Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Agaaa-22

Dlaczego niektórzy są samotni całe życie a inni ciagle są w związkąch?

Polecane posty

Gość Agaaa-22

jedni są sami, nie mogą się z nikim związać z niewiadomych przyczyn, a inni przechodzą ze zwiazku do kolejnego. nawet jesli sie z kims rozstaja, to za pare miesiecy pojawia sie ktos nowy... na mam 23 lata, nigdy nie mialam faceta na stale...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agaaa-22
ale czemju tak sie dzieje> nie moge tego pojac, to na pewno nie jest kwestia atrakcyjnosci, czy przystepnego charakteru, bo znam bardzo rozne osoby....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawy topic...
no właśnie... dobre pytanie, ktore tez mnie od dawna nurtuje... sama mam 21lat i nigdy nie bylam w zadnym zwiazku.. tylko nie pieprzcie nic o charakterze, bo znam osoby bardzo rozne pod tym wzgledem, a bedace w zwiazkach -np. dziewczyne bardzo wkurzajaca (wkurza nie tylko mnie, ale wiele osob z grupy), dziecinna, glosna, ozwrzeszczana,rozgadana(a podobno takich nie lubia faceci) i do tego brzydką, która ma chłopaka... i mogłabym podac kilka innych takch przykladow.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewelina,,,
a mnie z kolei nurtuje myśl, że podobam się z reguły tylko facetom po 40 tce albo koło 40tki, jakoś nikt w moim wieku nie interesuje się mną tylko "stare pryki", że tak się wyraże...i nie mogę tego pojąć za żadne skarby...to dopiero koszmar

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewelina,,,
a mnie zastanawia jedno...dlaczego interesują się mną jedynie faceci koło 40tki a mam 27 lat, żaden rówieśnik nigdy mi nawet randki nie zaproponował...to dopiero koszmar

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gdybym miala czekac azmnie ktos z rowiesnikow zaprosi na randke, to bym dzis w wieku prawie 25 lat to samo pisala... umawialam sie przez neta i mialam pare ciekawych zwiazkow, jeden z nich trwa do dzis i to juz od prawie dwoch lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyglad to kwestia gustu
odpowiedz jest prosta(do niedawna sama nie wiedzialam dlaczego tak jest) takie dziewczyny lapia sie kazdeej okazji,poznaja na funskanie czy w necie ,same zaczepiaja facetów ,ale co z tego skoro na dluzsza mete to nie wychodzi. Ja wole poczekać na takiego ktory bedzie mna szczerze zainteresowany,znam swoja wartosc i jestem ladna wiec nie potrzebuje takich rozrywek jak te, ktore sie tak ponizaja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to jest zwiazane z tym ze niktorzy ciagna na sile do innych osob a pozniej to juz jakos sie docieraja a inni bardzo selektywnie wybieraja partnera :D pisal zagorzaly singiel :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drfgtnj,jk
ktoś wyżej napisał, ze kobieta poniża się jak sama zagaduje do faceta:P Ale bzdura to co kobieta ma stać jak debil?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yyyyyyyyyyyyyy
może dlatego, że sa niedostępne, nieśmiałe, mało otwarte na ludzi i wtedy cięzko komus sie zblizyć do nich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość XFHS
a dla mnie to żadna zagadka:) sa ludzie ciepli mili, prawdziwi nie zazdrośni nie zaborczy jednym słowem dojrzali do których się lgnie:) i oni mają czesto sporo przyjaciół a są jenostki destrukcyjne, które sobą innych odpychają:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewelina,,,
lawli->myslisz, że nie szukałam przez neta???szukałam, owego czasu dosyć długo i intensywnie, ale cóż z tego skoro albo trafiałam na takich chcących szybko iść do łóżka, albo na takich szukających kobiet, które by ich utrzymywały, dzisiaj już nie szukam ani w necie ani w realu...przestalam wierzyc w związki, milosc i cala reszte

