie o mebl;e nie zapyta tylko o dzieci i nad nimi sie pochylą.....bo ja mialam trwac nadal??? a w imie czego? dziś nie jest dobrze ale nie żałuję że jego już nie ma w moim zyciu... spróbój cos zmienic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rezurekcja
Idź do rodziców, do jakiejś przyjaciółki, do najbliższej rodziny, szukaj pracy, mieszkania do wynajęcia, albo choćby pokoju, zgłoś się do fundacji pomocy samotnym matkom, złóż pozew o rozwód, jak Cię uderzy idź na obdukcję do lekarza sądowego, będziesz mogła się ubiegać o rozwód z orzeczeniem o winie, idź do psychiatry, niech Ci zapisze coś na uspokojenie, i poproś o poradę gdzie i co możesz jeszcze zrobić, odłóż jakieś pieniądze i idź do prawnika. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ____________Olka___________
28naiwna masz gg?to podaj prosze,chetnie bym z toba pogawedzila na gg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ___________Olka_______________
Jestes jeszcze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakiego pecha
widziały gały co brały. Puknij se w łeb.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do DO ANI Kiedys myslałam jak Ty i tak podchodziłam do zycia, wierzyłam bezgranicznie drugiemu człowiekowi , w to, że wszystko robi w stosunku do drugiej osoby z miłością,szacunkiem, uczciwością,. Chciałam zmienić swiat na lepsze , dawałam z siebie duzo a czasami wszystko: sama zostawąłm uboga pod wzgledem finansowym jednak bogata kiedy mogłam sprawic radośc drugiej osobie. Czar prysł - kiedy ja potrzebowałam pomocy nawet i finansowej jednak przede wszystkim duchowej zabrakło moich przyjaciól dla których ja byłam taka hojna ... zadawala se pytanie: gdzie oni są? Ci bezinteresowni moi przyjaciele jednak to pytanie odbijało sie jak echem... nie było ich... To mnie postawiło na nogi, że to ja żyję w świecie marzeń i złudzeń wierzac , że kazdy kocha blizniego i chce jego dobra. rzeczywistośc była brutalna a ja dłużej nie mogłam juz w tym tkwic , musiałam stac się trochę egoistą : odciąc się i dac do zrozumienia , że to koniec tylko z DAWANIEM!!! Dbałam o zwiazek, dawałm szansę wierzac ze sie zmieni jednka to ja na tym cierpiałam gdyz z dnia na dzien było gorzej, wykanczał mnie psychicznie , okłamywała i tylko wymagał... Nie, nie pamietam miłych chwil i mówie to szczerze , na samo wspomnienie moja postawa wyprostowuje sie a na ustach zal jak mogłam tkwic w tym 1,5 roku przeciez wiedziałam a jednak wierzylam ze bedzie lepiej... Ja nie oskarżam nikogo, nie obrzucam go błotem - to juz przeszłość, która boli na wspomnienie ze nie mam tych pieknych chwil w sercu a smutek... Tak autorka topiku jest w innej sytuacji ma dzieci wiec nie moze byc egoistka nie baczac na pociechy jednak nie moze tkwic w toksycznym zwiazku pozwalajac na ponizenie i na to, że dzieci sa swiadkami ich relacji i im sie to również udziela.. Wierze, że \"stanie się CUD\" i podejmie słuszną decyzje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
będę jutro rano bo mąż mnie pilnuje i nie mogę pisać teraz zwiewam jutro odp dzięki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna mala
bardzo madre sa rady o budowaniu i szukaniu kompromisu, ale do tego niestety potrzeba checi 2 osob, a nie jednej. Pewnych rzeczy wybaczyc sie nie da i wybaczyc nie mozna, a jedna z nich jest bicie! Tkwienie dla dobra dzieci w chorym zwiazku tez sie mija z celem, bo dzieciom to na dobre nie wychodzi, a i matka jest wlasnie bardziej zgorzkniala kiedy tak sie poswieci, zamiast walczyc o siebie i swoja godnosc. Oczywiscie, ze malzenstwo to wielka rzecz i nalezy o nie walczyc. tylko ze trudno walczyc w pojedynke, trudno znosic upokorzenia i zyc w psychicznym terrorze, tylko dla samego faktu trwania stanu malzenskiego. Moja mama byla zdradzana i upokarzana przez ojca, nie odeszla dla dobra dzieci, moze tez ze strachu przed samotnoscia i brakiem wsparcia finansowego (w mojej rodzinie zawsze pracowal tylko tata), moze z zalu burzenia tego, co zbudowali razem. Odkad pamietam malzenstwo moich rodzicow to byl niekonczacy sie koszmar, klotnie, wyzwiska, zdrady ojca, teraz troche sie uspokoilo, ale w mamie nadal tkwia widoczny zal i gorycz, nie potrafi obdarzyc ojca czulym slowem, ani zaufaniem, ona sie w tym malzenstwie meczy, a my, jej dzieci, razem z nia. Kocham mojego ojca, dla mnie zawsze byl bardzo dobry, ale nie rozumiem mojej matki, dlaczego go nie zostawila w cholere poki jeszcze nie bylo tak pozno??? Poki byla mloda, mogla znalezc prace, ulozyc sobie zycie na nowo? na dodatek na nas, dzieciach, wszystko to sie bardzo odbilo, nie dosc, ze nie raz musielismy byc swiadkami tych klotni (czasem przy innych ludziach, np przy naszych kolegach i kolezankach, co bylo najbardziej zawstydzajace), to jeszcze mielismy mame prawie ciagle w zlym humorze, wiec przy okazji obrywalo nam sie za byle co. Czasem rozwod jest jedynym pozytywnym