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iutgt87y87t5
po prostu niektorzy maja szczescie w milosci i pierwszego chlopaka / dziewczyne maja w wieku 15 lat i wieku 20 kilku lat maja tych chlopakow/dziewczyn na koncie co najmniej kilka. Takie osoby po rozstaniu pisza "miesiac temu rozstalam sie z facetem, mam dosyc tej samotnosci" a co maja powiedziec osoby, ktore maja pod 30 ke i nigdy nie byly w zadnym zwiazku, nawet za gowniarza w gimnazjum czy liceum? :p Po prostu jedni maja szczescie, inni nie i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 5rtu76yr7uy6r76yr76yr76er
kuhiouhiuoh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Heniu
Po prostu fart. Jedni mają go w miłości a inni gdzie indziej. Znajomy kiedyś poszedł na imprezę gdzie akurat była fajna laska którą chłopak zostawił - zagadał i po miesiącu była już jego. A ja mogę np. rok chodzić na imprezy i nikogo nie spotkać albo tracić na czas na kogoś, kto mi po pół roku nie da się dotknąć a potem powie "wiesz, zostańmy tylko przyjaciółmi". Życie. Ale jak nie ma farta w miłości to musisz sobie jakoś radzić, nadrabiać czymś innym, nie dołować się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Może by tak
Ja nigdy nie miałem dziewczyny. Ale to skomplikowana historia zwiazana tez z pewnymi kompleksami i nieśmiałościa a może raczej strachem przez zaangażowaniem sie i odkryciuem uczuc a takze ze specyficznymi oczekiwaniami ktore sprawily ze dziewczyna ktora fizycznie mnie rozpalala do czerwonosci intelektualnie mnie odpychala a potrafilem sie zaduzyc w dziewczynie ktora pozniej mi sie podobala ale cialo miala dalekie od idealu: maly biust, stasznie szczupla9nogi jak patyki i niska niecaly 160 cm wzrostu. oprocz tego wiele dziewczyn ktore mnie podrywaly a ja tego nie widzialem (wtedy) a jak widzialem to dowiedziawszy sie ze kogos ma odrazu tez odpuszczalem. Teraz jestem bardziej dojrzaly i smialy wobec kobiet nawet bym zaryzykowal stwierdzenie ze dopiero teraz dojrzalem do zwiazku z kobieta bo wiem jak ja adorowac i rozpalic ale wiekszosc co mi sie podoba jest w zwiazkach albo nie moj typ. Tak sobie to analizujac od dziecka za duzo dostawalem sygnałów zainteresowania i sie na nie udopornilem a w polaczeniu z kompleksami zaczely czasem na mnie dzialac w odwrotny sposob. Takze to zawsze siedzi w nas. Jednak szybkie wchodzenie w zwiazki tez nie jest dobre

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tralalilalila
ja 26 lat i nigdy nie miałam chłopaka, nawet przez jeden dzień czy noc xD ale fatycznie znam dużo lasek, co jeden facet zachodzi u nich na poprzedniego jak koła zębate ciągle ktoś ciągle ktoś to jakieś takie psychiczne mi się wydaje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fruuuu
ja mam 20 i nigdy nie byłam w związku.. podczas gdy niektóre moje koleżanki odkąd zaczęły "chodzić" z chłopakami nigdy nie były same.. co najwyżej przez 2 dni..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja musze powiedziec
ze ja wlasnie chyba taka jestem. Moze nie jakies tam na 100% ale od 18 roku zycia jak mialam 1wszego chlopaka tak potem nie bylam dluzej sama jak miesiac ...Nie jestem ani specjalnie ladna, mam nadwage, krzywe zeby a mimo to jakos ludzie ciagna do mnie. Nie mam problemu z nawiazaniem znajomosci ... zarowno ja moge podejsc do kogos i zagadac jak i wiem co mowic, gdy ktos podejdzie do mnie ... Teraz jestem juz mezatka ale nie powiem zeby to jakos ostudzilo nawiazywanie nowych znajomosci - wiadomo teraz juz w celu tylko kolezenskim :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ddfsd
XFHS a dla mnie to żadna zagadka sa ludzie ciepli mili, prawdziwi nie zazdrośni nie zaborczy jednym słowem dojrzali do których się lgnie i oni mają czesto sporo przyjaciół a są jenostki destrukcyjne, które sobą innych odpychają xxxxxxx Ciekawe, że kobiety często wybierają tych destrukcyjnych facetów a nie tych miłych. Ile to patologicznych, toksycznych związków?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taki jeden facet 28
mi się wydaje ,że dużą rolę tutaj ogrywa bycie prawdziwym Ja do 26 r.ż byłem sam bo ,gdy na horyzoncie pojawiała się chętna dziewczyna na bliższe poznanie to ja uciekałem , ucinałem znajomość w głębi serca było " przytul ją , pocałuj " ..ale ja wtedy taki przekorny byłem ,że robiłem odwrotnie jak mi dyktowało serce w środku. Potem sobie postanowiłem ,żeby być sobą przy dziewczynach i teraz mając 28 lat jestem w drugim już związku. Pierwszy był nieudany bo po prostu po czasie okazało się ,że nie wytrzymamy ze sobą ,ale i tak nie żałuję bo się wiele nauczyłem z tej znajomości. Do tego jeszcze przeżyłem w przeciągu tych 2ch lat więcej randek niż do 26r.ż ..były tam też randki przez internet gdzie oboje jechaliśmy do siebie ,żeby się spotkać pół dnia ,ale wtedy jak i teraz czuję ,że żyję ..do 26r.ż była taka stagnacja wegetacja ;/ ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taki jeden facet 28
ddfsd ja właśnie zacząłem odnosić sukcesy z kobietami ,gdy sie stałem taki ciepły miły ..oczywiście zadzior jest we mnie ,ale toksyczny myślę ,że nie jestem. ..wczesniej byłem taki ,że samo moje spojrzenie zabijało i dziewczyny uciekały przed takim spojrzeniem płatnego mordercy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc84
po części to wina wyglądu po części, pewnie trochę większej niż poprzednia, wina charakteru, po części kwestia szczęścia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotna od zawsze.k3
Jestem sama od 29 lat. Zakochana platonicznie byłam wiele razy i to czasami trwało po dwa lata..trzy lata... Ostatnio po długim czasie spodobał mi sie pewien facet....ochroniarz ze sklepu..nawet nie wiem jak zagadac.... i znowu to samo.. nie dostrzega mnie..pare razy nasz wzrok sie spotkał.. ale nic szczególnego moja wina bo jestm głupia i wyobraziłam sobie, że może coś z tego będzie.. wyobraźnia zaczęłą działać.. a teraz siedze i płacze.. bo podoba mi sie od pół roku..... i widze że nic z tego nie bedzie a nie potrafie przestać o nim myśleć.... nikogo juz wiecej nie widze..... i to nie mija jestem osobą nieśmiałą... i coraz gorzej radze sobie z samotnością:(( pomóżcie:((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A teraz parę zdań subiektywnym okiem faceta po trzydziestce, który jest sam. Dlaczego? Sam nie wiem. Myślę, że złożyło się na to wiele czynników. Szczególnie przystojny nigdy nie byłem- ale nie byłem najbrzydszy. Miałem jednak w życiu poważny problem- kłopoty ze wzrokiem, które dysklasyfikowały mnie między innymi jako kierowcę, i były źródłem innych problemów. Dobrze wiem co kobiety myślą o mężczyznach bez prawa jazdy i niepełnosprawnych- dla nich to zwykli nieudacznicy. To poczucie, że dla żadnej kobiety nie będę nikim wartościowym mnie bardzo dołowało. Do swojej pierwszej licealnej miłości nawet nie miałem odwagi podejść. A potem studia- pomny wcześniejszych doświadczeń zbliżyłem się do jednej dziewczyny. Wydawało mi się, że jest nam ze sobą dobrze. Po roku rzuciła mnie- dla mojego kolegi- przystojny, zdrowy, i z bogatego domu- na odchodnym powiedziała mi, że nigdy nie zwiąże się z takim nemokiem jak ja. Po latach dowiedziałem się, że pięć lat po ślubie porzucił ją z dwójką dzieci. Ta sytuacja na długo zaważyła na moich relacjach z kobietami. Myślę, że wtedy straciłem wiarę w miłość i uczucia. Wprawdzie przez jakiś czas przełykałem gulę, będąc na ślubach i weselach moich znajomych. Ale u takich osób jak ja często pojawia się syndrom "ja wam jeszcze pokażę!". Doszedłem do wniosku, że skoro nigdy nie założę rodziny muszę osiągnąć sukces zawodowy. Postawiłem wszystko na pracę. Mając trzydziestkę na karku prowadziłem