rozwiazaniem, niestety :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌼 dla Ciebie taka jedna mała Smutne to co opisałas a zarazm prawdziwe , Twoja wypowiedz jest spojrzeniem przez pryzmat dziecka na tak sytuację jaka przechodzi autorka więc niech zastanowi sie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć wszystkim - jesteście wspaniali,dzię ki za odzew i rady. teraz mogę już wam odpisać i pewne sprawy wyjaśnić pracę mam tylko tyle,że nie zarabiam dużo,co do podziału majątku też nie mam co z nim rozmawiać,bo on nie chce rozwodu i nie zostawi nam mieszkania. nie mam zamiaru zabraniać mu kontaktu z dziećmi tyle tylko że chyba dla dobra ich tak powinno być,bo one od niego nic nie dostają oprócz krzyku.one nie mogą się bawić,bo mu to przeszkadza,nie mogą głośniej coś powiedzieć itp.TO SĄ DZIECI a mają tylko od niego zakazy i krzyk.słyszą tylko:wyjdż stąd,nie przeszkadzaj,nie krzycz.cicho,uciekać do swojego pokoju,nie mam czasu,daj mi spokój itp.TO OKROPNE!!!!! do ani-to co piszesz to właśnie moje życie.ciągle tylko przeprasza a ja naiwna mu wierzę i daję szansę.dobrze jest przez chwilę. potem wszystko wraca do \"normy\" do kogoś kto odpisał ani-pewnie że dzieci chcą mieć obojga rodziców,ale też chcą żyć w spokoju,miłości i poczuciu bezpieczeństwa. a dzieci nigdy ale to nigdy nie nastawiłabym przeciwko ojcu bezwzględu jaki on jest.ale robi tak on i jego matka. dzieci to nie karta przetargowa w związku,w małżeństwie.nastawiając dzieci przeciwko kturemuś z rodziców nie robi się krzywdę dorosłemu tylko dziecku!!!!!!! rezurekcja-chętnie bym się do twoich rad dostosowała tylko wyjaśnij mi skąd wziąść pieniądze-zarabiam mało,więc skąd jeszcze odłożyć? olka-chętnie bym ci podała mój nr gg ale nie chcę,żeby jakieś nie dojrzałe osoby do mnie pisały po pierwsze nie mam nastroju do takich głupich i nie dojrzałych osób a po drugie może to zobaczyć mąż a wtedy mam przechlapane. może ty podasz i ja się odezwę?jesteś w takiej sytuacji czy byłaś? co do wiary w ludzi jest ze mną tak jak u aaniii też wszystkim wkoło pomagałam ale jak ja chciałam żeby ktoś mnie wysłuchał to już ci przyjaciele nie mieli czasu.zawsze ufałam ludziom i pomagałam nadal pomagam a o sobie nie myślałam.i teraz cierpię. zawsze mi się wydawało ze tak musi być że tak żyją wszyscy. do taka jedna mała-to wszystko co piszesz to prawda i dziękuję ci za opinię z punkyu widzenia dziecka takiego związku. naprawdę jestem w kropce on nawet wczoraj mnie przepraszał i mówił że teraz będzie lepiej.ja już nie mam siły mu w to wierzyć-już nie wiem co mam robić.dać następną szansę czy już nie .nie mógł sobie jednak darować i o wszystko obwinił mnie. i wiecie co? chyba ma rację.ja jestem temu winna za bardzo się poświęcałam-miał w domu jak w niebie i teraz boi się stracić swoją służącą. służącą do wszystkiego.zaznaczam do wszystkiego!!!!!! czasem mam chwile załamania a wtedy nie chce mi się żyć tylko dzieci trzymają mnie przy życiu.i chyba nie ma już szansy dla tego związku to wszystko za długo trwa,za dużo w nim bólu i poniżania. dziękuję wam jesteście wspaniali nawet nie myślałam że ktoś się poważnie wypowie na moją prośbę jeszcze raz wam dziękuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do 28 naiwna: Wejdz skarbie (jesli chcesz) na ten temat...podaje link. tam sa kobiety takie jak Ty...tam cie zrozumieja...i ty rowniez masz tam szanse sie czegos wiecej O SOBIE nauczyc.... Trzymaj sie cieplutko... On sie nie zmieni..o przyszlych zachowaniach czlowieka swiadcza zawsze przeszle...Oczywiscie sa wyjatki, ale one tylko potwierdzaja regule...Jesli chodzi o przemoc (fizyczna i psychiczna) to jak uderzyl dwa razy - nie zmieni sie...Trudna masz sytuacje.... Ale poradzisz sobie, bo jestes rozsadna. Podaje linka: http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=942800&start=0 ❤️❤️ 🌻 ❤️❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
PS Pozwalalysmy przekraczac nasze granice, a wlasciwie nigdy nie ustalilysmy granic, ani naszych regul gry !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na dzień dobry gorąco pozdrawiam, Zgadzam się z tym, że to Nasz wina byc moze i Twoja i bylam moja, że swoją dobrocią nadskakiwałam a on to wykorzystywał zreszta nie tylko on wszyscy. Błąd tkwił we mnie jednak ja to zmieniłam a raczej zmieniam. Zwolniłam się z pracy, wyjechałam za granicę co odbiło się na moim zdrowiu psychicznym ale juz jest duzo lepiej . Zaczełam zwyczajnie być egoistyczna, najpierw mysle o sobie a dopiero pozniej o reszcie i to działa. Mi w zyciu nikt nie pomagał nawet rodzice bo ich nie było stac , sama dochodze do wszystkiego i to sie opłaca chodz czasmi mam przysłowiowy \"grosz przy duszy\" :):) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesli jestes z Białegostoku to mogę Ci wynajac swoje mieszkanie :):)gdybys potrzebowała jakiegos lokum :):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×