własną firmę (wykonuję wolny zawód). Milionerem wprawdzie nie jestem (moja niepełnosprawność nie ułatwia mi pracy) ale zarabiam nie najgorzej. Z jednej strony ratowało to poczucie mojej wartości- wprawdzie nie mam rodziny ale tutaj odniosłem jako taki sukces. Z drugiej strony ten stan rzeczy dodatkowo zredukował moje szanse na poznanie kogoś (czasu dla siebie miałem naprawdę mało, nie mówiąc o spotkaniu z kimś). Mnie jednak taka sytuacja odpowiadała- przestałem wierzyć w miłość i uczucia, i straciłem potrzebę wejścia w jakiś związek. Ale kiedy miałem 32 lata sytuacja się zmieniła. Poznałem (oczywiście w pracy) wyjątkową kobietę- Barbarę. Nie chodzi o to, że była ładna. Ona była wobec mnie po prostu miła i sympatyczna. Przywróciła mi moje poczucie wartości- w sferze innej niż praca. Dla niej nie byłem tylko pracującym całą dobę nemokiem, któremu z uwagi na chorobę wszystko zajmuje więcej czasu. Była jedną z nielicznych osób które chciały porozmawiać ze mną na tematy poza zawodowe, i dla której moja samotność i niepełnosprawność nie były tematem do żartów typu „chodź tu, babę zobaczysz”. Poczułem wobec niej to czego nie czułem wobec kobiet przez wiele lat. Był jeden problem- była już zaręczona. Wiem, że kochała kogoś innego, i że nie zerwie z nim- tu byłem bez szans. Zaprosiła mnie nawet na swoje wesele, z którego musiałem się wykręcić. Dlaczego- bałem się, że swoim smutkiem zepsuję jej całą imprezę. W noc w którą odbywało się to wesele coś we mnie pękło- przepłakałem dobrych parę godzin. Pomimo, że był to dla mnie kolejny bolesny zawód, coś we mnie pękło. Przypomniałem sobie co znaczy być zakochanym- nawet jeśli nieszczęśliwie. Ożyły też przykre wspomnienia. Trochę czasu zajęło mi, zanim nie wyleczyłem się z tego uczucia- do dzisiaj pracujemy razem. Zacząłem zastanawiać się dlaczego właściwie jestem sam, przed czym uciekam w pracę. Teraz moja sytuacja była inna niż 10 lat temu. Nie byłem tym samym gołym studentem nemokiem, ale kimś kto osiągnął w jakimś stopniu przynajmniej sukces zawodowy, kto już coś miał (poza samochodem- z oczywistych względów). Trochę pomogła mi moja zawiedziona miłość. Myślę, że na pewnym etapie domyśliła się o co chodzi, i próbowała mi uświadomić, że dla wielu z kobiet potrafię być wartościowy (wystarczy, że poza kasą będą patrzeć na inne wartości takie jak uczciwość, lojalność, pracowitość, czy poczucie humoru). Zaprosiła mnie na jakąś imprezę, na której poznałem jej przyjaciółkę- Anię. To nie było uczucie od pierwszego wrażenia- właściwie to trochę ją zignorowałem. Ogólnie kiepsko się bawiłem. Po imprezie moja zawiedziona miłość zrobiła mi awanturę- że nie jestem jedynym człowiekiem z problemami, i chyba sam chcę sobie zapracować na swoją samotność (moi rodzice już nie żyli), a moimi kompleksami powinien zająć się psycholog. Według niej powinienem porozmawiać z jej koleżanką, którą zignorowałem. Niebawem znowu, spotkałem się z Anią. Nawiązaliśmy dobry kontakt. Też była po trzydziestce, z problemami i po przejściach. To był nasz wspólny mianownik. Myślę, że Barbara zdawała sobie sprawę z tego, że przypadniemy sobie do gustu. Aktualnie jestem z Anią- myślę że jesteśmy szczęśliwi. Dlaczego to piszę- po to żeby żaden kretyn nie miał odwagi napisać, że jeśli mężczyzna jest sam w wieku 30 lat, to jest skazany na samotność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam prawie 32 lata i nigdy nikogo nie miałam ani na chwilę, ani w ogóle, nie byłam nigdy na żadnej randce i w ogóle nigdzie nie wychodzę bo nie mam żadnych znajomych ani za bardzo rodziny typu kuzyni, rodzeństwo itp., nawet nie pracuje, ani nie pracowałam i nie mam na to ochoty bo jak niby mam skonfrontować się ze zwykłymi ludźmi, gdzie baby w moim wieku mają nawet kilkunastoletnie dzieci. Na dodatek mam ogromną nadwagę, ale jak byłam w normie to też miałam ujemne życie towarzysko-rodzinno-społeczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteście nieatrakcyjni i tyle. Jak ktoś jest fajny to się wszystko zrobi, by go / ją mieć. Jeśli Was nikt nie chciał zdobyć, to jesteście aspołeczne brzydale i co tu gadać więcej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś I nie masz ochoty chociaz czasem gdzies wyjsc? Ani nigdy juz nie masz zamiaru pracowac? Ciekawe skad masz kase na zarcie tak btw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość84_prawdziwy
Wszyscy tu wymieniają różne powody, ale według mnie najistotniejszy jest charakter, sposób myślenia i coś, co obecnie szumnie nazywa się inteligencję emocjonalną. Potem pojawia się kwestia wyglądu (fizyczności ogólnie), statusu społecznego i własnych oczekiwań. No i oczywiście szczęście. Jeśli jednak ktoś nie ma kompletnie powodzenia, to problem tkwi w nim samym. A właściwie nie do końca jest to problem. Po prostu niektórzy są mniej kompatybilni z innymi ludźmi niż inni. Jedni mają predyspozycje aby prowadzić własny biznes, inii posiadają jakieś talenty, np artystyczne czy sportowe. Ktoś inny będzie miał cechy "przywódcy", a inny najlepiej odnajdzie się w laboratorium albo na szczycie jakieś góry. Do związku z drugim człowiekiem też trzeba mieć predyspozycje...oraz trafić na takiego, któremu będziemy odpowiadać, ale i on nam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×